|
501. Rozmawia Gorbaczow z Panem Bogiem: - Panie Boże. Ci Polacy ciągle mi się buntują. Zesłałbyś na nich jakąś klęskę. - Dobrze. - Mówi Bóg. - Ale wprowadzisz swobody religijne. - Zgoda. - Odparł Gorbaczow. Na drugi dzień budzą Gorbaczowa rano i mówią: - Towarzyszu sekretarzu. Wypadek w elektrowni Czernobyl. Duże skażenie. Gorbaczow wzniósł oczy w górę i powiedział: - Boże, dlaczego? Przecież miałeś ukarać Polaków!! - Sorry, Gorbi. Miałem stare mapy. 502. Pewien facet pierwszy raz miał trafić za kratki i miał wielkiego stracha przed więziennym życiem i obyczajami. Poradził się więc adwokata, jak ma się zachować w kiciu. Adwokat doradza: - Wejdziesz śmiało do celi, popatrzysz odważnie i powiesz: "Kopsnij szluga dla pasera, bo cię paser sponiewiera". Wtedy od razu wszyscy nabiorą respektu i będą wiedzieli, że jesteś gość. Facet postanowił posłuchać adwokata, bo co innego mu pozostało. Wchodzi do celi, strażnik rygluje drzwi, a na pryczach banda oprychów patrzy na niego groźnym wzrokiem. Na to facet rzuca tekst: - Kopsnąć szluga dla pasera, bo was paser sponiewiera!! Chwila napięcia, po chwili ze wszystkich prycz wyciągają się łapska, a w każdej paczka fajek. Tylko w kącie siedzi jakaś postać i nie zwraca na nowego lokatora celi uwagi. Na to facet już pewny siebie i rozluźniony ciągnie dalej: - A ty gnojku nie częstujesz? Coś ci nie pasuje?! - Ja nie częstuję, bo ja tutaj jestem cwelem. - Taaa?! To zapamiętaj sobie cwaniaczku - od dzisiaj JA tutaj jestem cwelem!! 503. Spotkało się kilku informatyków i jak to zwykle bywa, rozmowy szybko zeszły na tematy komputerowe. Wreszcie któryś z nich zaproponował: - Panowie, porozmawiajmy o czymś normalnym, np. o dupach. Nastąpiła bardzo długa cisza, a po niej jeszcze więcej krępującego milczenia. Wreszcie któryś odpowiada: - Słuchajcie, moja karta graficzna jest do dupy... 504. Szefów dzielimy na 5 grup: 1. Pedałów. 2. Superpedałów. 3. Antypedałów. 4. Pedałów-magików. 5. Pedałów-pirotechników. Dlaczego? Szef Pedał mówi: "Ja Cię Kowalski wypierdolę..." Szef Superpedał mówi: "Ja Was wszystkich wypierdolę." Szef Antypedał mówi: "Ja się Kowalski z Tobą pierdolić nie będę!!" Szef Pedał-magik mówi: "Ja Cię Kowalski tak wypierdolę, że ty nawet nie zauważysz kiedy." Szef Pedał-pirotechnik mówi: "Ja Cię Kowalski wypierdolę z hukiem." Jest jeszcze Szef Pedał-MacGyver: "Ja Was Kowalski wypierdolę w kosmos gołymi rękami..." 505. Pomiędzy ambasadami USA i ZSSR zorganizowano wymianę sekretarek. Po dwóch tygodniach amerykańska sekretarka pisze depeszę do swoich: "Moi drodzy, tu jest okropnie. Zero automatyzacji, ciągle robię czaj szefowi, a spódnicę to dostałam taką długą, że ledwo chodzę." W tym samym czasie wędruje depesza do Rosji: "Moi drodzy, tu jest okropnie. Wszędzie te komputery, światełka, guziki, nie mam co robić, nudzę się. A spódnicę to mi dali taką krótką, że mi chyba widać jaja i kałasza." 506. Stoi mały Jasio na przystanku i czeka na tramwaj. Obok stoi elegancka paniusia. Nagle zawiał wiatr i poderwał jej spódnicę do góry. Złapała, szybko opuściła na dół i mówi do Jasia: - Mam refleks, chłopczyku, prawda? - Nie wiem jak pani, ale my na to mówimy cipa. 507. Pani do dzieci w klasie: - No to teraz wyjmiemy karteczki i piszemy klasówkę. Na to Jasiu: - Ja ci dam stara kurwo klasówkę, jak ci przypierdolę to zobaczysz!! Pani z płaczem poleciała do dyrektora: - Panie dyrektorze. Chciałam zrobić klasówkę a Jasiek powiedział że mnie pobije. - Taki mały, rudy? - No, tak - Ooo! Ten to potrafi przyjebać... 508. Idzie policjant ulicą i widzi, że jakiś facet okłada kobietę deską. Podbiega do niego i mówi: - Panie, co pan robisz, zabijesz tę biedną kobietę!! Na to facet: - To nie kobieta, to teściowa. A policjant: - Kantem, kurwe, kantem... 509. Pewnego dnia Adam Michnik zaczął się tak jąkać, że udusił się i umarł. Idzie do nieba, puka do bram, otwiera mu św. Piotr. Wchodzą i Adam widzi, że wszędzie wiszą zegary, które pokazują różne godziny. Pyta się Piotra o co chodzi. - Aaa, każdy człowiek przy urodzeniu dostaje zegar ustawiony na godzinę 12:00 i z każdym jego kłamstwem wskazówka przesuwa się o minutę. Tutaj na przykład jest zegar Matki Teresy z Kalkuty, który pokazuje godzinę 12:00, co znaczy, że zawsze mówiła prawdę. - Ooo, to ciekawe. A gdzie są zegary Rywina, Kwiatowskiego, Czarzastego, Jakubowskiej i Nikolskiego? - A tych to używamy jako wentylatorów na świetlicy. 510. Mąż je obiad czytając gazetę w międzyczasie. Żona oblała się zupą. Mówi: - No zobacz, kochanie, wyglądam jak świnia!! Mąż podnosi głowę znad talerza i odpowiada: - No!! I do tego oblałaś się zupą!! 511. Księżna Diana poszła do nieba. U bram wita ją święty Piotr i mówi: - Wiem córko, że na Ziemi byłaś księżną, ale tutaj w niebie wszyscy są równi, więc zdejmij tę koronę. - To nie korona. To alufelga. 512. Wiosna. Po mroźnej, długiej zimie mały niedźwiadek wytacza się z jaskini. Wychudzony, chwieje się na łapkach, oczka ma podkrążone. Zaniepokojona mama-niedźwiedzica pyta: - Synku, co się stało? Czy na pewno na całą zimę poddałeś się hibernacji, jak prosiłam? - Hibernacji? Myślałem, że powiedziałaś masturbacji!! 513. - Czym się różni pedofil od nauczyciela? - Pedofil lubi dzieci... 514. - Dlaczego laski robią sobie kolczyki w pępkach? - Żeby na starość miały gdzie choinki zapachowe wieszać. 515. Przychodzi krowa do lekarza i śmieje się do rozpuku. Lekarz pyta: - Co się Pani stało? A krowa dalej się śmieje. Lekarz powtarza pytanie, a krowa na to: - To chyba ta trawa... 516. Przychodzi baba do lekarza z pługiem w plecach. Lekarz popatrzył i woła: - Orzesz kurwa!! 517. Mały murzynek złapał złotą rybkę, mógł mieć niestety tylko jedno życzenie. Oczywiście zażyczył sobie, że chce być biały. I spełniło się. Pobiegł szybko do domu. Matka zajęta w kuchni, myje gary. Murzynek zaczął szarpać ją za spódnicę i wołać: - Mamo, mamo, mamo, zobacz, zobacz jestem biały!! Ale matka nawet nie spojrzała i mówi: - Daj mi święty spokój. Murzynek pobiegł do ojca: - Tato, tato, tato zobacz, jestem biały!! Ojciec czytał w fotelu gazetę, nawet nie spojrzał. A murzynek: - Kurwa, pięć minut jestem biały, a już mnie te czarnuchy wkurwiają!! 518. Spotyka się dwóch kolegów, jeden jest wyraźnie smutny. Drugi pyta go: - Czemu jesteś smutny? - No wiesz, porwali mi teściową i żądają okupu. - Zaraz, zaraz, teściową? To co się martwisz? - Powiedzieli, że jeśli nie dam im okupu, to ją sklonują. 519. Puka akwizytor do drzwi. Otwiera mu kobieta. Akwizytor zaczyna nawijać o swoim produkcie, a kobieta widać, że wkurzona jego wizytą: - Spadaj pan!! - i trzaska drzwiami przed nosem. Jednak drzwi się nie domknęły i lekko się uchylają, więc akwizytor dalej nawija o swoim wspaniałym produkcie. Kobieta już cała w nerwach nawet nic nie powiedziała tylko znowu trzaska mocno drzwiami. No, ale drzwi znowu się nie domknęły wiec akwizytor dalej nawija. Baba już nie wytrzymała, wzięła zamach i z całej siły trzasnęła drzwiami. Jednak drzwi znowu się nie domykają, a akwizytor pokazując w dół mówi: - Może pani najpierw kotka zabierze... 520. Japonki to mają zajebiście: wstają rano i... znowu w kimono. 521. Dwóch wariatów kupiło sobie kotki. Bawili się nimi fajnie, dopóki nie natrafili na problem, który kotek jest czyj. Pierwszy wymyślił, że swojemu kotu utnie ogonek. Bawią się dalej, ale drugiemu spodobał się kotek bez ogonka. Uciął więc swojemu ogonek i zaczęli myśleć, co zrobić, żeby je znowu móc rozpoznać. Więc pierwszy uciął swojemu przednią nóżkę. Bawili się jakiś czas, ale drugiemu spodobał się kotek bez nóżki, więc swojemu także uciął. Cały problem zaczął się więc odnowa. Po pewnym czasie pierwszy wariat wymyślił, że utnie swojemu kotu drugą z przednich nóżek. Drugiemu wariatowi spodobało się jednak jak fajnie czołga się kotek tego pierwszego, więc swojemu też uciął drugą z przednich nóżek. Po pewnym czasie pierwszy wariat chcąc wyróżnić swojego kotka, uciął mu dwie tylne nóżki. Kadłubek jego kotka tak się fajnie poruszał, że drugiemu wariatowi oczywiście się to spodobało i ze swojego kotka też zrobił kadłubka. I teraz zaczął się już poważny problem, jak rozpoznać, który kotek jest czyj. Myślą, myślą, myślą i w końcu jeden mówi: - Wiesz, to ja wezmę białego, a ty czarnego... 522. Przyszedł młody mężczyzna do kliniki na operację: - Proszę mnie wykastrować. Chirurg zdziwiony: - Jest pan zupełnie pewien? - Tak. Klient nasz pan, operacja się odbyła, pacjent się budzi, ale lekarzowi sprawa nie daje spokoju. Pyta więc faceta: - Ale po co pan to zrobił? - Niedawno ożeniłem się z ortodoksyjną Żydówką, no i wie pan... ona chciała. - To może chciał się pan obrzezać? - A co ja powiedziałem? 523. Dyrektor do pracownika: - Panie, Pan wszystko robi powoli: powoli Pan myśli, powoli pisze, powoli mówi, powoli się porusza!! Czy jest coś, co Pan robi szybko?! - Tak... Szybko się męczę... 524. W biurze FBI dzwoni telefon. - Dzień dobry, nazywam się John. Chciałbym złożyć donos na mojego sąsiada, Toma. Z dobrych źródeł wiem, że w drewnie, które leży obok jego kominka, ukryte są narkotyki. Na drugi dzień agenci FBI odwiedzają Toma z nakazem rewizji. Przeszukali skrupulatnie całe mieszkanie, rozcięli każde polano, ale nie znaleźli ani śladu narkotyków. Wieczorem do Toma dzwoni John. - Cześć, było u ciebie FBI? - Było. - Porąbali ci drewno na opał? - Porąbali. - Dobra, to jutro ty na mnie donosisz. Ktoś musi skopać mój ogródek. 525. Idzie facet łowić ryby pod lodem. Bierze świder i wierci. Podchodzi do niego człowiek w czerwonym kubraczku i mówi: - Panie, tu nie ma ryb. - Dziękuje panu. To facet idzie więc trochę dalej i znowu wierci. Ten sam facet w kubraku podchodzi do niego i mówi: - Panie, tu naprawdę nie ma ryb. - A kim pan do cholery jest? - Dyrektorem tego lodowiska. 526. W dzielnicy willowej do drzwi domu słychać pukanie. Otwiera pani domu i widząc kloszarda pyta go: - A czego wam trzeba, dobry człowieku? - Kawałek chleba, szanowna pani, gdyby się znalazł, byłbym nad wyraz zobowiązany... - Ach, dobry człowieku, macie szczęście!! Mieliśmy dzisiaj małą uroczystość i sporo tortu zostało!! - Ależ szanowna pani zbyt łaskawa!! Tylko chleba kawałek!! - Ach, dobry człowieku!! To żaden kłopot!! Pani domu przynosi spory kawał tortu i z dumą wręcza go żebrakowi. Ten, chcąc nie chcąc przyjmuje i pod nosem szepcze: - Kurwa!! Jak teraz denaturat przez to przesączę? 527. Wychodzi TIR-ówka z samochodu i na pożegnanie mówi do kierowcy: - Bądź Zdrów!! 528. Pewne młode małżeństwo miało iść na bal, wiec dali lokajowi wolny wieczór, ponieważ mieli wrócić dosyć późno. Po półtorej godzinie na balandze, żona stwierdziła, że jest diabelnie nudno. Mąż jednak musiał zostać, bo miał spotkanie, na którym miał omówić ważne interesy. Żona postanowiła, że wróci sama do domu. Kiedy weszła do domu zobaczyła, że lokaj leży rozwalony na tapczanie i ogląda telewizję. Podeszła do niego, usiadła obok bardzo uwodzicielsko, powiedziała żeby się zbliżył. Ona pochyla się nad nim i szepcze mu do ucha: - Zdejmij moją sukienkę... - Teraz mój biustonosz... - A teraz moje buty i rajstopy... - Moje podwiązki i majteczki... Potem popatrzyła mu głęboko w oczy i ostrym głosem wykrzyknęła: - Następnym razem jak Cię złapię, na noszeniu moich ubrań - wylatujesz... 529. Dlaczego zwolniłem moją sekretarkę. Dwa tygodnie temu były moje czterdzieste urodziny, ale jakby nikt tego nie zauważył. Miałem nadzieję, że rano przy śniadaniu żona złoży mi życzenia, może nawet będzie miała jakiś prezent... Nie powiedziała nawet "Cześć kochanie" nie mówiąc już o życzeniach. Myślałem, że chociaż dzieci będą pamiętały, ale zjadły śniadanie nie odzywając się ani słowem. Kiedy wyjechałem do pracy czułem się samotny i niedowartościowany. Jak tylko wszedłem do biura sekretarka złożyła mi życzenia urodzinowe i od razu poczułem się dużo lepiej - ktoś pamiętał. Pracowałem do drugiej. Około drugiej sekretarka weszła i powiedziała: - Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku są pana urodziny, może zjemy gdzieś razem obiad? Zgodziłem się - to była najmilsza rzecz jaką od rana usłyszałem. Poszliśmy do cudownej restauracji, zjedliśmy obiad w przyjemnej atmosferze i wypiliśmy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziala: - Dzisiaj jest taki piękny dzień. Czy musimy wracać do biura? - Właściwie to nie - stwierdziłem. - No to chodźmy do mnie. U niej wypiliśmy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialiśmy chwile, a ona zaproponowała: - Czy nie masz nic przeciwko temu, jeśli pójdę do sypialni się przebrać w cos wygodniejszego? - Jasne - zgodziłem się bez wahania. Poszła do sypialni, a po kilku minutach wyszła... niosąc tort urodzinowy, razem z moją żoną i dziećmi. Wszyscy śpiewali "Sto lat"... A ja siedziałem na kanapie... w samych skarpetkach... 530. Przychodzi facet do urologa i mówi: - Panie doktorze, spuchło mi jądro. - Proszę pokazać. - Ale niech pan doktor mi obieca, że nie będzie się śmiał. - Ależ etyka lekarska mi nie pozwala, oczywiście, że nie będę. Pacjent wyjmuje jedno jądro, wielkości dużego jabłka, a doktor ryczy ze śmiechu. Pacjent: - A widzi pan, za to nie pokażę panu tego spuchniętego!! 531. Trzech gości postanowiło założyć firmę. Założyli więc spółkę cywilną. Pierwszy mówi: - Ja wniosłem 60% naszego kapitału, więc ja będę prezesem. Drugi mówi: - Ja wniosłem 38% kapitału, wiec będę wiceprezesem do spraw ekonomicznych. Trzeci mówi: - A ja, ja tylko dwa procent przyniosłem, ale też chcę kimś być!!. Tamci dwaj się naradzili i mówią mu: - Ty będziesz wiceprezesem do spraw seksualno-muzycznych. On na to: - Co to znaczy?. Oni: - Jak będziemy potrzebowali twojej jebanej rady, to na ciebie gwizdniemy. 532. Jeden przyjaciel mówi do drugiego: - Nie kupiłbyś samochodu? Pojeździlibyśmy sobie... Tamten: - A odwal ty się ode mnie!! Ten pierwszy, obrażony: - Co cię ugryzło, co tak reagujesz? Ten drugi: - A czy ja cię pytam: "Nie ożeniłbyś się? Popierdolilibyśmy sobie...". 533. Dom starców. Staruszek siedzi w wózku inwalidzkim, opiekuje się nim pielęgniarka. W pewnym momencie staruszek zaczyna przechylać się w prawo, ale czujna opiekunka natychmiast go poprawia. Po kilku chwilach dziadunio powoli odchyla się w lewo, ale i tym razem pielęgniarka natychmiast pomaga mu odzyskać pion. Po paru minutach staruszek odchyla się do przodu, ale i tym razem pielęgniarka jest na swoim miejscu. W weekend staruszka odwiedziła rodzina. Na pytanie, jak go tutaj traktują, odpowiada: - Byłoby nieźle, ale skurczybyki od tygodnia pierdnąć mi nie dają... 534. Lecą ludzie samolotem. Nagle z głośnika głos pilota: - Proszę państwa, proszę się nie denerwować, mamy małą awarię. Proszę przejść na lewą stronę samolotu i spojrzeć przez okienka. Ludzie przechodzą na lewą stronę, samolot się przechyla, a pilot: - Jak państwo słusznie zauważyli, lewy silnik płonie. Mała panika na pokładzie ale od czego drugi silnik... Za chwilę jednak znów głos... - Proszę państwa, a teraz spokojnie, powoli proszę przejść na drugą stronę samolotu i spojrzeć przez okienka... Ludzie już bardziej podenerwowani przebiegają na drugą stronę. - Jak widać proszę państwa, drugi silnik również płonie... Panika zaczyna wybuchać na pokładzie... - A teraz proszę spojrzeć w dół. Wszyscy przylepili się do okienek. - Jak widać, pod nami rozpościera się duże, piękne jezioro, a pośrodku widać mały żółty ponton. Z małego żółtego pontonu mówiła dla państwa załoga samolotu... 535. Leci samolot. Nagle jakaś awaria, kupa dymu, ogień, ludzie panikują. Jeden z pasażerów podbiega do kapitana i pyta: Co z kobietami? - Pierdolić kobiety!! - A zdążymy? 536. Wchodzi facet do domu i widzi, jak pakuje się jego dziewczyna. - Co robisz kochanie? - Odchodzę od Ciebie... - Ale dlaczego?? - Bo jesteś pedofilem!! - Mocne słowa jak na dziewięciolatkę... 537. Spotyka się dwóch sąsiadów. Jeden mówi do drugiego: - Słuchaj, stary, nie wiem co mam zrobić, mój kot wali mi na dywan. - Jak to? - No, robi kupę na dywan, potem jeździ tyłkiem po podłodze i rozsmarowuje to wszędzie, nie wiem już co mam robić. Może ty byś coś poradził? - Wiesz co, zwiń dywan i oklej podłogę papierem ściernym. Spotykają się ponownie po dwóch tygodniach. - No i jak? - pyta pomysłodawca. - O człowieku, rewelacja!! Jak kocisko rozpędziło się w przedpokoju, to do lodówki już tylko oczy dojechały!! 538. Staruszek podchodzi do konfesjonału i nawija: - Mam 92 lata. Mam wspaniałą żonę, która ma 70 lat. Mam dzieci, wnuki i prawnuki. Wczoraj podwoziłem samochodem trzy nastolatki, zatrzymaliśmy się w motelu i uprawiałem seks z wszystkimi trzema... - Czy żałujesz, synu, tego grzechu? - Jakiego grzechu??? - Co z Ciebie za katolik? - Jestem Żydem... - To czemu mi to wszystko opowiadasz? - Wszystkim opowiadam!! 539. - Jaki jest wyraz w języku polskim, który posiada podmiot, orzeczenie i element grozy? - Srogość. 540. Przychodzi baba do lekarza i mówi: - Panie doktorze, mój mąż nie wykazuje żadnej aktywności w łóżku i chyba w ogóle na niego już nie działam!! - Dobrze, przepiszę pani takie kropelki, proszę je dawkować mężowi po trzy krople do każdego posiłku to na pewno poskutkuje. Babka przychodzi do domu, wskakuje do wanny, potem przygotowuje obiad. Będą pierogi. Babka sobie myśli: "E, tam trzy krople, wleje od razu całą flaszeczkę, będzie zabawa aż miło!!". Przychodzi do domu mąż, pierogi lądują na stole, a babka znów do łazienki i przebiera się w seksowne ciuszki. Nagle słyszy wrzask męża: - Stara, chodź no tu!! Żona odkrzykuje: - Już, momencik!! - i zaczyna poprawiać fryzurę. Za chwilę znowu słychać męża: - Stara, no chodźże tu szybko!! Żona znów: - Jeszcze chwileczka!! - już cała w "skowronkach". Znowu stary krzyczy: - Stara, chodź, bo nie mogę!! Żona wyskakuje w te pędy z łazienki, wpada do pokoju... Mąż siedzi przy stole i trzyma się za brzuch ze śmiechu: - Ty, stara, patrz - pierogi się pierdolą!! 541. Od jakiegoś czasu wszyscy zastanawiają się: JAK ON TO ROBI? Jedna z wersji jest taka: Adam Małysz to nie człowiek. On jest wysłannikiem Bożym - zwanym Mad (Szaleniec)!! Dowód? Wystarczy prawidłowo (od tyłu) odczytać jego nazwisko i imię - ZSYŁAM MADA!! 542. Kilku studentów weterynarii wynajmowało w pobliżu uczelni domek. Obok ich domku stał także domek, w którym mieszkał bardzo miły sąsiad (pożyczał nawet szmal na piwo, a i razem nie mało wypili). Studenci jak i sąsiad mieli psy. Oba piękne wilczury, mieszkające w budach, chodzące luzem, nigdy się nie gryzły, zawsze się bawiły na podwórku. Pewnego dnia pies studentów wpada do domku, niosąc w zębach poszarpanego i pokrwawionego psa sąsiada!! Pewnie ich Atos go zagryzł i poszarpał!! Chłopaki przestraszyli się nie na żarty! Koniec świetnej znajomości i pożyczania szmalu!! Nie wiedzieli cozrobić, ale wymyślili plan!! Wymyli psa sąsiada w wannie, pozszywali poszarpane rany (w końcu to prawie weterynarze) i włożyli psa z powrotem do budy sąsiada - pomyśli, że pies sam zdechł. Po paru godzinach z krzykiem dobija się sąsiad. Wpuścili go do domu, ten padł na kanapę i woła: - Chłopaki wody!! - Co się stało?! - Nie wiem, wyobraźcie sobie, przedwczoraj zdechł mi pies, zakopałem go w ogrodzie, a dziś on z powrotem leży w budzie!! 543. Do małego miasteczka przyjechał cyrk. Mieszkańcy czytają plakat reklamowy: - pokazy akrobatyczne - to już widzieliśmy wiele razy, - występy clownów - nic ciekawego, to już było, - dzikie zwierzęta - to już też było, - tajemniczy pokaz specjalny!! - na to warto pójść. Dzień spektaklu, mieszkańcy zeszli się do cyrku. Wolnych miejsc zabrakło, niektórzy ludzie stoją. Przedstawienie zaczyna się od pokazów akrobatycznych, aż do dzikich zwierząt, i nadszedł czas na pokaz specjalny. Wychodzi gość, który zapowiada, i mówi: - Proszę państwa teraz zaprezentujemy państwu cos specjalnego, ale żeby numer się udał musicie państwo zachować absolutną ciszę, najlepiej abyście państwo na chwilę wstrzymali oddech. Wszystkie światła przygasły, zrobiło się absolutnie ciemno i tylko jeden reflektor pada na środek sceny i oświetla krzesło. Gość, który zapowiadał numer wyszedł i zapanowała cisza. W pewnym momencie na scenę wbiega facet, taki lekko przestraszony, siada na stołku i zaczyna się onanizować. Po chwili ktoś z widowni nie wytrzymał i odchrząknął. Facet zrywa się z krzesła z przerażoną miną, rozgląda się i mówi: - Kto tutaj jest?! 544. Do gabinetu dyrektora wpada bez pukania jego podwładny. Wylewa dyrektorowi kawę na koszulę, pokazuje mu język, puszcza bąka i wygarnia wszystko. W tym samym też momencie do gabinetu wpadają koledzy. - Stasiu, Stasiu!! To był żart, wcale nie wygrałeś w totka!! 545. Samolotem leci parka gejów. Jednemu z nich stęskniło się do drugiego, więc mówi: - Nie mógłbyś mnie teraz "puknąć"? - No co ty, pełno ludzi wkoło, mowy nie ma... Po chwili ten pierwszy ponawia prośbę: - No mógłbyś mnie "puknąć"? - Oszalałeś? Przecież co by ludzie powiedzieli!! Po paru minutach pierwszy znów się odzywa: - No weź mnie wreszcie "puknij"... - Powiedziałem ci już, że pełno ludzi wkoło... - Ale oni wszyscy śpią - mówi pierwszy - zaraz ci pokażę... Wstał i na całe gardło wydarł się: - Przepraszam Państwa bardzo, czy ktoś ma może pożyczyć mi ołówek!! Nikt się nie odezwał. - A widzisz, wszyscy śpią, możesz mnie "puknąć". No więc zabrali się do roboty. Robią swoje i nagle zobaczył to jeden z pasażerów i nie wytrzymał - zwymiotował - zabrudził wszystko dookoła. Po wylądowaniu podchodzi do niego stewardessa: - No i co pan narobił!? - drze się na niego. - Przepraszam bardzo... nie wytrzymałem - odpowiada. - A nie mógł pan chociaż zwymiotować do torebki? - Nie miałem torebki... - Trzeba było od kogoś pożyczyć!! - drze się na niego dalej. - Ta, akurat. Jednego jak chciał pożyczyć ołówek to potem wydymali... 546. Nauczyciel namawia dzieci, by kupiły grupowe zdjęcie, które zrobił im na wycieczce szkolnej fotograf. - Pomyślcie tylko, jak miło będzie patrzeć na to zdjęcie za 30 lat i mówić: To Jurek, został adwokatem, a to Kasia, jest dziennikarką... Nagle gdzieś z ostatniej ławki odzywa się cichy glos: - ...a to nauczyciel, już dawno nie żyje... 547. Do sklepu wchodzi dwóch murzynów i mulat, a sprzedawca pyta: - Słucham najjaśniejszego pana? 548. Ksiądz i rabin mieli zderzenie czołowe. Kiedy opadł pyl - masakra. Samochodów właściwie nie ma... Z jednego wysiada rabin, lekko potłuczony. Z drugiego ksiądz - parę siniaków... Patrzą na siebie - na samochody - niedowierzanie... Rabin mówi do księdza: - To niemożliwe, że żyjemy... - No właśnie - to musi być znak od Szefa... - Tak, to znak od szefa, żebyśmy się wreszcie pogodzili. - Tak, koniec waśni miedzy religiami... Rabin (wyciągając piersiówkę): - Napijmy się, żeby to uczcić. Ksiądz wziął butelkę, pociągnął parę łyków i oddał rabinowi. Rabin zakręcił butelkę i schował. Ksiądz: - A ty?? - A ja poczekam, aż przyjedzie policja!! 549. Małe dziecko przychodzi do nieba. Święty Piotr daje mu skrzydełka i mówi: - Leć, będziesz aniołkiem. Przychodzi następne. Święty Piotr przyczepia mu skrzydełka i mówi: - Leć, będziesz aniołkiem. Przychodzi mały Murzynek. Święty Piotr przyczepia mu czarne skrzydełka i mówi: - Leć, będziesz nietoperzem. 550. Przychodzi facet do komisariatu i stwierdza, że zaginęła mu żona. - Proszę o rysopis - mówi policjant. - Ma rzadkie, przetłuszczone, siwiejące włosy, duży, siny nos, zezuje, ciągnie za sobą nogi, cuchnie... eeeee kurwa, ja pierdole!! Nie szukajcie jej!! 551. Słownik wyrażeń i zwrotów politycznie poprawnych, czyli political correctness po naszemu. Wielce demokratyczne narody Ameryki Północnej już dawno zadbały o to, aby nikt nie czuł się pokrzywdzony na skutek swojej odmienności fizycznej, psychicznej czy społecznej. Najwyższa pora, abyśmy i my wprowadzili do obiegowego języka sformułowania nie urażające osób i zjawisk odmiennych od przyjętych norm. ZWROTY NIEPOPRAWNE a po myślniku ZWROTY POPRAWNE homoseksualista - osoba alternatywnie zorientowana seksualnie pedofil - ukierunkowana promłodzieżowo osoba alternatywnie zorientowana seksualnie prostytutka - prywatny płatny specjalista ds. seksu biseksualista - osoba seksualnie niewybredna, osoba o poszerzonej adaptywności seksualnej, osoba niezdecydowana seksualnie kobieta - osoba testosteronowo zubożona, człowiek płci żeńskiej dziewczynka - niedojrzały człowiek płci żeńskiej goła baba - tekstylnie niedowartościowana osoba płci żeńskiej impotent - pełnowartościowy członek społeczności z dysfunkcją reprodukcji, konsument Viagry erekcja - czasowy objaw niezrównoważenia hormonalnego, objaw niekontrolowanego nadciśnienia krwi murzyn - osoba o wzmożonej pigmentacji skóry, melaninowo wzbogacony biały - osobnik melaninowo zubożony indianin - rdzenny Amerykanin arab - osoba z kulturowo uwarunkowanym ręcznikiem na głowie żyd - niesłusznie prześladowany wietnamiec - śniady biznesmen rusek - biznesmen zza Buga inwalida - sprawny inaczej niemowa - osoba o wzmożonej werbalizacji ruchowej głuchy - zorientowany wizualnie, czytający z ruchu warg ślepy - zorientowany słuchowo, osoba o orientacji kontaktowej, widzący daktyloskopijnie, optycznie ciemniejszy, fotonowo niereceptywny inwalida na wózku - sprawny inaczej korzystający z indywidualnego kołowego środka transportu o napędzie ręcznym murzyn inwalida na wózku - sprawny inaczej osobnik o wzmożonej pigmentacji skóry korzystający z indywidualnego kołowego środka transportu o napędzie ręcznym jąkała - osoba z samopowtarzalną dysfunkcją płynności artykulacji kurdupel - osoba o obniżonym środku ciężkości, osoba z krótszym czasem wędrówki impulsów nerwowych, wertykalnie zdegradowany grubas - osoba obdarzona alternatywną budową ciała, osoba nielimitowana wagowo garbaty - osoba o łukowej architekturze ciała staruszek - długo żyjący, osoba geriatrycznie zaawansowana, rozszerzony w czwartym wymiarze świrus, wariat - percepcyjnie odmienny mańkut - optycznie odwrotny narkoman - chemicznie zdegradowany łysy - aerodynamicznie wydajniejszy schlany, nawalony - pijany przestrzennie zagubiony szczerbaty - osoba o zwiększonej wydajności oddechowej zezowaty - podwójnie perceptywny biedak, nędzarz - ekonomicznie nieprzystosowany kloszard - bezdomna osoba, przemieszczający się przyszły właściciel posesji więzień, skazany - społecznie izolowany żebrak - bezrobotny na praktyce samobójstwo - autoeutanazja, egoistycznie ukierunkowane spowodowanie bezterminowej dysfunkcji getto - strefa etnicznie homogeniczna gang - grupa młodzieżowa śmieciarz - terenowy przedstawiciel przemysłu utylizacji zużytych dóbr materialnych, śmieci zużyte - dobra materialne, dobra w recyclingu nudziarz - interesujący inaczej leniwy - człowiek motywacyjnie zubożony głupi - inteligentny... inaczej bałagan - alternatywna aranżacja przestrzeni bałaganiarz - organizacyjnie niesprawny ofiara wypadku drogowego - osoba poszkodowana komunikacyjnie, czasowo dysfunkcyjna trup, zwłoki - osoba bezterminowo dysfunkcyjna złodziej - wtórny dystrybutor Produktu Krajowego Brutto kanalarz - górnik rud płynnych grabarz - dostawca ostatniej posługi krowia farma - bydlęcy obóz koncentracyjny myśliwy - morderca zwierząt, mięsny najemnik sklep mięsny - smętarz zwierzaków hamburger - zmielone krowie ciało cheeseburger - dodanie zniewagi do okrucieństwa 552. Szczyt profesjonalizmu: ginekolog, który sobie wytapetował pokój przez dziurkę od klucza. 553. Student z biednego afrykańskiego państwa przychodzi do hydraulika: - Prose pan. Sedes mi źle pracować. Woda sybko lecieć i nie sdąsyć się umyć. 554. Jakie są trzy największe kłamstwa studenta? - Od jutra nie piję. - Od jutra się uczę. - Dziękuję, nie jestem głodny... 555. Do studenta siedzącego w parku na ławce podchodzi policjant. - Co pan robi na tej ławce? - Kontempluje. - Jak ci przyłożę w mordę, to zaraz będziesz prosto pluł!! 556. Cała klasa blondynek. Nauczycielka pyta się jednej: ile jest 2+2? - Sześć. - Dać jej szansę!! Dać jej szansę!! - wrzeszczy klasa. - Więc ile jest 2+2? - nauczycielka powtarza pytanie. - Cztery. - Dać jej szansę!! Dać jej szansę!! 557. Przychodzi blondynka do lekarza i mówi: - Panie doktorze od pewnego czasu czuję się tak jakbym miała podwójny kręgosłup!! Lekarz na to: - Proszę zrobić zdjęcie rentgenowskie, wtedy zobaczymy co dalej. Po kilku dniach blondynka przychodzi ze zdjęciem. Lekarz po obejrzeniu go mówi: - Teraz wszystko jest jasne - tampony proszę zmieniać a nie upychać jeden po drugim!! 558. Pewien dżentelmen biegnie co tchu do toalety, czuje, że za chwilę zrobi w spodnie... Gdy dociera na miejsce oczom jego ukazuje się najgorszy z możliwych w takiej sytuacji koszmar: Przed męskim WC kolejka na 30 metrów. Długo się nie zastanawiając pędzi do damskiej toalety: - Błagam niech mnie pani wpuści bo zaraz będzie bardzo źle!! - prosi. Babcia klozetowa ulitowała się ale ostrzega: - Niech pan pod żadnym pozorem nie naciska czerwonego guzika!! Szczęśliwy facet ląduje w kabinie i z wielka ulgą załatwia swój interes. Siedzi sobie, spogląda rozanielony przed siebie i widzi trzy przyciski: niebieski, zielony i czerwony. Zaciekawiony naciska niebieski i czuje przyjemne łaskotanie, delikatne pocieranie, a za chwilę głos z głośnika informuje: - Pupa umyta. Super!! - myśli facet. Ale te babeczki maja tutaj bajer, muszę wypróbować zielony - i bez namysłu naciska zielony guzik. Rozlega się cichy szum, gość czuje ciepłe powietrze owiewające pośladki a głos informuje: - Pupa wysuszona. Ej!! To fantastyczne!! - Facet zastanawia się, co jest ukryte pod czerwonym guzikiem. Na pewno ukoronowanie tych przyjemności!! Naciska więc uśmiechnięty czerwony guzik, i nagle czuje nieprawdopodobny ból, który go przeszywa całego a glos informuje: - Tampon wyjęty!! 559. - Name? - Abu Dalah Sarafi. - Sex? - Four times a week. - No, no, no... male or female? - Male, female... sometimes camel... 560. Pewien facet przeczytał książkę o asertywności i postanowił ją wypróbować na żonie. Nie wrócił, jak zazwyczaj, zaraz po pracy do domu, tylko poszedł z kumplami na piwo. Ok. 19:00 puka do drzwi, żona mu otwiera a on: - Słuchaj, skończyło się babci sranie!! JA jestem w tym domu panem! JA mówię, a ty słuchasz, jasne? Zaraz biegusiem podasz mi kapciuszki, obiadek, potem zimne, schłodzone piwko, i nie obchodzi mnie skąd je weźmiesz, potem się zdrzemnę a wieczorem napuścisz mi wody do wanny. No, i nie muszę chyba mówić, kto mnie po kąpieli ubierze i uczesze? No?! Kto? - Zakład pogrzebowy skurwysynu!! 561. TIR-owiec wraca do domu po długiej trasie i mówi do żony: - No, Jadźka, przywitaj starego ładnie w domu - na kolanka i laseczkę proszę... Ona na kolanka i robi mu laseczkę... Facet z dużą przyjemnością mówi: - Uffff, no wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!! 562. Bush otrzymał zaszyfrowaną depeszę o treści: 370HSSV- 0773H i przekazał ją do rozszyfrowania CIA. CIA też nie wiedziała o co chodzi, wobec czego depeszę wysłano do Clintona. Ten, po zapoznaniu się z depeszą, powiedział: - Wystarczy przeczytać ją do góry nogami. 563. "Punkt G": Szukałem już palcem Szukałem pisiorem Szukałem językiem I nowym wibratorem Pytałem się kumpli Pytałem sąsiada Nie pytam się księdza Z nim kurwa nie gadam Pytałem w aptece Szukałem tez w necie Jak orgazm najszybciej Zapewnić kobiecie I wszędzie mi mówią Że w sumie to grunt By znaleźć ten kurwa Jebany G punkt Hej hej czy ktoś wie Gdzie jest kurwa ten punkt G Mój kumpel zagaił Gdy napił się piwa Ze punkt G to w dupie Znajduje się chyba A z innym jak kiedyś Zrobiłem dwie flaszki To stwierdził, że raczej Znajduje się w paszczy Czy między cyckami Ten punkt się znajduje A może na sutku Ten punkt występuje Gdzie szukać, do kurwy, Ja pytam się, nędzy, Wszak szkoda mi czasu I szkoda pieniędzy Punkt G - mówi tato - U kobiet w tym typie, To prawdopodobnie Znajduje się w cipie A dziadek podchwycił Ten temat jak zawsze Tak wnusiu, jest w cipie Konkretnie w łechtaczce Szukałem już palcem Szukałem pisiorem Szukałem językiem I nowym wibratorem I znaleźć nie mogę I czuję się źle Żesz w dupę osraną Jebany punkt G 564. - Wiesz, moja żona chyba nie żyje. - Jak to?! - No sex to tak jak zwykle, ale garów i prania ciągle przybywa. 565. Przychodzi Jaś do domu i mówi: - Mamo , wszystkie dzieci się ze mnie śmieją, że śmierdzę trupem... - ... - Mamo... - ... - Mamo! - ... - No Mamo!!! 566. Pani na lekcji geografii pyta Jasia: - Jasiu pokaż Włochy. - Alaskę też? 567. Stoi facet i patrzy na swój ubrudzony czymś palec. - Plastelina! Powąchał. - E, gówno! Posmakował. - Plastelina! Ale skąd plastelina w mojej dupie?! 568. Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu przyjść do swego pokoju. - Jak się nazywasz? - Jurek - odparł nowy. Szef się skrzywił... - Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski. Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko? - Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany. - Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę. 569. Prezydent Kwaśniewski był na audiencji u papieża. Niestety papież nie najlepiej się czuł, a panu Kwaśniewskiemu strasznie zależało, toteż przy wejściu zapowiedziano mu, że papież nie będzie mówił, bo to go męczy, ale go wysłucha. Kwaśniewski wchodzi, wita się i od razu: - Ja mam taki program, że za dwa lata zlikwiduję całe bezrobocie w kraju. Papież zgodnie z zapowiedzią nic nie mówi, ale wyciąga dwie dłonie pokazując na palcach 6 (piąteczka i kciuk). Zachęcony Kwaśniewski: - Za trzy lata Polska wejdzie do Unii jako pełnoprawny członek. A papież - szósteczkę. Kwaśniewski: - Za pięć lat polska gospodarka dorówna niemieckiej, wszyscy będziemy żyć w dobrobycie. Papież - szósteczka. Na tym mniej więcej zakończyła się audiencja. Pan Kwaśniewski bardzo zadowolony z siebie spotyka znajomego Szwajcara i chwali mu się: - Wiesz, byłem na audiencji u papieża i ten ocenił wszystkie moje pomysły na szóstkę. Na to Szwajcar: - A czy Ty wiesz jakie jest 6 przykazanie? - Nie. - Nie cudzołóż. Kwaśniewski: - Ale czemu papież powiedział mi "nie cudzołóż"?! Szwajcar: - A co Ci miał powiedzieć? Nie pierdol? 570. Jedyny pasażer, który ocalał, siedział pod palmą i obgryzał kość. Obgryzioną rzucił na stos innych kości. W tym samym momencie dostrzegł ekipę ratunkową. Ekipa ratunkowa stanęła jak wryta. Byli w szoku widząc stos obgryzionych ludzkich kości i siedzącego obok mężczyznę. Najwyraźniej zjadł współpasażerów! Widząc przerażenie w ich oczach, mężczyzna spuścił głowę i rzekł zawstydzony: - Tak, to prawda... Zjadłem ich wszystkich. Ale nie osądzajcie mnie pochopnie! Chciałem żyć! Cóż złego jest w tym, że chciałem żyć? - Nie będę Cię osądzał - odrzekł dowódca ekipy - nie ma w tym nic złego, że chciałeś przeżyć. Ale ten statek rozbił się, kurwa, wczoraj!!! 571. Lato, upał 40 stopni C w autobusie jedzie pijany facet, a obok niego stoi grube babsko, trzyma rękę na górnej poręczy, a pod pacha kudły jej wiszą długie jak cholera. Pijaczek chwiejąc się spogląda raz na tę jej pachę i odwraca głowę z obrzydzeniem. Za chwilę robi to powtórnie i w końcu nie wytrzymuje i mówi: - Teeeee, baletnica - nie za wysoko ta nózia trochę? 572. Wsiada baba do autobusu i pyta się kierowcy: - Panie a jaki to autobus? - Czerwony. - No ale dokąd? - Do polowy, dalej są szyby. 573. Para zakochanych siedzi w kinie w ostatnim rzędzie. - My już tu ponad godzinę siedzimy, a ty mnie nawet nie pocałowałaś. - Przecież dopiero co ci lodzika zrobiłam!?!?! - Mi???? 574. Matematykowi zepsuł się kaloryfer. Wezwał hydraulika, ten postukał jakimś kluczem, pokręcił i woda przestała cieknąć. Radość matematyka szybko się skończyła, gdy fachowiec podał cenę usługi. - Panie, ale to połowa tego, co zarabiam. - A gdzie pan pracuje? - Na uniwersytecie. - No to przenieś się pan do naszej spółdzielni, pochodzisz pan, popukasz i zarobisz pan cztery razy tyle, co na tym całym uniwersytecie. Musisz tylko pan pójść do biura, złożyć podanie i już. Tylko podaj pan, że masz pan siedem klas, bo wyższe wykształcenie u nas nie popłaca. Matematyk zrobił tak, jak poinstruował go fachowiec. Od tej pory jego dola wyraźnie się poprawiła. Ale pewnego dnia przyszło zarządzenie o podnoszeniu kwalifikacji załogi i skierowano wszystkich, którzy mieli siedem klas do wieczorowej klasy ósmej. Pierwsza lekcja - matematyka. Nauczycielka wita wszystkich: - Dzień dobry, będziemy się uczyć matematyki, na pewno wszyscy dostaną świadectwo ukończenia ósmej klasy. A na razie przypomnimy sobie, co pamiętamy jeszcze ze szkoły. - Może napisze pan wzór na pole koła? - wskazała na matematyka. Ten wstał, podszedł do tablicy i zaczął wyprowadzać, bo akurat zapomniał wzoru. Wyprowadza, wyprowadza, zapisał już całą tablicę i w końcu otrzymał wynik "minus pi er kwadrat". Ten minus mu się nie podoba, wiec liczy od nowa. Zmazał tablicę, znowu zapisuje wzorami i znowu wynik z minusem. Zrezygnowany patrzy na klasę oczekując podpowiedzi, a wszyscy szepczą: - Zmień granicę całkowania... 575. Kowalski wyjeżdża na wczasy i oddaje pod opiekę swojemu koledze kota. Wczasowicz dzwoni po tygodniu z Mazur i pyta kolegę jak tam jego kot. - No wiesz stary... Niestety, przykro mi, ale twój kot zdechł. - Ehh, musiałeś mi to mówić w taki sposób? Przez ciebie będę miał zepsutą resztę urlopu. Mogłeś powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść. Później zadzwoniłbym za 2 dni to byś powiedział, że kot spadł z dachu i walczy o życie u weterynarza, a kiedy zadzwoniłbym za kolejne 2 dni to byś powiedział, że mimo największych wysiłków weterynarza mój kociak zdechł. No, ale stało się. No a co tam u mamy? - No więc widzisz... Twoja mama siedzi na dachu i nie chce zejść... 576. Jak odróżnić gatunki niedźwiedzia? (metoda praktyczna) Najpierw trzeba znaleźć niedźwiedzia, podejść do niego po cichutku i kopnąć go w jaja, oczywiście z całej siły. Następnie spierniczać i teraz: - jeśli spierniczamy, a niedźwiedź nie goni nas, to jest to miś pluszowy; - jeśli spierniczamy na drzewo, a niedźwiedź wchodzi za nami, to jest to niedźwiedź brunatny; - jeśli spierniczamy na drzewo, a niedźwiedź zaczyna nim trząść tak, że spadamy w jego łapska, to jest to niedźwiedź Grizzly; - jeśli spierniczamy na drzewo, a niedźwiedź wspina się za nami i wpieprza liście, to jest to miś koala; - jeśli spierniczamy i nigdzie nie ma drzew, to jest to niedźwiedź polarny... A jak spierniczamy, a niedźwiedź zaczyna płakać, to jest to mis Kolargol - największa ciota wśród niedźwiedzi. 577. Przy barze siedzi przystojny młodzieniec. Ewidentnie coś go trapi. Barman zagaduje: - Coś się stało? - Tak, boję się. Dostałem list od jakiegoś wkurzonego faceta. Napisał, że jak nie przestanę pieprzyć jego żony, to mnie zabije. - W czym problem - po prostu przestań... - Debil się nie podpisał... 578. - Poszedłem wczoraj z żoną do ZOO. - I jak? - Nie wzięli... 579. Rozmowa dwóch facetów: - Dlaczego na swoją żonę mówisz "flanelciu"? - To zdrobnienie... - Tak?!?! A od czego??? - Od "Ty szmato"... 580. Rosyjscy naukowcy po wielu latach badań ustalili, że gdyby całą wodę ze wszystkich oceanów, mórz, jezior, rzek, stawów, strumyków i wodę zawartą w atmosferze wpuścić do rurki o średnicy 1 cm, to ta rurka musiałaby mieć taką długość, że ja pierdolę. 581. Prawdziwy seks - to taki, po którym nawet sąsiedzi wychodzą zapalić... 582. Wczoraj, późnym popołudniem wydarzyła się jedna z najbardziej przytłaczających tragedii "polskiego środowiska rolniczego"... Spłonęła biblioteka Leppera... OBIE książki... ...A jednej nawet jeszcze nie skończył kolorować!!!!!! 583. - Widzisz?! To fifka, która była pod twoją szafą! Kiedy ty skończysz z narkotykami? - Jakie narkotyki! Uwierz mi od kiedy ciebie poznałem zmieniłem się, zerwałem ze swoją przeszłością, jesteś jedyną którą kocham. - Synu! To ja - twój ojciec! 584. Historia autentyczna. Otóż ktoś komuś kiedyś powiedział, że jak się wsadzi żarówkę do buzi, to potem nie można jej wyjąć. Oczywiście znalazł się niewierny Tomasz który w chwilę odkręcił jedną i wsadził do buzi. Niewiem na czym to polega, ale wyjąć nie mógł. Próbowali wszyscy - ni chu chu. No cóż, duma na bok, wsiedli do taksówki i kazali się wieźć do szpitala. Taksówkarz co chwilę zerkał w lusterko, w końcu nie wytrzymał i zapytał co się stało. Powiedzieli mu, to do końca wycieczki krztusił się ze śmiechu. W szpitalu ze stoickim spokojem pan doktor wyciągnął żarówkę i koledzy wrócili do domu. Siedzą dalej (a w zasadzie piją dalej ) i nagle: - Nie! To niemożliwe! To musi się dać wyjąć! I chaps, drugi żarówkę do gęby. No i niestety - ta sama sytuacja. Taksówka, szpital, izba przyjęć, wchodzą i co widzą? Taksówkarz pierwszego kursu z żarówką w gębie... 585. Szef pewnej firmy szukał pracownika do biura. Wystawił w oknie ogłoszenie następującej treści: "POSZUKIWANY PRACOWNIK. Musi szybko pisać na komputerze, umieć obsługiwać rożneprogramy i musi znać przynajmniej jeden obcy język. Spróbuj. Nie dyskryminujemy nikogo! Jesteśmy firmą bez żadnych uprzedzeń. Każdy ma szanse!" Jakiś czas później koło okna przechodził pies. Zobaczył ogłoszenie i wszedł do środka. Podszedł do biurka recepcjonistki, delikatnie złapał ją za nogawkę, pociągnął do wystawionego ogłoszenia i zaczął stukać w niego łapą. Recepcjonistka zdumiona zrozumiała, że pies chce się starać o posadę i wpuściła go do szefa. Kierownik w końcu otrząsnął się z szoku i mówi do psa: - Wiesz, nie mogę Cię zatrudnić. Masz wyraźnie napisane, ze potrzebujemy kogoś kto szybko pisze na komputerze. Pies podbiegł szybko do komputera, wklepał w parę sekund dwustronicowy list, wydrukował i wręczył w zębach kierownikowi. Kierownik zdziwiony stwierdza: - Pięknie, ale wiesz... musisz tez umieć obsługiwać rożne programy. Pies podbiega do komputera i w parę minut stworzył bazę danych, raport rozchodów firmy i jakieś trójwymiarowe wykresy. Kierownik już w totalnym szoku: - No wiesz, nie wątpię, ze jesteś genialnym psem i masz sporo ciekawych zdolności, ale i tak nie mogę Cię przyjąć. Pies wybiegł na chwile z gabinetu przyniósł ze sobą ogłoszenie, które było wystawione w oknie, po czym łapą wskazał kawałek: "Nie dyskryminujemy nikogo!" Kierownik na to: - No tak, ale tam jest też napisane, że trzeba znać jakiś obcy język. Pies spojrzał kierownikowi w oczy: - Miau. 586. Wchodzi facet z wadą wymowy do sklepu mięsnego. - Fofłose fu hilo młymła. - SŁUCHAM? - Fofłose fu hilo młymła. - SŁUCHAM?! - NO FU HILO MŁYMŁA! Sprzedawca wychodzi na zaplecze i mówi do kolegi: - Obsłuż klienta, idę do kibla. Kolega wychodzi i pyta: - Co panu podać? - Foflose fu hilo młymła. - CZEGO! - MŁYMŁA! Sprzedawca woła kierownika. - Panie kierowniku, może pan zrozumie czego chce ten facet. Kierownik chcąc dać przykład personelowi, bardzo uprzejmie: - Czym mogę panu służyć? - HUWA MAĆ, FU HILO MŁYMŁA! - Mógłby pan powtórzyć? - FIECHDOLONY SHLEF, FU CHILO MŁYMŁA CHŚIAŁEM. Kierownik przypomina sobie, że na zapleczu mają sprzątaczkę z wadą wymowy. Woła ją i tłumaczy o co chodzi, po czym wychodzi na zaplecze. Sprzątaczka obsługuje klienta: - Fucham chana. - Fu hilo młymła. Sprzątaczka zważyła, spakowała, skasowała i wychodzi na zaplecze. Wszyscy do niej podbiegli: - No i co on chciał? - No jah fo... Fu hilo młymła! 587. Pewna kobieta miała 2 synów - optymistę i pesymistę. Chce im kupić coś pod choinkę, więc pesymiście kupiła śliczną kolejkę elektryczną, a na prezent dla optymisty zabrakło jej pieniędzy, toteż włożyła do pudelka końską kupę. Gwiazdka: Pesymista - "Eeee do kitu ta kolejka, pewnie zaraz się zepsuje..." Optymista - "O rany!!!! Dostałem konia!!!! Tylko gdzie on spierdolił?!" 588. W najbliższej przyszłości ma odbyć się referendum na Białorusi. Pytanie referendalne będzie brzmiało: "Czy nie masz nic przeciwko naturalnemu przedłużeniu kadencji obecnego prezydenta o następne 5 lat?" Możliwe odpowiedzi: - Tak, nie mam nic przeciwko. - Nie, nie mam nic przeciwko. 589. Facet przychodzi do baru z małą małpką na ramieniu i zamawia drinka. Po chwili małpka zaczyna skakać po całym barze, podkrada oliwki z baru i je zjada, potem bierze pokrojone cytryny i je również pałaszuje. Zaraz potem wskakuje na stół bilardowy, bierze jedną bilę i ku zdumieniu wszystkich połyka ją. Barman krzyczy do faceta: - Widział pan, co zrobiła pańska małpa?! - Nie, co? - Właśnie zjadła jedną bilę z mojego stołu bilardowego! - To mnie nie dziwi. Ona je wszystko w zasięgu jej wzroku. Przepraszam za moją małpkę, zapłacę za wszystko. Facet kończy drinka, płaci i wychodzi z małpką. Dwa tygodnie później znów przychodzi do baru z małpką na ramieniu, zamawia drinka a małpa zaczyna znowu hasać po barze. Kiedy facet kończy drinka, małpka znajduje wisienkę na talerzyku. Bierze ją, wsadza sobie w tyłek, wyjmuje, a następnie zjada. Barman jest wyraźnie zdegustowany: - Widział pan, co zrobiła tym razem?! - Nie, co? - Wzięła wisienkę, wsadziła sobie w tyłek i zjadła! - To mnie nie dziwi, ona je wszystko w zasięgu wzroku. Ale odkąd połknęła bilę, najpierw wszystko mierzy. 590. Rolnik pyta kolegę po fachu - jąkałę: - Dużo masz królików? - Trzy... trzy... trzysta... - Nieźle! Aż trzysta? - Trzy sta... sta... re... i dw... waaa młode! 591. Płynie sobie żółw i nagle rekin odgryza mu nogę. Żółw na to: - Bardzo, kurwa, śmieszne. 592. Pewien facet miał przyjaciela. Takiego dobrego, oddanego, od serca... od lat. Człowiek ten był sparaliżowany i większość życia spędził na wózku nie licząc łóżka. No więc pewnego dnia ten facet postanowił odwiedzić swojego przyjaciela. Siedzieli sobie wieczorem, gadali o tym i owym, popijali czerwone wino, aż w pewnej chwili ten na wózku prosi kumpla: - Słuchaj czy byłbyś taki miły i skoczył na górę do mojej sypialni i przyniósł mi ciepłe skarpety? Zimno mi się strasznie zrobiło. - Nie ma sprawy już lecę... - i pobiegł. Wchodzi na górę, otwiera drzwi do pokoju i... Ups!!! Pomyłka. W pokoju siedzą dwie nastoletnie córki jego przyjaciela. A, że były całkiem ponętne, więc facet postanowił wykorzystać sytuację.Mówi więc do nich: - Wasz, tato przysłał mnie tutaj, żebym Was przeleciał. - Niemożliwe! - wykrzyknęły - Na pewno tak nie było! - Ależ oczywiście, że tak, a jak nie wierzycie to możemy to sprawdzić. Facet wychylił się z pokoju i krzyczy: - Obie? - Obie! Dzięki stary... 593. Matka z małą córką wybrały się w odwiedziny do rodziny w Warszawie. Matka próbowała złapać taksówkę, podczas gdy córka rozglądając się zauważyła grupę wyzywająco ubranych kobiet zgromadzonych na rogu ulicy. W końcu matce udało się zatrzymać taksówkę i ruszyły w drogę. W pewnym momencie córka pyta: - Mamusiu, na co czekały te panie tam na rogu? - Te panie czekały na mężów, żeby je odwieźli do domu po pracy – odpowiada matka. Taksówkarz słysząc tę wymianę zdań odwraca się i mówi: - Ach, niech pani bajek córce nie opowiada! To kurwy są i tyle... Zapada chwila niezręcznego milczenia, przerwana przez kolejne pytanie dziecka: - Mamusiu, a czy te panie mają dzieci? - Oczywiście - odpowiada mama - a myślisz, że skąd się biorą warszawscy taksówkarze? 594. Spotyka Jasio stara nauczycielkę z liceum po latach. - No co u ciebie słychać Jasiu, co porabiasz? - A wie Pani, chemię wykładam. - Niemożliwe, a gdzie Jasiu? - W "Biedronce". 595. W pierwszej klasie podstawowej, podczas biologii, pani pyta się dzieci: - Jakie dźwięki wydaje krowa? Małgosia podnosi rękę: - Muuuu, proszę pani. - Bardzo dobrze Gosiu. A jaki odgłos wydają koty? Grześ podnosi rękę: - Miauuu, proszę pani. - Bardzo dobrze, Grzesiu. Bardzo dobrze. A jaki dźwięk wydają psy? Jasiu podnosi rękę. - No Jasiu powiedz - zachęca pani. - Na ziemie skurwysynu, ręce na głowę i szeroko nogi. 596. Studenci zdają egzamin. Profesor mówi: - Mam dwa pytania: jak ja się nazywam i z czego jest ten egzamin? Studenci spojrzeli po sobie: - Cholera!! A mówili, że z niego jest taki luzak... 597. Przychodzi pijany student na egzamin z matematyki i pyta, czy może zdawać, jeżeli jest pijany. Litościwy egzaminator mówi, że nie ma sprawy. Na rozgrzewkę każe studentowi narysować sinusoidę. Student bierze kredę, podchodzi do tablicy i rysuje piękną sinusoidę. - No widzi pan, jednak pan umie - cieszy się profesor. - Niech pan poczeka, to dopiero układ współrzędnych - mówi student. 598. Jedzie facet autostradą, widzi napis: "Siostry Szarytki - dom publiczny, zjazd za 3km". Zdziwił się bardzo i postanowił zajrzeć do tego domu publicznego. Za 3km był zjazd z informacją "Siostry Szarytki - dom publiczny", więc zjechał, jedzie drogą przez las, w końcu widzi klasztor a przed nim parking. Zaparkował, idzie do drzwi, na drzwiach napis "Siostry Szarytki - dom publiczny". Zapukał. Otwierają się drzwi, w drzwiach stoi zakonnica w habicie i z puszką zawieszony na szyi. Facet chciał się odezwać, ale zakonnica mówi: - Nic nie mów, wiem po co tu jesteś, zaprowadzę cię gdzie trzeba, ale najpierw wrzuć do tej puszki 100zł. Facet wrzucił, zakonnica prowadzi go korytarzami, zaprowadziła go do drzwi i poszła sobie. Drzwi się otwierają, stoi w niej zakonnica bez nakrycia głowy i z puszką na szyi i mówi: - Zaprowadzę cię dalej, ale najpierw wrzuć tu 100zł. Facet wrzucił, idą korytarzami, doszli do następnych drzwi. Drzwi się otwierają, stoi w nich zakonnica bez wierzchniej części habitu i z puszką zawieszoną na szyi i mówi: - Zaprowadzę cię dalej, ale najpierw wrzuć tu 100zł. Facet wrzucił, idą korytarzami do następnych drzwi, drzwi się otwierają, stoi w nich zakonnica w samej bieliźnie i z puszką zawieszoną na szyi. Mówi: - Zaprowadzę cię dalej, ale najpierw wrzuć tu 100zł. Facet wrzucił i idą dalej. W końcu zakonnica doprowadziła go do wielkich drzwi i mówi: - Dalej pójdziesz już sam, ale najpierw wrzuć do puszki jeszcze 100zł. Facet wrzucił, zakonnica się ulotniła. Facet otwiera drzwi, patrzy, a tu parking i jego samochód, a na ogrodzeniu parkingu tabliczka z napisem: "Zostałeś wyruchany. Odejdź w pokoju." 599. 70 czynności, które powinna umieć kobieta: Pierwsza: gotować Druga: 69... 600. Kiedy małżeństwo bierze rozwód wina leży po obu stronach. Żony i teściowej... 601. Mąż: Może wypróbujemy dziś wieczorem odwrotna pozycję? Żona: Z przyjemnością... ty stań przy zlewie, a ja usiądę w fotelu i będę pierdzieć. 602. Podczas przerwy w teatrze pan Kowalski poszedł do toalety. - Wspaniała sztuka, prawda? - odzywa się stojący obok facet. - Proszę mi nie zaglądać do pisuaru! 603. Pewne małżeństwo miało świetny seks w nocy więc rano mąż postanowił pobiec do sklepu po bułeczki i pyta się żonę: - Ile kupić? - Tyle, ile razy mieliśmy seks - odpowiada żona ponętnie. Facet wpada do sklepu i od razu krzyczy: - Poproszę 6 bułeczek. Albo nie... 3 bułeczki, dwa lizaki i jedną czekoladkę. 604. Na wiejskim weselu doszło do bijatyki. Wkrótce odbywa się proces sądowy. Sędzia pyta jednego z gości obecnych na weselu: - Niech pan opowie jak było. - Tańczę sobie z panną młodą jeden taniec, drugi, trzeci, czwarty, piąty, zaczynamy się dobrze bawić, a tu nagle pan młody podchodzi zdenerwowany i mnie obraża. Odpaliłem mu, żeby się odwalił i tańczymy dalej... Nagle pan młody wziął zamach nogą i... jak nie kopnie pannę młodą miedzy nogi! Sędzia: - Uuuu... To musiało boleć! - Jeszcze jak, panie sędzio! Trzy palce mi połamał! 605. Przychodzi kangurzyca z zakrwawionym brzuchem do lekarza. Lekarz: "Co się Pani u licha stało?" Kangurzyca: "Torbę mi wyrwali w tramwaju!" 606. Przychodzi do knajpy dziewięćdziesięcioparoletnia babcia z papugą na ramieniu. Podchodzi do baru, zamawia kolejkę i zwraca się do zgromadzonych w barze mężczyzn: - Kto zgadnie, jakie zwierze siedzi u mnie na ramieniu z tym spędzę upojną noc! Jeden facet z głębi knajpy krzyczy: - Aligator! Na co babcia: - Myślę, że mogę uznać tę odpowiedź! 607. Zima. Legowisko niedźwiedzi. Mały niedźwiadek budzi starego siwego misia: - Dziadku! Dziadku, opowiedz mi bajkę! - Śpij... - mruczy dziadek - ...nie czas na bajki. - Ale dziadku! No to pokaż teatrzyk! Ja chcę teatrzyk! - krzyczy mały. - No dooobrze... - sapie dziadek, gramoląc się pod łóżko i wyciągając stamtąd dwie ludzkie czaszki. Wkłada w nie łapy i wyciągając je przed siebie mówi: - Docencie Nowak, co tak hałasuje w zaroślach? - To na pewno świstaki, panie profesorze... 608. Zbliżają się urodziny kolegi celnika - dwaj jego kumple zastanawiają się nad prezentem: - Może 50-calowego płaskiego Soniaka + kino domowe? - Eeee, już ma takich kilka, nawet w kuchni i garażu... - To może Merolka S-kę albo Beemkę 7!? - Bez sensu! Jego żona i dzieciaki jeżdżą takimi już od dawna! - No to w takim razie... Wiem! Zostawmy go samego na zmianie w dniu urodzin! - Nooooo, kurwa!!! Bez przesady!!! 609. Trzy pijane blondynki idą ulicą i nagle zauważają księdza. Szybko biegną do szopy i wskakują w worki. Ksiądz kopie pierwszy worek. - Miauuuu... - odzywa się pierwsza blondynka. Ksiądz kopie następny worek. - Hauuuu... - słychać glos drugiej. Wreszcie ksiądz kopie trzeci worek i słyszy: - Ziemniaki! 610. Na porodówce leżały: Krakuska, Warszawianka i Murzynka. Doszło do pomieszania noworodków i ojców poproszono o rozpoznanie swoich dzieci. Pierwszego zapytano Krakusa: - Które dziecko jest pańskie? Ten wskazał Murzyna.... - Jest pan pewien? - pyta lekarz. - Pierdolę... nie będę ryzykował Warszawiaka! 611. 98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada: - Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży i wkrótce będziemy mieć syna. Doktor myśli chwilę i mówi: - Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię. Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim, wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź. Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem? - Nie - odpowiada staruszek. - Niedźwiedź padł martwy jak kłoda. - Niemożliwe! - wykrzyknął staruszek. - Ktoś inny musiał wystrzelić! - I do tego punktu właśnie zmierzałem. 612. Tata królik uczy syna jak się bzyka: - Widzisz synku, jesteśmy małe zwierzątka, wszyscy nas chcą zjeść, dlatego musimy wszystko robić szybko. Oto cztery królicze dziewczynki. To się robi tak, przyglądaj się: Razdwatrzycztery! Zrozumiałeś? To powtórz! - Raz, dwa, trzy, cztery! - Nie! Razdwatrzycztery! Powtórz. - Raz dwa trzy cztery. - NIE! Patrz uważnie: razdwatrzycztery. Powtórz! - Razdwatrzyczterypięć. Oj, przepraszam tato! 613. Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację. Podszedł do gościa z rybami i mówi: - O jaka piękna, duża ryba! Sprzedawca na to: - Pięknego skurwiela złapałem, co? Ksiądz się obruszył: - Panie, ja wszystko rozumiem. Piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety. Wstyd! Sprzedawca wyjaśnia: - Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg. - Aaaa, no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go na kolację z biskupem. Przychodzi ksiądz na parafię, pokazuje rybę siostrze zakonnej. Zakonnica: - O jaka piękna, duża ryba. A ksiądz na to: - Ładnego skurwiela kupiłem, co? Zakonnica: - Ale co ksiądz - takie słownictwo? A ksiądz wyjaśnia, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak inne: węgorz czy szczupak. - Aaaa, to rozumiem. Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na kolację z biskupem. Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka. - O jaka piękna, duża ryba - mówi kucharka. Siostra na to: - Piękny skurwiel, prawda? - Ależ co siostra? Nie poznaję! - oburza się kucharka. - A siostra to nie wie, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak inne nazywają się karp czy lin. Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem. Wieczorem przyjeżdża Biskup, siada przy stole z księdzem i zakonnicą. Kucharka wnosi główne danie - rybę. Ksiądz biskup: - Jaka piękna, duża ryba! Na to proboszcz: - To ja skurwiela znalazłem i kupiłem. Odzywa się zakonnica: - A ja tego skurwiela skrobałam. Na to włącza się kucharka: - A ja skurwiela usmażyłam i przyrządziłam. Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi: - Kurwa, widzę, że tu sami swoi! 614. Pesymista widzi ciemny tunel. Optymista widzi światełko w tunelu. Realista widzi światło pociągu. A maszynista widzi trzech debili na torach. 615. Podchodzi facet do kiosku Ruchu i prosi o paczkę fajek. Kioskarka mu podaje. On patrzy, czyta: UWAGA! PALENIE TYTONIU POWODUJE IMPOTENCJĘ. Facet oddaje fajki i mówi: - Pani mi da takie z rakiem. 616. Kontrola Legalności Pracy wypytuje w Holandii Polaka: - Mówi pan po holendersku? - Tak, trochę. - A ma pan pozwolenie na pracę? - Oczywiście, że mam. - A pana kolega tam w pomidorach też ma? - Naturalnie, że ma. - Mógłby pan go zawołać? - Oczywiście. JÓZEEEEK!!! SPIERDALAJ!!! 617. Pewnego razu chłopak zapytał dziewczynę: - Wyjdziesz za mnie? Ona odpowiedziała: - Nie. I odtąd chłopak żył długo i szczęśliwie... 618. Szczyt bezczelności: Zadzwonić do Constaru i spytać, dlaczego na ich stronie internetowej nie działa przycisk ODŚWIEŻ. 619. Przyjeżdża chłop wozem do wsi i krzyczy: - Węgiel przywiozłem! Na to koń, który prowadził wóz, odwraca się i mówi: - Tak, kurwa, ty przywiozłeś! 620. U lekarza: - Panie doktorze! Co to może być: trzeci dzień z rzędu nie chce mi się pracować?! - Pewnie środa. 621. Dorastająca córka pyta matkę: - Mamusiu, co się dzieje z miodem z miodowego miesiąca? - Wsiąka w męża i tak powstaje stary piernik. 622. O trzeciej w nocy ONA po cichutku wymknęła się z małżeńskiego łoża do sąsiedniego pokoju. Klawiaturą rozbiła 19-calowy monitor, wszystkie płyty CD porysowała i podeptała swoimi pantoflami. Obudowę komputera wyrzuciła przez okno, a drukarkę utopiła w wannie. Potem wróciła do sypialni, do ciepłej pościeli i przytuliła się z miłością do boku swego nic nie podejrzewającego, śpiącego męża. Była przeświadczona, że już teraz cały wolny czas będzie przeznaczał na ich miłość. Zasnęła... Do końca życia pozostały jej jeszcze niecałe cztery godziny... 623. Ranek w akademiku. Student pierwszego roku mówi: - Chodźmy na zajęcia, bo się spóźnimy! Student drugiego roku na to: - Pośpijmy jeszcze... Student trzeciego roku: - Może skoczmy na piwo? Student czwartego roku: - Może od razu na wódkę? Jako, że nie mogli się dogadać, udali się do studenta piątego roku, by ich rozsądził. Ten zarządził: - Rzućmy monetą. Jak wypadnie orzeł - pijemy wódkę. Jak reszka - idziemy na piwo. Jak stanie na kancie - śpimy dalej. Jak zawiśnie w powietrzu - idziemy na zajęcia. 624. - Jak mówi Batman do Robina, żeby ten wsiadł do Batmobilu? - Robin, wsiadaj do Batmobilu. 625. Ruski mafioso wybrał się na ryby i jak to ruski mafioso miał dwa złote łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu złoty sygnet, a w kieszeni gruby rulon dolarów - oczywiście same setki. Wziął ze sobą trzy flaszki. Zimno było, więc obrócił je po kolei. Oczywiście upił się i usnął. Budzi się, a tu nie ma łańcuchów, sygnetów, ani dolarów. Zadzwonił z komórki po swoich ludzi i nie minęło pół godziny, a podjechały cztery czarne mercedesy, w każdym po pięciu ludzi, wszyscy z kałachami. Stwierdzili, że to najprawdopodobniej ktoś z okolicznej wsi obrobił szefa. Wpadają do wsi i pytają o sołtysa. Ktoś z miejscowych wskazał dom po środku wsi. Wpadają do sołtysa, a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote łańcuchy, na każdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100 dolarówek. Przeładowali bron i pytają skąd to wszystko ma. Sołtys mówi: - No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na spacerze, a tu nad brzegiem jeziora leży jakiś facet w trupa pijany i ma to wszystko przy sobie. No to go obrobiłem, na koniec zerżnąłem w dupę i poszedłem do domu. Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na szefa. Szef podchodzi do sołtysa, przygląda się chwile błyskotkom i mówi: - To nie moje. 626. Na dyskotece w Niemczech bawił się Rosjanin, z napisem na koszulce: "TURCY MAJĄ TRZY PROBLEMY". Nie trwało długo, stanął przed nim Turek, byczysko chłop: - Ty, a w dziób chcesz? - To jest pierwszy z waszych problemów - odpowiedział Rosjanin - agresja. Ciągle szukacie zwady, nawet wtedy, kiedy nie ma żadnego powodu. Dyskoteka się skończyła, Rosjanin wychodzi, a tam na niego czeka tłum Turków. - No, teraz się z tobą policzymy - warknęli Turcy gremialnie. - A to jest drugi z waszych problemów - powiedział Rosjanin. - Nie potraficie załatwiać spraw po męsku sam na sam, tylko zawsze musicie zwoływać wszystkich "swoich". - Zaraz nam to odszczekasz! - wrzasnęli Turcy, wyciągając noże. - I to jest trzeci z waszych problemów - westchnął ciężko Rosjanin - zawsze na strzelaninę przychodzicie z nożami... 627. Dwóch myśliwych z Teksasu polowało na łosie nad jeziorem na Alasce. Obaj upolowali piękne sztuki. Wrócili do samolotu którym przylecieli, a pilot mówi, że nie ma mowy, żeby wystartowali z oboma upolowanymi łosiami, jeden musi zostać. - Bzdury - krzyczy jeden z myśliwych - Kiedy byliśmy tu w zeszłym roku pilot zabrał nas stąd, a wcale nie miał większego samolotu niż twój. Tamten miał jaja i nie bał się polecieć! Pilot się zdenerwował i powiedział: - Do cholery, jeżeli on to zrobił to ja też potrafię. Nie latam gorzej niż inni! Załadowali się, silnik na pełną moc i startują. Niestety nie wznieśli się nad drzewa na końcu jeziora. Zahaczyli o wierzchołki, samolot spadł i rozbił się. Żywi ale trochę połamani wyczołgują się z krzaków. Pilot potrząsnął głową i pyta: - Gdzie jesteśmy? Jeden z myśliwych podnosi się z ziemi i mówi: - Powiedziałbym... że przynajmniej sto metrów dalej niż w zeszłym roku... 628. Egzaminy wstępne na kierunek nauk politycznych. Profesor rozmawia z kandydatką: - Co Pani wiadomo na temat programu ekonomicznego dla Polski realizowanego przez ministra Hausnera? Dziewczyna milczy. - No to co Pani wie o polityce społecznej Leszka Millera? Dziewczyna milczy. - A wie Pani kto to jest Leszek Miller? A nazwisko Kwaśniewski z jaką funkcją w Państwie kojarzy się Pani? Dziewczyna milczy. Profesor myśli, że jest niemową. - A skąd Pani pochodzi? - Z Bieszczad Panie profesorze. Profesor podszedł do okna, wygląda na ulicę, chwilę się zastanawia i mówi do siebie: - Kurwa, może by tak wszystko pierdolnąć i wyjechać w Bieszczady?! 629. Szpital, odprawa oddziału, atmosfera gorąca, starzy, młodzi, lekarze, lekarki... Nagle jedna z młodych zrywa się: - Panie ordynatorze, ale ja zapomniałam pieczątki!. - Koleżanko! Przychodzi pani do pracy bez najważniejszego narzędzia pracy lekarza? - Myślałam, że najważniejszym narzędziem pracy doktora jest głowa... - burknęła urażona. Palec ordynatora spoczął na karcie choroby: - Koleżanko... niech pani podejdzie i pierdolnie tu głową... 630. - Tata jak przyszedłem na świat? - No dobrze mój synu, kiedyś musieliśmy odbyć tę rozmowę. Tata poznał mamę na czacie internetowym. Później tata i mama spotkali się w kafejce internetowej i w toalecie mama zechciała zrobić kilka downloadów z taty memory sticka. Jak tata był gotowy z uploadem zauważyliśmy, że nie zainstalowaliśmy żadnego firewalla. Niestety, było już za późno, żeby nacisnąć "cancel" albo "escape", a i meldunek "Chcesz na pewno ściągnąć plik?" już na początku skasowaliśmy w opcjach w "Ustawienia". Mamy antywirus już od dłuższego czasu nie był uaktualniany i nie poradził sobie z taty robakiem. Więc nacisnęliśmy klawisz "Enter" i mama otrzymała komunikat: "Przypuszczalny czas kopiowania 9 miesięcy". 631. Szli przez las Kubuś i Prosiaczek. Prosiaczek zapytał: - Dokąd idziemy Kubusiu? - Idziemy bić świniaka. - A jak nam ucieknie? - pyta Prosiaczek. Kubuś na to: - Ja ci, kurwa, ucieknę! 632. Przychodzi dziewczyna do spowiedzi. - Grzeszę co noc - mówi do księdza. - Ale jak? - pyta spowiednik. - No... rozbieram się... leżę naga... i tak wodzę paluszkiem... - I co?! - pyta ksiądz. - Najpierw piersi... później schodzę niżej... niżej... niżej... najniżej... - I...?! I CO DALEJ...? - I wydłubuję brud spomiędzy palców i wącham. 633. Siedzą dwaj chińscy generałowie i mówią: - Atakować będziemy małymi grupami. Po dwa, trzy miliony... 634. Do zabitej dechami wiochy przyjechał zimową porą młody lekarz. Już na następny dzień trafił do niego jeden ze starszych mieszkańców, który poślizgnął się i stłukł sobie kolano. Lekarz kazał mu zdjąć spodnie aby mógł zbadać bolące miejsce i ze zdziwieniem stwierdził, że chłopina nie ma kalesonów. - Czego nie nosi pan kalesonów? – zapytał. - Nigdym nie nosił - odpowiedział rolnik - po co mi to? - Panie, przecież to i bardziej czysto i bardziej ciepło, radziłbym panu spróbować. Po wizycie u lekarza chłop pojechał do miasteczka po leki i wstąpił też do sklepu aby zakupić kalesony. Gdy wrócił do domu założył je na tyłek, trochę pokręcił się jeszcze po gospodarce, zadał świniom i poszedł spać. Rano jak miał to w zwyczaju szybko poleciał za stodołę walnąć porannego stolca. Jako, że był mróz, szybko zdjął spodnie, kucnął, nadął się, postawił klocka i podnosząc się zerknął za siebie. Na śniegu nie było nic. Wtedy przypomniał sobie o kalesonach: - Miał konował rację - mruknął - faktycznie czyściej. Zaczął zapinać spodnie i znowu z podziwem dla wiedzy doktora powiedział: - I faktycznie bardziej ciepło. 635. Pan Bóg stworzył Adama. Adam cieszył się światem jaki stworzył dla niego Bóg. Jednakże po pewnym czasie stwierdził, że bardzo się nudzi. Poskarżył się wiec Panu Bogu. Bóg na to: - Adamie. Mogę stworzyć ci istotę, która będzie inteligentna, piękna, będzie spełniała twoje życzenia, dogadzała ci i będzie ci posłuszna, ale to kosztować cię będzie rękę i nogę. Adam myśli i myśli i w końcu mówi: - A co dostanę za żebro? 636. Dyrektor firmy potrzebował nowego pracownika. Dał ogłoszenie o pracy, jego ludzie przeegzaminowali wcześniej kandydatów, aż zostało w końcu czterech najlepszych. Aby rzeczywiście wybrać najlepszego dyrektor postanowił przeegzaminować ich osobiście. Wezwał więc ich do swojego gabinetu i posadził obok siebie. Pierwszego z nich spytał: - Co według pana jest najszybsze na świecie? Facet pomyślał chwilę i mówi: - To myśl. Wpada do głowy, nic jej nie poprzedza - po prostu jest. To jest według mnie najszybsza rzecz na świecie. - Świetnie - komentuje naprawdę zadowolony z odpowiedzi dyrektor i zwraca się do drugiego z tym samym pytaniem. - Mrugnięcie - odpowiada kandydat - mruga się okiem cały czas a nawet tego nie zauważamy. - Bardzo dobrze - mówi dyrektor i pyta trzeciego. Ten miał więcej czasu więc starannie przygotował odpowiedź. - No więc w domu mojego ojca, jak wyjdzie się na zewnątrz budynku, to jest tam taki mur. Jest na nim przycisk, jak się go wciśnie to momentalnie zapala się światło na całej posesji. Nie ma nic szybszego niż włączenie światła. - Doskonale! A pan? - pyta czwartego kandydata. - Według mnie najszybsza jest biegunka. - Co? - pyta zdziwiony dyrektor. - Spokojnie, wyjaśnię. Widzi pan, przedwczoraj źle się poczułem i pobiegłem do kibla. Ale zanim zdążyłem pomyśleć, mrugnąć, czy włączyć światło zesrałem się w gacie. 637. Bierz przykład z Rosjan. Dla nich 40 stopni to nie mróz, 40 kilometrów to kawałeczek, a 40% to nie wódka... 638. - Czy mogę prosić o rękę Pańskiej córki? - A co, nie masz swojej - zażartował ojciec. - Mam, ale już zmęczona - zażartował chłopak. 639. - Cześć tato, wróciłem!! Ojciec siedzący przed komputerem, nie odrywając wzroku od monitora pyta: - A gdzieś ty był? - W wojsku tato... 640. Jedzie facet samochodem. Obok siedzi żona. Dopuszczalna prędkość: 100km/h. Facet jedzie mniej więcej z tą prędkością. Nagle żona rozpoczyna monolog: - Już Cię nie kocham... Po dwunastu latach po ślubie chcę rozwodu. Mąż nic nie mówi tylko przyspiesza do 110km/h. Żona mówi dalej: - Pokochałam twego najlepszego przyjaciela - Kazia. Mąż nic nie mówi tylko dalej przyspiesza do 120km/h. Żona przystępuje do rozważania warunków rozwodu: - Chcę dzieci! Mąż nic nie mówi tylko przyspiesza do 130km/h. - Chcę dom i samochód! Mąż dalej nic nie mówi ale przyspiesza do 140km/h. - Chcę aby wszystkie karty kredytowe i akcje był na moje nazwisko. Mąż dalej nic nie mówi ale przyspiesza do150 km/h. - Ja już mam wszystko co potrzeba! Mąż przyspiesza do 200km/h. - A co Ty masz?! Mąż skręca na przeciwny pas jezdni i cedzi przez zęby: - Poduszkę powietrzną!! 641. Zbliżają się święta. Do drzwi puka Cyganka. Otwiera facet. - Kup pan dziecko. Niedrogo, tylko 100 zł. - Nie ma mowy, nie potrzebuję. - Bardzo pana prószę, tylko 80 zł. - Nie chcę. - Ale to okazja: 70 zł. - No... dobra. Dawaj pani to dziecko. Mija rok. Znowu przed świętami Cyganka puka do drzwi. Otwiera facet. - Panie kup pan dziecko. Tanio, tylko 80 zł. - Nie potrzebuję, nie chcę. Niech pani sobie idzie. - Ale panie, tanio, tylko 60 zł. - Nie chcę, powiedziałem już, ze nie jest mi potrzebne. - Ale niech się pan zastanowi, tylko 40 zł. - Niech będzie. Niech pani da to dziecko. Mija rok. Do drzwi dzwoni cyganka. - Panie, kup pan dziecko. - Niech mi pani nie zawraca głowy. - Ale to okazja, tylko 40 zł. - Nie chcę, niech mnie pani zostawi w spokoju. - Ale bardzo tanio, tylko 20 zł. - Nic z tego. W tym roku mnie pani nie namówi, mamy karpia... 642. Czasy starożytnego Rzymu. Bogaty lud rzymski znudzony jest wszystkim, co do tej pory juz widział. Cezar postanawia urządzić walkę z dzikim zwierzęciem, walkę, jakiej do tej pory jeszcze nie było. Wybrał więc sobie Cezar wielkiego lwa - lwa, jakiego świat nie widział. Zwierzę było głodzone długie tygodnie. Nadchodzi dzień pojedynku. Lew jest tak głodny i chudy, że zaczyna się oblizywać na widok wszystkiego, co się rusza. Cezar do walki z owym lwem wybiera ogromnego silnego Murzyna. Umięśnionego i wielkiego. Ale tez myśli: "Taki duży Murzyn, a lew taki chudy – zakopie Murzyna w ziemi po pas, żeby wyrównać szanse". Po chwili jednak Cezar myśli dalej: "Murzyn ma takie umięśnione ręce, to może się odkopać i zabić lwa - lepiej będzie jak będzie on zakopany w ziemi po samą głowę". Jak pomyślał, tak też zrobił. Arena, mnóstwo ludu rzymskiego na trybunach, Murzyn zakopany do samej szyi, puszczają lwa... Ten biegnie jak oszalały, ślina mu cieknie na widok głowy Murzyna, już ma go dopaść i złapać w żelazny uścisk swoich szczęk, gdy Murzyn robi głową unik, lew go mija, uderza z całym impetem o bandę i zdycha. Na to lud rzymski: "Walcz uczciwie, czarnuchu!!" 643. Pewien zabawowy gość ostro odurzał się trawką, ale w końcu mu się to znudziło i postanowił spróbować czegoś mocniejszego. Poszedł do kumpla i mówi: - Stary, chcę najmocniejszego jointa jakiego masz, takiego z mega kopem! - Mam takiego - mówi kumpel - ale to jest naprawdę siekiera. Jesteś pewien, że chcesz? Nawet ja się boję tego zarzucić. - Jasne, dawaj! Wziął skręta, poszedł do ubikacji. Zapalił, zaciągnął się i zrobiło mu się ciemno przed oczami. Wydmuchnął dym - jasno. Znowu się zaciągnął - ciemno. Wydmuchnął - jasno. I jeszcze raz... Super towar - myśli. Nagle słyszy stukanie do drzwi i zdenerwowany glos: - Józek, co ty tam robisz? - No... kupę! - Przez trzy dni?? 644. Żona do męża w łóżku: - Weź mnie, weź! - Śpij, kochanie... My nigdzie nie jedziemy... 645. Żona miała dość zachowania swojego męża, a w szczególności jego zbyt częstych wypadów z kolegami na piwo i powrotów w stanie mocno wskazującym. Po jednym z takich wieczorów mąż w stanie kompletnego upojenia wrócił do domu i padł nieprzytomny na łóżko. Żona jak zawsze rozebrała go do snu, ale tym razem zrobiła coś więcej - wepchnęła mu palcem do tyłka prezerwatywę w taki sposób, aby kawałek wystawał na zewnątrz. Rano, jak zawsze, mąż, aby poczuć się lepiej, wszedł pod prysznic. Myje się, myje... w pewnej chwili zaczyna myć tyłek i co... Co to jest? Wyciąga z tyłka prezerwatywę... Żona w tym czasie przygotowuje w kuchni śniadanie. Gdy wykąpany mężulek przychodzi do kuchni, żona pyta: - Jak się wczoraj bawiłeś? Jak mają się Twoi koledzy? Mąż pełnym rozgoryczenia głosem odpowiada: - Koledzy? Ja już, kurwa, nie mam kolegów! 646. Wraca Jasio ze szkoły i pierwszym pytaniem jakim strzela w rodziców jest: - Co to znaczy "robić loda"? Rodzice, którzy już dawno uzgodnili, że będą odpowiadać na każde "trudne" pytanie (bo po co ma dziecko szukać odpowiedzi na podwórku), spojrzeli porozumiewawczo na siebie i mama mówi: - Widzisz... "robić loda" to brać penisa do buzi. Na to ojciec: - Jakie brać? Dawać! Syna przecież mamy! 647. Do baru wchodzą prezesi Reddsa, Lecha i Żywca. Każdy z nich siada przy osobnym stoliku. Po kilku minutach przychodzi kelner do prezesa Reddsa i pyta: - Co podać? - Oczywiście zimnego Reddsa - odpowiada prezes Reddsa. Następnie kelner podchodzi do prezesa Lecha: - Co podać? - Oczywiście zimnego Lecha. Wreszcie kelner podchodzie do prezesa Żywca z tym samym pytaniem: - Co podać? Na to prezes Żywca odpowiada: - Poproszę zimną colę. Na to prezesi Reddsa i Lecha zdumieni: - Co ty, głupi, nie zamawiasz zimnego Żywca? - Jak wy nie pijecie piwa, to ja też - odpowiada prezes Żywca. 648. Jasio prosi mamę: - Mamusiu, kup mi rower. - Nie, synku. Rower jest bardzo drogi. Nie kupię ci. A poza tym byłeś niegrzeczny i nie zasłużyłeś. - Mamusiu to pobaw się chociaż ze mną! - No, pobawić to się mogę, a w co chciałbyś się pobawić, Jasiu? - pyta mama. - Pobawmy się w mamusię i tatusia - idź do sypialni i czekaj na mnie mamo. Zaintrygowana mama przebrała się w pidżamę i leży w łóżeczku. Wchodzi Jasio z rękami założonymi z tyłu chodzi z kąta w kąt i w pewnym momencie mówi: - Wstawaj stara, idziemy Małemu rower kupić! 649. Gdy Mikołaj się dobija otwórz szybko, daj mu w ryja wpuść do domu, urwij jaja bij go chuja Mikołaja złam mu nogi i kręgosłup niech nie nęka innych osób. 650. Mrozu nima, śniegu nima gdzie ta pierdolona zima? Sanki, kurwa, zardzewiały narty też się rozjebały. Tylko deszczyk pada z nieba więc się dzisiaj nachlać trzeba. 651. W ZOO: - Tato, dlaczego ta gorylica tak krzywo na nas patrzy? - Uspokój się synku, to dopiero kasa... 652. Świeżo osadzony więzień drze się zza krat: - Jestem niewinny!! Niewinny!! Na to z sąsiedniej celi: - Już niedługo kwiatuszku. Juz niedługo... 653. Poprzez wicher i słotę, Przez bezkresną dal śnieżną, Poprzez żar i spiekotę, Przez pustynię bezbrzeżną, Poprzez kry, poprzez lody, Przez odwieczne zmarzliny, Poprzez bagna i wody, Nieprzebyte gęstwiny Poprzez leśne dąbrowy, Poprzez stepy i knieje, Poprzez mroczne parowy, W których nigdy nie dnieje I gdzie płoszą się sowy, Gdy złe jęknie lub strzyga, A dźwięk słysząc takowy, Serce w trwodze zastyga... Niezrażony ciemnością, Która mrozi głusz dziką, Sam na sam z samotnością, Co do szpiku przenika, Pełen hartu i woli, Podpierając sam siebie, Mając zamiast busoli Krzyż Południa na niebie Pokonując złe żądze, Wietrząc wrogów w krąg wielu, Ufny, iż nie zabłądzę, Idę naprzód, do celu. Drogi mej nie wytyczy Ni głos werbla, ni cytra, Póki starczy mi siły, Idę po pół litra. 654. Policjant zatrzymuje kierowcę za przekroczenie prędkości... - Poproszę prawo jazdy... - Niestety, nie mam prawa jazdy, zabrano mi uprawnienia już 5 lat temu. - Dowód rejestracyjny poproszę... - Nie mam. To nie jest mój samochód. Jest kradziony. - Samochód jest kradziony!? - Dokładnie, ale prawdę mówiąc - chyba widziałem dowód rejestracyjny w schowku, jak wkładałem tam pistolet... - Ma pan pistolet w schowku!? - No tak. Tam go włożyłem, po tym jak zastrzeliłem właścicielkę tego samochodu i jak schowałem ciało w bagażniku. - W bagażniku jest CIAŁO!? - No przecież mówię... W tym momencie policjant zawiadamia komendę, po 2 minutach antyterroryści otaczają samochód, dowodzący akcją podchodzi do kierowcy: - Prawo jazdy poproszę... - Proszę bardzo - i kierowca pokazuje jak najbardziej ważne prawo jazdy. - Czyj to samochód? - pyta komendant. - Mój. Proszę, oto dowód rejestracyjny. - Proszę wolno otworzyć schowek i nie dotykać schowanej tam broni... - Proszę bardzo, ale nie ma tam żadnej broni. - Proszę otworzyć bagażnik i pokazać ciało. - No problem, ale jakie ciało? - Zaraz - mówi kompletnie zdezorientowany policjant - kolega, który pana zatrzymał, powiedział, ze nie ma pan prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego, samochód jest kradziony, w schowku jest broń, a w bagażniku ciało... - He, he - odpowiedział kierowca - a może jeszcze panu powiedział, że przekroczyłem prędkość? 655. Wpada MacGyver do sklepu: - Potrzebuję szybko kompletu kluczy nasadowych! - Ale nie ma... - A co jest ? - No... Ketchup.. - Może być! 656. Żona wchodzi do łazienki w chwili kiedy mąż onanizuje się pod prysznicem... - Co ty robisz!? - pyta z oburzeniem. Mąż nie zmieszanym głosem: - To jest moje ciało i będę je mył tak szybko jak mi się podoba! 657. Żona mówi do męża: - Kochanie! Jaś już chodzi! - To niech idzie do sklepu po papierosy. 658. Jasiu chce popływać i pyta ratownika o zgodę: - Czy mogę popływać w tym basenie? - Musisz mi najpierw pokazać jak pływasz. Jasiu zaczyna. Robi fikołki, pływa, nurkuje. Wreszcie ratownik pyta: - Gdzie ty nauczyłeś się tak pływać? - Tata wyrzucał mnie na środek jeziora. - To pewnie trudno było dopłynąć do brzegu? - Nie... - mówi Jasiu. - Najtrudniej było wydostać się z worka. 659. Król Lew postanowił wybudować na polanie dla swoich poddanych schronienie, ale to wymagało szeregu zezwoleń, wniosków i podań. Trzeba się było udać do Urzędu by tą sprawę załatwić, zwołał więc miejscową społeczność, by wybrała przedstawiciela. Zadecydowano zatem, by był to niedźwiedź, bo duży, silny i wzbudza respekt. Po ośmiu godzinach wraca z urzędu. Lew się go pyta, co tam załatwił, a on mówi, ze nic. - Jak to nic? Ty taki wielki i nic?! Wydelegowano więc lisa. Chytry i przebiegły i sprytu ma dużo. Wraca po ośmiu godzinach i też nic. Lew mówi: - To może wiewiórkę? Taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna... Podobnie jak poprzednicy też nic nie załatwiła. - No to koniec naszych marzeń - orzekł Król Lew. - A może ktoś na ochotnika? Zgłosił się osioł, wszyscy pękali ze śmiechu: - Przecież Ty nic nie potrafisz załatwić! Ale osioł się uparł i poszedł. Wraca po dwóch godzinach uradowany, z zezwoleniem w ręku. Ogólne zdziwienie, królowi szczęka opadła. Pytają się więc, jak to załatwił, a osioł na to: - Gdzie otworzyłem drzwi, to ktoś z rodziny. 660. Facet do ekspedientki: - Poproszę rolkę papieru toaletowego. - Jaki kolor? - Pani da biały, sam walnę odcień. 661. Złapał wilk zająca. - Proszę, proszę wilku, nie zabijaj mnie, zrobię co zechcesz! - To zrób mi loda! - Nie umiem! - Rób loda!! - Kiedy nie umiem!! - To rób, jak umiesz! - Chrup, chrup, chrup... 662. Facet poderwał na dyskotece fajną dziewczynę. Pobawili się, popili i wylądowali u niego w domu. Tu znowu trochę alkoholu, trochę tańca, rozebrali się i.. dziewczyna zasnęła. Gość postanowił jednak, że i tak ją "skonsumuje". Rozłożył jej delikatnie nogi i w tym momencie rozległ się śpiew: "To nie ja byłam Ewą...". Facet zerwał się z łóżka, śpiew ucichł. Rozejrzał się po pokoju. Nikogo nie ma. Więc robi drugie podejście. Rozchyla dziewczynie nogi i znowu: "To nie ja byłam Ewą, to nie ja..." - O, żesz ty! – pomyślał. - Przecież śpiew dochodzi z warg sromowych. Kurcze, zadzwonię do Ryśka i mu zademonstruję. Rysiek odbiera telefon i mówi sennym głosem: - Słucham. - Rysiek? Tu Józek, ale jajca, posłuchaj. - Tutaj rozchyla znowu dziewczynie nogi i przystawia słuchawkę. Rozlega się śpiew: "To nie ja byłam Ewą, to nie ja skradłam niebo... " - Słyszałeś? - Józek... - mówi zły Rysiek. - Jest godzina druga w nocy a ty mnie budzisz, żebym posłuchał jak jakaś głupia pizda śpiewa: "To nie ja byłam Ewą..."? 663. Pies wpada na pocztę, chwyta za formularz telegramu i skrobie: "Hau, hau, hau, hau, hau, hau, hau, hau, hau." Po czym podaje do okienka. Urzędnik przygląda się gryzmołom i odpowiada grzecznie: - To tylko 9 słów. Za tą samą cenę może Pan dopisać jeszcze jedno "hau". - Tylko, że to by było wtedy zupełnie bez sensu. - odpowiada pies. 664. Kobieta wsiada do autobusu z dzieckiem na rekach. Kierowca mówi: - To najbrzydsze dziecko jakie w życiu widziałem! Kobieta siada na końcu wkurzona i mówi do mężczyzny obok: - Kierowca mnie właśnie obraził! Na co on: - Proszę bardzo, niech Pani spokojnie idzie do niego i mu nagada. Chętnie potrzymam Pani małpkę. 665. Tatko rano wybierał się do pracy. W łazience mamcia go dopadła, gdyż chciało jej się bardzo seksu. Zaczęli uprawiać miłość fizyczną w pozycji "na pieska", a wtedy nagle w drzwiach stanął Jasio. "Kurde, muszę wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji" - pomyślał tatko. - A ty, niedobra! Ty...! - ryknął tatko i zaczął walić mamcię w dupę. - Nie będziesz juz Jasia więcej biła! A masz! A Jasio krzyczy: - Super tatko, super!! Wyruchaj jeszcze kota, żeby mnie nie drapał!! 666. - Where are you from? - I'm from U.S. - FROM MY ASS?? 667. Przychodzi zając do nowego sklepu misia i mówi: - Misiu, poproszę pół kilo soli. - Wiesz, zajączku, nie mam jeszcze wagi, to nasypię ci na oko. - Do dupy se nasyp, skurwielu! 668. W brydżyka grają sobie dwie pary - mieszane. Gospodarze i Goście. Gospodarze, niestety, mają bardzo upierdliwego gnojka. Co chwila 12-letni gówniarz podbiega, trąca w stół, walnie w krzesło - ogólnie - przeszkadza bardzo w grze. A, że jest wychowywany bezstresowo - nikt mu nie strzeli nawet klapsa. Tylko Pani Domu od czasu do czasu rzecze, żeby się uspokoił. Szczyl nic sobie jednak z tego nie robi. Wreszcie wstaje Pan, gość, bierze szczeniaka na bok i coś mu szepce na ucho. Wychodzą z pokoju. Po chwili Gość wraca. Zaczynają grać. Mija godzina, druga, trzecia. Totalny spokój. Goście zbierają się do domu, Pani Domu nie wytrzymuje: - Stefan, co zrobiłeś, że nasz Damianek się uspokoił? - Nauczyłem go konia walić. 669. Mandaryna śpiewa na koncercie swój przebój. Po zakończeniu publika krzyczy: - Jeszcze, jeszcze! Mandaryna daje oczywiście bis. Publika: - Jeszcze, jeszcze! No to Mandaryna znowu śpiewa... A publika: - Jeszcze, jeszcze! I tak 8 i 9 raz... Mandaryna: - Kochani, ja już jestem zmęczona, może już wystarczy? Publika: - Śpiewaj, kurwa, aż się nauczysz! 670. Przychodzi Jasiu do spowiedzi: - Proszę księdza, uprawiałem sex oralny. - O ciężki grzech. A z kim? - Nie mogę księdzu powiedzieć. - Może z Kryśką od Zarębów? - Nie. - A może z Kaśką od Kowali? - Nie. - Powiedz bo rozgrzeszenia nie dostaniesz! - No naprawdę nie mogę proszę księdza. - To może z Zośką od Graboszy? - Nie. - Idź, nie dam Ci rozgrzeszenia. Wychodzi chłopak z kościoła - czekają na niego kumple: - I co? Dostałeś rozgrzeszenie? - Nie. Ale mam parę namiarów. 671. W pierwszej klasie pani wita nowych uczniów i zauważa że trzech jest identycznych. - Czy wy jesteście trojaczkami? - Tak - odpowiadają dzieci. - A jak się nazywacie? - Krzysio - mówi piskliwym głosem pierwsze dziecko. - Zdzisio - mówi piskliwym głosem drugie dziecko. - Władysław - mówi grubym basem trzecie dziecko. Pani pyta: - A dlaczego wy dwaj macie takie cienkie głosy, a ty taki gruby? - Bo mama miała tylko dwie piersi, więc ja musiałem pić browar. 672. Wróciły dzieci z wakacji na wsi. Jedno z nich opowiada: - Mamusiu, widzieliśmy taaaką grubą świnię, jeszcze grubszą niż ty! Matka posmutniała i zaczęła popłakiwać. Widząc to podeszło młodsze z nich, córeczka, i mówi: - Nie płacz mamusiu, to nieprawda - nie ma grubszej świni od ciebie... 673. Egzamin wstępny na studia: - Proszę powiedzieć, dlaczego obraca się silnik elektryczny? - pyta egzaminator. - Bo jest elektryczność. - I to ma być odpowiedź? Dlaczego w takim razie żelazko się nie obraca - też jest elektryczne! - A bo ono nie jest okrągłe. - No a kuchenka elektryczna - okrągła przecież, czemu się nie obraca? - To z powodu tarcia - nóżki przeszkadzają. - No dobrze, a żarówka? Okrągła! Gładka! Bez nóżek! Czemu żarówka się nie obraca? - Obraca się, jak najbardziej! - ???!!! - Przecież jak pan profesor ją chce wymienić, to co pan robi? Obraca ją pan! - Hm, no tak, w samej rzeczy. Ale to przecież ja ją obracam, nie ona sama! - No widzi pan, bo samo z siebie nic się nie obraca! Taki silnik elektryczny na przykład potrzebuje do tego elektryczności. 674. Zapchany do niemożliwości autobus. Nagle w tym tłumie rozlega się oburzony damski głos: - Proszę pana, co pan robi?! Po chwili ponownie, jeszcze bardziej oburzony: - Proszę pana, CO PAN ROBI?! Z głębi autobusu rozlega się męski głos: - Stary, no nie bądź ćwok, opowiadaj! 675. Nocą otwierają się z hukiem drzwi i do domu wtacza się mąż. Przewraca się w przedpokoju, wstaje, wpada do kuchni i zrzuca ze stojącego na kuchence garnka pokrywkę. Nabiera garściami zupę, myje nią twarz potem łapie garnek i wylewa sobie całą jego zawartość na głowę. - Nie możesz sobie po prostu nalać zupy do talerza? - mówi cicho stojąca w progu, w koszuli nocnej, rozbudzona właśnie żona. - Kto pijany?? - drze się mąż – Ja, kurwa, pijany??!! 676. Wraca pijany jak bela facet do swojego domku jednorodzinnego. Już jest przed domem i nagle wyrżnął twarzą w gałąź. Zezłościł się strasznie i postanowił, że ją zetnie - ma przecież w domu piłę. Wchodzi do domu i od progu woła do żony: - Gdzie piła?? Żona wychodzi z kuchni z deka przestraszona i mówi: - Ja nie piła, ja nie piła... - Pytam się, kurwa, gdzie piła!!?? - groźnie syczy mąż. - U sąsiada... - żona piszczy - A czemu dała?? - Bo piła... 677. Mały chłopczyk wraz z tatusiem znalazł w lesie jeżyka. Leżał biedak pod kępką trawy i drżał z zimna. Chłopczykowi zrobiło się żal jeżyka i poprosił tatę, aby zabrali zwierzaka do domu. Tata się zgodził i jeżyk zamieszkał u nich. Chłopczyk bardzo dbał o zwierzaka. Poił go mleczkiem i karmił pędrakami. Jeżyk zjadał je ze smakiem i czasem ku zdziwieniu chłopca, pomrukiwał z zadowolenia. Na zimę jeżyk, jak przystało na wszystkie porządne jeżyki, zapadł w sen zimowy. A na wiosnę jeżykowi urosły skrzydełka, a na czole róg. W końcu wyleciał przez niedomknięte okno. Wtedy stało się jasne, że chłopiec wraz z tatusiem nie przynieśli z lasu jeżyka, tylko jakieś chuj wie co... 678. Na pogotowie przywieźli faceta z nożem wbitym między żebra. Lekarz przyjmujący: - Boli pana? - Tylko jak się śmieję. 679. - A z pocałunkiem póki co zaczekamy - powiedział piękny Książe złażąc ze Śpiącej Królewny. 680. Lekcja Języka Polskiego. "Wesele" S. Wyspiańskiego. Pani: Dlaczego Isia nie boi się zjawy Chochoła? Uczeń: Bo ma kody na nieśmiertelność... 681. Jeden z krajów islamskich. Po ulicy idzie całkowicie "okutana" dziewczyna, widać tylko jej ogromne czarne oczy. Kieruje się w stronę przepięknej rezydencji. Nagle przechodzący obok młody chłopak uśmiecha się do niej i puszcza oko. Dziewczę rzuca się biegiem do drzwi wielkiego domu, wpada do ogromnego gabinetu i krzyczy pokazując palcem przez okno: - Tato, ten chłopak mnie zaczepił! A na nieszczęście chłopaka tata był generałem. Szybko wezwał, więc swoich żołnierzy i rozkazał schwytać młodzika. Po pięciu minutach blady jak śmierć chłopak został postawiony przed obliczem groźnego i rozsierdzonego ojca-generała: - Ty gnoju, ty psie - wrzasnął generał. - jak śmiałeś podnieść wzrok na moją córkę? Ibrachim!! – zawołał. Jak spod ziemi wyrósł wielki śniadolicy, brodaty mężczyzna w mundurze z dystynkcjami sierżanta. - Ibrachim! - znowu wykrzyczał generał. - Weźmiesz tego łajdaka, zawieziesz go na naszą ukrytą farmę na pustyni i go wyruchasz. Sierżant zasalutował, złapał chłopca za oszewę i pociągnął go do dżipa. Przykuł go kajdankami do siedzenia i ruszył w stronę rogatek miasta. Po paru minutach jazdy chłopak odzyskał mowę i cichutko zaproponował: - Ibrachim, dam ci 200 dolarów jak mnie nie wyruchasz. Nic. Zero reakcji. - Ibrachim - próbuje znowu młody. - dam ci 500 dolarów, ale nie ruchaj mnie, co? Dalej nic. - Ibrachim, dam 1000 dol... W tym momencie sierżant spojrzał na niego tak, że odechciało mu się znowu mówić. Dojechali do farmy, brodaty wojskowy wywlekł chłopca z samochodu, wciągnął do środka, rzucił na łóżko i zdarł z niego spodnie. Potem zaczął sam się rozbierać. Był już prawie nago, gdy zadzwonił telefon. Wrzask w słuchawce był tak wielki, że nawet leżący twarzą w poduszce chłopak usłyszał generała: - Ibrachim, natychmiast wracaj! Ibrachim ubrał się, kazał ubrać się chłopakowi, przykuł go do siedzenia w dżipie i pojechali z powrotem do miasta. Weszli do rezydencji gdzie generał czerwony ze złości wrzeszczał na dwóch młodych arabów: - Ibrachim, weźmiesz tych dwóch i ich rozstrzelasz! Sierżant zgarnął całą trójkę wsadził ich do dżipa przykuł kajdankami do foteli i ruszyli. Droga przebiegała w złowieszczym milczeniu. Przerwał je cichy, proszący głos naszego pierwszego chłopaka: - Ibrachim, ale pamiętasz? Mnie wyruchać... 682. Lata 70-te, PRL. Przychodzi facet do sklepu z samochodami i pyta, czy może kupić Skodę 105. - Tak, proszę bardzo, czerwona. Proszę wpłacić pieniądze, odbiór za 10-lat. - No dobrze - mówi szczęśliwy klient - ale za 10 lat rano czy po południu? - Panie! Coś pan, będziesz pan czekał 10 lat i nie jest panu obojętne, czy rano czy po południu? - Nie, dla mnie to ważne. Więc kiedy mogę odebrać tę Skodę rano czy po południu? - Panie! Przyjdź pan rano!! - Rano nie mogę, zakładają mi telefon. 683. Facet przychodzi na 8 do roboty w Arthur Andersen, a punktualnie o 16.01 pakuje kwity do torby i wychodzi. Następnego dnia to samo - 16.01 do chałupy. Kiedy zbiera się kolejnego dnia do wyjścia o 16.01 kolo zza biurka mówi do niego: - Stary co ty, pogięło cię?? Chcesz cały czas tylko po osiem godzin pracować?!? Przecież zaraz cię wywalą... - Spoko, spoko, jestem na urlopie. 684. Prowadzący konkurs telewizyjny do laureata: - Gratuluję zwycięstwa! Proszę teraz zdecydować, czy jako nagrodę wybiera Pan: a) weekend z żoną w Marriotcie, czy b) ... - B! 685. - Kochanie, wyrzuć śmieci! - Kurwa, dopiero co usiadłem! - A co do tej pory robiłeś? - Leżałem. 686. Klasyfikacja babć w autobusach (i innych środkach komunikacji publicznej): * Babcie łowcy krzeseł - gdy autobus się zatrzyma i otworzy drzwi, ty nawet nie zdążysz sobie tego uświadomić, a ona już siedzi. * Babcie akrobatki - widząc wolne krzesło po drugiej stronie autobusu w cudowny sposób odzyskują mobilność, wrzucają laskę pod pachę i biegną do krzesła, co sił w nogach. * Borostwory - ogromne babcie w futrzanych płaszczach zajmujące z reguły 1,5 - 2 miejsc siedzących. * Babcie wilki - atakują watahą, ich szczekanie rozlega się na cały autobus i wygryzają każdego z ich siedzeń. * Babcie lokomotywy - jak siedzisz w autobusie, staja nad Tobą i zaczynają sapać. Niektóre sapią tak intensywnie, ze czujesz, co jadła kilka godzin temu... * Babcie ankieterki - na kilka przystanków przed ich docelowym przepytują ludzi, kto kiedy wysiada i starają się odpowiednio ustawić wszystkich w przejściu. * Babcia "Last Minute" - nie wstanie przed swoim przystankiem, ale siedzi twardo do samego końca; podrywa dupsko i przebija się do wyjścia jak kula armatnia dopiero wtedy, gdy ludzie zaczynają (na jej przystanku) wsiadać do transportera. * Babcia "Predator" - najbardziej obrzydliwy, wredny typ; pokonuje nieraz spore dystanse do przystanku, ale już w busie czy tramwaju nie jest w stanie przejść tych 6 metrów do wolnego miejsca, tylko staje nad kimś młodszym i terroryzuje go. * Babcie – siatomioty - wsiada sobie taka jedna do autobusu (ew. tramwaju), czujnym zwinnym okiem namierzając pozycję wolnego krzesła oraz najbliższego kasownika. Po przekalkulowaniu i zrobieniu symulacji (chodzi o trójwymiarową symulację ruchu współpasażerów w najbliższych 10 sekundach nałożoną na plan przestrzenny krzesło-kasownik-własna pozycja) rzuca siatą w stronę wolnego krzesła a sama kasuje bilet. Po czym z godnością zdejmuje siaty z siedzenia, żeby rozgościć się na wcześniej zarezerwowanym miejscu. 687. - Przepraszam, czy moszna? - Prońcie. - Ja tylko na minetkę. - Cała przyjemność po moim sromie. 688. Co to za samochód? Fantastyczna Imitacja Auta Turystycznego 1-osobowego 2-drzwiowego 6-krotnie przepłaconego 689. Pewnemu rolnikowi z dnia na dzień przestał stawać. Chłopina z rozpaczy zaczął pić, bić babę, generalnie popadł w stan depresji. Nic nie pomagało. Jak mu wisiał tak wisiał. Jednak szczęście mu dopisało i któregoś dnia gdy wracał od lekarza, w autobusie PKS-u podsłuchał rozmowę o pewnym znachorze, który czynił wręcz cuda, a mieszkał niedaleko. Na drugi dzień był juz pod drzwiami cudotwórcy. Ten wysłuchał z uwagą opowieści o problemach naszego bohatera i powiedział: - Mam na to sposób. Dam ci małego trolla, którego złapałem kiedyś w Norwegii. Zabierz go do domu i daj mu jakąś ciężka prace. Jak troll będzie zajęty, to tobie będzie stał jak maczuga. Ale gdy tylko uwinie się z robotą to znowu ci zmięknie i będzie wisiał. Chłopina trochę niezadowolony wracał do domu, bo tak szczerze mówiąc nie za bardzo wierzył w zapewnienia znachora. Ale gdy wrócił postanowił spróbować. Kazał trollowi skopać ogródek. O dziwo gdy ten wbił w ziemię pierwsza łopatę stanął mu jak maczuga. Radosny chłop rzucił babę na łóżko, zaczął zdzierać z niej ubranie i... nagle wchodzi troll i mówi: - Skończyłem. Fiut wrócił do stanu pierwotnego. - Kurwa! - wrzasnął chłopina. - To teraz buduj garaż... Fiut znowu zaczął się podnosić. Juz się zabierał za babę... a tu wchodzi troll. - Skończyłem. - mówi z uśmiechem patrząc na resztki erekcji swojego właściciela. Wtedy wstała baba i powiedziała coś na ucho trollowi, ten pokiwał głową i wyszedł. Erekcja wróciła, rzucili się na lóżko i tak baraszkowali bez jedzenia i bez spania całe trzy dni. W końcu chłop zapytał z ciekawości: - Jaką ty żeś dala temu stworzeniu robotę, że juz trzy dni nie wraca? Kobieta pociągnęła go za rękę nad pobliskie jezioro. Podchodzą... patrzą... a tam troll siedzi nad brzegiem jeziora cały w mydlinach wyciąga z wody chłopa kalesony, ogląda pod słońce i ze złością mruczy do siebie: - Kurwa! Cały czas żółte na dupie... 690. Ulubieni aktorzy Rasialdo? - Woody Allen, Clint Eastwood, Elijah Wood, Telly Savalas. Ulubiona aktorka? - Drew Barrymore. Co gryzie Grzegorza Rasialdo? - Korniki. Ulubiony polityk Rasialdo? - Belka. Znienawidzony polityk Rasialdo? - Bush. Ulubiona prezenterka telewizyjna Grzegorza? - Pieńkowska. Kto jest sportowym idolem Rasialdo? - Tiger Woods. Najwygodniejsze buty Rasialdo? - Drewniaki. Ulubiony zagraniczny klub Rasialdo? - Nottingham Forest. Ulubiony polski klub Rasialdo? - Stolarka Wołomin. Najlepsze obcojęzyczne filmy Rasialdo? - Forest Gump i Listwa Schindlera. Najlepsze polskie filmy Rasialdo? - Siekierezada, czasem obejrzy też Brzezinę Wajdy. W jakim mieście chciałby mieszkać Rasialdo? - W Las Vegas albo Hollywood. A dlaczego tam? - Bo to niedaleko do Las Angeles. Jakie polskie miasta trzymają kciuki za Rasialdo? - Dąbrowa Górnicza i Brzózki. Czy to prawda, że Grzegorz Rasialdo nie czyta książek? - Nieprawda, czyta i to od deski do deski. Ulubiony zagraniczny zespół Rasialdo? - Las Ketchup, A polski? - 52 Dębiec. Dlaczego Rasialdo nie wyszedł ostatni mecz? - ...no jak się odstawia lipę na boisku! Dlaczego Rasialdo ma długie włosy? - Bo niedawno wrócił z Woodstock. Czemu Rasialdo strzela dużo bramek głową? - Bo to chłop jak dąb. Co myślą o Rasialdo koledzy z boiska? - Że jest w dechę! Jak się nazywa ulubiony kabareciarz Rasialdo? - Laskowik. Bohater najmilszy sercu Grzegorza Rasialdo? - Legolas. Kto robi na Rasialdo największe wrażenie? - Violetta Villas. Drużyna - postrach Rasialdo? - Bobry Bytom. Co się dzieje gdy Grzesiek kłamie? - Oczywiście nos mu się wydłuża. Czy Rasialdo ma powodzenie u kobiet? - I to jakie, w końcu to lowelas (chociaż niektóre kobiety uważają, że jest obleśny). Czy są dowcipy o Rasialdo? - Nie ma, są tylko drwiny. Ulubione piwo Rasialdo? - Dębowe Mocne, dłuuuugo ważone. Czy Rasialdo wróci kiedyś do Polski? - Będzie ciężko, w Anglii już zapuścił korzenie. Dlaczego Rasialdo nie może zaistnieć w reprezentacji? - Bo ktoś mu stale rzuca kłody pod nogi. Czemu Rasialdo ciągle gra w reprezentacji? - Bo Janas jest tak samo porąbany jak on. Dlaczego Rasialdo w ostatnim meczu nie dobił piłki z 2 metrów? - Bo mu palma odbiła. Ulubione miejsce wypoczynku Rasialdo? - Las Palmas. Czy Grześ ostatnio nie występował w telewizji? - Chyba tak... w "Klanie" jest jakiś Rasialdo. Napis przy wejściu do Puszczy Kampinoskiej: Polskim Lasom Państwowym gratulujemy Rasialdo. Ulubiony mit grecki Rasialdo? - Wyprawa po Złote Runo. Co robił Rasialdo w toalecie? - Puszczał kasztana albo rąbał kloca. Dlaczego Rasialdo nie oglądał II edycji Big Brother? - Bo w I wygrał Janusz Dzięcioł. Co robi Rasialdo w reprezentacji? - Struga wariata. Podobno Rasialdo dostał propozycję gry w Brazylii? - Tak, ma występować w Belo Horizonte. Co zrobił Grzesiu, kiedy zobaczył przed sobą bramkarza? - Zdębiał. Dlaczego Rasialdo jako jedyny w reprezentacji przyjmuje zakłady? - Bawi się w bukmachera. Czemu Rasialdo nie wykonuje zaleceń trenera na meczu? - Przecież nie słyszy, w końcu jest głuchy jak pień. 691. Żył sobie raz książę niemowa. Nie był jednak niemową od urodzenia lecz tak po prostu - z wyboru. Wybór ten, był konsekwencją złego czaru, który dawno, dawno temu rzuciła na niego okrutna wiedźma. Zaklęcie powodowało, że cokolwiek książę wyraził słowami, stawało się dla niego po wsze czasy niedostępne. A że książę kochał radości życia codziennego, przezornie trzymał buzię na kłódkę. Pewnego razu pobłądził w lesie. Błąkał się tak dzień cały aż wtem zauważył tabliczkę: "Pójdź dalej a zadziwion będziesz, uszczęśliwion i powrotu już nie zapragniesz". Po krótkim rozważeniu ‘za' i ‘przeciw' książę ruszył naprzód albowiem swoje już przeżył i być może osiąść w jakimś ładnym miejscu by się na resztę życia przydało. "Byle kobitki tam jakieś były, bo tego sobie odmówić nie dam rady" - pomyślał i zarechotał rubasznie bo co jak co ale ryćkanie uwielbiał nade wszystko. Parę kroków dalej dojrzał jeszcze kątem oka ledwie widoczną tabliczkę "Nie ma odwrotu" aż wreszcie... Gdy rozstąpiły się ostatnie drzewa, jego oczom ukazała się cudowna kraina. Książę niemowa ujrzał prześliczną okolicę a po chwili uświadomił sobie z podnieceniem, że zamieszkują ją same przecudne dziewczęta, o urodzie przewyższającej wszystko co w swoim życiu widział, a co więcej, zerkają na niego wzrokiem, który obiecuje nieziemskie wręcz rozkosze. To było ziszczenie marzeń... niewiarygodne, absolutnie cudowne... - Ja pierdolę! - wykrzyknął książę... 692. Wiec polityczny prezydenta-elekta. Tłum ludzi. Nagle w tłumie ktoś krzyczy: - Jebać pigmeja! Lech K. popatrzył, ale nie znalazł krzykacza, więc kontynuuje przemowę. Nagle znów krzyk: - Jebać pigmeja! Sytuacja się powtarza - nie wiadomo kto krzyczy, więc trzeba prezydentowi-elektowi przemawiać. Wtem kolejny raz: - Jebać pigmeja! Nie wytrzymał LK i zamiast krzyknąć ‘Spieprzaj, dziadu' ryknął tylko: - Małym, ale mam syna co ma dwa metry wzrostu! Na to głos z tłumu: - Jebać pigmeja-rogacza! 693. Do sklepu zoologicznego wchodzi młody chłopak z zamiarem kupna papugi. Sprzedawca mówi: - Została mi tylko jedna papuga... Ale jest naprawdę wyjątkowa... Unikat! - Doprawdy? - Jej wyjątkowość polega na tym, że znosi kwadratowe jajeczka. - Poważnie? Może jeszcze umie mówić? - Owszem! Ale tylko trzy słowa. - Jakie? - Kurwa, jaki ból! 694. Wilk zjadł babcię, przebrał się w jej ubranie i położył się do jej łóżka... Ale nie wiedział, że najgorsze jeszcze przed nim. Napalony dziadek zbliżał się wielkimi krokami... 695. Prognoza pogody a'la Zubilewicz: W ten weekend będzie 30 stopni ciepła - 15 w sobotę i 15 w niedzielę. 696. - Panie doktorze, co mi Pan tu wypisujesz? - Świadectwo zgonu. 697. Nowobogacki Rosjanin wyszedł z restauracji w Moskwie, strasznie drogiej restauracji, tylko dla elit. Widać że nieźle się tam bawił, bo chwiejnym krokiem, zataczając się co chwila, wszedł do stojącego na przystanku trolejbusu. - Na ulicę Rewolucji proszę. Dobrze zapłacę. Kierowca, trolejbusu: - Panie, to przedmieścia Moskwy, tam nie ma trakcji. - Daję 10.000$. - Dobra, jedziemy! Widząc, że trakcja zaraz się skończy, kierowca zatrzymał się i zaproponował kilku łebkom po 100$ za pchanie trolejbusu. Ci oczywiście się zgodzili, jedzie więc dalej. Gdy są już blisko kierowca do nowobogackiego: - Jesteśmy już kilkadziesiąt metrów od celu, ale dalej nie możemy jechać. Na środku drogi jest gigantyczna dziura. - Nie ma problemu. Wiem o tym. Wczoraj do domu wracałem metrem. 698. Wraca facet do domu i od progu krzyczy: - Jeeeesssst! Wygrałem w lotto! Jest! Udało się! Sześć! Szóstkaaa! - wydziera się zadowolony z siebie. W pewnym momencie patrzy, a żona siedzi smutna i płacze. - Co się stało? - pyta. Na to żona: - Mama mi dziś umarła. Twoja teściowa nie żyje... Facet na to: - Jeeeesssssssssssst! Kurwa kumulacja!! 699. Trzy kobiety spierają się, który z ich facetów jest bardziej czarny. Pierwsza mówi: - Mój to jest tak czarny, że ma nawet białka od oczu czarne. Druga mówi: - Mój to nawet czubek od penisa ma czarny. Trzecia na to: - E tam, to jeszcze nic, mój jak ostatnio pierdnął to trzy wiadra sadzy z pokoju wyniosłam... 700. Do szpitalnej sali wchodzi facet. - Kto miał analizy robione dwudziestego? - Ja! - jeden pacjent podnosi rękę. - Ile pan ma wzrostu? - Metr siedemdziesiąt. - Aha - facet odwraca się na pięcie i wychodzi. - Panie doktorze, jak moje wyniki? - woła za nim pacjent. - Nie jestem lekarzem, tylko stolarzem. 701. W przedszkolu Jasiu siedzi na nocniczku i płacze. - Dlaczego płaczesz? - pyta pani wychowawczyni. - Bo pani Zosia powiedziała, że jak ktoś nie zrobi kupki to nie pójdzie na spacer. - I co? Nie możesz zrobić... - Ja zrobiłem, ale Wojtek mi ukradł! 702. Zdesperowana dziewczyna stoi na nadbrzeżu i chce popełnić samobójstwo. Widzi to młody marynarz, podchodzi do niej i mówi: - Nie rób tego! Zabiorę cię na pokład naszego statku, ukryję, przemycę do Ameryki i zaczniesz nowe życie. Przez cały rejs będę cię karmił, będę ci dawał radość, a ty będziesz mnie dawać radość. Jeszcze nie wszystko stracone... Dziewczyna, jeszcze pochlipująca z cicha, postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę i poszła z nim na statek. Jak obiecywał tak zrobił - ukrył ją pod pokładem, raz na jakiś czas podrzucał jej kanapkę, jakiś owoc lub coś do picia, a całe noce spędzali na miłosnych igraszkach. Sielankę przerwał kapitan, który pewnego dnia odkrył kryjówkę dziewczyny. - Co tu robisz? - zapytał surowo. - Mam układ z jednym z marynarzy. Zabrał mnie do Ameryki, karmi mnie, a ja mu pozwalam robić ze mną, co chce. Mam nadzieję, że kapitan go nie ukarze? - Nie - odpowiedział kapitan. - Chciałbym jednak, żebyś wiedziała, że jesteś na pokładzie promu Wolin - Świnoujście - Wolin. 703. Wpada bandzior z brzytwą do sklepu wsiowego i już od drzwi drze mordę: - To jest napad, dawaj, babo, kase! A baba sklepowa spokojnie: - Grycaną? 704. Pewna aktorka opowiada koleżance o niedawnym obiedzie ze znanym reżyserem. - Pokazał mi scenariusz. Wiesz, główna rola jakby dla mnie stworzona. Potem poszliśmy do niego, żeby omówić zamysł filmu. I w trakcie rozmowy ten bydlak mówi mi, że widzi mnie w roli pokojówki, która na ekranie nie mówi ani słowa. - No i co? - pyta koleżanka. - No wiesz. Roześmiałam mu się prosto w jajca. 705. Wraca Jasio ze szkoły. Ojciec, dresiarz, postanowił zagaić intelektualnie do syna: - No i co tam Jasiu w szkole? - Nie dobrze tato, 5 pałek dostałem. - No Jasiu, będzie wpierdol. - Wiem tato, mam już adresy. 706. - To stół, przy którym będzie pani pracować. - Dobrze. - To telefon, który będzie pani odbierać i mnie łączyć. - Dobrze. - To fax, z którego będzie pani odbierać wiadomości do mnie. - Dobrze. - To expres do kawy, którym będzie pani mi ją parzyć. - Dobrze. - Ja przepraszam, czy zna pani jakieś inne słowa oprócz słowa "dobrze"? - Seks, mineta…. - Dobrze. 707. - Z kim polscy piłkarze spotkają się w drugiej rundzie mistrzostw świata? - Z polskimi kibicami na lotnisku Okęcie. 708. Koło prostytutki zatrzymuje się samochód. Kierowca pyta: - Ile za loda? - 600 rubli. - Ale ja mam tylko 100. Ale czekaj, może dorzucę swoją komórkę? ''Dziewczynka'' się zgodziła... Po wszystkim gość daje 100 rubli. ''Dziewczynka” przypomina: - A komórka? - A tak. Notuj: 0-60... 709. - Jak zabić Człowieka-Pająka? - Człowiekiem-Kapciem. 710. Obok siebie w autobusie stoją dwie osoby: Ona i On. Ona spojrzała, na niego, on na nią. - Informatyk - pomyślała studentka. - Studentka - pomyślał bezdomny. 711. - Co to jest opera? - To jest takie coś, co się zaczyna o siódmej, a jak po trzech godzinach popatrzysz na zegarek, jest siódma dwadzieścia. 712. Policja zatrzymuje samochód delikwenta. Jakoś im się nie spodobał, więc mówią: - Proszę otworzyć bagażnik. Co pan tam wiezie? - Pszczoły luzem. - A to proszę nie otwierać. 713. Na pracowniczy bal maskowy przyszli: * sekretarka w masce kota, * księgowa w masce królika, * dyrektor w masce lwa, * informatyk w masce 255.255.255.0 714. Dwa psy, pudel miniaturka i owczarek spotykają się u weterynarza. Owczarek pyta pudelka: - A ty tu co robisz? - Miałem pecha. Nasikałem na dywan w salonie i państwo postanowili mnie uśpić. A ty? - Zobaczyłem panią, gdy pastowała podłogę, tyłek w niebo, żadnych majtek. Nie mogłem się powstrzymać!! - I co, teraz ciebie uśpią? - pyta pudelek. - Nie. Dlaczego? - dziwi się owczarek - mają mi tylko spiłować pazury... 715. Fryzjer do klientki z tłustymi włosami: - Strzyżenie, czy wymiana oleju? 716. Wchodzi młody junak do żeńskiego akademika: - A ty do kogo młody człowieku? - pyta portierka. - A kogo by mi pani poleciła? 717. Jest niedziela, czas wypłaty kieszonkowego... Ojciec wyciąga portfel i mówi do syna: - Możesz jak zwykle dostać 100... albo możesz dostać 1000 i lanie od matki, jeżeli powiesz jej, że te czarne stringi, które znalazła w naszym samochodzie, należą do twojej dziewczyny. 718. Student przychodzi na egzamin z logiki i na bezczelnego pyta profesora: - Pan się łapie w tej logice panie Profesorze? - Oczywiście, co za pytanie! - To ja mam taka propozycję panie Profesorze: zadam panu pytanie i jeśli pan nie odpowie stawia mi pan 5, a jeśli pan odpowie wywala mnie pan na zbity pysk. - OK, niech pan pyta... - Co obecnie jest legalne, ale nielogiczne, logiczne ale nielegalne, a co nie jest ani logiczne ani legalne? Profesor nie znal odpowiedzi więc postawił studentowi 5. Woła swojego najlepszego studenta i pyta go o odpowiedź... Ten mu natychmiast odpowiada: - Ma pan 65 lat i jest pan żonaty z 25 letnią kobietą, co jest legalne ale nielogiczne. Pana żona ma 20 letniego kochanka, co jest logiczne ale nielegalne. Stawia pan kochankowi swojej żony 5, chociaż powinien go pan wywalić na zbity pysk i to nie jest ani logiczne ani legalne... 719. - Myj zęby pastą Colgate, a będziesz je miał jak bóbr. - Takie mocne? - Nie... dwa. 720. Znaleziono psa - wyżeł, szara sierść. Smakował jak kurczak. 721. - Boże? - Tak, Adamie? - Co się wczoraj wieczór działo? Gdzie moje trzy żebra? - Jak to co? Popiłeś i zachciało ci się dziewczynek. 722. - Tatooo - pyta mały yeti - a gdzie są ludzie? - Ludzie się skończyły - jedz dżem. 723. - Zrobiłeś zadanie? - Proszę pani, mamusia zachorowała i musiałem wszystko w domu robić... - Siadaj, dwója! A ty Witku, zrobiłeś zadanie? - Ja proszę pani musiałem ojcu pomagać w polu... - Siadaj, dwója! A ty Jasiu, zrobiłeś zadanie? - Jakie zadanie, proszę pani, mój brat wyszedł z więzienia, taka balanga była, że szkoda gadać! - Ty mnie tutaj swoim bratem nie strasz! Siadaj, trója. 724. <3 Matematyk widzi większe od 3... Maniak gg widzi serduszko... Normalny człowiek widzi nawias i 3... Erotoman widzi kobietę, która robi skłon. 725. - Ładne buty proszę księdza. Zamszowe? - Nie. Za swoje 726. Idzie zając lasem i wrzeszczy: - Przeleciałem lwicę! Spotyka wilka: - Zając, zamknij pysk, chcesz żeby lew usłyszał? Poza tym i tak ci nikt nie uwierzy. Zając wzruszył ramionami i drze pysk dalej. - Wydymałem lwicę! Wydymałem lwicę! Spotyka niedźwiedzia: - Zając, zamknij się bo lew usłyszy! I wszyscy będziemy mieli przejebane, jak się wkurzy! A i tak nikt Ci nie uwierzy. Zając idzie dalej i drze się: - Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwi... Nagle zobaczył lwa. Ten wkurzony goni za zającem. Zając wskoczył w wydrążony stary pień. Lew za nim, ale utknął. Utknął tak, że tylko tyłek mu wystaje, łeb jest w środku. Zając stanął, podszedł z tyłu do lwa, rozejrzał się wokół, rozpina rozporek i mówi: - W to już, kurwa, nikt mi nie uwierzy! 727. Wchodzi kowboj do baru i patrzy - siedzi tam cud kobieta. Kowboj: - Cześć. Kim jesteś? Kobieta: - Lesbijką... - Eeeeee... To znaczy? - Jak się budzę myślę o seksie z kobietą, jak jem śniadanie to myślę o seksie z kobietą, jak idę do pracy to myślę o seksie z kobietą, jak jem obiad, to myślę o seksie z kobietą, jak wracam do domu, to myślę o seksie z kobietą, jak zasypiam, to myślę o seksie z kobietą... A Ty, kim jesteś? - Jak tu przyszedłem to myślałem, że jestem kowbojem, ale teraz wiem, że jestem lesbijką. 728. - Jaka jest najczęściej spotykana wada postawy u żonatych facetów? - Dupa na boku. 729. Po latach spotkało się trzech przyjaciół z LO. Chcąc, nie chcąc rozmowa zeszła na teściowe. - Ja - mówi ten, który skończył medycynę - załatwię gdzieś cyjanek i dodam kurwie do kawy. Ten po politechnice zapodaje swój pomysł: - Wezmę kurwa pożyczkę, kupię starej cipie Renault Clio i przetnę przewody hamulcowe. Niech się rozwali na drzewie, suka. Gość z klasy sportowej mówi: - A ja kupię dwadzieścia tabletek Ibupromu, wezmę to wszystko do gęby, przeżuję, zrobię z tego kulę, wysuszę ją w mikrofali, i zostawię na stole w kuchni. - Ale po co? - pytają koledzy. - Wejdzie ta stara raszpla do kuchni, zobaczy kulę i powie: "Ale wielka tabletka Ibupromu". A ja wtedy wypadnę z łazienki i pierdolnę ją siekierą w plecy. 730. W szkole: - Przeczytałeś trylogię Sienkiewicza? - To trzeba było przeczytać? - Tak, na dzisiaj. - Kurwa, a ja przepisałem... 731. Małgosia mówi do mamy: - Mamusiu, mamusiu, wszyscy mówią, że jestem nienormalna!! - Jak wszyscy? Kto tak mówi? - Muchy, mamo... 732. Wspomnienia Taternika: "Podczas jednego z obozów wspinaczkowych w Tatry pojechaliśmy w rejon Morskiego Oka. Dotarliśmy pod ścianę. Nasz instruktor (jako, że byliśmy przygotowani na wyprawę pod każdym względem) zaproponował, żebyśmy sobie strzelili po jednym "żeby nam się ściana trochę położyła - będzie się lepiej wchodzić". Towarzystwo nie namyślało się długo i zaczęli "kłaść ściany" dosyć intensywnie, z czasem flaszki zaczęły topnieć jedna po drugiej i skończyło się na kompletnym uboju. Gdy grupa ocknęła się równo ze świtem zauważyli, że brakuje wśród nich prowodyra libacji - instruktora..." I tutaj następuje wersja GOPR-owców: "Zapieprzamy gazikiem, wyjeżdżamy zza zakrętu a tu jakiś facet na środku drogi idzie na czworaka, wbija haki w asfalt i asekuruje się liną..." 733. Pijany mąż wrócił późną nocą do domu. Coś tam przekąsił i poszedł spać. - Rozsypałeś cukier w kuchni, chamie! - ryknęła rankiem żona. - A skąd wiesz? Przecież wszystko dokładnie wytarłem... - Podeszwy kapci masz słodkie!! 734. - Mamo, czy ja jestem adoptowany? - Byłeś, ale cię oddali... 735. - Jak podwoić wartość Trabanta? - Wystarczy zatankować do pełna. 736. Turyści poszli w góry i podczas tej wędrówki znaleźli studnię. Chcąc sprawdzić czy jest w niej woda, wrzucili do niej mały kamyk. Przez chwilę nadaremnie nasłuchują chlupnięcia kamyka w wodę. - Wrzucimy większy kamień - powiedział jeden z turystów i przyniósł z pola spory kamień. Wrzucił go i nasłuchuje, ale znów nic nie słychać. Turyści zobaczyli na polu ciężką szynę kolejową. Przytachali ją, wrzucili do studni, nasłuchują - znów nic. Nagle widzą barana, który w ogromną prędkością biegnie przez pole w ich kierunku, dupą do przodu i zaraz potem wpada do studni. Zdziwieni turyści patrzą w głąb studni i w tym momencie słyszą z tyłu głos bacy: - Panocki, a nie widzieli wy mojego barana? - No, przed chwilą widzieliśmy jak biegł przez pole i wskoczył do tej studni. Baca drapie się po głowie i mówi ze zdziwieniem: - Jak mógł mi uciec, skoro był do szyny przywiązany? 737. Pewien młody człowiek po zrobieniu dyplomu, dostał od swojej zamożnej rodziny bilet na rejs luksusowym statkiem pasażerskim. Radzi się kumpli co ma ze sobą zabrać. - Dobrą torbę podróżną, wygodne buty, kilka koszul, spodnie-bermudy, elegancki garnitur na wieczorne rauty, tabletki przeciwko chorobie morskiej i oczywiście kondomy. - wyliczają koledzy. Facet robi zakupy z listą w ręku. Dochodzi do apteki. - 20 prezerwatyw i 20 tabletek przeciwko wymiotnych - zamawia. Aptekarz podając towar stwierdza ze współczuciem: - Jak panu to nie służy to może się nie zmuszać?! 738. CNN News: Luksemburg rozpoczął wycofywanie swego żołnierza z Iraku. 739. Noc poślubna: - Kochanie, dużo było ich przede mną? Mija godzina, on milczy. - Kochanie, gniewasz się na mnie? - Cicho, liczę... 740. Po randce: - Kochanie, odprowadzisz mnie do domu? - Tak, wzrokiem. 741. Teściowa po 10 latach kłótni postanawia pogodzić się ze swoim zięciem. Zaprasza jego i córkę na obiad. Podaje kotleta, surówkę, ale zapomniała o ziemniakach. Wraca do kuchni. Przezorny zięć postanawia sprawdzić, czy kotlet nie jest zatruty. Kroi kawałek i daje kotu. Ten gryzie i nagle pada martwy na ziemię. Zięć wstaje, idzie do kuchni, bierze patelnię i zabija teściową. Wraca do pokoju i mówi do żony: - Kochanie, wyobraź sobie, że ta stara rura chciała mnie otruć. Wziąłem patelnię i ją zabiłem!! Na co kot wstaje, otrzepuje się i krzyczy: - Yes, yes, yes!! 742. Turek "dowiedział się", że w USA to forsa na ulicy leży i z drzew spada. Załatwił sobie wyjazd, wychodzi z lotniska, idzie w kierunku miasta, patrzy, a tu na chodniku sto dolarów leży. W zasadzie miał już podnieść, kiedy machnął ręką i mruknął: - A, od jutra zacznę... 743. Popołudniowy szczyt komunikacyjny. W zapchanym "po dach" autobusie stoi kobieta trzymająca cztery wytłaczanki jajek. W pewnym momencie stojący za nią facet w okularach typu "-14" stuka ją w ramię: - Czy zechciałaby pani skasować mi bilet? - Jajka mam - odpowiada trochę niegrzecznie kobieta, kończąc tym samym dyskusję. Za chwilę facet w okularach ponownie stuka ją w ramię: - Czy zechciałby pan skasować mi bilet? 744. W bibliotece: – Czego pani szuka? – Nietzschego. 745. Co mówi kobieta po wyjściu z łazienki? - Ładnie wyglądam? A co mówi mężczyzna po wyjściu z łazienki? - Lepiej tam nie wchodź. 746. W ogrodzie ktoś notorycznie wyżerał jabłka z drzew. Ogrodnik postanowił zaczaić się na złodzieja. Gdy w nocy coś zaczęło szeleścić w gałęziach, ogrodnik podkradł się do jabłonki i ujrzał na niej ciemną postać. Niewiele myśląc, złapał złodzieja za jaja i pyta: - Gadaj, ktoś ty?! - Odpowiedziała cisza. Ściska więc mocniej: - Gadaj, pókim dobry, ktoś ty??!! Dalej cisza... ścisnął z całej siły: - Gadaj draniu, ktoś ty????!!! Zduszony głos wyjąkał: - ...Józek... nie...mo...wa... ze wsi... 747. Mecz Polska - Brazylia na Mundialu. Piłkarze Brazylii wchodzą do szatni. Patrzą - a tam tylko jedna koszulka dla Ronaldinho. No to mówią mu: - Ronaldinho, dobra będziesz grał sam. Reszta drużyny poszła do pubu na piwo. Ronaldinho sam bez bramkarza nieźle się spisywał... Reszta drużyny w pubie po jakimś czasie włączyła telegazetę żeby zobaczyć jaki wynik - 0:1 dla Brazylii (34' Ronaldinho). Cieszą się... Jakiś czas później patrzą a tam koniec meczu i wynik 1:1 (83' Rasiak). Następnego dnia spotykają się z Ronaldinho i mówią: - Ej, stary, czemu strzelili ci bramkę? Przecież tak dobrze ci szło? - No wiecie panowie - odpowiada Ronaldinho - w 46 minucie dostałem czerwoną kartkę... 748. Mąż wraca nad ranem do domu. W drzwiach wita go żona: - Oj Ty mój biedaku... Znowu całonocne zebranie? - No... - Daj płaszcz... Masz szminkę na policzku... zaraz wytrzemy... pewnie znowu ta stara księgowa wycałowała cię w pracy... - No... - Masz też szminkę na kołnierzyku... pewnie ktoś cię ubrudził w autobusie... nie przejmuj się... - No... - Ściągaj te łachy i kładź się spać. Musisz odpocząć biedaku... - No... - Jesteś podrapany na plecach... Znowu wpadłeś na ten krzak przed domem... - No.... - Stefan! Ty masz na sobie damskie majtki! - No to teraz kombinuj... 749. Byli sobie stary facet i baba. Pewnego dnia babie zachciało się seksić, no więc czyni zaloty, cuda nie widy, żeby zaciągnąć go do łóżka. A on nic. No to baba idzie do lekarza, i mówi: - Panie doktorze, ja chcę a on nie. Co robić?! - Spokojnie, mam na to sposób. Na minutę przed tym zanim pani mąż wróci do domu, niech pani zdejmie gacie stanie tyłem do drzwi, pochyli się i wypnie tyłek, a zaraz obudzi się w nim dzikie seksualne zwierze. Inaczej być nie może! No więc jak powiedział, tak baba zrobiła. Wypięta czeka... no i w końcu styrany małżonek wraca z roboty, otwiera drzwi, patrzy i zapierdala ile sił w nogach do najbliższego baru. Przybiega, siada, zamawia setkę, pierwszą, drugą trzecią, itd. Już dwie butelki poszły a on chce jeszcze, no to barman na to: - Panie, czemu pan tak pijesz, już trzecia butelka, no powiedz pan, czemu? - Panie! Ja wracam styrany do domu po całym dniu pracy, wchodzę na piętro, otwieram drzwi... a tam troll, metr na półtora, szrama na pół pyska, broda do kolan i mu z mordy ślina cieknie... 750. Matura 2006, język angielski - PRZECIEK! Zad. 9, poziom podstawowy: "Podczas pobytu w Wielkiej Brytanii kupiłeś ciągnikowy kultywator sprężynowy z zapasowym kompletem lemieszy półsztywnych i skaryfikatorem. Zauważyłeś, że uszkodzone było łożysko toczne baryłkowe wahliwe w mimośrodzie oraz brakowało połączeń gwintowych ze śrubą pasowaną o trzpieniu stożkowym. Chcesz zgłosić jego reklamację. Napisz na czym polega problem oraz gdzie i kiedy nabyłeś urządzenie i zaproponuj rozwiązanie problemu. Podpisz się jako XYZ." 751. Idzie Czerwony Kapturek przez las. Nagle z krzaków wyskakuje wilk - stary zboczeniec i się drze: - HA! HA! KAPTURKU! Nareszcie cię pocałuję tam, gdzie jeszcze nikt cię nie całował! Kapturek patrzy na niego zdziwiona i mówi: - Chyba, kurwa, w koszyk... 752. Benedykt XVI przyleciał do Polski, wychodzi po schodkach z samolotu, podchodzi do mikrofonu, ma powitać witających go wiernych i katastrofa - zginęła kartka z zapisem fonetycznym polskiego przemówienia. Benedykt szuka po kieszeniach, szuka i nic - znalazł tylko starą Biblie, która mu służy od dawna. Pomyślał sobie, ze Biblia mu pomoże i faktycznie - otwiera - a tu karteczka z polskim tekstem. Uradowany wyciąga kartkę i czyta: - Obroontzy westerplatte poottaitchie sche, vasch opoor jezt beztzeloovy... 753. Do reprezentacji Polski trafił nowy Murzyn. Na pierwszej odprawie przed treningiem Paweł Janas narysował na tablicy wielki prostokąt i zaczął uderzać w niego piłką. - Piłka, rozumiesz? Bramka, tu, prostokąt. Bramka, piłka do bramki to dobrze, rozumiesz? Wstał nasz nowy Murzyn, lekko poszarzały i odzywa się do trenera Janasa: - Panie trenerze, ja od kilkunastu lat mieszkam w Polsce, mam tu żonę, dzieci, a studiowałem filologię polską i mówię w tym języku lepiej niż niejeden Polak! Paweł Janas popatrzył na niego ze zdumieniem i powiedział: - Siadaj, synu, ja mówię do Rasiaka. 754. Dzwoni tato do córki będącej na studiach zagranicznych: - Cze, córeczko, co słychać? - Zostałam prostytutką. - Co?? Jak mogłaś?? Ty szmato!! Ty kurwo!! Ty... - Ależ, tato! Tato!! Ty wiesz ile ja mam teraz ciuchów? Mam czesne i studia opłacone już do końca. Jeżdżę jaguarem. Siostrę zapraszam do mnie na wakacje, a Wam z mamą wykupiłam miesięczne wczasy na Majorce i kupiłam na nie Omegę - już tam czeka na Was... - Czekaj, czekaj, to mówisz, że kim zostałaś? - Prostytutką. - Aaaa, przepraszam. A ja zrozumiałem, że protestantką. 755. Wiejskie wesele w remizie. Zabawa na całego. Koło północy na salę wpada wodzirej. - Koniec wesela! - krzyczy do mikrofonu. - Pan młody złapał komendanta OSP jak ruchał pannę młodą!! Goście weselni wolno zaczynają w ciszy opuszczać "salę balową". Nagle wodzirej, który gdzieś na chwilę zniknął, znowu łapie mikrofon: - Ludzie, wracajta i bawta się. Wesele trwa. Komendant przeprosił! 756. - Czerwony Kapturku, dokąd idziesz? - pyta wilk. - Idę do babci i niosę jej sklerozę. - Daj spróbować... Pyszne! A gdzie idziesz? 757. Jedzie kobieta samochodem. Nagle usłyszała głośny hałas na zewnątrz, zatrzymała się, wychodzi z samochodu i patrzy wokół. Zobaczyła na ziemi jakąś część, dźwiga ją z trudem próbując dopasować ją gdzie się da. Nie mogąc znaleźć miejsca, z którego odpadła, zataszczyła część na tylne siedzenie i jedzie do mechanika. Po przeglądzie mechanik mówi: - Samochód w zupełnym porządku, ale ten właz kanalizacyjny trzeba odwieźć na miejsce... 758. Głupi Jasio wraca z wojska do swojej rodzinnej wsi. - Cześć Jaśku - witają go gospodarze pracowicie spędzający czas przed sklepem GS-u - Chyba byłeś najgłupszym żołnierzem w jednostce? - Nie, było kilku głupszych. - odpowiada wesoło Jaśko. - Cały rok brali mnie za kobietę. 759. Wycieńczony wędrowiec znalazł na pustyni butelkę. Uradowany odkorkował ją. Nie było w niej wody, ale za to wyskoczył Dżin. - Powiedz, czego chcesz, a spełnię każde twoje życzenie – zaproponował. - Chcę do domu, do Białegostoku. Dżin wziął wędrowca za rękę i zaczyna prowadzić go po pustyni. - Ale ja chcę szybko! – protestuje wędrowiec. - No to biegnijmy! 760. Wchodzi blondynka do windy. W środku stoi facet, kładzie palec na numerze drugim i pyta: - Na drugie? - Beata. 761. Blondynka i prawnik siedzą obok siebie w samolocie. Prawnik pyta blondynkę, czy nie zechciałaby zagrać z nim w ciekawą grę. Blondynka mówi, że jest zmęczona, odwraca się do okna i próbuje zasnąć. Ten jednak nalega i wyjaśnia, że "gra" jest bardzo prosta i wesoła. Mianowicie, będą zadawać sobie pytania i jeśli któreś nie zna odpowiedzi - płaci 5$. Blondynka ponownie odmawia i znów próbuje zasnąć, ale prawnik nie daje jej spokoju i proponuje inny układ - jeżeli ona nie będzie znała odpowiedzi - płaci 5$, jeśli natomiast on nie będzie znał odpowiedzi - płaci 5000$. To przykuwa jej uwagę, poza tym i tak zdaje sobie sprawę, że on nie da jej spokoju, dopóki nie zagrają w tą grę, więc zgadza się. Prawnik zadaje pierwsze pytanie: - Jaka jest odległość pomiędzy Ziemią a Księżycem? Blondynka bez słowa sięga do portfela i wyjmuje banknot 5$. - Ok. - mówi prawnik. - Twoja kolej... - Co to jest, wchodzi na górę na dwóch nogach, a schodzi na trzech? Prawnik jest zaskoczony, wytęża umysł i nic, dzwoni do znajomych, wysyła maile, przeszukuje Internet i nic. Po godzinie poddaje się i wypisuje czek na 5000$, ona przyjmuje, odwraca się i próbuje zasnąć. Prawnik jest jednak ciekaw odpowiedzi i pyta: - Co to jest, co wchodzi na górę na dwóch nogach, a schodzi na trzech? Blondynka odwraca się i wyciąga banknot 5$. 762. - Jak nazywa się człowiek, który nie używa prezerwatyw? - Ojciec. 763. Dresiarz z bejsbolem wchodzi do pralni. - Czy jest chleb wiejski? - Przecież to jest pralnia. Drech wziął i wpierdolił pracownikowi pralni. Następnego dnia drech znów wchodzi do pralni. - Bagietkę poproszę! - Chłopie zrozum TO JEST PRALNIA!! - Bagietkę poproszę!! - ... Dresiarz znów pobił pracownika pralni. Trzeciego dnia facet pracujący w pralni kupił 10 gatunków chleba. Znów wchodzi dres. - Czy macie banany? - Przecież wczoraj i przedwczoraj chleb chciałeś!! - Cóż... chleb teraz nawet w aptece kupić można... 764. U wrót raju św. Piotr pyta duszyczkę, która próbuje się tam wepchać na chama: - Ktoś ty? - Ja? Biskup Rzymu. - Biskup Rzymu? Nie kojarzę. - No, namiestnik Pański na Ziemi. - To Bóg ma namiestnika? Nic mi o tym nie wiadomo. - Jestem głową kościoła katolickiego! - A co to takiego? - ... - Dobra. Czekaj tu, idę spytać szefa. ... - Panie Boże, masz chwilkę? Jest tu taki jeden, mówi, że jest papieżem, Twoim namiestnikiem na Ziemi, głową czegoś tam... - Nie kojarzę. Ale moment... Jezusie, może ty coś o tym wiesz? - Nie, tato, nie kojarzę. Ale pójdę z nim pogadać. Po chwili wraca Jezus zwijając się ze śmiechu i mówi: - Pamiętacie to kółko wędkarskie, które zakładałem 2000 lat temu? - No, i? - Oni do tej pory działają! 765. Wchodzi Kolumbijski bramkarz do domu i od progu krzyczy do żony: - Wygraliśmy z Polakami! A żona na to: - Taaaa, i pewnie jeszcze bramkę strzeliłeś... 766. Chłopak nie miał jednej nogi, po wypadku amputowano mu tuż powyżej kolana, ale miał protezę. I tak chodził, że nikt o tym nawet nie wiedział. Któregoś dnia poznał dziewczynę i zaczęli chodzić ze sobą, aż się pobrali. Nigdy nie wspominał dziewczynie o tej sztucznej nodze, bo bał się stracić miłość swojego życia... W noc poślubną kładą się spać. Ona pierwsza weszła do łóżka, on zgasił światło, usiadł na łóżku, odpiął protezę i położył się obok świeżo poślubionej żony mówiąc: - Wiesz co, kochanie? Jest coś, o czym ci nigdy nie mówiłem... ale teraz muszę ci to powiedzieć. - No trudno, jesteś moim mężem. Mów. Chłopak położył dziewczyny rękę na swym kikucie i mówi: - Właśnie to! Dziewczyna maca, maca, wreszcie mówi: - No dobra, próbuj, może się zmieści. 767. W restauracji rodzina posila się promocyjnym obiadem. Zostaje sporo resztek i ojciec prosi kelnera: - Czy może pan nam zapakować te resztki? Wzięlibyśmy dla pieska... - Hurrra!! - krzyczą dzieci. - Będziemy mieć pieska!! 768. 12 letnia córka pyta się mamy: - Mamusiu! Co to jest orgazm? - Nie wiem. Zapytaj taty... 769. Facet żył na bezludnej wyspie. Miał tam wszystko. Jedzenie, picie, dach nad głową, brakowało mu jednak kobiety. 50 metrów od jego wyspy była druga wyspa, pełna pięknych, wyuzdanych kobiet. Co dzień wieczorem obserwował je gdy wyczyniały harce rodem z Lesbos. A one przywoływały go, a on nie mógł płynąć, gdyż akurat w tym miejscu zawsze roiło się od rekinów... A życie było mu milsze niż seks... Pewnego dnia, gdy siedział sobie na brzegu, obserwując kobiety z drugiej wyspy, podeszła do niego złota żabka. - Cześć. - mówi. - Jestem złota żabka. Mogę spełnić twe jedno życzenie. Jedno i tylko jedno. Zastanów się dobrze, bo szansę masz jedyną i ostatnią. Gość popatrzył i mówi: - Jebnij mi tu, proszę, mostek! Na to żabka stając na tylnich łapkach, wyginając się do tyłu: - Toś, kurwa, wydumał... 770. Po 25 latach jeżdżenia Harleyem pewien facet doszedł do wniosku, że zobaczył już kawał świata i uznał, że czas osiąść gdzieś na stałe. Kupił więc kawałek ziemi w Vermont, tak daleko od innych ludzi, jak to tylko możliwe. Z listonoszem widział się raz na tydzień, a po zakupy jeździł raz na miesiąc. Poza tym była tylko natura i on. Po mniej więcej pół roku takiego życia słyszy stukanie do drzwi. Idzie, otwiera i widzi wielkiego, brodatego tubylca. - Cześć - mówi tubylec. - Jestem Enoch, twój sąsiad, mieszkający jakieś cztery mile w tamtym kierunku. Za jakieś dwa dni, wieczorem, urządzam małe przyjęcie. Miałbyś ochotę przyjść? - Jasne, po pół roku na tym odludziu chętnie się zabawię, będzie fajnie. Enoch pożegnał się i już miał iść, ale odwraca się i mówi: - Słuchaj, jesteś tu nowy, więc chyba powinienem cię ostrzec, że będziemy tam ostro pili. - Nie ma problemu, 25 lat jeździłem Harleyem. Myślę, że dam sobie radę. Enoch już ma odchodzić, ale jeszcze odwraca się i mówi: - Powinienem cię też ostrzec, że nie było jeszcze imprezy bez bijatyki. - Z dwudziestopięcioletnim doświadczeniem jako motocyklista myślę, że sobie poradzę. Enoch odwraca się i już ma iść, ale przypomina sobie jeszcze coś i mówi: - Muszę ci też powiedzieć, że te przyjęcia to istna orgia seksu. Widziałem już tam rzeczy, o których mi się nawet nie śniło. - Po 25 latach jeżdżenia Harleyem i pół roku na tym odludziu jestem więcej niż gotów, zwłaszcza na to. Aha, Enoch, zanim zapomnę. Jak powinienem się ubrać na to przyjęcie? - Ubierz się jak chcesz. I tak będziemy tylko my dwaj. 771. Kto wymyślił triatlon? - Polacy. Idą pieszo na basen, a wracają rowerami. 772. Podobno w nowym IE ma być licznik pokazujący ile osób aktualnie przegląda twojego kompa... 773. Szczyt bezczelności: Orać pole wzdłuż Zakopianki szybciej niż auta jadą. 774. Do pana Zdzicha Kwiatkowskiego, który od dłuższego czasu nie opłacał rachunków za gaz, przyszło upomnienie w dość ostrym tonie, podpisane przez kierownika działu windykacji Zakładu Gazowniczego. Pan Zdzichu wziął kartkę papieru, usiadł przy biurku i odpisał co następuje: "Szanowny Panie, pragnę Pana poinformować, iż raz na miesiąc gdy otrzymuję rentę, zbieram wszystkie rachunki dotyczące opłat za mieszkanie i resztę mediów. Wrzucam je do dużego dzbana, mieszam i losuję trzy, z którymi idę na pocztę i opłacam. Jeżeli pańska Instytucja pozwoli sobie choćby jeszcze raz przysłać do mnie list utrzymany w podobnym tonie, to jej faktury na rok zostaną wykluczone z loterii. Z poważaniem, Zdzisław Kwiatkowski." 775. Moskwa, instytut kształcący przyszłych dyplomatów. Studenci piszą na temat: "Napisać odpowiedź na bezwarunkowe ultimatum małego afrykańskiego państwa". Nazajutrz egzaminator podsumowuje wyniki kolokwium, mówiąc do studentów: - Merytorycznie poprawnie, forma również niezła, ale mam dwa zastrzeżenia. Po pierwsze: "po kiego chuja" pisze się osobno. Po drugie: "Czarna Pierdolona Małpa" pisze się z wielkich liter. Panowie, przecież piszecie do króla!! 776. Rozmawia dwóch dresów: - Co robisz w Sylwestra? - Klatę i triceps. 777. Leży facet na łożu śmierci. Lekarz powiedział, że nie dotrwa do rana. Nagle poczuł z kuchni zapach jego ulubionych ciasteczek czekoladowych zrobionych przez żonę. Ostatkiem sił wydobył się z lóżka i czołga się do kuchni. Zapach tych ciasteczek przypominał mu dzieciństwo, on wiedział, że zasmakuje ich po raz ostatni. Wczołgał się do kuchni i widzi jak jego żona przygotowuje te ciasteczka, o których teraz marzył. Ostatnimi siłami sięgnął po jedno i w tym momencie żona zdzieliła go ścierką mówiąc: - Zostaw, to na stypę!! 778. Zakłady Mięsne (byłego już) senatora Stokłosy. Rzeźnia nr 5. Stoją dwie krowy: - Jestem Mućka, cześć. - Krasula. - Pierwszy raz tutaj? - Nie, kurwa, debilko, drugi. 779. Szkoła Podstawowa. Pierwsza lekcja biologii w roku szkolnym: - Dzisiaj drogie dzieci - mówi nowa nauczycielka - opowiemy sobie o ośmiornicach... Ośmiornice żyją na dnie oceanów. Poruszają się przy pomocy specjalnych odnóży. Z początku wolno, bardzo wolno pełzną po piasku. Potem coraz szybciej i szybciej aż nabiorą takiej szybkości, że pozwala im to pędzić pod górkę w kierunku brzegu. Wybiegają na plażę i biegną. Dalej i dalej. Przebywają bezkresne równiny, pustynie i z całą mocą woli kierują się w stronę gór. Na pełnym gazie wbiegają całym stadem na szczyt, podskakują i unoszą się w kierunku nieba. Mijają stratosferę i za chwilę są już w kosmosie... - Proszę pani - dobiega głosik z pierwszej ławki - wydaje mi się, że pani mówi nieprawdę. - Taaak? Jak się nazywasz dziewczynko? - Marysia Kowalska. - Dobrze, dzieci, otwieramy zeszyciki i wszyscy piszemy: "Kowalska jest pierdolnięta". 780. Przychodzi baba bez ucha na bazar, sika krwią naokoło i mówi: - Pani mi da jeszcze jedną siatkę, bo mi się ucho urwało. 781. Polem minowym szła dziewczynka, wymachując rączkami i nóżkami na 20 kilometrów... 782. Jedzie kaleka bez nóg na wózku, obok biegnie facet i mówi: - Co? Pobiegałoby się? Kaleka zdenerwowany pojechał do komisariatu i skarży się policjantowi, a ten na to: - Trzeba było kopnąć go w dupę! Bezsilny pojechał do domu i skarży się żonie, a ona: - Nie przejmuj się, zaraz zrobię ci kawę. Ona szybko postawi cię na nogi... Kaleka trzasnął drzwiami i... pojechał do kościoła. Zwierzył się księdzu, a ten: - Należy wybaczać grzechy, synu. Teraz uklęknij, to się pomodlimy. 783. - Dlaczego dziewczynka nie płakała, gdy spadła z rowerku? - Bo jej kierownica przebiła płuco. 784. Dorosły wnuk pyta się dziadka: - Dziadku, ty jesteś taki mądry, za czasów swojej młodości zwiedziłeś kawał świata; doradź mi gdzie mam jechać na wakacje? Dziadek na to: - Jeśli masz jechać gdzieś na wakacje, to tylko do Moskwy! To najwspanialsze miejsce na ziemi. Bierzesz sobie ze sklepu co chcesz, nikt cię nie zatrzymuje, dajesz w pysk pierwszemu lepszemu kolesiowi na ulicy a on ci nawet nie chce oddać, w parku bierzesz jaką chcesz pannę w krzaki i robisz z nią co chcesz, a ona nawet nie krzyczy pomocy. Taka perspektywa zachęciła wnuka - kiedy przybył na miejsce postanowił wypróbować "atrakcje", o których mówił mu dziadek. Kiedy próbował wynieść telewizor ze sklepu, ochrona pobiła go i wyrzuciła ze sklepu na zbity pysk. "Coś tu nie gra" pomyślał wnuk, ale nie poddał się - "może z przechodniem zadziała". Podszedł do pierwszego lepszego gościa na ulicy i dał mu w pysk. Jednak przechodzień ani myślał być uległym - oddał cios od razu. Po chwili przybiegła policja i pobiła bez pytania jednego i drugiego. "No cóż, może z panną się uda" pomyślał wnuk. Poszedł do parku, zaciągnął jedna w krzaki, ale ta od razu użyła na nim paralizatora. Zawiedziony facet wrócił z Moskwy do domu. Na przywitanie z dziadkiem powiedział mu "Aleś mnie dziadek wpuścił w maliny!" i wszystko mu opowiedział. Dziadek zastanowił się i spytał wnuka: - A z kim ty byłeś na tej wycieczce? - Jak to z kim? Z Orbisem. A dziadek rozpromieniony na to: - Widzisz, a ja z Wehrmachtem... 785. Przychodzi blondynka do lekarza i pyta: - Panie doktorze, jak leczyć owsiki? - A co? Kaszlą? 786. Konserwatorium im. Witolda Lutosławskiego w Krakowie. Po korytarzu, w przerwie między zajęciami spaceruje dwóch studentów: - Ale miałem wczoraj traumatyczne przeżycie - mówi jeden. - Co się stało? - Byłem świadkiem samobójstwa. Jakiś facet skoczył z dachu wieżowca wprost pod moje nogi. - Jezu! A jaki był motyw? - Żadnego motywu nie było. W całkowitej ciszy o ziemię jebnął. 787. Siedziałam w poczekalni u swojego nowego dentysty i rozglądałam się. Zauważyłam na ścianie dyplom ukończenia studiów, na którym figurowało jego pełne imię i nazwisko. Znienacka mi się przypomniał wysoki, przystojny, ciemnowłosy chłopak o tym samym nazwisku - chodził ze mną do liceum jakieś 30 lat temu. Czyżby mój nowy dentysta był tym chłopakiem, w którym się nawet trochę podkochiwałam? Jak go jednak zobaczyłam, szybko porzuciłam te myśli. Ten prawie łysy facet z siwiejącymi włosami, brzuszkiem i twarzą pełną zmarszczek był zbyt stary, by mógł być moim kolegą ze szkoły. A może jednak? Po tym, jak mi przejrzał zęby, zapytałam go, czy nie chodził przypadkiem do XXVI LO? - Tak. Owszem, chodziłem i byłem nawet jednym z najlepszych uczniów - zarumienił się. - A w którym roku Pan zdawał maturę? - zapytałam. On odpowiedział: - W siedemdziesiątym szóstym. Dlaczego Pani pyta? - To Pan był w mojej klasie! - powiedziałam zachwycona. Zaczął mi się uważnie przyglądać. I następnie ten wstrętny, pomarszczony staruch zapytał: - A czego Pani uczyła? 788. Wpierw Bóg stworzył mężczyznę w Rajskim swym Ogrodzie pomyślał: "Muszę stworzyć, coś, co w życiu tobie pomoże" Tak powstał projekt wielki, piękniejszy od bursztyna. Przed oczyma mężczyzny pojawiła się dziewczyna. Dwie piękne nogi, długie i aksamitne delikatne i gładkie, można rzec wybitne. Przepiękne bioderka o kształcie pożądanym, by mężczyzna wiedział, że jest przez Boga wybranym. Dwie cudne piersi, pełne i soczyste, tworzące w myślach mężczyzny, marzenia nieczyste. Ukochane ręce, idealne do przytulania, i dwie kochające dłonie, do głaskania i całowania. Pęk długich i jasnych włosów, do ramion sięgających. I para błękitnych oczu, zawsze czułych i wielbiących. Stworzył to Bóg dla mężczyzny, by serce jego śpiewało. Dodał jeszcze usta. Wszystko się zjebało... 789. Klient oddaje TV do serwisu: - Nie wiem co się stało - po prostu siedzę sobie, grzebię gwoździem w uchu i nagle wysiadł dźwięk. 790. W "Żabce": - Czy jest koniak i owoce egzotyczne? - Nie. - To poproszę jabola i ogórki kiszone. 791. PKP pozwala podróżować w czasie. Dzisiaj kończyłem lekcje o 13.50 a zdążyłem na pociąg, który odjeżdża o 13.40. 792. Facet miał problem, bo jego "ptaszek" miał pół metra długości. Chodził do lekarzy, znachorów... wreszcie trafił do wróżki. Wróżka poradziła mu, aby udał się do lasu i znalazł duży kamień, a pod nim krasnoludka. Facet musiał zadać mu takie pytanie, na które odpowiedź brzmieć będzie "nie". Gość poszedł do lasu, znalazł krasnoludka i zastanawia się, jakie mu tu zadać pytanie. Wreszcie pyta: - Krasnoludku... wyjdziesz za mnie? Krasnal zdziwiony odpowiada: - Nie! Facet wraca do domu. Mierzy, patrzy, a tu 40 cm!! No ale tak sobie myśli, że to jeszcze trochę za dużo. Wraca do krasnala i pyta jeszcze raz: - Krasnoludku, wyjdziesz za mnie? - Nie! - odpowiada już trochę zniecierpliwiony krasnoludek. Po powrocie do domu facet stwierdza, że teraz ma już tylko 30 cm. Tak sobie myśli, że jak będzie miał 20 cm to już będzie idealnie! Wraca do lasu i jeszcze raz pyta: - Krasnoludku... wyjdziesz za mnie? A wnerwiony krasnoludek wrzeszczy: - Nie, nie i jeszcze raz nie!! 793. Korea Północna planuje 3 kolejne próby atomowe. W Nowym Jorku, Tokio i Pekinie. 794. Siedzi menel na ławce w parku, dosiada się do niego pani. Menel pyta: - Łykniesz jabola? - Nie! Co pan? Pan mnie masz za jakąś "panienkę"? - No, skoro mi do wyra wlazłaś... 795. Małżeństwo ustaliło, że będą kochać się tylko w te dnie, w których nazwie występuje litera "r". Leżąc w łóżku, mąż pyta się żony: - Żono, jaki dzisiaj dzień tygodnia? - Niedzierla - odpowiada żona. 796. Bandyta wpada do tramwaju i krzyczy: - Nie ruszać się, to jest napad! Jakiś pasażer z ulgą: - Kurwa, aleś mnie pan wystraszył, już myślałem, że to kanary... 797. Sprawa rozwodowa, mąż i żona mają po 95 lat. Sędzia pyta: - Dlaczego zdecydowali się państwo na rozwód w tym wieku? - Czekaliśmy, aż dzieci pomrą. 798. W klasie pierwszej, prowadzonej przez bardzo seksowną i młodziutką nauczycielkę, w ostatniej ławce, tuż za Jasiem, zasiadł jaśnie pan dyrektor szkoły. Postanowił przeprowadzić wizytację na lekcji "najświeższej" w szkole nauczycielki. Pani, bardzo przejęta, odwróciła do klasy swe apetyczne, opięte krótką spódniczką pośladki, pisząc na tablicy: "Ala ma kota". Nawrót i pytanie do klasy: - Co ja napisałam? Martwota i przerażenie... Jedynie Jasiu wyrywa się jak szalony. - No... no... Jasiu? - Pani, z ogromnym wahaniem, dobrze już znając wyskoki tego łobuziaka, wezwała go do odpowiedzi. - Ale ma dupę! - mówi Jaś. - Pała! - wybuchła pani, czerwona na twarzy z oburzenia. Jasio też wściekły, siadając zwrócił się do tyłu, do dyrektora: - Jak nie umiesz czytać, to nie podpowiadaj. 799. Spotkali się dwaj koledzy z wojska i przy winie rozmawiają o życiu: - Słuchaj, Czesław, mam dla ciebie dwie wiadomości. Dobrą i złą. Która chcesz usłyszeć najpierw? - Złą. - Nasze żony tak się zaprzyjaźniły, że zostały lesbijkami. - O, w mordę, a ta dobra? - Coraz bardziej mi się podobasz, Czesławku. 800. Siedzi sobie na kamyczku Małgosia. W jednej ręce trzyma śledzionę, w drugiej wątrobę, oczy wiszą jej na żyłkach. Rękawem ociera krew wypływającą z uszu i wzdycha: - Uuuhuuuhu, ale mi się kichnęło. 801. Pewien reporter rozmawia z dresiarzem na siłowni: - Chciałem się pana spytać, czy czytał pan ostatnio jakąś książkę? - Yyyyy, eeee, no bo yyy... - To może pan powie, którego polityka jest pan zwolennikiem? - Yyy eeee znaczy się yyyy no... - To może był pan ostatnio w teatrze lub w operze? - No yyy, eeeeee, no... - Czy pan w ogóle myśli? Bo wydaje mi się, że chyba jednak nie. Więc, skoro pan nie myśli, to po co panu głowa? Uśmiechnięty dresiarz: - Jem niom! 802. Dwie starsze panie w domu starców. Budzi się pierwsza z nich. Zakłada sztuczną szczękę. <cssss, ssssss> (słychać dźwięki)... - Chyba nie moja... O! Kiełbasę jadła... <cssss, ssssss>. Ooo, i groszek. Dalej mlaska, kręci językiem. <cssss, ssssss> - Nawet lody jadła... waniliowe - że też się nie porzygała? <cssss, ssssss> - O, jednak się porzygała! 803. - Jakie jest pozdrowienie nazi-informatyków? - Zip File! 804. Lekcja biologii. Dzieci wymieniają znane im zwierzątka. Małgosia zna zwierzątka takie jak króliczek, piesek, kotek, gołąbek, żabka. Grzesiu wymienił wróbelka, niedźwiadka, konika, a nawet słonika. Natomiast Jasiu mówi, że jest takie zwierzątko jak "sowa na kółkach". Zdumiona Pani domaga się wyjaśnień, więc Jasiu proponuje, że jutro przyprowadzi "sowę na kółkach" do szkoły! Następnego dnia zaciekawiona Pani widzi, jak do sali Jasiu wprowadza swojego dziadka w wielkich okularach i na wózku inwalidzkim. - To jest właśnie "sowa na kółkach". - Ależ Jasiu, twój dziadek w niczym nie przypomina sowy! - Tak? No to chwila. Dziadek, jakbyś miał tak ze 20 lat mniej, to co byś zrobił z tą panią? - Uhuu, uhuhuuu... 805. Karol i Hela spędzają powtórny miodowy miesiąc, na uczczenie 40-tej rocznicy ślubu. Lecą sobie do Australii. Nagle głos pilota: - Drodzy pasażerowie, silniki odmówiły posłuszeństwa. Możemy lądować awaryjnie na wyspie przed nami, ale prawdopodobieństwo, że ktoś nas odnajdzie jest równe zeru. Dziękujemy za wyrozumiałość. Karol drapie się w głowę i mówi do Heli: - Kochanie, opłaciłaś rachunki za mieszkanie? - Tak, najmilszy, uregulowałam tuż przed wyjazdem. - A za telefony? - Też zapłaciłam, najdroższy. Karol myśli, myśli, myśli... - A ZUSy nasze popłaciłaś? - O, Boże, kochanie, na śmierć zapomniałam! Och, dowalą nam karę! Karol całuje ją tak jak nie całował od lat 30-tu, śmieje się, wrzeszczy jak wariat: - Przeżyjemy!! Znajdą nas!! Te skurwysyny znajdą nas, nawet na końcu świata!! 806. Tato, a kto to jest alkoholik? - Widzisz, synu, te cztery brzozy? Alkoholik widzi osiem. - Tato, ale tam są dwie... 807. Babcia z dziadkiem u lekarza. Lekarz obejrzał, ostukał, opukał dziadka i mówi: - Musi pan zrobić badania, tzn. krew, mocz, kał i nasienie. - Co łon gada? - pyta babcię przygłuchy dziadek. - Mówi, że chce obejrzeć twoje spodnie od pidżamy! 808. Dwóch dresiarzy kąpało się w rzece, i wyłowiło trupa. A trup był już nieźle podzielenialy. Mimo to dresiarze pomyśleli, że trzeba człowieka ratować, i tak zrobili. Pierwszy robi reanimację. Wbił mu słomkę w dupę i dmucha. Trochę się zmęczył, powiedział do drugiego: - Teraz ty. A tamten wyjął słomkę, włożył drugą stroną i powiedział: - Brzydzę się po tobie. 809. - Jakie są cele życiowe krasnoludka? - Wykopać psa z budy, zasadzić kaktusa i zerżnąć chomika. 810. Przychodzi facet do adwokata: - Pamięta pan mecenasie ile milionów dolarów dostał koleś, który wytoczył sprawę Marlboro za to, że zachorował na raka? - Nooo... sporo... kilkadziesiąt. - A ile dostał gościu, który oskarżył McDonald'sa, że po hamburgerach roztył się jak świnia? - Noooo... kilkanaście. - Ja też chciałem wytoczyć sprawę... - Komu? - Polmosowi Lublin. Za te wszystkie brzydkie baby, które wyruchałem po Żołądkowej Gorzkiej! 811. - Tato, a gdzie żyją jeże? - A chuj ich wie! - Tato, a czemu jeże kłują? - A chuj ich wie! - Tato, a kiedy pojawiły się jeże? - A chuj ich wie! - Zostaw tatę w spokoju - wtrąciła się mama. - Nie, niech pyta, skąd ma się szczeniak dowiedzieć wszystkiego o jeżach! 812. Pracownik budowlany przyszedł do lekarza i mówi: - Mam zatwardzenie, już od dłuższego czasu się męczę... Lekarz zbadał go i powiedział: - Proszę położyć się na stole na brzuchu... Robotnik uczynił jak kazał pan doktor... Lekarz wyciągnął kij baseballowy i walnął z całej siły w tyłek budowlańca, po czym kazał mu iść do toalety... Ten wrócił po jakimś czasie z wyrazem ogromnej ulgi na twarzy: - Czuję się doskonale, panie doktorze, czy ma pan jeszcze dla mnie jakieś zalecenia? - Owszem, proszę przestać podcierać się workami po cemencie... 813. - Czemu jaskiniowiec po ogłuszeniu kobiety ciągnął ją za włosy do jaskini? - Bo jak ciągnął za nogi to się wypełniała błotem. 814. Przychodzi facet do sklepu i mówi, że idzie na bal maskowy. Chciałby kupić kostium Adama. Sprzedawczyni przynosi mu figowy listek. - Za mały! Przynosi większy. - Także za mały! Przyniosła jeszcze większy. - Ten także za mały! Wkurwiona sprzedawczyni: - Po co panu te liście? Przerzuć Pan chuja przez plecy i na balu będziesz Pan przebrany za dystrybutor! 815. Pułkownik zwraca się do żołnierzy mających jechać na wojnę do Czeczenii: - Za każdą głowę Czeczeńca będę wam płacił po 3 dolary, zrozumiano? A teraz rozejść się. Po kwadransie do pułkownika przychodzi kilkunastu żołnierzy. Każdy z nich trzyma po kilka ludzkich głów. Pułkownik: - Nie przesadzacie, chłopaki? Przecież jesteśmy jeszcze pod Moskwą! 816. - Jaka jest flaga bojowa Francuzów? - Biały krzyż na białym tle. 817. - Przychodzi facet do sklepu: - Czy dostanę cukier w kostkach? - Niestety, nie. - To poproszę jakąś inną tanią bombonierkę dla teściowej. 818. Dziad i baba kłócą się kto ma większą sklerozę. Dziad mówi: - Ja nie pamiętam czy służyłem w pierwszej wojnie w drugiej brygadzie czy w drugiej wojnie w pierwszej brygadzie. Na to baba: - Dziadek, to jeszcze nic. Ja to nie pamiętam czy ja wystrychnęłam Niemców na dudka czy oni mnie na strychu wydudkali. 819. - Tato, w parku znowu jakiś facet mnie zaczepiał, obmacywał... - To trzeba było uciekać, synku! - W szpilkach? Po żwirze? 820. - Panie doktorze, to lekarstwo co mi pan przepisał ostatnio - pomogło! - No cóż, proszę pana, zdarza się... 821. - Jak się kochać z 200 kilogramową kobietą? - Klapsa w dupę i po trzeciej fali wchodzisz... 822. Żona do męża: - Wykąp dzieciaka, ja źle się czuję i muszę się położyć. Kładzie się spać, ale zrywa się słysząc wrzask dziecka. Wbiega do łazienki, patrzy, a mąż trzyma dziecko za uszy i wkłada do wanny. - Idioto, urwiesz mu uszy!! - A co, mam się poparzyć? 823. Żona odeszła od męża do matki: - Jak tylko wyszłam z domu, usłyszałam wystrzał! Zawróciłam i... wiesz, co się stało? - Co? Co? - pyta przerażona mama. - Ten bydlak otworzył szampana! 824. Żona do szefa domu pogrzebowego: - Chciałabym, żeby mój mąż został pochowany w błękitnym garniturze. - Ależ, proszę panią! Czarny byłby bardziej odpowiedni! - Tu jest zaliczka. Ma być błękitny! Na pogrzebie nieboszczyk jest w pięknym błękitnym garniturze. - Bardzo panu dziękuję. Gdzie nabyliście taki piękny garnitur? - Mieliśmy kolejny pogrzeb i nieboszczyk był już ubrany w błękitny garnitur. Spytałem się wdowy czy możemy pochować jej męża w czarnym. Zgodziła się, więc... zamieniliśmy głowy. 825. Siedem cudów komunizmu: 1. Każdy miał pracę. 2. Mimo, że każdy miał pracę, nikt nigdy nie pracował. 3. Nawet mimo tego, ze nikt nie pracował, plan był zawsze wykonany w ponad 100%. 4. Nawet mimo tego, ze plan był wykonywany w ponad 100%, nie można było niczego kupić. 5. Nawet mimo tego, ze nie można było niczego kupić, wszyscy mieli wszystko. 6. Nawet mimo tego, ze wszyscy mieli wszystko, wszyscy kradli. 7. Nawet mimo tego, ze wszyscy kradli, nigdy niczego nie brakowało. 826. Młody radziecki pilot myśliwca po raz pierwszy bierze udział w nalocie. Melduje: – Schodzę na 500 m, będę zrzucał bomby! – Zgoda! Widzi efekt i podjarany mówi: – Schodzę na 100 m, będę ich ostrzeliwał z działka! – Zgoda! Znowu się podjarał i melduje: – Schodzę na metr, będę ich lał pasem! 827. Do sklepu z bielizną przychodzi dziewczyna z małym biustem, odsłania koszulę i pyta: – Czy macie coś na to? Sprzedawca spojrzał i odpowiada: – A próbowała pani Clearasil? 828. Jedzie sobie facet samochodem, bardzo mu się spieszy i nagle widzi w całości na zielono ubranego pedała, machającego, aby się zatrzymać. Facet się zatrzymuje, pyta się, o co chodzi, a tamten mówi: - Bardzo chce mi się pić. No to kierowca dał mu butelkę wody i odjechał. Za jakiś czas spostrzega podobnego machającego kolesia, tylko, że ubranego na czerwono. Okazało się, że też jest gejem. Facet znowu się zatrzymał i lekko zdenerwowany pyta, co się stało. Gej na to: - Jestem bardzo głodny, proszę o coś do jedzenia... Facet dał mu kanapkę i pojechał dalej. Ale po jakimś czasie znów zobaczył machającego kolesia, tym razem ubranego na niebiesko. Już totalnie wkurzony podjeżdża do niego i krzyczy: - Czego, kurwa, chcesz, niebieski pedale?! - Dokumenty proszę. 829. - Cześć, Zenek, skąd dzwonisz, bo mi się numer nie wyświetla? - Z domofonu, idiotko! 830. Samolot leci nad Atlantykiem. Pasażerowie sączą wytworne trunki, dopisuje im dobry humor. W pewnym momencie kapitan samolotu wzywa stewardessę: - Proszę powiedzieć pasażerom, że samolot się pali... Stewardessa idzie do kabiny pasażerskiej i przekazuje turystom złą wiadomość. Po chwili wraca do kapitana. - Nie uwierzyli, kapitanie. Nadal śpiewają i bawią się na całego. - W takim razie musi pani przekazać im tę wiadomość śpiewająco! Stewardessa staje pośrodku samolotu i śpiewa: - Samolot się pali... A pasażerowie: - Siaaa, la, la, la, la... 831. - Dlaczego niewidomi lubią bułki z makiem? - Bo na każdej jest inna historyjka! 832. Zwierza się przyjaciel przyjacielowi: - Słuchaj, mam straszny problem. Moczę się w nocy. Nie wiem już co z tym zrobić.. - Idź do psychologa. Na pewno coś ci na to poradzi. Po jakimś czasie spotykają się znowu. - I co, byłeś u tego psychologa? Nadal masz problem z moczeniem? - Nadal. Ale teraz jestem z tego dumny! 833. Stevie Wonder uczestniczy w talk-show. Prowadzący pyta się go: - Stevie, jak to jest, że ty tak doświadczony okrutnie przez los, wciąż masz tak dobry humor. Mimo tego, że jesteś niewidomy, wciąż zachowujesz pogodę ducha i razisz optymizmem, powiedz, dlaczego? - Wcale nie jest tak źle. Pomyśl, przecież mogło być gorzej. Mogłem na przykład urodzić się czarny... 834. Trzech gości rozmawia przy piwku jaki najbardziej straszliwy dźwięk w życiu słyszeli. - Łowiłem ryby zimą na rzece i wtedy usłyszałem zgrzyt pękającego lodu - mówi pierwszy. - A ja - mówi drugi - w czasie jak pracowałem w kopalni usłyszałem odgłos pękających ścian. Na to trzeci: - Kiedyś leżałem w łóżku z kochanką i wrócił jej mąż. Ja myk przez okno ale ten skubaniec złapał mnie za jajka i wisiałem tak za oknem. - No ale gdzie tu straszny dźwięk? - Oj był - kontynuuje trzeci - kiedy on zaczął zębami scyzoryk otwierać... 835. Osoby rodzaju żeńskiego dzielą się na: - dziewczyny - kobiety - staruszki Dziewczyny dzielą się na: - już dziewczyny - jeszcze dziewczyny - dziewczyny z dzieckiem Kobiety dzielą się na: - damy - nie damy - damy ale nie wam Staruszki się nie dzielą. Się rozkładają... 836. Na wiejskim przystanku, gdzie od dawna już autobusy nie kursują, siedzą trzy koleżanki i pestki z dyni łuskają, nuda na całego, lekko kaleczona rzadkim rechotem. Niespodzianie zza zakrętu wyjeżdża stary brudny ciągnik, bez kabiny i podjeżdża pod przystanek. Zza kierownicy wychyla się zarośnięta morda miejscowego autochtona, która przekrzykując warkot rzuca. - Mirka! Mirka! - Czego? - Idziemy na ruchaczkę? Mirka szturchając koleżanki, z uśmiechem i wyrazem błogości na twarzy: - Wie, jak mnie podejść, nosz kurde, wymiękam przy nim... 837. Po długiej upojnej nocy on zauważył na jej stoliku przy nocnej lampie zdjęcie faceta. Zaczął się niepokoić. - Czy to jest twój mąż? - nerwowo zapytał. - Nie, głuptasie - odpowiedziała przytulając się do niego. - Czy to twój chłopak? - kontynuował. - Nie, coś ty - odpowiedziała. - Czy to twój ojciec lub brat? - pytał. - Nie, nie, nie - odpowiedziała, delikatnie gryząc go w ucho. - A więc, kto to jest? - nalegał. - Ależ, głuptasie, to ja przed zabiegiem chirurgicznym... 838. - Mamo, wołałaś mnie? - Nie. - Tato, ty mnie wołałeś? - Nie. - Babciu, a ty? - Nie. - Dobrze, sformułuję pytanie w inny sposób: "Będziemy dzisiaj coś jeść?" 839. Wataha, składająca się z pięciu wilków, złapała Czerwonego Kapturka i puścili go w "obieg". - No, Kaptur, ciekawe co ty w domu powiesz? - Co powiem? Prawdę. Złapało mnie dziesięć wilków i puściło w obieg. - Jak dziesięć? Nas jest pięciu. - A co, drugiego kółka nie będzie?! 840. Idzie niedźwiedź przez las, patrzy, a tam jeż sobie coś zajada. - Co jesz? - Co, niedźwiedź? Niedźwiedź próbuje jeszcze raz: - Co jesz, jeżyku? - Co niedźwiedziu, misiu? 841. Pasażer w pociągu wychyla się mocno przez okno, współpodróżny zwraca mu uwagę, że to niebezpieczne. - Spokojnie, ja tę trasę znam na pamięć, teraz będą trzy be... be... betonowe słupy. 842. Rozmowa fanek Radia Maryja po imprezie: - Podobała się wam impreza u mnie? - Było super! Dawno tak nie dałam w beret! 843. Facet zabrał swojego psa do pubu, kupił po piwie i usiadł z psem oglądać mecz. Akurat grała reprezentacja Polski. Po jednostronnym meczu Polska przegrała, pies natomiast zwiesił łeb i wymamrotał: - O nie! Znowu? Zaskoczony barman podchodzi do typa i pyta: - Czy twój pies właśnie powiedział "O nie! Znowu?" Na co facet: - Tak, zawsze tak mówi, jak Polska przegrywa. - A co mówi, kiedy Polska wygra? A facet na to: - Nie wiem, mam go dopiero 5 lat... 844. Szedł Jezus przez pole marchwi, przewrócił się i zmarchwiwstal. 845. Wchodzi do baru facet z siedzącym na ramieniu małym człowieczkiem (tak ze 40 cm), i zamawia: - Proszę setkę czystej, a dla kolegi pięćdziesiątkę. Barman polewa i pyta: - Skąd pan wytrzasnął takiego cudaka? Klient na to: - Zrób pan kolejkę, to panu powiem. Barman szybko napełnił następną kolejkę... - To było na safari... Idziemy z kolegą przez dżunglę, wychodzimy na polanę, na której wokół ogniska pełno Murzynów z dzidami. Na środku taki jeden z wielkim pióropuszem na głowie tańczył jakieś wygibasy... W tym momencie przerywa opowieść i zwraca się do człowieczka na ramieniu: - I jak ty mu wtedy, Heniu, powiedziałeś? Ze jest chuj nie czarownik? 846. Kumpel nagrał mi film z walki Gołoty, ale nie obejrzę, nie mam stacji dyskietek w kompie. 847. Poprzestawiaj sobie literki w słowie STUDNIÓWKA - wyjdą DNI KUTASÓW. 848. Ślimaczek wyłazi na wiosnę ze swojego domku. Patrzy w prawo - wschód słońca. Patrzy w lewo - zachód słońca. 849. Przychodzi gruba baba do lekarza. Lekarz pyta: - Bierze pani te tabletki na odchudzanie? - Tak, biorę. - A ile? - Ile, ile... Aż się najem!! 850. Kubuś Puchatek, jak to prawdziwy niedźwiedź, zapadał na zimę w sen zimowy ssąc łapę. Prosiaczek, jak to prawdziwa świnia, bezwstydnie to wykorzystywał. 851. - Zakrwawiłem koszulkę. - Czym? 852. Gliniarze mnie dziś na suszarkę złapali, wlepili 4 punkty i sprawdzili ile dotąd miałem. Jeden z nich powiedział, żebym jechał na BP, bo za tyle punktów to dają żelazko. 853. - Witam szanownego pacjenta, jak noga? - A dziękuję, nieźle, leży sobie pod łóżkiem, jeść nie woła... 854. Supermarket. Stojąca przy dziale kosmetycznym hostessa z uśmiechem zachwala przechodzącemu facetowi towar: - Polecam nowy model szczoteczki do zębów "Oral-B", która myje zęby nawet w trudno dostępnych miejscach. Facet: - Ja nie mam zębów w trudno dostępnych miejscach. 855. Najdłuższy adres internetowy: http://www.llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch.co.uk/ 856. Kubuś Puchatek mówi do Krzysia: - Rozumiem, że donosił Prosiaczek, bo to świnia. Rozumiem, że donosił Kłapouchy, bo to osioł. Ale żeby miodek!? 857. Policjant zatrzymuje kierowcę jadącego ciężarówką: - Już drugi raz pan tędy jedzie, drugi raz pana zatrzymuję i drugi raz mówię panu, że gubi pan ładunek. - A ja panu drugi raz powtarzam, że jest gołoledź, a ten samochód to piaskarka! 858. - Napisz mi jakiś wierszyk. - ...nie umiem! - No weź, proszę. - Skradłaś mi serce, skradłaś mi duszę, za to cię kurwo sznurem uduszę... 859. - Doszedłem do wniosku, że trójkącik nie może składać się z dwóch kobiet i jednego faceta. - Czemu? - Trójkąt nie może składać się z dwóch kątów rozwartych. 860. Do wędkarza podpływa krokodyl: - Biorą? - Nie - To olej ryby, chodź się wykąpać! 861. - W mojej szkole germanistka tłumaczyła na zajęciach dzieciakom, że jak będą używać prezerwatyw to po śmierci spotkają się ze swoimi zabitymi dziećmi. - Czyli, że jak ktoś wali konia pod prysznicem to jest szansa, że spotka swoje dzieci nad morzem? 862. - No właśnie, wieśniaki, nie musicie jechać do Warszawy żeby zobaczyć ruchome schody, wystarczy wpaść na dworzec w Katowicach? No chyba, że chcecie na nich pojeździć, to wtedy faktycznie trzeba do stolicy. 863. Kiedy Jacek z Plackiem alias Lech z Jarkiem ukradli już księżyc, na ich drodze stanęła czarownica z kotem na ramieniu. Chłopcy wiedzieli już wtedy, że świadków przestępstwa trzeba się pozbywać. Nie mieli tyle odwagi by zabić stojących im na drodze. Dlatego Lech wziął czarownicę, a Jarosław kota. 864. - Dlaczego ty zawsze przychodzisz do pracy ubrany na ciemno? - Bo ja tutaj pracuję na czarno. 865. Na lekcji pani pyta dzieci, kto udźwignie najwięcej arbuzów... Mówi Małgosia: - Ja udźwignę 2! Pani pyta: - A w jaki sposób? - Po jednym w każdej ręce... Henio podnosi rękę i woła, że uniesie trzy. Pani zaskoczona pyta: - Heniu... a w jaki sposób chcesz to zrobić? - No... dwa pod ręce, a trzeci na dzidę... - Heniu! Jak możesz takie wulgarne rzeczy mówić? Tymczasem na końcu sali Jasio woła, że uniesie 5 arbuzów. Pani znów zaskoczona pyta w jaki sposób Jasio to zrobi. Na to Jasio mówi: - Dwa pod ręce i Henia na dzidę. 866. Lekarz do pacjenta: Jest pan śmiertelnie chory. Nie pozostało panu wiele czasu. Pacjent: Na ile czasu mogę liczyć? Lekarz: Dziesięć. Pacjent: Czego dziesięć? Lat, miesięcy, tygodni? Lekarz: Dziewięć... 867. Starszy mężczyzna przyszedł do lekarza i mówi: - Mam wrażenie, że słuch mojej żony nie jest tak dobry jak niegdyś - jak można pomóc mojej małżonce panie doktorze? - Najpierw trzeba sprawdzić jak bardzo upośledzony jest narząd słuchu pańskiej żony - odpowiedział lekarz. - Gdy pańska żona będzie gotowała obiad, niech pan stanie cztery metry za nią i zada jej pytanie, jeśli nie odpowie, niech pan podejdzie bliżej i spróbuje ponownie i tak aż do skutku. Mężczyzna wrócił do domu i zobaczył, że żona krząta się przy obiedzie. Stanął cztery metry za nią i zapytał: - Co jest dziś na obiad, kochanie? Brak odpowiedzi. Zbliżył się więc na odległość trzech metrów i zapytał ponownie. Brak odpowiedzi. Dwa metry - brak odpowiedzi. W końcu stanął bezpośrednio za plecami żony i zapytał: - Co jest na obiad, kochanie? Ona na to: - Już czwarty raz mówię, że kurczak!! 868. Jasiu wrócił na wieś z pracy w Anglii. Ojciec: - Weź, rozrzuć gnój. Jasiu: - What? Ojciec: - Łot krowy i łot konia. 869. W Harlemie pięciu murzynów napadło i zaczęło napierdalać po głowie niemieckiego turystę. Niemiec zaczął krzyczeć: - Nein, nein! Przybiegło jeszcze czterech... 870. W podstawówce ściąga mieściła się na małej karteczce, a na studiach ma po 30 stron i spis treści! 871. Jaka jest definicja odważnego mężczyzny? To facet, który wraca zalany w trupa do domu, przy tym koniecznie pokryty na całym ciele szminką różnych kolorów, pachnący damskimi perfumami, i który podchodzi do żony, daje jej soczystego klapsa w tyłek a potem mówi: - Ty jesteś następna, grubasku... 872. Wielka kumulacja. Stoi dziennikarz pod budką Lotto i robi wywiady. Podjeżdża facet trabantem, dziennikarz przyskakuje i pyta: - Co pan zrobiłby z tą wygraną? Facet myśli i mówi: - No to większe mieszkanie, Poloneza... - A reszta? - Reszta na konto. Podjeżdża facet Polonezem. Dziennikarz pyta: - A co pan by zrobił z tą wygraną? - No, to jakiś dom, Mercedes... - A reszta? - Reszta na konto. Podjeżdża facet Mercolem 600 SEL. Dziennikarz ponawia pytanie... - Taaak, no to spłaciłbym skarbowy, potem ZUS... - A reszta? - A reszta niech, kurwa, czeka! 873. Jakie są trzy ulubione słowa rekina? 1) człowiek 2) za 3) burtą 874. W czasie deszczu meteorytów pewien licealista nie potrafił się zdecydować z życzeniem i w rezultacie został właścicielem skutera z cyckami. 875. Do drzwi puka akwizytor. Otwiera mu 14-letni chłopiec z papierosem w ustach i butelką piwa w ręku. Na kanapie za jego plecami leży naga prostytutka. - Aaaa, dzień dobry, młody człowieku... Czy tatuś albo mamusia są może w domu? - wyjękuje zszokowany domokrążca. Chłopiec patrzy na niego nieco zaskoczony i mówi: - A jak się panu wydaje? 876. Policjant zaczaił się przy barze, aby przyłapać jakiegoś kierowcę na prowadzeniu samochodu po pijanemu. Kiedy bar już pustoszał, zobaczył mężczyznę, który zataczając się poszedł w kierunku parkingu. Potknął się o krawężnik, po drodze usiłował się dostać do pięciu samochodów, zanim trafił do swojego. Dłuższą chwilę grzebał przy stacyjce. Wszyscy kierowcy zdążyli już odjechać, zanim udało mu się uruchomić silnik. Policjant szybko wyskoczył z kryjówki i kazał mu dmuchnąć w balonik. Ze zdumieniem zauważył wynik 0.0. - Jak to możliwe?! - pyta - Dzisiaj mnie wyznaczyli na podpuchę... 877. Spotyka się dwóch meneli, jeden narzeka: - Kurczę, nawet w czasie urlopu myślę o robocie. - A jak to się objawia? - Wczoraj byłem na grzybach, a uzbierałem dwa kosze puszek. 878. Deszcz meteorytów. Obserwują zięć i teściowa. Zięć pomyślał życzenie. Teściowa nie zdążyła... 879. Jak podaje BBC, w jednym z domów na przedmieściach Londynu zerwało się piętrowe łóżko. Siedemnastu Polaków odniosło niegroźne obrażenia... 880. Blondynka startuje w teleturnieju. Prowadzący zadaje pytanie: - Myli się tylko raz. Blondynka udaje, że myśli, myśli... i odpowiada: - Brudasy! 881. - Kto tam? - Lotny patrol katechetyczny do walki z ateizmem! - Nie wierzę! - My właśnie w tej sprawie... 882. - Jest wódka? - A jest osiemnaście ukończone? - A jest koncesja? - Oj, masz, zażartować nie można... 883. - Co to jest Internet Explorer? - Program do pobierania Firefoxa. 884. - Panie doktorze, mam kłopoty z zaśnięciem. - Proszę brać te czopki, bardzo szybko działają. Przy następnej wizycie pacjent prosi: - A mógłbym dostać coś słabszego? Bo jak się budzę to mam jeszcze palec w dupie... 885. Statystycznie 9 osobom na 10 podoba się zbiorowy gwałt. 886. - Masz coś do czarnych? - Nie, nawet bym sobie jednego kupił. 887. Przychodzi Warszawiak do pubu: - Barman, whisky! - Z lodem? - Nie, bez loda! - A słomkę panu podać czy pan sobie z butów wyjmie? 888. - Pan skąd? - Z Czarnobyla. - Papiery! - A ogon wam nie wystarczy?! 889. Idzie sobie chłopak ulicą w Nowej Hucie. Podchodzi do niego kilku gości w dresach i pyta: - Wisła czy Cracovia? - Spokojnie, panowie, ja z Warszawy jestem... 890. Szło sobie wredne prosiątko lasem i spotkało liska. - Cześć, prosiątko! - zawołał przyjaźnie lisek. - Spierdalaj, ryży popaprańcu - odkrzyknęło prosiątko i poszło dalej. Spotkało wilka. - Witaj, prosiątko. Co słychać? - Wal się na ryj, siwy pierdolcu - krzyknęło prosiątko i pomaszerowało. Spotkało wróżkę. - Czego? - warknęło. Wróżka uśmiechnęła się życzliwie. - Och, jakie ty jesteś niegrzeczne - zachichotała. - Dlatego zamiast trzech spełnię tylko dwa twoje życzenia. Mów. Prosiątko natychmiast odparło: - Jebnij mi tu taki rów, trzy na dwa na pięć metrów, wypełniony po brzegi gównem. - Jak sobie życzysz. [Blą!] A drugie życzenie? - A teraz to żryj! 891. - Babciu, widziałaś gdzieś moje tabletki? Miały napisane LSD. - Pierdolić tabletki! Widziałeś smoka w kuchni?! 892. Dzwoni blondynka do blondynki: - Słuchaj, mój mąż wziął stówę i powiedział, że idzie na dziwki. Jest u ciebie? 893. Bitwa pod Studziankami. Do okopu wpada jak burza Marusia Ogoniok. Łapie za poły płaszcza kryjącego się tam żołnierza z umorusaną dymem twarzą: - To ty rzuciłeś granat w tamten czołg? - krzyczy pokazując palcem na płonącą maszynę. - Ja - odpowiada żołnierz. - A ty wiesz, durak, że to polski czołg, Rudy 102? - szarpie go jeszcze mocniej. - Ja, ja - odpowiada żołnierz. 894. Student skarży się właścicielowi, że w wynajmowanym pokoju są myszy. - To niemożliwe! - Proszę się przekonać na własne oczy! Student wysypuje na środek pokoju okruszki. Wybiega jedna myszka, druga myszka, następnie rybka, potem jeszcze dwie myszki. Właściciel patrzy zbaraniały: - Jakim cudem rybka? - To znaczy sprawę myszy mamy ustaloną, przejdźmy teraz do wilgoci. 895. W kwiaciarni: - Poproszę bukiet z tych kwiatów. - A te kwiaty to dla kogo? - Dla dziewczyny. - Ale one są sztuczne. - Nie szkodzi, ona też jest z gumy. 896. - Doktorze, co mnie teraz czeka? Operacja? Amputacja? - Nie mogę panu teraz powiedzieć, bo niespodziankę chuj strzeli. 897. Człowiek dobrze wychowany, to taki, który kota nazywa kotem nawet wtedy, jak na niego wlezie po ciemku. 898. Ewa w raju nie usłuchała zakazu Stwórcy i za namową węża zerwała jabłko z drzewa. Za ten czyn została wraz z Adamem wyrzucona za bramę raju. Na odchodne Ewa usłyszała głos z góry: - Za ten czyn zapłacisz krwią! Po kilku dniach Ewa natknęła się na tego samego węża, który ją namówił do zerwania jabłka i mówi: - Przez ciebie teraz będę musiała płacić krwią! - Oj, nie marudź! - mówi wąż. - Wynegocjowałem ci to w dogodnych miesięcznych ratach. 899. Sobota rano. Śpiącego w najlepsze faceta budzi nagły i niecierpliwy dzwonek do drzwi. Zaspany delikwent zwleka się nie bez trudu z łóżka i sunie do źródła hałasu. Chwyta za klamkę, otwiera. A tam listonosz. Listonosz patrzy na kolesia, koleś na listonosza i po chwili doręczyciel wybucha śmiechem. Śmieje się, rechocze, zanosi. W końcu facet nie wytrzymuje i pyta: - Panie, co Pan się tak śmiejesz? - A bo pierwszy raz widzę, że ktoś zapiął piżamę na dwa guziki i jajko. 900. Audiencja generalna w Watykanie. Wszystko przebiega według protokołu, wtem zza szpaleru gwardzistów przedziera się zakonnica, rzuca do stóp papieża, całuje i woła: - Wszystkiego najlepszego z okazji imienin! - Przecież dziś nie jest Benedykta. - Ale jest szesnasty! 901. Pornosy Inaczej: - Analien Vs. Penetrator - Penis Rozrabiaka - In Diana Jones - Poszukiwacze Zaginionej Szparki - Ania Z Zielonym Wzgórkiem - Chwyty Wuja Toma - Sperminator - Conan Deflorator - Sperman - Ale Baba I Czterdziestu Rozpustników - Kapitan Mineta I Minetarianie - BiTanic - M Jak Mineta - Milczenie Dziewic - Dwa Samce Na Klamce - Czterej Jurni I Pies - Członek W Żelaznej Masce - Buszujący W Kroczu - Pan Wsadaryjowski - Minetu - Pan Wsadełusz - Pan Z Tadeuszem - Dzikie Harce Na Fujarce - Swawole Na Stole - Co Mi Zrobisz Jak Mnie Zapniesz? - Za Chatą Z Wujem Tomem - W Pustyni Się Spuszcza - Akademia Polucyjna - Rodzina Soporno - Analne Zagadki Z Jajami - Laska Schindlera - Działa Nawalony I Pani Cycfajer - 4 Wenery I Pogrzeb - 88 Minet - Ósmy Pasażer Nosromo - Italian Blowjob - Despermado - Edward Penisomiękki - Poszturchiwacze Zaginionej Szparki - Robocock - Analne Zauroczenie - Forrest Cum - Stawiam Mu Tylko Banana - Teksańska Masakra Wibratorem Maszynowym - Ojciec Sprośny - Ja Cię Kocham, A Ty Piss - Orgazm's Eleven - Ryzykowna Orgia - Tomcio Palcówka - O Jeden Wsad Za Daleko - Akademia Pana Kopulatora - Dawno Temu W Pochwie - Kevin sam w burdelu - Starszą Panią Trzeba Puknąć - Analgedon - 7 Lat W Minecie - CumAir - Lot Poparańców - 07 Wypnij Siś - Penis Sam W Domu - Penisraiser - John Rembajło - Bogowie Muszą Być Zboczeni - Sam Mi Stoi + Nie Mam Moszny + Kochaj Albo Włóż - Legnij, Lola, Legnij - Kuba Rozsuwacz - Pan Samowchodzik I Penetracjusze - Popukiwany, Popukiwana - W 80 Dni Dookoła Suta - Edward Penisoręki - Trzy Dni Kondoma - Janko Bzykant - Spermą Po Łapkach - Szklana Łechtaczka - Łonowe Przedszkole - Świat Według Trzepskich - Neverending sromy - O Dwóch Takich Co Zapięło Księżyc 902. 01. REGUŁY ustalane są przez KOBIETY. 02. REGUŁĄ jest zmiana REGUŁ bez uprzedzenia. 03. Nie ma mężczyzn rozumiejących REGUŁY. 04. Jeżeli mężczyźni zaczynają rozumieć REGUŁY, REGUŁY ulegają zmianie. 05. REGUŁA mówi - Kobiety się nie mylą. 06. Jeżeli KOBIETY są w błędzie - jest to bezpośrednim wynikiem błędu mężczyzn. 07. KOBIETA może ZAWSZE zmienić zdanie. 08. Mężczyzna nie ma prawa zmienić zdania bez pisemnej zgody KOBIETY. 09. KOBIETA ma ZAWSZE prawo być ZŁA lub ZMĘCZONA. 10. Mężczyzna, jeżeli już popełnił ten nietakt, że jest zły lub zmęczony, ma być cicho. 11. Mężczyzna ma znaleźć rozwiązanie problemu, gdy ten się pojawi. 12. KOBIETA MOŻE znaleźć rozwiązanie problemu w ODPOWIEDNIM czasie. 13. Wszelkie próby zmian REGUŁ ze strony mężczyzn grożą ciężkim kalectwem. 903. Przed wizytacją w szkole nauczyciel ustala: - Jak o coś zapytam, niech zgłaszają się wszyscy. Ci, co wiedzą, prawą ręką, a ci, co nie wiedzą, lewą... 904. Do Kocka, najmniejszego miasta na Lubelszczyźnie, przyjechał cyrk. Cyrkowcy rozstawili wielki namiot. Pierwsze przestawienie: - A teraz wystąpią klauni... - mówi konferansjer. - Klauni - cioty! Klauni - cioty! - słychać z pierwszego rzędu. - Usta mają pomalowane! Klauni - cioty! Przedstawienie musi trwać. Konferansjer zagaja: - A teraz przed państwem akrobaci! - Akrobaci - cioty! Akrobaci - cioty! - słychać z pierwszego rzędu. - Usta mają pomalowane! Akrobaci - cioty! Mija chwila. Znów konferansjer: - A teraz numer dnia - skok śmierci! Na betonową płytę, z kopuły cyrku, skoczy wielki śmiałek! Gaśnie światło. Cisza i spod kopuły rozlega się głosik cienki: - Zostawcie mnie, cioty! Gdzie mnie ciągniecie... 905. Pływa sobie facet w jeziorku, nagle widzi boję z napisem "nie płynąć dalej". Oczywiście zignorował ją i płynie dalej. Nagle czuje, że jakaś dłoń zaciska się mocno na jego klejnotach. Facet próbuje się wyrwać, ale bez powodzenia. Po chwili spod wody dobywa się głos: - Szybka decyzja - plus dwa czy minus dwa? Po chwili zastanowienia odpowiada: - Plus dwa. Coś pod woda zaszumiało, uniósł się dym i facet przerażony odkrywa, że ma dwa nowe jądra! Wypływa szybko na brzeg i myśli jak by to dało się odwrócić. Nagle wpada na pomysł: "popłynę w to samo miejsce i tym razem powiem minus dwa". Jak pomyślał, tak zrobił. Gdy tylko znalazł się za boją znowu jakaś dłoń zacisnęła się między jego nogami. Spod wody dobiegł znajomy głos: - Szybka decyzja - plus cztery czy minus cztery? 906. Człowiek inteligentny doskonale da sobie radę w sytuacji, do której człowiek mądry by nigdy nie dopuścił. 907. Sowy mogą obracać głowę o 180 stopni. I raz w życiu o 360. 908. Rozmawia dwóch gości przy piwku... Jeden z nich mówi, że ma bardzo brzydką, pyskatą żonę. A drugi na to: - Stary to jak ty sobie radzisz z seksem? - Ech, nie jest tak źle, mam na to swój patent. - Jaki? - Zakładam jej maskę przeciwgazową. - Stary, no jak to tak? I po co? - To proste, po pierwsze nie słyszę co gada, po drugie nie capi jej z gęby... - No nieźle. - ...a po trzecie, jak przykręcę zawór to się wije jak szesnastka! 909. Idzie facet chodnikiem po moście i widzi jak policjant wyrywa płytki chodnikowe i wrzuca do wody. Pyta go zatem: - Panie władzo! Co pan robi?! - Panie! Tu jakieś cuda się dzieją! Wrzucam kwadraty, a wychodzą koła! 910. Bogaty człowiek chce kupić sobie letni dom na wsi. Znajduje piękny dom nad jeziorem i wypytuje się pewnego chłopa o plagę komarów. - Ach, to żaden problem. My sadzamy naszą teściową przed drzwiami, smarujemy jej twarz miodem i wtedy wszystkie komary lecą do niej. Mężczyzna jest zgorszony: - Na miłość Boską, przecież ona się zadrapie do samej krwi! - Nie, nie, nie da rady - jest sparaliżowana! 911. Kolega podwozi kolegę nowym samochodem: - Nie wiesz, jak często trzeba zmieniać olej? - Nie wiem, ale mój kumpel zmienia co 5 lat. - A co ma? - Budę z frytkami. 912. Złapano 3 pijanych kibiców na euro, każdy miał ponad 2 promile. Niemiec wypił 3 sznapsy. Węgier pól litra palinki. Polak nic nie pił od 3 dni... 913. Wieczór, telefon do pogotowia gazowego: - Rano piecyk włączyłam, a gaz się dotąd nie pali! - A zapałkę babciu zapaliliście? - Oj!! Już zapalam! 914. Cała prawda o pijaństwie kobiet. Wczoraj wybrałam się na imprezę z moimi koleżankami. Powiedziałam mojemu mężowi, że wrócę o północy. 'Obiecuję ci, kochanie, nie wrócę ani minuty później' - powiedziałam i wybyłam. Ale impreza była cudowna! Drinki, balety, znów drinki, znów balety, i jeszcze więcej drinków, było tak fajnie, że zapomniałam o godzinie. Kiedy wróciłam do domu była 3 nad ranem. Wchodzę do domu, po cichutku otwierając drzwi, a tu słyszę tą wściekłą kukułkę w zegarze jak zakukała 3 razy. Kiedy się zorientowałam, że mój mąż się obudzi przy tym kukaniu, dokończyłam sama kukać jeszcze 9 razy... Byłam z siebie bardzo dumna i zadowolona, że chociaż pijana w cztery dupy, nagle taki dobry pomysł przyszedł mi do głowy - po prostu uniknęłam awantury z mężem... Szybciutko położyłam się do lóżka, myśląc jaka to ja jestem inteligenta! Rano, podczas śniadania, mąż zapytał o której wróciłam z imprezy, więc mu powiedziałam, że o samiutkiej północy, tak jak mu obiecałam. On od razu nic nie powiedział, nawet nie wyglądał na podejrzliwego. 'Oh, jak dobrze, jestem uratowana...' - pomyślałam i prawie otarłam pot z czoła. Moj maż, po chwili, spojrzał na mnie serio, mówiąc: 'Wiesz, musimy zmienić ten nasz zegar z kukułką'. Zbladłam ze strachu, ale pytam pokornym głosem: 'Tak, s dlaczego, kochanie?' A on na to: 'Widzisz, dziś w nocy, kukułka zakukała 3 razy, potem - nie wiem jak to zrobiła - krzyknęła "O kurwa!" znów zakukała 4 razy, zwymiotowała w korytarzu, zakukała jeszcze 3 razy i padła na podłogę ze śmiechu. Kuknęła jeszcze raz, nastąpiła na kota i rozwaliła stolik w salonie. A potem, powaliła się koło mnie i kukając ostatni raz - puściła sobie głośnego bąka i szybko zaczęła chrapać.. 915. Mała kawalerka na siódmym piętrze, w "gomułkowskim" wieżowcu gdzieś na Mokotowie. Późny wieczór. W łóżku mąż i żona już kończą grę wstępną, gdy rozlega się natarczywy dzwonek do drzwi. Zły jak diabli mąż zakrywa się ręcznikiem i otwiera. Do przedpokoju wchodzi czterech facetów w ciemnych garniturach i białych rękawiczkach, dźwigających na ramionach trumnę. Pakują się do pokoju, w którym leży wielce zdziwiona, naga kobieta, obchodzą stojący na środku stół i wychodzą: - Co się, kurwa, dzieje? - pyta facet. - Nic - odpowiada jeden z mężczyzn - Klatkę macie tak wąską, że nie można normalnie wykręcić z tym pudłem. 916. Kierowca zatłoczonego autobusu ostro manewruje. Pasażerowie przewracają się, walą głowami w szyby itp. Jeden z pasażerów: - Panie, cholera, świnie pan wieziesz, czy co?! Na to kierowca: - A co? Ktoś się w ryj uderzył? 917. Klasyczna sytuacja: mąż nieoczekiwanie wraca do domu, żona ukrywa nagiego kochanka w szafie. Pech chciał, że mąż, zmęczony, od razu położył się spać. W środku nocy kochanek, korzystając z okazji, przykrywa się futrem i wypełza z szafy. Mąż się budzi: - Kto tam? - Mol! - A futro? - W domu sobie zjem... 918. Leżę sobie w domu, lekko pijany, jak zwykle, a tu dzwoni telefon. - Halo! - Dzień dobry panu, chciałbym pana zainteresować ofertą Dominet Banku... - Banku do czego? 919. Do knajpy wchodzi facet ze strusiem, zamawia u kelnera setę i zapojkę. - Płaci pan 5 złotych i 30 groszy - mówi kelner. Facet sięga do kieszeni i wyjmuje dokładnie 5,30. Następnego dnia sytuacja się powtarza, tylko rachunek za zamówione potrawy wynosi 17,60. Gość znowu sięga do kieszeni i daje kelnerowi odliczoną sumę. - Jak pan to robi - pyta kelner - że zawsze wyciąga pan tyle ile wynosi rachunek? - Aj, panie - odpowiada gość - złowiłem złotą rybkę i ta przyrzekła mi spełnić dwa życzenia. Poprosiłem, żebym zawsze miał w kieszeni tyle pieniędzy, ile mi potrzeba. No, to teraz, czy kupuję Mercedesa, czy zapałki, zawsze mam odpowiednią ilość szmalu. - Ale super - woła kelner zachwycony - A jakie miał pan drugie życzenie? Facet spogląda smętnie na strusia i mówi: - Chciałem, żeby wszędzie towarzyszyła mi dupa z długimi nogami. 920. Z pamiętnika terrorysty - obywatela Wspólnoty Niepodległych Państw: Poniedziałek: Porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie, pasażerowie jako zakładnicy. Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku. Wtorek: Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami. Środa: Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów. Wypuściliśmy, a co tam. Czwartek: Pasażerowie wrócili z zapasami wódki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą połowę pasażerów i pilotów. Piątek: Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę znajomych. Impreza do rana. Sobota: Do samolotu wpadł Specnaz. Z wódką. Balanga do poniedziałku. Poniedziałek: Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze. Wtorek: Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. Specnaz się nie zgadza. Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką. Środa: Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę. 921. - Kochanie, co byś zrobiła, jakbym wygrał w totka? - Wzięłabym połowę i cię zostawiła. - OK, trafiłem trójkę. Masz tu 8 zeta i wypierdalaj. 922. - Kto obejrzał wszystkie odcinki "Mody Na Sukces"? - Lektor. 923. Przychodzi facet do apteki i wręcza receptę. Zakłopotana aptekarka długo ogląda ją i wytęża wzrok ponieważ na recepcie napisane jest coś takiego: 'CCNWCMKJ DMJSINS'. W końcu rezygnuje i prosi o pomoc kolegę, Pana Czesia. Ten bez zastanowienia bierze lekarstwo z szafki i podaje facetowi, na co ze zdziwieniem patrzy aptekarka. Po załatwieniu wszystkich formalności i wyjściu faceta, pyta: - Panie Czesiu, skąd Pan wiedział co tu jest napisane? Na to Pan Czesiu: - A, to mój znajomy lekarz napisał 'Cześć Czesiu, nie wiem co mu kurwa jest, daj mu jakiś syrop i niech spierdala'. 924. Dzwoni telefon. - Dzień dobry, czy mogę z Jolą? - Niestety, małżonki nie ma w domu. - To wiem, jest u mnie. Ja pytam, czy mogę. 925. Więzień pyta współwięźnia: - Więc jak do tego doszło? - Jak wchodziłem do środka, zacząłem wiercić kasę wiertarką, nagle słyszę dźwięk radiowozów, wziąłem sprzęt, pobiegłem na zewnątrz i schowałem się do klatki schodowej kilka bloków dalej. - To jak cię wytropili? - Przez przedłużacz... 926. Zatrudnili blondynkę przy malowaniu pasów. W pierwszym dniu namalowała 15 km pasów, w drugim dniu 3 km pasów a w trzecim tylko 1 km pasów. W tym samym dniu wzywa ją szef i mówi: - Co się z panią dzieje? Coraz gorzej pani pracuje! Na co blondynka odpowiada: - To nie ja gorzej pracuję tylko, że do wiadra z farbą mam coraz dalej. 927. Bardzo pobożny człowiek co niedziele chodząc do kościoła rzucał 10 zł żebrakowi. Pewnego razu rzuca tylko 5 zł. Żebrak na to: - Co się stało? Dlaczego tylko piątka? Stracił pan pracę? - Nie, wysłałem syna na studia. - No, wszystko fajnie, ale dlaczego moim kosztem? 928. Szkolna pani psycholog mówi do kobiety zaproszonej do szkoły: - Pani syn ma kompleks Edypa. - Kompleks, nie kompleks - ważne, żeby mamunię kochał. 929. Czterech żołnierzy na papierosku w jednostce. Jeden proponuje, żeby pójść do dowódcy i poprosić o przepustkę. Przygasili, poszli. Wchodzi do gabinetu pierwszy i prosi o zgodę na przepustkę. Dowódca mówi: - Jeśli podsuniesz mi jakiś pomysł racjonalizatorski, to dostaniesz przepustkę. - Proste! O tam szeregowy Malinowski kosi trawę. Macha kosą w dwie strony, ale kosi tylko w jedną. A jakby mu drugą kosę w drugą stronę przyczepić, to od razu by w dwie strony kosił! Dostał przepustkę. Wchodzi drugi - tak samo prosi o przepustkę i też słyszy warunek - podać pomysł racjonalizatorski. - Proste! Tam szeregowy Malinowski trawę kosi. Macha kosą tam i z powrotem, kosi, ale jakby mu jeszcze widły doczepić, to mógłby od razu to siano w kopki składać! Ten również przepustkę dostał. Wchodzi trzeci, to samo pytanie, ta sama odpowiedź. - Proste! Tam szeregowy Malinowski kosi trawę i składa siano w kopki. A jakby mu tak taczkę doczepić jeszcze, to i by zbierał od razu! I ten dostał przepustkę. Wchodzi czwarty. Dialog ten sam. - Yyyy... nie wiem... - Wobec tego idź, pomyśl, a jak coś ci przyjdzie racjonalizatorskiego, to przychodź. Wyszedł wojak, stanął koło drzewa i drapie się w głowę... Nagle podchodzi do niego szeregowy Malinowski z całym dziwacznym ustrojstwem - dwiema połączonymi kosami i doczepionymi widłami oraz z dowiązaną taczką - i uśmiechając się ironicznie mówi: - Co, na przepustkę chce się iść? - Taa... - Kurwa, i trzeba pomysł racjonalizatorski wymyślić? - Taa... - Tak!? Kurwa, latarkę mi do łba przymocuj! LATARKĘ!! To i, kurwa, w nocy będę mógł kosić!! 930. Skoro Ci się film nie podobał, to po jaką cholerę na niego szedłeś!? 931. WAŻNE OSTRZEŻENIE! Uwaga, pojawił się nowy wirus. Nazywa się "PRACA". Jeśli dostaniesz dzisiaj jakąś robotę od szefa, kolegi lub od kogokolwiek innego nie dotykaj tego pod żadnym pozorem!! Wirus jest skrajnie niebezpieczny. Usuwa na stałe życie prywatne. Jeżeli byłeś w kontakcie z wirusem, natychmiast zabierz dwóch kolegów lub koleżanki i udaj się do najbliższego baru. Zamówcie piwo albo coś mocniejszego i po pięciu - sześciu kolejkach, PRACA powinna zostać całkowicie usunięta z twoich obwodów. Wyślij to ostrzeżenie natychmiast do co najmniej 5 dobrych znajomych aby uchronić ich przed infekcją. Jeżeli okaże się, że nie masz 5 dobrych znajomych, oznacza, że jesteś już zainfekowany i PRACA kontroluje twoje życie. Jeżeli tak jest, natychmiast udaj się do baru i pozostań tam dopóki nie znajdziesz sobie co najmniej 5 przyjaciół!! 932. Lekarz do pacjenta: - Mam dla Pana dwie wiadomości. Pierwsza jest taka, że ma pan raka. Druga, że ma pan silną sklerozę. Pacjent: - Najważniejsze, że nie mam raka! 933. Do NFZ-tu przychodzi list: "Nasz dziadek miał ostry atak kolki nerkowej, więc wezwaliśmy pogotowie. Przyjechał zalany w trupa lekarz... Nasikał do szafy, zrobił zastrzyk w wersalkę, posłał wszystkich w trzy diabły i pojechał. A dziadek tak się śmiał, ze kolka mu przeszła. Dziękujemy." 934. Złapali Indianie białego, przywiązali do pala męczarni, postawili strażnika i poszli się naradzić, co z nim zrobić. Siedzi sobie biedak przy palu i myśli: "Co tu zrobić? Niestety, mam przerąbane. Mam najbardziej przerąbane jak tylko sobie można sobie wyobrazić". Nagle w chmurach zrobił się niewielki otwór, a przez ten otwór spłynęło na nieszczęśnika jasne, ale nieoślepiające światło i usłyszał głos potężny, ale nieogłuszający, który rzekł: - Nie obawiaj się synu, potrząśnij rękami. Potrząsnął. Ku jego zdumieniu więzy opadły. - Podejdź do strażnika - mówi dalej głos. Podszedł lekko przestraszony. - Nie obawiaj się, strażnik śpi - kontynuował głos. - A teraz wyrwij strażnikowi tomahawk i uderz. To syn wodza. Wyrwał i uderzył. Zabił syna wodza i czeka, co dalej. Wtedy głos z lekkim rozbawieniem: - Teraz to masz dopiero przejebane... 935. Jedna blondynka zwierza się przy domowej kawce drugiej blondynce: - Wiesz, mój Zenek to coś chyba nie bardzo. Nie ogląda sportu. Nie ogląda się za innymi kobietami. Nie ogląda się za samochodami. - No, jak na faceta to bardzo nietypowe... Zenek nie wytrzymał i woła z pokoju: - Przecież ja jestem niewidomy, idiotko! 936. - Jakie jest największe zmartwienie dresa? - Jadąc autem nie może wystawić obu łokci za okno. Planowano produkcję samochodu tak wąskiego, by to było możliwe. Jednak projekt nie przeszedł. Dlaczego? Ponieważ na tylnej szybie nie zmieścił się napis PIONEER. 937. Jeśli kłócisz się z idiotą, najprawdopodobniej on robi właśnie to samo... 938. Mama pyta Jasia: - Czemu nie kolegujesz się już z Kaziem? - Mamo, a ty chciałabyś się kolegować z kimś kto pali, pije, przeklina i bierze narkotyki? - No... nie - odpowiada mama. - No widzisz, Kazik też nie chce. 939. - Ile będę zarabiał? - pyta młody człowiek podejmujący pierwszą w życiu pracę. - Na początek dostanie pan sześćset złotych, ale później będzie pan mógł zarobić dużo więcej. - Doskonale - ucieszył się młodzieniec - to ja przyjdę później. 940. Cud na pierwszym koncercie Joli Rutowicz! Sparaliżowany chłopiec wstał z wózka i wyszedł! 941. Na łące leży facet, na plecach ma plecak, wokół latają muchy. Pytanie: Co jest w plecaku? Odpowiedź: Spadochron. 942. Stoi grupa Żydów przed wejściem do komory gazowej. Nagle jeden z nich, wskazując palcem przed siebie, pyta pilnującego ich ss-mana: - Cyklon B? Na to Niemiec: - Nein, Cyklon Gut... Jude Be! 943. Chirurg do pacjenta: - Jest pan przesądny? - Nie, dlaczego pan pyta? - Bo od jutra będzie pan wstawał tylko lewą nogą. 944. Przychodzi Rusek do dentysty. Dentysta ogląda i widzi same złote zęby, diamentowe koronki, w końcu nie wytrzymał: - Właściwie nie wiem co mam panu tu zrobić? - Chciałbym alarm założyć. 945. Spotykają się dwaj właściciele firm: - Słuchaj, ty swoim pracownikom jeszcze wypłacasz pensję? - Nie. - I ja też nie. A oni i tak przychodzą do pracy? - No przychodzą. - U mnie też. Słuchaj, a może by tak pobierać opłaty za wejście? 946. - Co pan robił 16 marca 1999 roku o 11:42? - Siedziałem na fotelu z kalendarzem w ręku i patrzyłem na zegarek. 947. Kowalska mówi do męża: - Skocz do sklepu i kup pół litra oleju. Po jakimś czasie Kowalski wraca. Żona pyta: - Kupiłeś? - Pół litra kupiłem, ale na olej już nie wystarczyło. 948. Samolot zbliża się do Tajlandii i podchodzi do lądowania. Z głośników słychać głos stewardesy: - Ostrzegamy państwa, że połowa ludności Tajlandii ma HIV, a druga połowa - gruźlicę. - Co ona powiedziała? - pyta się wnuczka przygłuchawy dziadek. - Żeby ruchać tylko te, które kaszlą... 949. - Kochanie, widziałeś? Ten koń chciał mi odgryźć głowę! - Widocznie poczuł siano. 950. Szef do pracownika: - Miarka się przebrała, zwalniam pana! - Zwalniam? Jestem naprawdę bardzo mile zaskoczony szefie, bo zawsze myślałem, że niewolników się sprzedaje! 951. Trzech żuli uzbierało trochę grosza na butlę samogonu. Kupili. Ręce im się trzęsą z podniecenia. - Nie doniosę, kurwa, rozbiję... - mówi Stefan. - Mnie tak ręce latają, że upuszczę - dodaje Marian. Trzeci, Władek, wziął flaszkę i... wypadła mu, rozbijając się w drobny mak. Stefan zaczął rwać włosy, Marian napierdziela łbem w mur. A winowajca wsadził ręce w kieszenie i stoi. Po godzinie się uspokoili. - Kurwa, Władek, ale ty masz nerwy - mówi Marian do żula-rozbijaki. - My rwiemy włosy z głów, walimy łbem o ścianę a ty taki spokojny... Władek wyciąga ręce z kieszeni, a w każdej dłoni urwane jądro. - Ech... każdy przeżywa po swojemu... 952. Don Corleone zatrudnił głuchoniemego księgowego, aby niczego nie podsłuchiwał i aby niczego nie wygadał. Wybór był trafny, ale księgowy był w dodatku nadgorliwy. Po roku okazało się, że brakuje 10 mln dolarów. Don Corleone zorganizował małe zebranie z prawnikiem, który znał język migowy oraz księgowym. - Zapytaj skurwiela, gdzie jest moja forsa. Księgowy rozłożył bezradnie ręce z niewinną miną sugerując, że nie wie o co chodzi. Nie trzeba było tłumaczyć. Don Corleone wyciągnął lśniący srebrny pistolet, przyłożył do czoła księgowemu i kazał przetłumaczyć prawnikowi. - Pytam po raz drugi i trzeci raz nie będę pytał. Księgowy zmiękł i pokazał na migi prawnikowi, że forsa jest zakopana na jego podwórku pod wysokim drzewem. - Co ta świnia powiedziała? - zapytał Don Corleone. - Powiedział, że nie masz jaj żeby pociągnąć za spust! - przetłumaczył prawnik. 953. Facet kupił sobie fajny duży telewizor, przyniósł do domu, żona patrzy, a na pudle sporo jakichś znaczków informacyjnych. - Kochanie, co oznacza ten kieliszek na opakowaniu? - pyta żona. - To znaczy, że zakup trzeba opić. 954. Kawaleria powietrzno-desantowa w samolocie. Ostatnie poprawki przy spadochronach, pełne skupienie. Nagle jeden z żołnierzy wstaje, podchodzi do instruktora i mówi: - Nie będę dzisiaj skakać, sierżancie. - Dlaczego? - pyta zdziwiony instruktor. - Matka przysłała mi smsa, że jej się śniłem i że mi się spadochron nie otworzył! Nie będę skakać. - No dobra, zamienimy się spadochronami i wszystko będzie dobrze - zaproponował sierżant. Jak powiedzieli tak zrobili. Żołnierze jeden po drugim wyskakują z samolotu. Wyskakuje i ten od smsa. Spadochron otworzył się normalnie, żołnierz odetchnął z ulgą i rozkoszuje się lotem. Nagle tuż obok sruuu, przelatuje ze świstem instruktor krzycząc: - Kurwa twoja mać!! 955. - I co z tym murzynem, który był oskarżony o zabójstwo tej dziewczynki? - Skazali go na rok więzienia. - Co?! Na rok za taką zbrodnię?! - No, sąd wziął pod uwagę to, że to jednak nie on zabił. 956. - Kupiłem u was komputer ale on mi zdechł. - A gwarancja jaka była? - Dożywotnia. - No to jak zdechł, to i gwarancja się skończyła. 957. - Kochanie, marzy mi się, żeby założyć na plażę coś takiego, co sprawiłoby, że wszyscy by osłupieli. - Łyżwy załóż. 958. Chłopak i dziewczyna. Randka. Dziewczyna pyta: Masz gumkę? On: Nie. Ona: No to dupa! 959. Nadeszły takie czasy, że ludzie kupują rzeczy, których nie potrzebują, płacąc pieniędzmi, których nie mają, próbując zaimponować ludziom, których nawet nie lubią... 960. Ojciec gapi się w zeszyt Jasia i w końcu pyta: - Czemu tak brzydko piszesz te literki? - To nie literki, tato, to nuty. 961. - Synu, nadszedł czas, by porozmawiać, skąd się wziąłeś. - Koledzy w szkole mi wszystko powiedzieli! - Co oni tam wiedzą... Tu masz zaświadczenie o adopcji, a tu adres rodziców biologicznych. 962. Okulista do pacjenta: - Mam dla pana dwie nowiny, dobrą i złą. - Niech pan zacznie od dobrej, doktorze. - Niedługo będzie mógł pan czytać bez okularów. - To wspaniale, panie doktorze, cudownie! A zła? - Ucz się pan Braille'a. 963. Lekarz przychodzi do pacjenta po ciężkim wypadku. - Mam dla pana dobra i złą nowinę. Od której zaczniemy? - Niech będzie zła - odpowiada pacjent. - Musimy amputować panu obie nogi. - A ta dobra?! - Pacjent z sąsiedniego łóżka chce kupić pańskie kapcie. 964. - Masz tu bilet do kina. - A co on taki mały? - Kładziesz pod język i czekasz na seans. 965. Facet baraszkuje w łóżku z piękna blondynką. Nagle dziewczyna pyta: - Ale nie masz AIDS, co? - Oczywiście, że nie! - Dzięki Bogu! Nie chciałabym znowu tego złapać. 966. - Co zrobić, żeby dzieci w Afryce nie chodziły głodne? - Poobcinać im nóżki. 967. - Dzieci! Dzieci! Przywiozłem wam pieska! - Hurrrraaaaa! Tato, a gdzie jest? - Troszkę na zderzaku i troszkę w nadkolu... 968. Sally i Andy w swą pięćdziesiątą rocznicę ślubu poszli odwiedzić swoją starą szkołę. Później, kiedy z niej wychodzili, z przejeżdżającej akurat furgonetki bankowej wypadł im pod nogi worek z pieniędzmi. Nie myśląc wiele wzięli kasę do domu. Tam Andy zaproponował, by zadzwonić na policję i zwrócić znalezisko, a Sally obstawała przy tym, aby pieniądze zatrzymać. Na drugi dzień do drzwi zapukali policjanci. - Dzień dobry, czy nie widzieli państwo przypadkiem worka z nadrukiem banku, który, być może, leżał gdzieś na poboczu lub trawniku? - Nie, niczego nie widzieliśmy panie oficerze - odrzekła Sally, lecz Andy już wyrwał się do przodu i przytaknął skwapliwie, że owszem wiedzieli i... - Nie, nie! - zawołała zaraz Sally. - Niech go pan nie słucha, on ma demencję starczą, Alzheimera, wiele rzeczy mu się wydaje, nie ma kontaktu z rzeczywistością... Ale policjant zdążył się już zainteresować. Gestem dłoni uciszył kobietę i poprosił Andy'ego by opowiedział od początku. Staruszek wziął głęboki wdech i zaczął: - To było tak. Kiedy wczoraj Sally i ja wracaliśmy ze szkoły... - Dobra, John! - zawołał policjant do swego kolegi - Nic tu po nas. Zwijamy się... 969. Para w łóżku. Żona do męża: - Kochanie, włóż od tyłu... - Żółw. 970. Wrócił chłopak wieczorem do domu. Wcześniej z kolegami wypalił kilka skrętów, więc zastanawia się jak nie wpaść przed rodzicami. Postanowił pójść do salonu - sądząc, że o tej porze nikogo już tam nie będzie. Otwiera drzwi - a tam ojciec siedzi. Szybko zamknął drzwi i myśli dalej. Stwierdził, że pójdzie do kuchni. Otwiera drzwi - a tam ojciec siedzi. Szybko zamknął drzwi i postanowił pójść do sypialni. Otworzył drzwi - a tam też ojciec siedzi i krzyczy do niego: - Zaraz cię zatłukę, jak jeszcze raz otworzysz mi drzwi od kibla! 971. - Otwierać, Policja! - Nie zamawialiśmy Policji tylko prostytutki! - Ale to sąsiedzi nas wzywali! - Sąsiedzi wzywali to niech sąsiedzi ruchają! 972. Mąż przychodzi do domu i mówi do żony: - Skocz po piwo! - A może jakieś magiczne słowo? - Hokus pokus, czary mary, zapierdalaj po browary! 973. Przychodzi baba do ginekologa: - Panie doktorze, od pewnego czasu moja pochwa wydaje jakieś dziwne dźwięki... - Dobrze, zbadam to. Lekarz przykłada głowę do pochwy i słyszy: WISŁA TO JEST POTĘGA! WISŁA NAJLEPSZA JEST... Kobieta więc pyta: - Panie doktorze, czy to coś poważnego? - Nie. Każda pizda tak śpiewa... 974. Poranna rozmowa w kuchni: - Mamo! Mamo! Zrób mi śniadanie! - To, że sypiam z twoim ojcem, nie oznacza, że masz do mnie mówić "mamo". - To jak mam mówić? - Tadeusz. 975. Teściowa, która przyjechała ze wsi, pyta zięcia: - Co to było w rondlu? Ledwie doszorowałam. - Powłoka teflonowa, mamo... 976. Z cyklu wiersze dla dzieci: Na podwórzu jest kałuża. Coś z kałuży się wynurza. "Hipopotam?" - zapytacie. Nie! To tata po wypłacie! 977. Dzwoni blondynka do blondynki: - Cześć. - Cześć. - Co robisz? - Rozmawiam z tobą. - A to nie przeszkadzam. 978. Kobieta jest jak wino. Im starsza tym więcej czasu powinna spędzać w piwnicy. 979. - No, córeczko, pokażmy mamusi, jak się ładnie nauczyłaś nazw miesięcy... - Sty…? - Czeń! - Lu…? - Ty! - A dalej sama! - Rzec, cień, aj, wiec, piec, pień, sień, nik, pad i dzień! 980. Tata, mama i synek stoją przed budką z lodami. Tata zamówił lody czekoladowe, mama waniliowe. W tym momencie ojciec z rozmachem trzaska synka w głowę i pyta: - A ty jakie chcesz, Wielki Łbie? Oburzona starsza pani pyta: - Dlaczego pan go bije i tak wyzywa?! Ojciec na to: - Są trzy rzeczy w życiu, które facet chce mieć. Po pierwsze duży, fajny samochód. Proszę spojrzeć tam na parking. Oto on. Po drugie wielki, wygodny dom. Widzi pani tamten dom na wzgórzu? To mój. Po trzecie fajną laskę z ciasną cipką. I taką też miałem dopóki Wielki Łeb się nie urodził! 981. Mąż wchodzi na wagę łazienkową i z całej siły wciąga brzuch. Żona patrzy na to z politowaniem i pyta: - Myślisz jełopie, że ci to pomoże? - Oczywiście, że pomoże. Tylko w ten sposób mogę zobaczyć ile ważę. 982. Starszy, głuchawy pan z zadowoloną miną pyta lekarza: - Jak pan powiedział, doktorze? Wyglądam jak arystokrata? - Nie. Powiedziałem, że wygląda to na raka prostaty. 983. - To, że mnie bzykasz kiedy mam okres - to mi nie przeszkadza... To, że mnie liżesz kiedy mam okres to też mi nie przeszkadza... Ale wkurwia mnie to, że później z zakrwawioną mordą straszysz nasze dzieci! 984. Prawdziwy facet wykorzysta okazję nawet gdy kobieta ziewa. 985. Żona wraca do domu nad ranem. Mąż otwiera jej drzwi: - Gdzie byłaś? Miałaś wrócić od koleżanki o 21 a jest 4 w nocy? - Parkowałam... 986. Gajowemu ktoś kradł w lesie choinki. Nie wiedział jak sobie z problemem poradzić, więc wezwał młodego asystenta i kazał mu iść się schować i zobaczyć kto kradnie drzewka. Młody poszedł, schował się, obserwuje i... i faktycznie, ktoś kradnie choinki! Rąbią i tną, aż furczy. Wraca młody do gajowego i mówi: - Kradną! - Ale kto kradnie?! - Nie wiem... jacyś Hiszpanie albo Meksykanie... - A skąd to wiesz? - A bo ich podsłuchałem jak gadali: "Kończita? Jeszcze tekilka". 987. Jednooka dziewczynka Masza nie chce już wiedzieć, kto mieszka w budce dla ptaków. 988. Rozmawia dwóch kolegów: - Zdarzyło ci się kiedyś, że prezerwatywa została w środku? - Tak, raz. - I co zrobiłeś? - Wypierdziałem... 989. Pacjenci psychiatryka opanowali swój szpital i wzięli zakładników. Żądają miliona helikopterów i jednego dolara. 990. Facet lekko na bani wraca do domu. Żona od razu wita go w progu, nawija, że pijak, tylko mu wódka w głowie... Facet sięga do kieszeni, wyciąga kartkę i mówi: - OK, przyniosłem test, zaraz zobaczymy jaka ty obeznana i kulturalna jesteś! Żona: - Zobaczymy, czytaj. - Tak, pytanie pierwsze. Podaj jakieś dwie waluty. - Łatwizna! No chociażby dolar i euro. - Dobra, podaj dwa typy środków antykoncepcyjnych. - Jejku, mogę ci co najmniej 10 podać! - Wierzę. Pytanie trzecie. Podaj mi nazwy dwóch rzek w Islandii... Żona: - .......? - Milczysz? Ha! Wiedziałem! Oprócz szmalu i seksu, żadnych, kurwa, zainteresowań! 991. Rosyjscy neurolodzy odkryli nerw łączący oko bezpośrednio z dupą. Kiedy ukłuli pacjenta igłą w dupę, w jego oku pojawiła się łza. Kiedy wbili tę samą igłę w oko, pacjent się zesrał. 992. Kobieta zabawia się z kochankiem, ale nagle słyszy, że jej mąż otwiera zamek w drzwiach. Kobieta w strachu: - Boże, cofnij czas o godzinę! Słyszy głos z nieba: - Dobrze, ale kiedyś utoniesz. Kobieta się zgadza. Mąż się nie dowiedział, a ona ciągle unikała wody. Pewnego dnia wygrała wycieczkę na Karaiby. Obawiała się, ale postanowiła zaryzykować. Podczas rejsu nastąpił sztorm. Wtedy kobieta przerażona krzyknęła: - Boże, chyba nie pozwolisz umrzeć razem ze mną tym 300 niewinnym kobietom! - Niewinnym? Od roku was, kurwy, zbierałem w jedno miejsce! 993. Grałem kiedyś w afrykańską wersję monopoloy... Skończyło się na tym, że miałem lepiankę, trzy krowy, kurczaka i aids. 994. - Co robi cygan przy komputerze? - Grzebie w koszu. 995. Jak wkurwić archeologa? Dać mu zużyty tampon i zapytać z jakiego to okresu... 996. Ignorancja może być skorygowana przy pomocy książki. Głupota wymaga strzelby i szpadla. 997. Krążą plotki, że Andrzej Lepper ma zamiar przenieść swoją działalność polityczną do podziemia... 998. Autobusem jedzie wycieczka z Izraela do Oświęcimia. Kierowca jest Polakiem. Po drodze już w Polsce na jakiejś zabitej dechami wsi autobus "zdechł". Kierowca wychodzi z autokaru i zaczepia pobliskiego gospodarza: - Panie gospodarzu, wiozę autokarem Żydów do Oświęcimia... Pomóż Pan jakoś! - Panie a co ja mogę? Ja mam tylko małego grilla... 999. Kiedy Graham Bell wynalazł telefon, miał już trzy nieodebrane połączenia od Chucka Norrisa. 1000. Kiedy Olisadebe stanie się prawdziwym Polakiem? Kiedy przeprosi za Jedwabne. |
|