1501. Wraca żona po pracy i od razu wściekle atakuje swojego oglądającego telewizję męża:
- Co robiłeś przez cały dzień? Nie ma obiadu, dookoła syf, a ty chodzisz w samych gaciach!
- Stwierdziłem, że będę robił to, co ty robisz całymi dniami kiedy nie chodzisz do pracy! - odpowiedział mąż.
- Tak? Więc jak smakował ci kutas listonosza?!

1502. - Co mają dzieci na obiad w Afryce?
- Dwa głębokie wdechy...

1503. - Dlaczego wyrzucono geja z pracy w banku spermy?
- Bo pił na swojej zmianie...

1504. - Jaki jest szczyt bezużyteczności?
- Murzyn z uczuleniem na bawełnę.

1505. Idzie Czerwony Kapturek przez las. Zza krzaków wyskakuje wilk i krzyczy:
- Ściągaj!
- Ale wilku, ja jestem bardzo małą dziewczynką...
- Ściągaj!
- Ale wilku, ja mam dopiero 11 lat...
- Ściągaj, mówię!
Kapturek ze łzami w oczach podciągnął sukienkę i zaczął ściągać majteczki.
- Co, srała będziesz? Zegarek ściągaj!

1506. - Ile Pani ma dzieci?
- Pięcioro.
- Ile dziewczynek, a ilu chłopców?
- Pięciu chłopców.
- Jak mają na imię?
- Józef.
- Wszyscy?
- Tak.
- Jak pani na nich woła?
- Gdy wołam na obiad, to "Józef" i wszyscy przybiegają.
- A jak chce pani aby jeden z nich przyszedł?
- To wołam po nazwisku...

1507. - Jasiu, przestań bawić się ptaszkiem.
- Czemu?
- Bo tatuś musi już iść do pracy.

1508. Dzisiaj rozmawiałem z dziadkiem o teraźniejszej młodzieży. Gdy powiedziałem mu, że w dzisiejszych czasach dziewczyny pytają o imię chłopaka po stosunku, mój dziadek rzucił takim tekstem:
- Jakby mnie tak zapytała odpowiedziałabym jej: "Nie twój zasrany interes puszczalska kurwo!"

1509. - Dlaczego w Polsce drogi buduje się wolniej niż w Ameryce?
- Bo brakuje asfaltu...

1510. - Dlaczego tylu artystów wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych?
- Żeby pokazać się SZERSZEJ publiczności.

1511. Dzwoni kolega do kolegi:
- Stary, wczoraj buchnęli mi brykę!
- Dzwoniłeś na policję? - pyta kolega.
- Pewnie. Powiedzieli, że to nie oni.

1512. Wysłałem dziś przez przypadek zdjęcie swojego chuja do wszystkich znajomych. Nie dość, że było to strasznie żenujące, to jeszcze musiałem wydać mnóstwo kasy na znaczki.

1513. Afryka. Czarne dziecko pyta czarną mamę:
- Mamo, co dziś na obiad?
Matka na to:
- Soczyste i wspaniałe nic!
Na to dziecko:
- Ojejku, mamo, nie za dużo! Od tego nic ciągle rośnie mi brzuszek...

1514. Mój pięcioletni syn nie potrafi zawiązać sobie sznurówek. To straszne. Dzieci w jego wieku składają iPhony.

1515. Całe popołudnie nie mogłem znaleźć tego czegoś co obiera ziemniaki i marchewki. Przypomniało mi się, że wczoraj mnie rzuciła...

1516. Dojeżdża Kamaz drogą podporządkowaną na skrzyżowanie. Kierowca rozgląda się. Z lewej Smart, z prawej też nikogo...

1517. - Najlepszy moment w życiu rudego?
- Gdy zaczyna siwieć.

1518. Do właściciela klubu Go-Go przychodzi dziewczyna:
- Ja w sprawie ogłoszenia, chciałabym się zatrudnić.
- Tańczyłaś już?
- Trochę, w szkole.
- Pokaż cycki.
Dziewczyna bez zbędnych ceregieli podnosi bluzkę.
- Dobra, wejdź na podest i zatańcz przy rurce.
Po czterdziestu minutach wygibasów:
- Nie nadasz się, za mało, ten no, wyrazu.
- Aaa, a ja jeszcze na komputerze umiem.
- Co tu ma komputer do rzeczy?
- Bo ja bym chciała w księgowości pracować.

1519. Egzamin wstępny na studia:
- Proszę powiedzieć, dlaczego silnik elektryczny się obraca? - pyta egzaminator.
- Bo jest elektryczność.
- I to ma być odpowiedź? Dlaczego, w takim razie, żelazko się nie obraca? Tez jest elektryczne!
- A bo ono nie jest okrągłe.
- No, a kuchenka elektryczna? Okrągła przecież, czemu się nie obraca?
- To z powodu tarcia - nóżki przeszkadzają.
- Dobrze... A żarówka? Okrągła! Gładka! Bez nóżek! Czemu żarówka się nie obraca?
- Obraca się, jak najbardziej!
- ?!
- Przecież jak pan profesor ją chce wymienić, to co pan robi? Obraca ją pan!
- Hm, no tak, w samej rzeczy. Ale to przecież ja nią obracam, nie ona sama!
- Widzi pan... Samo z siebie nic się nie obraca! Taki silnik elektryczny, na przykład, potrzebuje do tego elektryczności.

1520. W zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że moja żona jest w ciąży i już zaczęły się zachcianki. Na przykład dzisiaj chciałbym zaliczyć anal z jej siedemnastoletnią siostrą...

1521. Dwóm biznesmenom udało się sprzedać jakąś bardzo ważną reklamę. Jeden z nich chciałby, jak to na Polaka przystało, jakoś uczcić.
- Stary, chodź do baru, walniemy po kielichu - mówi jeden.
- Nie, nie, nie lubię pić wódki, zawsze mam problemy z żołądkiem - odpowiedział drugi.
- No chodź, w końcu udało nam się sprzedać tą reklamę, wypadałoby to uczcić.
- No ok.
Weszli do baru, wypili po kielichu.
- No to może po drugim?
- Nie, nie, ja więcej nie mogę. Zawsze źle kończę, urzygam się cały, jak wrócę do domu to żona mi będzie pierdolić.
- To czekaj, ja ci pokażę sposób. Patrz na moją kieszonkę w koszuli, zawsze noszę tam 20 zł. Jak się porzygam czy coś, to mówię, że to ktoś inny na mnie narzygał i dał mi 20 zł na pralnię. Zawsze to działa.
- Ty, to nawet dobry pomysł. To dawaj, pijemy.
No i tak sobie wypili 3 butelki i ten drugi wraca do domu, cały obrzygany ujebany w jakimś błocie, staje w drzwiach. Żona mówi:
- Piłeś!
- Piłem! - odpowiedział.
- Obrzygałeś się!
- Nie obrzygałem - odpowiedział.
- No jak, przecież widzę.
No i wyjmuje te pieniądze i mówi:
- Jakiś koleś na mnie narzygał i dał mi 20 zł na pralnię.
Żona mówi, że spoko, ale po chwili dodaje:
- Ty, tutaj jest 40 zł, a nie 20.
- A, zapomniałem, bo mi jeszcze w spodnie nasrał.

1522. - Co mówi Arab z HIV-em przed stosunkiem?
- Raz kozie śmierć.

1523. Hitler w obozie do Żydów:
- Dzisiaj rzucimy monetą o wasze życie. Jak wypadnie orzeł to was rozstrzelamy.
- A jak będzie reszka?
- To rzucamy jeszcze raz...

1524. - Mamo, mamo! Pani w szkole rozmawiała dzisiaj z nami o seksie.
- Tak? I czego się dowiedziałaś, kochanie?
- Tata jest bardzo niedobry. Powinien przynajmniej zaczekać aż skończę 16 lat.

1525. Do pewnego emeryta przyszło ostrzeżenie o niezapłaconym rachunku za prąd i grozi mu jego odcięcie. Emeryt na to odpisał: "Moja emerytura nie pozwala na zapłatę wszystkich rachunków, więc robię co miesiąc losowanie na 2 rachunki, które zapłacę i proszę mnie nie straszyć odcięciem prądu, bo za karę nie weźmiecie udziału w dwóch losowaniach."

1526. Dwóch pedałów postanowiło "zrobić" dziecko, zmiksowali spermę, znaleźli kobietę, która urodzi i czekali. Po 9 miesiącach idą do szpitala po odbiór dziecka. W sali z dziećmi same płaczące, oprócz jednego w kącie, które jest uśmiechnięte. Pielęgniarka wskazuję na małego w kącie że to ich, jeden z "tatusiów" mówi:
- Patrz, wszystkie dzieci takie smutne, tylko nasze takie radosne!
Na to pielęgniarka:
- Na razie radosne, ale proszę poczekać na wyjęcie gruszki do lewatywy...

1527. Ostatnio byłem u wróżki, by przepowiedziała mi przyszłość. Kiedy spojrzała w szklaną kulę nagle zbladła i wybiegła z namiotu, biegnąc ile miała sił w nogach. Wkurwiłem się, wziąłem kulę, dogoniłem szmatę i ją zajebałem. Zastanawiam się tylko, co zobaczyła w tej kuli...

1528. Moja córka chciała pieska, więc kupiłem jej kotka. Teraz wie jak się czuję nie mając syna.

1529. Pewien podróżnik przemierzając wielka pustynię napotkał studnię, z której strasznie śmierdziało Zaintrygowany rozbił w tym miejscu obozowisko i dumał nad tym zjawiskiem parę ładnych dni. Po tym czasie przejeżdżał tamtędy na wielbłądzie jakiś miejscowy Arab, którego ów podróżnik zapytał:
- Panie, nie wiesz, czemu z tej studni tak śmierdzi?
- Jest taka opowieść: było sobie wielkie królestwo, które męczył wielki smok. Nie dawał żyć królowi i poddanym. Król wyznaczył nagrodę za ubicie smoka, lecz przez wiele lat nikt nie zdołał ubić bestii. Jednak pewnego razu przybył do królestwa nieznany nikomu rycerz i zatłukł bestię gołymi rękoma. W nagrodę dostał pół królestwa i rękę królewny, a później żyli długo i szczęśliwie.
- Panie, ale czemu z tej studni tak śmierdzi?
- Nie wiem, może ktoś nasrał...

1530. - W jaką zabawę rudy na pewno wygra?
- W chowanego, bo po chuj go szukać?

1531. Wiesz, że jesteś dobrym gwałcicielem, gdy na końcu ona jest na górze, a po wszystkim ona błaga cię o numer telefonu...

1532. - Halo? Cześć, młody. Wsiadaj w auto i przyjeżdżaj do nas na działkę.
- Nie chcę.
- Czemu? Będą panienki, wódeczka, grillik. Dawaj!
- Tata, nie dam się zrobić w wała drugi raz. Sami se zbierajcie te jabłka!!

1533. Wchodzi Amerykanin do baru w Polsce i mówi:
- Słyszałem, że wy, Polacy to jesteście straszni pijacy. Założę się o 500 dolców, że żaden z was nie wypije litra wódki jednym haustem.
W barze cisza. Każdy boi się podjąć zakład. Jeden gościu nawet wyszedł. Mija kilka minut, wraca ten sam gościu, podchodzi do Amerykanina i mówi:
- Czy twój zakład jest wciąż aktualny?
- Tak. Kelner! Litr wódki podaj!
Gościu wziął głęboki oddech i fruuu... z litra wódki została pusta butelka. Amerykanin stoi jak wryty, wypłaca 500 dolców i mówi:
- Jeśli nie miałbyś nic przeciwko, mógłbym wiedzieć, gdzie wyszedłeś kilka minut wcześniej?
- A, poszedłem do baru obok sprawdzić, czy mi się uda.

1534. Lubię pisać z moją dziewczyną żartobliwe SMS-y. Ja napiszę jej coś żartem, a ona mi coś żartem odpisze. Na przykład:
"Mógłbym całymi godzinami podziwiać Twoje piersi, kochanie"
Na co ona mi odpisuje:
"Nie wiem kim jesteś, ale jeszcze jeden taki SMS i zgłoszę to na policję pierdolony zboczeńcu!"
Uwielbiam ją!

1535. - Co robi detektyw z żoną w łóżku?
- Prowadzi dochodzenie.

1536. - Mój pierwszy stosunek był jak bieg na 100 metrów.
- Bo trwał tylko kilka sekund?
- Nie, bo było ośmiu czarnych i pistolet.

1537. Nigdy nie kłóć się z głupią osobą. Bo w ramach zemsty, ona może odmówić ci seksu.

1538. Dostałem bana na Allegro. Okazuje się, że nie mogę sprzedawać kompletu plastikowa rura plus szczur jako "domowy zestaw aborcyjny".

1539. - Skąd wiesz, że jestem gejem?
- Z twojego pamiętnika.
- Czytałeś mój pamiętnik?!
- Nie. Po prostu masz pamiętnik.

1540. Śmiech dziecka jest najcudowniejszym dźwiękiem jaki istnieje. No chyba, że jest 3 w nocy, a ty jesteś w domu sam. I nie masz dziecka...

1541. Byłem na pierwszej randce z dziewczyną. Rozmowa zeszła na tematy związane z seksem. Spytała mnie o najdziwniejszą rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem z kobietą. Powiedziałem:
- Wiesz, jak dotąd robiłem to tylko raz, więc nie mam zbyt wiele do opowiedzenia.
- Tylko raz? A jak się nazywała?
- Anna... Anna jakaś tam, nazwiska nie znam.
- Nie usłyszałeś, bo poznaliście się w głośnym klubie czy jak?
- Nie, nagrobek był ułamany...

1542. - Dlaczego chińczycy nie grillują?
- Bo ryż przelatuje przez kratkę.

1543. Przychodzi Anna Grodzka do lekarza:
- Co panu się stało?
- Nie panu, NIE PANU! Jestem kobietą!
- Ok, nieważne... Co pani się stało?
- Chuj mnie szczypie...

1544. Gdy leżeliśmy przytuleni po seksie, spojrzałem jej w oczy i powiedziałem:
- Miałem ci tego nie mówić, ale jesteś moją pierwszą.
- Naprawdę? - pyta. - Ale wcześniej mówiłeś, że jesteś ojcem trzech córek.
- Dawniej czterech - tłumaczę. - Kiedy się urodziłaś, oddaliśmy cię do adopcji...

1545. Syn poprosił mnie abym wyjaśnił mu, o co tak naprawdę chodzi kobietom. Kupiłem mu więc grę na PlayStation do jego XBoxa.

1546. Facet spragniony nowych seksualnych doznań dowiedział się, że gdzieś jest kobieta która potrafi robić loda i jednocześnie śpiewać. Pojechał na miejsce, zapłacił duże pieniądze, jest już z nią sam na sam w pokoju. Jest młoda, piękna, talia osy, długie nogi, gładka skóra - po prostu ideał!
- To co, zaczynamy? - pyta facet.
- Tak, tylko... Ja się bardzo wstydzę, musi być zgaszone światło.
No nic, facet przystał na taki warunek, ciemno w pokoju, dziewczyna zabrała się do pracy, a facet jest wniebowzięty. Po chwili rozlega się przyjemny dla ucha śpiew dziewczyny. Ciekawość wygrała i facet postanowił zapalić lampkę. Na półce leżało szklane oko...

1547. Myślę, że ten gość obok mnie jest gejem. Siedzę i sram, a on się na mnie gapi. Chyba odsunę się od niego o jeden pisuar dalej...

1548. - Jakiego kolegę ma rudy?
- Niewidomego.

1549. Jeszcze 7 dni i koniec wakacji. Znowu do gimnazjum. Ławka ta sama tylko koledzy coraz młodsi. To już 8 mój rok.

1550. Bieganie jest zawsze przyjemniejsze wtedy, kiedy leżysz na kanapie, pijesz piwo i nie biegasz.

1551. Rodzice mojej dziewczyny są okropnie seksistowscy - mają w domu mnóstwo zdjęć ich syna z dzieciństwa, ale żadnego jej zdjęcia. Ale moja wybranka zapewnia mnie, że to tylko element tajskiej kultury.

1552. Przychodzi biały do baru. Zamawia u czarnego barmana kolejne drinki. W końcu prosi o rachunek. Barman mówi:
- 50 zł.
Biały wyciąga stówkę i mówi:
- Reszta dla Pana.
Czarny szeroko się uśmiecha i chowa stówę do kieszeni. Biały wystawia rękę i mówi:
- Dla Pana powiedziałem!

1553. Mały żydowski chłopiec pyta ojca:
- Tato, tato, a dlaczego tylko ja w klasie nie mam tableta?
Ojciec patrzy wokoło i mówi:
- Napleta, Mosiek, napleta...

1554. Schizofrenia - i zwykła masturbacja zamienia się w orgię.

1555. - Jezus, a to wino, które pijemy, to rzeczywiście wyczarowałeś z wody, a nie ukradłeś?
- Mamo, a do ciebie rzeczywiście zstąpił Duch Święty, a nie rzymski legionista?

1556. Co mówi o tobie twoje pismo? Jeśli piszesz litery pochylone w prawo to jesteś introwertykiem. Jeśli pochylone w lewo to ekstrawertykiem. Jeśli nie napisałeś nic to jesteś najprawdopodobniej czarny.

1557. Co mają ze sobą wspólnego kluczyki zatrzaśnięte w samochodzie i niechciana ciąża? Oba te problemy można rozwiązać przy pomocy wieszaka.

1558. Pierwszy stopień odwagi:
O trzeciej nad ranem wracasz pijany do domu. Twoja żona stoi z miotłą w drzwiach, a ty pytasz:
- Zamiatasz czy odlatujesz?

Drugi stopień odwagi:
O trzeciej nad ranem wracasz pijany do domu. Żona leży w łóżku, nie śpi. Bierzesz krzesło i siadasz przy niej. Na pytanie: "Co to ma znaczyć?" odpowiadasz:
- Chcę siedzieć w pierwszym rzędzie, jak zacznie się ten cyrk

Trzeci stopień odwagi:
O trzeciej nad ranem wracasz pijany do domu. Czuć od ciebie damskie perfumy, masz ślady szminki na kołnierzu. Klepiesz żonę w tyłek i mówisz:
- Teraz twoja kolej!

Czwarty stopień odwagi:
O trzeciej nad ranem wracasz do domu pijany w towarzystwie dwóch ślicznotek. Stojącej żonie w drzwiach, mówisz:
- Stara, nie bądź świnia, powiedz, że jesteś siostrą...

1559. Przyjeżdża niepełnosprawna dziewczynka na wózku do mamy i pyta:
- Mamusiu, czy jak umrę to pójdę do nieba?
- Tak, kurwa, pobiegniesz.

1560. - Dlaczego Jaś nie jeździ rowerem?
- Bo nie chce zarazić się AIDS-em od pedałów.

1561. - Jaki jest jedyny plus islamizacji Europy?
- Niemieckie kobiety w burkach.

1562. Pierwsza zasada płaskiego brzucha: zawsze używaj prezerwatyw.

1563. Na egzaminie na prawo jazdy egzaminator pyta podstępnie:
- Co pani zrobi, jeśli po przejechaniu pięciu kilometrów stwierdzi pani, że zapomniała pani kluczyków?
- Zjadę na pobocze, włączę światła awaryjne, wysiądę z samochodu i sprawdzę, co za matoł mnie pchał taki kawał drogi.

1564. Podobno w posiłkach od Sokołowa jest tak mało mięsa, że muzułmanie zezwolili na jedzenie sokołowskiej wieprzowiny.

1565. Rok 2060, dziadek wygodnie siedząc w fotelu opowiada wnukowi o historii świata:
- Wiesz, kiedyś byli ludzie zwani Arabami, byli mieszkańcami bliskiego wschodu lub jak to teraz nazywamy "strefy napromieniowania".

1566. - Gdyby cyganie mieli własną "cywilizację", to co by się z nią stało?
- Ległaby w gruzach.

1567. Nie rozumiem po co ingerować w konflikt w Syrii, walczą muzułmanie z muzułmanami, jak dla mnie to sytuacja win-win.

1568. Jedzie dwóch szmatogłowych samochodem, nagle minęli pastwisko kóz na co jeden mówi do drugiego trochę zazdrosny:
- Powiedz mi, Ahmed, kto to wszystko rucha?

1569. Moja żona ma 21 lat, ja mam 50. Nie wiem dlaczego, ale ludzie nazywają mnie pedofilem. Całkowicie zepsuło to naszą dziesiątą rocznicę.

1570. - Po czym poznać, że pies kocha swoją budę?
- Bo jest do niej przywiązany.

1571. - Gdzie leżą Niemcy?
- Pod polską ziemią...

1572. Podobno w Syrii użyto broni chemicznej, ciekawe czy rzucali tatarem czy parówkami.

1573. - Jak nazywa się kot złomiarzy?
- Puszek.

1574. Erekcja jest najlepszym komplementem, jaki kobieta może dostać od mężczyzny.

1575. Zgwałcona kobieta nigdy nie wyśmieje rozmiaru twojego penisa.

1576. Wiesz jak udzielić pierwszej pomocy cyganowi? Nie? To dobrze!

1577. - Jaki jest zwrot grzecznościowy do narkomana?
- Waćpun.
- A do narkomanki?
- Naćpanna.

1578. - Czemu pedofile noszą tylko zimowe kurtki?
- Bo są nieletnie.

1579. Starsze małżeństwo pojechało na wycieczkę do Chicago. Na miejscu mąż orientuje się, że w torbie nie ma mapy, więc zwraca się do żony:
- E, Halina, gdzie, kurwa, schowałaś mapy?
- Nie brałam żadnych map!
- Jak to, kurwa, nie? Przecież ci, kurwa, mówiłem, że, kurwa, masz spakować mapy! Teraz się, kurwa, tutaj nie odnajdziemy!
W tym samym momencie do pary podchodzi jeden z mieszkańców i pyta:
- Państwo z Polski, tak?
- Tak, a jak pan się zorientował? - pyta mąż.
- No, po tej kurwie - odpowiada przechodzień.
Mąż odwraca się do żony i mówi:
- Halina! Ciebie to już, kurwa, nawet w Chicago znają!

1580. Przychodzi pracownik banku do pracy. Znajomy pyta:
- Jak ci wczoraj dzień minął?
- A grałem w meczu przeciwko reprezentacji Polski.
- Jasne... I może jeszcze bramkę strzeliłeś?

1581. - Czemu San Marino strzeliło Polsce gola?
- Bo kelner dobrze podał.

1582. Polscy piłkarze już w San Marino. Na lotnisku powitał ich napastnik miejscowej kadry narodowej. Pracuje w hali odpraw.

1583. Jasio mówi do mamy:
- Mamo, dzisiaj w autobusie tata kazał mi wstać i ustąpić miejsca kobiecie.
- To bardzo ładnie synku.
- Ale, mamo! Ja siedziałem u taty na kolanach!

1584. - Co łączy przeciętnego Szkota z stereotypowym ciapatym?
- Jeden i drugi lubi sobie czasem dmuchnąć w kozią dupę...

1585. Po długich oczekiwaniach na dziecko, szczęśliwi, przyszli rodzice przychodzą na badanie USG:
- Mam dla państwa wiadomość, otóż nie spodziewają się państwo jednego dziecka.
- Naprawdę? Będziemy mieli bliźniaki?
- No nie do końca...
- Trojaczki?!
- Też nie. Będziecie mieli dziecko z zespołem...

1586. Idzie Arab przez łąkę, kiedy znienacka wdepnął w łajno. Przystanął na chwilę, spojrzał w dół po czym wzniósł ręce w górę i krzyknął:
- Allahu, ratuj! Rozpuszczam się!

1587. - Co mówi dziewczyna rudego po seksie?
- "250 zł".

1588. - Co robi cygańska rodzina wprowadzając się do nowej okolicy?
- Obniża w niej ceny nieruchomości.

1589. Jak to zwykle bywa, w kufer Merca 600 wjechał Zaporożec. Standardowo wysiadają "chłopaki", idą w kierunku dziadka i z daleka już zapowiadają:
- No, dziadku, jedziemy mieszkanie oglądać.
Dziadek wyciąga jeszcze wojenną pepeszę i ryczy:
- Ani mi się ważyć choć kroku postąpić!
Co robić, "chłopaki" stanęli.
- A teraz do dwóch odlicz, co drugi wystąp!
Wykonali.
- A teraz pierwsi zdejmują gacie, a drudzy - ssać!
- Dziadku, zwariowałeś!
Dziadek puszcza serię nad głowami:
- SSAĆ, POWIEDZIAŁEM!
Co robić, zabrali się za wykonanie polecenia. Dziadek tymczasem do Zaporożca i odjechał. Ci drudzy od razu:
- Dogonić, skurwiela, zabić starego kozła!
Na co ci pierwsi:
- Spokojnie, czego chcecie, równiacha z dziadka...

1590. Swoją drogą, gdyby nie księża na misji, AIDS byłoby tylko problemem lokalnym...

1591. Siedzi Jasio na taborecie, je ciastko i mówi:
- Jest takie dobre, że aż nie mogę się oprzeć.

1592. - Jaka jest ulubiona część samochodu Araba?
- Koło zamachowe.

1593. Ostatnie pięć lat spędziłem szukając zabójcy mojej żony. Niestety, nikt nie chce przyjąć zlecenia...

1594. Idzie rudy z kolegami...

1595. Przyszedł nekrofil do kanibala. Siedzą, oglądają TV, popijają piwko. Nekrofilowi piwko się kończyło, poszedł więc do lodówki po następne, a tam martwa baba. Trochę już leży, podśmierdywać zaczęła. Zwraca się do kanibala:
- Będziesz to jadł, czy mogę to wyjebać?

1596. Cycki są jak słońce: można w nie tylko co chwilkę szybciutko zerkać. Ale spróbuj założyć okulary przeciwsłoneczne a możesz patrzeć aż się świat skończy!

1597. Islamski zamachowiec samobójca wysadził się w autobusie w Paryżu. W zamachu zginęło 18 obywateli Pakistanu, 14 z Indii, 8 z Maroka i 4 z Kamerunu...

1598. Moja żona dowiedziała się, że ma raka. Przynajmniej skończy się problem z włosami w zupie.

1599. Wczoraj podczas zebrania w pracy poczułem się jak uczestnik "The Voice of Poland". Puściłem głośnego bąka, a po chwili zobaczyłem, jak cztery fotele odwracają się w moja stronę...

1600. "Dość pierdolenia, robota czeka" - pomyślał Mariusz spoglądając na zegar wiszący na ścianie jego kostnicy.

1601. Andreas Breivik został studentem politologii. Egzamin z nauk politycznych na Uniwersytecie w Oslo.
- Czy zna pan odpowiedź na to pytanie, panie Breivik?
- Nie bardzo.
- To proszę strzelać.

1602. Rybak złowił złotą rybkę.
- Wypuść mnie, to spełnię twoje jedno życzenie - prosi go rybka.
- Dobrze... - zgadza się rybak i wypuścił rybkę.
A ona spierdoliła...

1603. Wycieranie dupy jest jak zabawa piłą mechaniczną. Jeden niewłaściwy ruch i palec ujebany...

1604. Przychodzi syn do ojca i mówi:
- Tato, zakochałem się! Umówiłem się na randkę ze świetną dziewczyną!
- To świetnie, synu. Kim ona jest? - odpowiedział ojciec.
- To Sandra, córka sąsiadów.
- Muszę ci coś powiedzieć, ale obiecaj, że nie powiesz mamie! Sandra jest twoją siostrą.
Chłopak oczywiście się wycofał. Po kilku miesiącach poszedł do ojca:
- Tato, znowu się zakochałem, a ona jest jeszcze ładniejsza!
- To świetnie, synu. Kim ona jest?
- To Asia. Córka sąsiada.
- Och... Ona też jest twoją siostrą...
Sytuacja powtórzyła się kilka razy, syn wkurzył się na ojca i pobiegł do matki.
- Mamo, jestem taki zły na ojca! Zakochałem się w sześciu dziewczynach, ale nie mogłem się z nimi umawiać, bo tata jest ojcem ich wszystkich!
Matka przytuliła go i powiedziała:
- Kochany, nie musisz go słuchać... On nawet nie jest twoim ojcem...

1605. - Jaka substancja wyjdzie z połączenia murzyna i żyda?
- Smoła, ponieważ jest czarna i łatwopalna.

1606. Mietek, dzielnicowy z Dąbrowy Górniczej, postanowił coś zmienić w mieszkaniu i wytapetować sobie duży pokój w swoim M3. Jak postanowił tak zrobił. Po remoncie przyszedł do niego Staszek, sąsiad z góry:
- Miecio, aleś fajnie sobie urządził pokoik, naprawdę mi się podoba, też sobie tak zrobię! Powiedz mi tylko ile kupiłeś rolek tapety?
- Dwanaście, Staszku.
- To też wezmę dwanaście.
Staszek poszedł do Castoramy, kupił dwanaście rolek tapety o gładkiej teksturze, w kolorze muślinowego turkusu, wrócił do mieszkania i rozpoczął tapetowanie. Po jakimś czasie, gdy już skończył, poszedł do Mietka:
- No, Mieciu, powiem ci, że skończyłem, ładnie to wygląda ale coś mi się nie zgadza. Mamy taki sam metraż, powiedziałeś, że kupiłeś 12 rolek, ja zrobiłem to samo, tyle że mi zostało jeszcze pięć.
- No, mi też...

1607. Synowa dzwoni do teściowej i pyta:
- Mamusiu, jak się dziecko zesra to przebiera ojciec, czy matka?
Teściowa odpowiada:
- Oczywiście, że matka!
- No to mamunia się zbiera i przyjeżdża, bo synuś tak się napierdolił, że do kibla nie trafił!

1608. - Dlaczego rudy nie może znaleźć w Polsce dobrej pracy?
- Bo nie ma znajomości.

1609. Siedzi dwóch pedałów. Jeden pyta się drugiego.
- Co w tym roku chcesz dostać na urodziny?
- Hmmm, nie wiem.
- To chuja dostaniesz...

1610. Facet spędza popołudnie u kochanki. Niespodziewanie do domu wraca mąż. Kochanka szybko bierze worek ze śmieciami, daje stojącemu w drzwiach mężowi i mówi:
- Kochanie, proszę cię, wynieś śmieci.
Facet w tym czasie wymknął się niepostrzeżenie. Idąc, w drodze do domu, myśli o swojej kochance w samych superlatywach: "Ta moja kochanka jest inteligentna, sprytna, ale ona to wymyśliła". Wchodzi do domu, a tu żona daje mu worek ze śmieciami i mówi:
- Kochanie, proszę, wynieś te śmieci.
Facet nic nie mówiąc bierze worek, idzie w kierunku śmietnika i mruczy do siebie pod nosem: "Kurwa mać, cały dzień w domu siedzi i nawet śmieci nie wyniesie..."

1611. - Jak nazywa się mężczyzna, który może być na 100% pewien co do wierności swojej kobiety?
- Nekrofil.

1612. - Chyba dam żonie więcej swobody - mówi kolega do kolegi.
- To co zrobisz?
- Rozbuduję kuchnię.

1613. Para małżeńska wybrana się na urlop. Tam poznała inną parę, z którą wspólnie się bawili. Pewnego wieczoru postanowili, że dla urozmaicenia wakacji zamienią się partnerami na jedną noc. Następnego ranka, panowie spotykają się przy śniadaniu i dzielą wrażeniami:
- Ja bawiłem się świetnie. A ty?
- Ja wyśmienicie.
- Ciekawe, czy dziewczyny też przypadły sobie do gustu?

1614. Taka bieda, że jak idę przez park to mi gołębie suchy chleb rzucają...

1615. Było sobie dwóch kumpli-drwali: Wiesław i Patryk. Poszli pewnego razu do roboty i Wiesiek odrąbał sobie rękę. Patryk - myk, myk - wrzucił rękę do torebki foliowej, Wiesława do samochodu i szybko zawiózł do szpitala.
- Ręka... Taaa... - mruczy chirurg.
- Będzie ciężko. Za cztery godziny proszę przyjechać po kolegę.
Po tym czasie Patryk przyjeżdża do szpitala.
- Gdzie Wiesiek?
- W ping-ponga gra.
Rzeczywiście - drwal napiżdża w pingla przyszytą ręką aż miło. Po tygodniu Wiesławowi przydarzył się podobny wypadek - odrąbał sobie nogę. Patryk analogicznie - noga, torebka, Wiesiek, samochód, szpital.
- Noga, ciężka sprawa - mówi chirurg.
- Proszę przyjść za sześć godzin.
Po tym czasie Patryk przyjeżdża do szpitala, a tam na trawniku Wiesio przyszytą nogą w piłkę gra, aż szyby lecą. Po tygodniu Wiesława dopadł pech jeszcze większy. Odrąbał sobie głowę. Patryk - standard: głowa, torebka, korpus Wiesława, auto, szpital.
- Uuuu... ciężka operacja z tą głową, ale za 10 godzin powinno być OK - mówi chirurg.
Po tym czasie do szpitala zajeżdża Patryk.
- Gdzie Wiesław?
- Nie żyje.
- Jak to?! Przecież miało być OK. Operacja wprawdzie ciężka...
- Bo była ciężka! Ale żeś pan, kurwa, Wieśka w torebce udusił!

1616. Akademia Morska w Gdyni. Profesor Falusz na egzaminie nigdy nikomu nie postawił dwójki.
- Ja będę pierwszy! - oświadczył student Kupiak, zakładając się z kolegami o skrzynkę wódki.
Egzamin. Kupiak ciągnie pytanie: "Zachowanie się w łodzi podwodnej podczas ekstremalnej sytuacji".
- No i...? - pyta profesor.
- Nie wiem!
- Załóżmy, że w łodzi podwodnej wybucha pożar. Co będzie pan robił?
- Nic!
- Dobrze! Najważniejsze bowiem - nie panikować! Czwórka!

1617. Szef poprosił mnie rano żebym przyniósł mu kawę. Była tak gorąca, że poparzyłem sobie fiuta.

1618. Telewizja Al Jazeera zapowiedziała start programu dla najmłodszych ciapatych. Wzorowany na polskim "Pięć, dziesięć, piętnaście" sponsorowany przez Al-Kaidę odpowiednik: "15... 10... 5..."

1619. - Stary, bierzesz prysznic przed seksem?
- Zawsze!
- To chyba dawno nie ruchałeś...

1620. Facet wchodzi z pistoletem do baru i pyta:
- Kto pieprzył moją żonę?
Głos z końca sali:
- Nie masz tylu nabojów...

1621. Syryjczyk rozmawia z Polakiem i żali się, że nie było u nich premiery GTA 5. Polak odpowiada:
- A na chuj ci GTA, jak za oknem masz Call of Duty?

1622. Dzisiaj rano kupiłem sobie GTA V. Kradzieże aut, rabunki, napady, strzelaniny, prostytucja... A to tylko kilka atrakcji, których byłem świadkiem idąc do sklepu z grami w Sosnowcu.

1623. Tysiące Kenijczyków oddaje krew dla ofiar masakry w tamtejszym centrum handlowym. Świetna perspektywa - przeżyć atak terrorystyczny tylko po to żeby umrzeć na AIDS.

1624. - Witaj, Czerwony Kapturku - mówi wilk. - Pierożków ci z babcią przyniosłem.
- Oj, dziękuję, jakie pyszne! - zajada się kapturek. - A z czym one są? - pyta.
- Przecież powiedziałem, że z babcią...

1625. Po dwutygodniowym pobycie na bezludnej wyspie Bob i John zaczęli robić się napaleni.
- Słuchaj - powiedział Bob. - Nie jesteśmy gejami, ale jak będziesz udawał kobietę dla mnie, to ja później poudaję dla ciebie.
John się zgodził i po dziesięciu bardzo upokarzających minutach, podczas których Bob mocno zajechał mu odbyt, prosi o zamianę.
- Spierdalaj! - odpowiedział Bob. - Głowa mnie boli!

1626. Premier Tusk w trakcie objazdu kraju odwiedza przedszkole.
- Ile wynosi dzienna stawka żywieniowa? - pyta.
- 15 zł.
- Za dużo - proszę obniżyć do 7.
Następnie odwiedza więzienie.
- Ile wynosi dzienna stawka żywieniowa?
- 40 zł.
- Za mało - proszę podwyższyć do 80.
Minister obok nie wytrzymał i potem się go pyta:
- Słuchaj, jaka w tym logika, że zabierasz dzieciom, a dajesz więźniom?
- A ty myślisz, że jak nas stąd zdejmą to do przedszkola poślą?

1627. Czasami podczas prowadzenia samochodu piszę SMS-y. Wiem że to niebezpieczne, ale zdarza mi się robić głupie rzeczy pod wpływem alkoholu.

1628. Trzech przedszkolaków spiera się który ma najlepszą pamięć.
- Ja pamiętam pierwszy dzień w przedszkolu! - mówi pierwszy.
- To nic, ja pamiętam swój pierwszy dzień po urodzeniu! - mówi drugi.
Na to trzeci:
- E tam, ja pamiętam, jak jechałem pod namiot z tatą, a wracałem z mamą...

1629. Żona daje mężowi 50 złotych i mówi:
- Idź i kup coś, żebym była piękniejsza!
Mąż wrócił najebany...

1630. - Jak nazywa się rodzeństwo na onkologii?
- Chemical Brothers.

1631. Turysta zgubił się, a że było już późno wszedł do pierwszego lepszego domu i poprosił o nocleg. Gospodarz powiedział mu, że nie ma wolnych pokoi, ale może przenocować w jednym łóżku z jego córką, jeśli to nie będzie mu przeszkadzało. Po kolacji pan domu zaprowadził go do pokoju. Turysta rozebrał się i wślizgnął do łóżka czując obok siebie córkę. Po śniadaniu facet płaci rachunek.
- To będzie 10 zł, bo musiał pan dzielić łóżko.
- Pańska córka była strasznie zimna w nocy.
- Wiem - odpowiedział mu gospodarz. - Dzisiaj będzie jej pogrzeb...

1632. W 1940 roku przeprowadzono doświadczenie, które dowiodło, że waga jednej butelki piwa nie wpłynie znacząco na zmęczenie kobiety, która przyniesie tę buteleczkę do domu wraz z innymi zakupami...

1633. Koleś kupił nowy samochód, postanowił zabrać na przejażdżkę swoich znajomych. Zabierając kumpli do samochodu na przejażdżkę, wpadł im pomysł, aby pojechać na dziwki. Jak pomyśleli, tak też zrobili. Zajechali pod pierwsza lepszą dziwkę, z pytaniem ile... Na co dziwka odpowiedziała:
- Z przodu 150 zł. z tyłu 200 zł.
Na co zbulwersowani koledzy z tylnych siedzeń samochodu:
- Czemu my mamy płacić więcej?!

1634. Przeciętna waga kobiet to 59 kg, a mężczyzn 74 kg. Nie wiedziałem, że pracujący mózg waży 15 kilo...

1635. Mąż po dwóch dniach poszukiwań swojej żony wpada do domu i... słyszy jakiś hałas w kuchni. Zagląda i widzi, że żona krząta się przygotowując mnóstwo kanapek...
- Kochanie, ja od zmysłów odchodzę, co się stało? Gdzie byłaś? Pół miasta Cię szuka!
- Ach, skarbie, nie uwierzysz, co mi się przytrafiło: porwało mnie paru facetów, zawiozło na chatę, a tam seks: orgie, pozycje takie, siakie, z przodu, z tyłu, afrodyzjaki, gadżety, no mówię ci... i tak przez cały tydzień!
- Zaraz, zaraz, skarbie, jaki tydzień? Przecież nie było cię dwa dni?
- No tak, ale ja tylko wpadłam na chwilę po kanapki...

1636. - Dlaczego kobieta ma o jeden zwój w mózgu więcej niż koń?
- Żeby nie pić wody z wiadra jak zmywa podłogę.

1637. Ostatnio szedłem z kumplem przez miasto i nagle zaczepiła nas ciapata mówiąc:
- Wy, mężczyźni, nie musicie zasłaniać twarzy!
- Owszem, musimy - rzekłem.
Po czym powoli zacząłem wyjmować kanister spod płaszcza...

1638. Dzisiaj żona powiedziała mi, że nasza osiemnastoletnia córka tak naprawdę nie jest moja. Odetchnąłem z ulgą, to kazirodztwo męczyło moje sumienie od ostatnich dziesięciu lat.

1639. Mąż z żoną leżą w łóżku. Mąż leżąc na plecach plunął w sufit, ale plwocina nie doleciała i wylądowała żonie na czole.
- Mógłbyś chociaż następny raz uprzedzić! - obruszyła się żona.
Za pięć minut mąż:
- Uprzedzam!
Żona trwożnie schowała się pod kołdrę. Mąż pierdnął...

1640. - Jak nazywa się choroba psychiczna, przy której ludzie obrażają się lub denerwują o drobne sprawy i tworzą problemy z niczego?
- Płeć żeńska.

1641. Założył się biały z murzynem o arbuza, że jak murzyn zje całe gówno bez zwymiotowania to wygrywa. Czarny chwyta łyżeczkę i zaczyna konsumpcję. Mijają pierwsze 2 minuty - zjadł połowę. Mijają drugie dwie i już został mały kawalątek, ale nagle się porzygał. Biały się go pyta:
- Już tak dobrze ci szło, ale przegrałeś! Tylko nie rozumiem... dlaczego dopiero teraz?
A murzyn tak patrzy wkurwiony i mówi:
- Kurwa, włos!

1642. Wpada do sklepu maniak seksualny z bronią w ręku:
- Stać, nie ruszać się! Zaraz kogoś tu zgwałcę. Ty! Dziewczyna w niebieskim. Jak masz na imię?
- Zosia... proszę, nie gwałć mnie!
- Zosia. Zosia. Masz szczęście. Moja mama też ma na imię Zosia. Nie zgwałcę cię. Ty! Gościu tam w rogu! Jak masz na imię?
- Zenon... Ale dla przyjaciół Zofia.

1643. - Co to jest: czarne, zimne i cieszy ludzkie oko?
- Coca-Cola w nowej butelce! Żartowałem! Martwy ksiądz pedofil...

1644. Stołówka studencka...
- Dzień dobry. Poproszę dwie parówki...
Cała stołówka:
- BO-GA-TY!! BO-GA-TY!!
- ...i 24 widelce.

1645. - Jak nazywa się Etiopia bez Internetu?
- Etiopia.

1646. Mąż dobiera się do żony w łóżku. Ona wykręca się i mówi, że ją głowa boli. On wyciąga nagle spod poduszki pudełeczko ze złotym pierścionkiem i ogromnym brylantem. Żona na to:
- No i co? Kim ja niby jestem dla ciebie? Zwykłą kurwą? Namiętną pielęgniarką? Nastoletnią uczennicą? WYBIERAJ!!

1647. Rozmawia dwóch muzułmanów przez telefon:
- Mohammed, słuchaj! Polacy to chyba też w większości muzułmanie!
- Dlaczego tak uważasz, Adbul?
- No jadę sobie wczoraj autobusem, podchodzi do mnie trzech Polaków i jeden do mnie mówi:
- Nie patrz się tak brudasie, bo ci bombę wypierdolę!

1648. - Jeśli dziekan nie odwoła swoich słów do jutra, to wypierdalam z tej uczelni!
- A co takiego powiedział dziekan?
- "Wypierdalaj z tej uczelni!"

1649. Nigdy nie pozwalałem mojemu synowi mieć psa, ale ten skurwiel wymyślił jak to obejść. Wydrapał sobie oczy...

1650. Dziewczyna z wyrzutem do swojego chłopaka:
- Ciągle tylko seks i seks! Poszlibyśmy do muzeum albo co...
- Seks w muzeum? Dobry pomysł!

1651. - Dlaczego Mietek przegrał w bierki?
- Bo ma Parkinsona.

1652. Rozmawia dwóch wspólników:
- Chyba mamy problem w firmie.
- Jaki?
- Sprawdzałem historię wyszukiwań w necie. Nasz główny księgowy szukał: "Kodeks karny", "trucizny organiczne", "jak ukryć ciało" i "klimat Magadanu".

1653. Kanada, narada w TV: farmerów, partii zielonych, animalsów i myśliwych. Chodzi o to, że populacja wilków znacznie wzrosła i farmerów owce są zagryzane przez wilki. Farmerzy proszą myśliwych o ich odstrzał. Na to pani od zielonych, że to takie niehumanitarne i może by te wilki łapać i kastrować? W odpowiedzi jeden z farmerów wstaje i mówi:
- Ależ proszę pani! Wilki nasze owce zabijają, a nie pierdolą!

1654. Młody żyd przychodzi po radę do ojca rabina:
- Tato, nadal mam dylemat co do mojego ożenku, bo nie wiem którą wybrać? Ładną - ale ona pewnie mnie będzie zdradzać i każdy ją będzie miał, a ja będę rogacz. Albo brzydką, i tu żaden facet jej nie zechce...
Rabin myśli chwilę, po czym mówi:
- Lepiej tort wpierdalać ze wszystkimi, jak gówno samemu!

1655. - Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość. Od której zacząć?
- Od złej.
- Przejechałem twojego psa.
- O, nie! A dobra wiadomość?
- Żartowałem.
- Naprawdę?
- Tak. Nie ma dobrej wiadomości...

1656. - Dlaczego ślepy bierze narkotyki?
- Bo nie widzi w tym nic złego.

1657. - Co robi islamska kobieta z pustą kartką?
- Czyta swoje prawa.

1658. Facet wchodzi do knajpy i woła:
- Cześć, to ja!
Ludzie się odwrócili, ale to nie był on...

1659. Nauczycielka próbuje nauczyć swoich uczniów dobrych manier. Zapytała:
- Michał, gdybyś zabrał dziewczynę na randkę do restauracji, jak powiedziałbyś jej, że musisz iść do łazienki?
- Poczekaj chwilę, muszę się wysikać. - odpowiedział Michał.
- To byłoby bardzo niegrzeczne i nieodpowiednie. A Ty, Krzysiu, jak byś zapytał? - zwróciła się do innego ucznia.
- Przepraszam, ale naprawdę muszę iść do toalety. Zaraz wracam.
- Lepiej, Krzysiu, ale użycie słowa "toaleta" przy stole nie do końca jest właściwie. A Ty, Jasiu? Wysilisz dziś mózg i pokażesz nam dobre maniery?
Na co Jasiu odpowiedział:
- Najdroższa, wybaczysz mi na chwilę? Muszę uścisnąć dłoń mojemu drogiemu przyjacielowi, którego mam nadzieję przedstawić ci po kolacji.

1670. W pewnej wsi mieszkał sobie młynarz jebaka, który zaliczał wszystkie kobiety we wsi. Lecz pewnego razu "wytarmosił" córkę sołtysa. Sołtys strasznie się wkurwił. Zwołał zebranie aby zaradzić jakoś temu problemowi z nadpobudliwym młynarzem. Na sali cisza, nagle zgłasza się kowal, silny, ale prosty chłop, i mówi:
- Chodźcie mu wpierdolimy!
Na to sołtys:
- No nie możemy bo to jedyny młynarz we wsi. Co zrobimy jak się wkurzy i opuści wieś, kto będzie nam mąkę robił?
Znów zapadła cisza. Po chwili znowu wstaje kowal i mówi:
- No to wpierdolmy stolarzowi, stolarzy mamy dwóch!

1671. - Czym się różnią fajerwerki od polskich piłkarzy?
- Fajerwerki strzelają...

1672. Wytwórnia narkotyków gdzieś w Kolumbii.
- Wyjątkowo dobra wyszła mi ostatnia partia - mówi młody chemik.
- Niby dlaczego? - pyta boss.
- Nieco towaru spadło mi na podłogę, na której był ślimak - wyjaśnia chemik.
- No i co? - dopytuje boss.
- No i do tej pory gdzieś tu biega...

1673. - Spalić czarownicę!
- Ale ona jest taka piękna...
- Dobrze... Ale później spalić!

1674. - Jak brzmi kołysanka w patologicznej rodzinie?
- "Śpij, kurwa, bo jak cię jebnę..."

1675. Kiedy palę na balkonie, nigdy nie wyrzucam niedopałków w dół. Boję się, że pet - niesiony wiatrem - wpadnie do jakiegoś mieszkania, spowoduje pożar, wybuchną butle z gazem i zginie mnóstwo ludzi. Policja zacznie śledztwo i dojdzie, że to moja wina. Skarzą mnie na długoletnie więzienie. Wówczas pokaże mnie telewizja i wtedy mama dowie się, że palę...

1676. Przed seminarium duchownym stoją Ksiądz i Rabin rozmawiając. Przed nimi przebiega młody duchowny.
Ksiądz: O, patrz, wyruchałem tego!
Rabin: Tak? Na ile?

1677. Zadzwoniłem ostatnio na Islamski Telefon Zaufania. Gdy powiedziałem im o moich myślach samobójczych niezwykle się ucieszyli, i zaczęli wypytywać czy umiem pilotować samolot.

1678. Mój kumpel zostawił ostatnio u mnie laptopa. Laptop leżał sobie spokojnie na dywanie, dopóki do pokoju nie weszła moja babcia i nie postanowiła użyć go jako wagi. Okazało się, że babcia waży 1950 zł.

1679. - Jaki powinien być narodowy sport Polaków?
- Sprowadzanie aut z Niemiec.

1680. Przynajmniej mamy pewność, że na Mistrzostwach Świata w Brazylii nie przegramy żadnego meczu.

1681. - Jak się nazywa rumuński księżyc?
- RuMoon.

1682. - Co przeszkadza księdzu podczas stosunku?
- Tornister.

1683. - Dlaczego Katarzyna W. upuściła Madzię?
- Bo w dzisiejszych czasach ciężko utrzymać dziecko.

1684. - Czym się różni dziecko świeckie od katolickiego?
- Świeckie chodzi z gilem w nosie, a katolickie z Gilem do łóżka.

1685. - Tato, kupmy pieska!
- Nie.
- Tato, no proszę, kupmy pieska!
- Mówiłem, że nie.
- Tato, ale ja tak ładnie proszę, kupmy pieska!
- Kim Chen, nie możemy sobie pozwolić, żeby codziennie jeść mięso!

1686. Umiera mąż. Parę miesięcy później umiera żona. Trafia do raju. Kiedy tylko zobaczyła męża, od razu pobiegła do niego, wołając:
- Kochanie, jak się cieszę, że cię znowu widzę!
- O nie, ni chuja! Było jasno powiedziane: "dopóki śmierć was nie rozłączy"!

1687. - Wiesz, Zbychu, ja to dałem swojemu synowi na imię Lexus.
- Ale ty jesteś pojebany...
- Ale przynajmniej mam Lexusa!

1688. Przybiega do domu mały żyd i od drzwi krzyczy:
- Tato, tato zaoszczędziłem dziś 10 zł!
- W jaki sposób? - pyta ojciec.
- Biegłem za autobusem do domu ze szkoły - mówi syn.
Ojciec nagle trzaska w głowę synka i mówi:
- Głupi ty, jak byś biegł za taksówką, oszczędziłbyś 40!

1689. - Jak się nazywa żona nekrofila?
- Mrożonka.

1690. Znalazłem w bibliotece obok siebie następujące książki:
Wadim Zeland - "Transfer rzeczywistości".
Halina Zeland - "Jak żyć z mężem-narkomanem".

1691. Justin Bieber tak się zapatrzył w "Zmierzch", że nie zauważył, jak mu się okres zaczął.

1692. Pierwsza kobieta na księżycu:
- Houston, mamy problem!
- Co?
- Nic, nieważne.
- Co się stało?
- Nic...
- No mów.
- Nie!

1693. Źle ze mną. Gdy nie ma nikogo w pobliżu, to mam tendencję do gadania do siebie. W sumie nic dziwnego, aż do momentu, gdy dzisiaj jadąc autem ściszyłem radio, żeby lepiej słyszeć co mówię.

1694. - Dlaczego cyganie nie mają swojego kraju?
- A kto by pracował na socjal?

1695. Nauczycielka zaczepia ojca uczennicy.
- Ani nie było dzisiaj w szkole.
- Tak, wiem. Jej mama zmarła 3 dni temu. Ani nie będzie przez jakiś czas.
- Przykro mi to słyszeć. Jak ona sobie radzi?
- Bardzo dobrze. Właśnie powinna skończyć drugie pranie i przyrządzanie obiadu.

1696. Pojechałem wczoraj do Warszawy i się zgubiłem. Wsiadłem nie do tej linii metra...

1697. Przychodzi facet da baru, podchodzi do lady i mówi do barmanki:
- Dzień dobry, ma pani czystą?
- Nie, nie mam czystej.
- To niech sobie pani umyje!

1698. Biatlon po rosyjsku: biegniesz po wódkę, a tu strzela gumka w majtkach.

1699. Na furtce złowrogo straszył napis "Uwaga, zły pies!" Koreańskim włamywaczem targały sprzeczne uczucia strachu i głodu...

1700. - Dlaczego w trakcie II wojny światowej gazowano również cyganów?
- Bo wysyłanie ich do obozów pracy było zbyt okrutne.

1701. W przychodni.
- Dzień dobry. Przyniosłem kał i mocz.
- Do analizy?
- Nie, kurwa, do degustacji!

1702. - Jaki jest skład cygańskiego kakao?
- Woda z kałuży i tarte cegły.

1703. Lekcja rosyjskiego, pani pyta się Jasia:
- Jasiu, jak nazywa się jeden z najsłynniejszych rosyjskich pisarzy?
- Fuszkin - odpowiada Jasiu.
- Jasiu, nie mówi się Fuszkin tylko Puszkin, pała!
- Ty fizdo, nie widzisz, że zęba nie mam!

1704. Przyjechał nowojorski Żyd do Jerozolimy. Poszedł pod ścianę płaczu. Modlił się, modlił, aż tu nagle zgłodniał. Patrzy w lewo: "McRabin", patrzy w prawo: "Jewish Hat", patrzy za siebie "JewWay". "Za mało koszerne" - pomyślał sobie i zaczął szukać czegoś odpowiedniego. Napotkany stary Chasyd poradził mu, żeby poszedł do najbardziej żydowskiej knajpy, jaką widział świat: do "Karty Płaczu Abramowicza". Żyd jak usłyszał, tak zrobił i już po kilku chwilach znalazł się w u progu lokalu. Wchodzi, patrzy, a tu ciemno, brudno i obskurno. Zamiast stołów stare beczki, zamiast krzeseł stare pudła, bar zrobiony ze starej sklejki i z wyjątkiem Abramowicza nikogo nie ma. Stary Żyd podchodzi do niego i się pyta:
- Co macie dobrego do jedzenia, poczciwy Abramowiczu?
- A mamy "Przysmak Jerozolimski"...
- A za ile?
- Za 1000 dolarów.
- Tak drogo? A coś tańszego?
- Za 800 "Przysmak Rabina"...
- Ojojoj... A coś jeszcze tańszego?
- Za 500 mamy "Potrawkę Chasydzką"...
- Ajwaj! A co macie najtańszego?
- Kanapkę po Żydowsku za 100 baksów...
- Kanapka za 100 baksów? To z czego wy robicie tę kanapkę poczciwy Abramowiczu?
- Z czystej chciwości...
Stary żyd zapłakał. Był w domu...

1705. Dziewczyna mówi do chłopaka:
- Kochanie, w końcu mi się udało! Zdałam prawo jazdy, teraz możemy zwiedzić świat!
- Ten, czy tamten?

1706. Rozmowa dwóch sklerotyków:
- Znasz Kowalskiego?
- A jak się nazywa?
- Kto?

1707. - Dlaczego o 8.55 słychać jęki?
- Bo dochodzi dziewiąta...

1708. - Kto ma najwięcej "ch" w nazwisku?
- Kamil Stoch.

1709. Wchodzi do fryzjera ksiądz. Ten go przystrzygł i mówi:
- Od duchownych nie biorę zapłaty!
Na drugi dzień ksiądz przysłał mu paczkę kubańskich cygar. Następnego dnia do fryzjera przyszedł pastor. Fryzjer zrobił swoje i mówi:
- U mnie duchowni nie płacą.
Wieczorem pastor przysłał mu wspaniały koniak. Trzeciego dnia zjawił się u fryzjera rabin. Fryzjer przystrzygł go, po czym powiedział o panującej w jego zakładzie zasadzie. Na kolejny dzień rabin przysłał do niego swojego kolegę - innego rabina.

1710. - Dlaczego bezdomny przegrywa ciągle w tysiąca?
- Bo nie ma meldunku.

1711. Przychodzi muzułmanin do polskiego sklepu myśliwskiego i pyta:
- Czy ma pan noże?
Sprzedawca przygląda mu się uważnie i pyta:
- Czy jest pan muzułmaninem?
- Tak
- Nie, nie mamy noży.
Muzułmanin wychodzi, ale zauważa noże na wystawie za sprzedawcą i wraca.
- Przepraszam, a czy może ma pan pistolety?
- To znowu pan! Nie, nie mamy pistoletów.
Muzułmanin jest zdziwiony, gdyż na wystawie za sprzedawcą leżą pistolety.
- A czy może ma pan granaty?
- Nie! - odpowiada rozbawiony sprzedawca, mimo że leżą one obok pistoletów.
- Przepraszam, muszę się jeszcze pana o coś zapytać. Czy ma pan coś przeciwko muzułmanom?
- Tak - odpowiada spokojnie. - Noże, pistolety, granaty...

1712. Przychodzi mężczyzna do ginekologa.
- Panie najdroższy, ja jestem lekarzem od kobiecych spraw.
- Ja mam tylko pytanie do pana. Łechtaczka jest z przodu czy z tyłu pochwy?
- No, z przodu.
- Kurwa mać! Trzy godziny bawiłem się hemoroidem!

1713. Mój znajomy cierpi na rzadką chorobę skóry, która uniemożliwia mu pracę. Jest czarny...

1714. Był 05.05. Wstałem o 5.55, wyszedłem z mieszkania i podjechał tramwaj nr 5. Dojechałem nim w 5 minut, obok firmy pod numerem 5 był zakład bukmacherski - wszedłem. Idąc za ciosem postawiłem 5555 zł na konia numer 5. I wygrałem? Nie! Koń, kurwa, dobiegł jako piąty!

1715. Mąż musiał wyjechać w delegację na 3 miesiące. Bał się, że jego żona go zdradzi więc ugadał się ze swoim znajomym, że gdy to zrobi, za każdym razem ma wyciągać deskę z jego płotu. Po trzech miesiącach wraca do domu. Patrzy - jednej deski nie ma. Pomyślał: "W sumie nie było mnie 3 miesiące w domu. To ten jeden raz jej wybaczę." Wchodzi do mieszkania jak gdyby nigdy nic, wita się z żoną, a ona:
- Mieciu, nawet nie wiesz co tu się działo, jak ciebie nie było. Jakieś łobuzy trzy razy płot nam cały rozebrały.

1716. - Co mówi informatyk jak dostaje pendrive'a na urodziny?
- Dzięki za pamięć!

1717. Do warszawskiego szpitala przywieziono Araba. Na obchodzie pacjent ciskał się i wykrzykiwał, ordynator postanowił więc dowiedzieć się o co chodzi.
- Ja nie mogę się tu leczyć! - wrzasnął Arab. - Proszę mnie natychmiast przewieźć do innego szpitala albo chociaż przydzielić lekarza, który nie jest takim ksenofobem!
- Nie rozumiem, o co chodzi? - pyta ordynator doktora.
- Ten pacjent nie chce leżeć tak jak bym chciał - odpowiada lekarz prowadzący ze stoickim spokojem.
- I nie będę! - wtrąca się Arab zapalczywie.
- Pan czegoś nie rozumie - tłumaczy mu ordynator. - Tu jest szpital i w pana najlepszym interesie leży wypełnianie zaleceń lekarza. A jak on w ogóle chce, żeby pan leżał?
- Mówił, że trzy metry pod ziemią...

1718. - Jak się nazywa bielactwo u czarnych?
- Ewolucja.

1719. Komisja Macierewicza ustaliła, że brzoza miała żydowskie korzenie...

1720. - Ile jest pór roku w Radomiu?
- Dwie: pora biedy i wigilia...

1721. Żeby zdobyć faceta trzeba ruszyć głową. Zazwyczaj wystarczy parę razy, w przód i w tył.

1722. Na wykładzie z ornitologii profesor wywołuje studenta i pokazując mu tylko nogi jakiegoś egzotycznego ptaka pyta:
- Co to za gatunek?
- Nie mam pojęcia, profesorze...
- Pańskie nazwisko? - pyta profesor.
Student podnosi nogawki i odpowiada:
- Sam sobie pan zgadnij...

1723. Wykład. Prowadzący rozwiązuje zawiłe zadanie na tablicy. Semestr letni. Na zewnątrz skwar, okno otwarte, a za oknem nieopodal pracują robotnicy drogowi. Nagle z zewnątrz słychać krzyk jednego z nich:
- Co ty, kurwa, odpierdalasz?!
Prowadzący odsuwa się od tablicy, bacznie jej się przygląda i ze stoickim spokojem:
- Nie... No przecież dobrze jest...

1724. Halloweenowe dynie - pomarańczowe, straszne i z brakującymi zębami. To tak jak blachary z Radomia.

1725. - Jak nazwać seks oralny z głuchoniema kobietą?
- Mineta ciszy.

1726. Moja żona wyszła uśmiechnięta z łazienki i oznajmiła:
- Straciłam kolejny kilogram!
- Wiem - odparłem. - Czuć aż tutaj...

1727. - Co mówi mały murzyn na halloween?
- Cukierek albo HIV.

1728. Przychodzi facet do restauracji, siada przy stoliku, przegląda menu, po czym zamawia zupę. Po jakimś czasie kelner przynosi zamówiony posiłek. Facet jednak prawie, że natychmiast woła kelnera z powrotem:
- Proszę spróbować zupę - mówi.
Kelner na to:
- Coś nie tak? Nie smakuje panu?
- Proszę spróbować - odpowiada klient.
- Czy może za zimna, za słona? - pyta kelner.
- No niech pan spróbuje! - nalega facet.
Kelner w związku z tym przysuwa do siebie półmisek z zupą, rozgląda się i pyta:
- A gdzie łyżka?
Na to facet:
- Aaaa, widzi pan...

1729. Moja dziewczyna się na mnie obraziła. Powiedziałem tylko, że dzisiaj nie musi się malować, bo jest Halloween.

1730. Polski turysta w Chinach - w sandałach i skarpetach, spaceruje po tradycyjnym bazarku. Napotyka stragan, na którym są setki gatunków jabłek, zaciekawiony sprawdza temat:
- Chińczyk... A co ty masz tyle tych jabłek?
- Aaaaa... ja mieć jabłka, wszystkie smaki świata...
- Niemożliwe... To daj o smaku gruszki.
Po chwili poszukiwań, żółty wręcza jabłko. Polak testuje.
- Hmm, faktycznie... To daj mi jabłko o smaku wódki!
- Posiukam, posiukam... Proszę!
- O ja pierdolę, no wódka! Ale wiesz co... Jabłka o smaku nastoletniej dziewicy to na bank nie masz...
- Dziewica, dziewica... Hmm... jest! Proszę!
Polak próbuje...
- Ty... ale to smakuje i śmierdzi jak gówno!
- Aaaaa... Obrócić, obrócić!

1731. - Czym się różni Rumunka od bomby atomowej?
- Rumunka ma większego grzyba.

1732. TVN24: Naukowcy odkryli odległy o setki lat świetlnych układ słoneczny zadziwiająco podobny do naszego, na miejscu jest nasz reporter...

1733. - Dlaczego nekrofile nie są wpuszczani do cyrków?
- Bo ruchają trupy.

1734. - Jaki jest najgorszy typ dziwki?
- Ulotkara - nikt nie chce, a każdemu daje...

1735. Pogrzeb elektryka. Nagle z tłumu żałobników słychać:
- Jaki on był młody... Ile mu stuknęło?
- 230 V.

1736. Paradoks: gdy menel jedzie tramwajem, to tramwaj jedzie menelem.

1737. Czasami gdy film jest do dupy wyłączam go w połowie. Dlatego straciłem swoją posadę operatora projektora kinowego.

1738. Przychodzi facet do burdelu i mówi do burdelmamy:
- Chciałbym dzisiaj polizać jakąś cipkę.
Burdelmama:
- Proszę iść do Roksany, do pokoju numer 3. Ona już tam leży nagrzana.
Typ poszedł pod trójkę, a tam leży Roksana. Zaczął jej lizać cipkę. I tak liże, liże, ale coś poczuł na języku. Wypluwa:
- Tfu, marchewka!
Liże dalej, aż znów poczuł coś na języku. Wypluwa:
- Tfu, groszek!
Znów zabrał się za minetę. Znów coś poczuł. Wkurwił się, wypluł:
- Tfu, kukurydza! Kurwa mać, Roksana, ty masz tam jakiś warzywniak w piździe?!
Roksana:
- Nie, nie, ale wczoraj był jeden klient i się zrzygał...

1739. Granica polsko-białoruska. Korek na 30 kilometrów. Czas oczekiwania na odprawę - kilka dni. Zniecierpliwiony kierowca polskiego TIR-a podchodzi do białoruskiego pograniczniaka:
- Ej, kolego!
- No szto?
- Wiesz kiedy Niemcy napadli na Polskę?
- No znaju... w 1939.
- A wiesz kiedy napadli na was... znaczy się wtedy jeszcze na Związek Sowiecki?
- No znaju... w 1941.
- A wiesz, skąd się wzięły te dwa lata różnicy?
- No ja nie znaju...
- Przez te wasze pierdolone formalności na granicy!!

1740. Żona zawsze robi mi loda z okazji urodzin. Czyli codziennie, odkąd jej Alzheimer się pogorszył...

1741. Kochanie, nie jesteś zadowolona z prezentu? - zapytał mąż swoją lubą.
- Niespecjalnie.
- No, ale wydałem na niego 700 złotych.
- I tak mi się nie podoba.
- Kochanie, ale to naprawę wysokiej klasy sprzęt!
- Do cholery, przecież to wędka. Wiesz że nie wędkuję!
- To może chociaż mi się przyda...

1742. - Co jest gorsze od Polaków za granicą?
- Polki.

1743. Przychodzi dziadzio do burdelu. Wchodzi do "wybieralni", a tam na jego widok podrywa się jedna ze zgromadzonych dziewcząt i, łagodnie kołysząc biodrami, podpływa do potencjalnego klienta. Z jej ust, niczym tchnienie jaśminowego odświeżacza do powietrza, wydobywa się pytanie:
- Numerek?
Na to dziadzio:
- O rany! Do dentysty - numerek, do kardiologa - numerek, ale żeby do kurwy, to już przesada!!

1744. Kobiety tak naprawdę mają wbudowany przycisk wyciszania. Trzeba go tylko wcisnąć naprawdę mocno.

1745. - Panie doktorze, będę długo żyć?
- Tak. W sercach i wspomnieniach bliskich.

1746. Idzie czerwony kapturek przez las. Nagle zza krzaka wyskakuje Bogdan przebrany za wilka.
- Mam cię, czerwony kapturku. Teraz będę cię całował tam, gdzie cię jeszcze nikt nie całował!
- Taa, kurwa... Chyba w koszyczek.
Bogdan wyciągnął nóż i dziabnął ją kilka razy.
- Nie, w kostnicy!

1747. Podobno regularne zażywanie LSD pomaga schudnąć. Coś w tym jest. Ciężko się dostać w nocy do lodówki gdy strzeże jej smok...

1748. - Dlaczego w Afryce jest tyle chorób?
- Bo lekarstwa należy brać po posiłku.

1749. - Tato, wczoraj po raz pierwszy uprawiałem seks!
- Brawo, synu! Ale czy pamiętałeś żeby się zabezpieczyć?
- Jasne! Miałem na głowie kominiarkę...

1750. Dlaczego chowając zmarłych nie wiążemy im sznurowadeł? Ewentualna apokalipsa zombie byłaby zajebiście śmieszna.

1751. W turnieju bilardowym wygrał reprezentant Czelabińska, wbijając średnio po trzy bile naraz. Następnym razem mają zabronić używania wideł zamiast kija bilardowego.

1752. Na jednej z wycieczek szkolnych, złapaliśmy jednego z naszych kolegów masturbującego się pod prysznicem. Nie brzmi źle, ale zniszczyło to naszą wycieczkę do Oświęcimia.

1753. Słyszałem, że gdzieś w Polsce planują budowę ronda im. Andrzeja Leppera. Ja posunąłbym się o krok dalej i wybudował pętlę.

1754. - Dlaczego w wojsku jest pobudka o 6:00?
- Bo jedyne, co się chce o tej porze, to zabijać...

1755. W Czelabińskach filmach 3D nawet pierwsze rzędy widzów giną w strzelaninach...

1756. Moja żona chce poprawić nasze życie seksualne. Namawia mnie na Viagrę. Jak jej wytłumaczyć, że wina nie leży w zaburzeniach erekcji a w syndromie tłustej jędzy?

1757. Moja córka właśnie weszła do domu i powiedziała:
- Tato, zabierz moje kieszonkowe, wynajmij mój pokój, wyrzuć moje ciuchy, telewizor, iPada, telefon i laptopa. Sprzedaj mój samochód, zabierz moje klucze i wywal mnie z domu. Potem usuń mnie z testamentu i nigdy więcej ze mną nie rozmawiaj!
W sumie to nie do końca to wszystko tak ujęła. Jedyne co powiedziała to:
- Tato, to jest mój nowy chłopak, Mohammed.

1758. Pani Gronkiewicz-Waltz orzekła, że odbudują tęczę tyle razy, ile będzie trzeba. Narodowcy zrozumieli, i dziękują za zaproszenie na Sylwestra.

1759. Idzie sobie grupka kumpli, prawiczków i chronicznych koniobijców, przez most i widzą, jak jakaś dziewczyna szykuje się do samobójczego skoku. Jeden z nich, nie chcąc wyjść na nieczułego, a przy okazji chcąc wykorzystać okazję, zagaduje do dziewczyny:
- Ej, skoro chcesz się zabić, to pocałuj mnie przed śmiercią.
Dziewczyna się zgodziła, pocałowała go z języczkiem, facet nieziemsko podjarany mówi:
- To było super, jesteś wspaniała! Dlaczego w ogóle chcesz się zabić?
- Bo rodzicom nie pasuje, że ubieram się jak dziewczyna...

1760. - Co mówi snajper do żony, wracając do domu po długim dniu w pracy?
- I missed you today.

1761. Jak budzą się faceci:
Mózg: Kurwa, znowu!
Ciało: Nie, proszę, nie wstawaj!
Penis: THIS IS SPARTAAAA!!

1762. Gdy już myślałem że Reprezentacja Polski osiągnęła dno, Adam Nawałka wziął łopatę i zaczął kopać głębiej...

1763. Mój dziewięciomiesięczny syn próbował wczoraj chodzić, ale za każdym razem kończyło się to upadkiem. Chyba nie jest jeszcze gotowy na wódkę...

1764. Moja żona została porwana. Gnoje zażądali 100 000 zł. albo ją zabiją. Poprosiłem ich o dowód, że ją mają. Wysłali mi palec. Powiedziałem im, że to może być czyjkolwiek palec. Jak do tej pory mam sześć palców od rąk, trzy od stóp, ucho i sutek. Ni chuja, nie chcę jej teraz z powrotem!

1765. - Gdzie można zobaczyć uczciwych, zjednoczonych i pomagających sobie nawzajem Polaków?
- W podręczniku do historii.

1766. Przychodzi Jaś do sklepu i mówi do sprzedawczyni:
- Przepraszam, czy może mi pani dać batona?
- Nie.
Po chwili znowu wraca.
- Da mi pani batona?
- Nie, spierdalaj!
Kilka minut później wraca i chce prosić o batona, więc ekspedientka go wyjebała za drzwi. Kilka minut później przyjeżdża pogotowie, sprzedawczyni podbiega do wyjścia, patrzy - Jaś leży martwy. Pyta się więc, co się Jasiowi stało. Sanitariusz odpowiada:
- Miał cukrzycę...

1767. - Ile dni trwa weekend u rodzin, gdzie jest stosowana przemoc domowa?
- Bite dwa dni.

1768. Trochę poezji: Na kanapie leży leń. Czarną ma skórę ten nasz koleżka...

1769. Mąż z żoną w kuchni. Za ścianą słychać krzyk sąsiada:
- Kurwa, ja pierdolę, co za jebane pedały!!
Mąż raptem doznaje olśnienia:
- Rany boskie! Mecz! Reprezentacja dziś gra! Zapomniałem!!

1770. Pewien Żyd zwęszył interes w antykach. Chodził po wsiach i wypytywał wsiurków o stare, niepotrzebne mebelki po dziadkach. Pewnego dnia trafił na chłopa, który wymieniał niedawno meble na nówki z targu, a do stodoły wypieprzył stare. Wchodzą więc we dwóch, a Żydowi oczy niemal wyszły z orbit. Między snopkami z sianem stała masa kilkusetletnich antyków niebagatelnej wartości w całkiem dobrym stanie. Kiedy trochę się opanował, mówi do chłopa bez emocji:
- No, no... Trochę tego pan masz... Chyba wezmę.
- A bier pan, na cholere mie to. Powiedz pan jeno, po co panu takie klekoty?
- Wie pan... - zaczął łgać Żyd. - Węgiel drogi, a tak jak suchych dech nawiozę, to przez zimę pociągnę.
- Ano.
- To ja panu zapłacę z góry, a jutro jakbym pana nie zastał, to wezmę tak czy inaczej.
I dał chłopu kilka ładnych banknotów.
- Panie, dużo to. Za to wyngla byś pan mioł.
- Nie, nie. Zgadza się wszystko. Miłego dnia życzę.
Następnego dnia Żyd zajeżdża szczęśliwy pod stodołę z kilkoma pomocnikami. Rozwiera wrota, a tam, pośród snopków siana sterczy stos dech. Żyd pobladł, a w tym momencie wchodzi uradowany chłop i mówi:
- Tyleś pan za ten opał zapłacił, że se myśle, a co mie tam, porąbie w cenie.

1771. - Jak nazywa się spotkanie mężczyzn z wyjątkowo małymi penisami?
- Zlot fanów BMW.

1772. Życie jest jak pudełko czekoladek. U grubych ludzi zazwyczaj kończy się szybciej.

1773. - Co ma wspólnego bezdomny z jeziorem?
- I jedno i drugie zamarza na zimę.

1774. Na komisariat przybiega nagi policjant. Koledzy go pytają, co się stało, na co on odpowiada:
- Wracam do domu, żona leży naga w łóżku i mówi: "Rozbieraj się i prędko do roboty!" No więc przybiegłem...

1775. Bardzo bym chciał przejść na islam, ale niestety, nie jestem pedofilem, kozy mnie nie podniecają a i jakoś tak babie bez powodu głupio przyjebać.

1776. - Dzień dobry, fioletowe mohito poproszę.
- Przepraszam, co?
- Denaturat...

1777. - Co najlepiej rośnie na mrozie?
- Liczba zgonów wśród bezdomnych.

1778. Moja żona zarzuca mi, że mam dwie wady: nigdy jej nie słucham i coś tam jeszcze gadała...

1779. Małżeństwo 90-latków wybrało się do doktora. Najpierw wchodzi facet. Lekarz pyta go jak minął mu dziś dzień. On na to:
- Wspaniale, Bóg jak zwykle był dla mnie dobry. Gdy wszedłem dziś do kibla zapalił mi światło, a jak skończyłem to zgasił.
Doktor pokiwał głową, dał tabletki i kazał wejść żonie. Powiedział, co przed chwilą usłyszał od jej męża, a ta momentalnie zerwała się z miejsca i biegnie w kierunku drzwi. Lekarz:
- Zaraz! Nie skończyłem z panią jeszcze, co się stało?
Na to kobieta:
- Ten skurwysyn znowu nasrał do lodówki!

1780. - Wiem, że jesteś dziewczyną mojego syna i on bardzo cię kocha. Chcę żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie jak córka, której nigdy nie miałem.
- Ale przecież pan ma trzy córki...
- Ale je miałem.

1781. - Halo, cyrk? Gadający koń z tej strony. Chciałbym u was pracować.
- A co pan umie?
- Żonglować, kurwa...

1782. Noc. Idzie laseczka po parku. Nagle wyskakuje zza krzaków koleś. Z bejsbolem w ręku.
- Majtki zdejmuj i na kolana! – krzyczy.
Dziewczyna zdejmuje i posłusznie wypina się w stronę kolesia. Ten bierze rozbieg i jebut z kopa z całej siły w dupę.
- Hehe, myślałaś, żem gwałciciel? A ja zwykły chuligan!

1783. Jeśli jedna osoba ma wyimaginowanego przyjaciela, to jest chora psychicznie. Jeśli wiele osób ma tego samego wyimaginowanego przyjaciela, to jest to religia.

1784. Święty Piotr w ramach relaksu pozwolił innym świętym postrzelać sobie do aniołów. Trwa strzelanina, anioły wrzeszczą, pióra się sypią, jest świetnie. Nagle wpada Piotr i wrzeszczy:
- Przerwać ogień! Natychmiast przerwać ogień! Będzie leciał Duch Święty!
Nastaje cisza, ukazuje się majestatycznie szybujący Duch Święty i wtedy pada strzał.
- Kto strzelał? Kto strzelał?! - histerycznie wrzeszczy Piotr.
- Ja... - odpowiada flegmatycznie święty Józef, dmuchając w lufę dubeltówki.
- Dlaczego!? Dlaczego to zrobiłeś?!
- Są takie rzeczy, których prawdziwy mężczyzna nigdy nie wybacza!

1785. - Jaka jest różnica między viagrą light a viagrą forte?
- Po viagrze forte staje nawet przy własnej żonie.

1786. Wchodzi student do sklepu i mówi:
- Dobry wieczór, jest chleb?
- Jest.
- To poproszę dwie półlitrówki Lubelskiej wiśniowej.

1787. Po trzech latach małżeństwa żona wciąż dopytuje męża z iloma kobietami spał:
- No dalej, nie bądź taki - jęczy małżonka.- Powiedz z iloma...
- Kochanie... - odpowiada mąż. - Gdybyś dowiedziała się z iloma, to byś już dawno się ze mną rozwiodła...
I tak to trwało... Aż pewnego razu żona mówi:
- No dobra, umówmy się tak. Ty wyliczysz z iloma kobietami spałeś, a ja się NIE obrażę...
Mąż spojrzał na żonę podejrzliwie, ale powiedział:
- Przysięgasz, że się nie obrazisz?
- Przysięgam! - odpowiedziała żona. A teraz licz!
No i mąż zaczyna wyliczać:
- Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, TY, dziewięć, dziesięć...

1788. Sędzia piłkarski pokazał żonie w nocy żółtą kartkę za symulowanie. A ona jemu czerwoną. Za grę ręką.

1789. Sprzedał chińczyk duszę diabłu... I po miesiącu mu się popsuła.

1790. - Co ma wspólnego zima z niechcianą ciążą?
- Skrobanie...

1791. Żona do męża:
- Kochanie, gdzie się zgłasza dziecko po urodzeniu?
- Do okna życia...

1792. O czym świadczy, jeżeli idąc przez las napotykasz nagą nieprzytomną kobietę? Że powinieneś sprawdzić mapę, chodzisz w kółko.

1793. Dialog dzieci w podstawówce:
-Jasiu, może chcesz zagrać w jasełkach, bo potrzebujemy osła.
Na to Jasiu bez większego zastanowienia:
-Jasełek nie będzie, bo nie ma wśród was dziewicy, kurwy jebane!

1794. Nawalony koleś wsiada do taksówki i mówi:
- Proszę szybko na dworzec, zapłacę 50 zł.
- Ale my już jesteśmy na dworcu.
- Kurwa, masz te 50 zł., ale na drugi raz tak nie zapierdalaj!

1795. Według najnowszych badań co trzecia kobieta jest tak samo pojebana jak pozostałe dwie.

1796. Synek mafiosa szykuje się do napisania swego pierwszego listu do Dzieciątka Jezus z prośbą o prezenty. Długo kombinuje, nagle wstaje, idzie do sypialni rodziców, bierze ze stolika obrazek Matki Boskiej, zamyka go w swoim biurku i zaczyna pisać: "Drogi Jezusku, jeśli chcesz jeszcze zobaczyć swoją matkę..."

1797. Z moim szczęściem jakbym poprosił Mikołaja o zwierzątko, to bym, kurwa, dostał raka.

1798. - Jaka jest ulubiona kolęda myśliwego?
- Śrut nocnej ciszy.

1799. Wychodzę dzisiaj sobie z domu i widzę dwóch panów z pogotowia gazowego stojących pod klatką i dzwoniących domofonem. Pytam więc:
- Przepraszam bardzo, czy coś się stało?
- Tak, nagły wypadek. Ktoś do nas zadzwonił że znalazł kilku żydów w jednym z mieszkań...

1800. Moskwa. Gliniarz z drogówki zatrzymuje samochód:
- Wasze dokumenty, sir!
- Dlaczego zaraz "sir"?
- Bo jedziecie lewą stroną drogi...

1801. - W ile dni Hitler zajął Austrię?
- Wiedeń.

1802. - Mamo co dzisiaj na obiad?
- Gówno z truskawkami.
- Znowu z truskawkami?!

1803. Do ginekologa przychodzi piękna dziewczyna. Jest tak piękna, że lekarz całkiem zapomina o swoim profesjonalizmie i nie zadając ani jednego pytania każe się jej rozebrać. Kiedy dziewczyna staje przed nim naga, podniecony lekarz zaczyna dotykać wewnętrznej strony jej ud i cichym, lekko drżącym głosem pyta:
- Czy wie pani co robię?
- Tak - odpowiada dziewczyna. - Sprawdza pan czy nie mam żadnych podrażnień naskórka lub zmian dermatologicznych...
- Słusznie - odpowiada lekarz, zaczynając pieścić jej piersi. - A teraz? Wie pani co robię?
- Tak. Sprawdza pan czy nie mam wewnętrznych zgrubień lub guzków.
- Ma pani rację - odpowiada podniecony do granic ginekolog i rozpoczyna z dziewczyną regularny stosunek.
- A czy wie pani, co teraz robię? - pyta.
- Tak - odpowiada niespeszona dziewczyna. - Łapie pan rzeżączkę...

1804. - Co ma wspólnego pies i ginekolog-krótkowidz?
- Mokry nos.

1805. Wstaje kolejny dzień w patologicznej rodzinie. Mąż:
- Żono pojebana, czemu ma koszula niewyprasowana?
Żona:
- Chuju pierdolony, jak odzywasz się do żony?!
Dzieci:
- Kurwa mać, dajcie nam spać!
Babcia:
- W imię ojca i syna, co za popierdolona rodzina!
Dziadek:
- A chuj wam wszystkim w dupę, opuszczam tę chałupę!

1806. - Po czym Murzynka rozpoznaje, że jest w ciąży?
- Jak z tamponu znika bawełna...

1807. Jasio w dzieciństwie tak często był stawiany do kąta, że w wieku 16 lat mógł twarzą z powodzeniem rąbać drewno.

1808. Wiosna. Idzie niedźwiedź i strasznie chce mu się ruchać, patrzy a tu wiewiórka, to ją cap złapał i rucha, rucha, rucha, a obok idzie lisica to ją cap i rucha lisicę. A lisica:
- Wiesz co, niedźwiedź, nie chcę nic mówić ale masz zajebiście owłosioną fujarę.
Niedźwiedź:
- O, szlag! Wiewiórka!

1809. W sklepie:
- Tato, tato kup mi lizaka!
- Nie mam pieniędzy na lizaka!
...
- Dzień dobry, poproszę pół litra...

1810. Leżeliśmy na trawniku koło wejścia do nocnego klubu. Nasze usta były złączone w namiętnym pocałunku. Ludzie zaczęli się nam przyglądać. Aby dodać całej akcji trochę pikanterii zdjąłem jej majtki i wsunąłem jej dwa palce. Jakoś w tym momencie jej chłopak spytał: "Czy ty aby na pewno wiesz jak udzielić pierwszej pomocy?"

1811. Psychopata opryskał pieniądze trucizną i podarował domowi dziecka w podwarszawskiej miejscowości. Zginęło 12 radnych, 1 wójt, dwóch marszałków i sekretarz stanu...

1812. Na bazarze wspaniała lasencja, której Megan Fox, Kate Upton i inne takie nie byłyby godne szpilek polerować, podchodzi do stoiska owocowo-warzywnego, gdzie handluje stary Gruzin. Pyta go:
- Po ile te jabłka?
- Dziesięć rubli kilo - odpowiedział Gruzin.
Zadarła nieco spódniczkę, ukazując większość swoich smukłych, opalonych ud.
- A ile teraz?
- Osiem rubli - odparł Gruzin.
Zadarła jeszcze bardziej spódniczkę.
- Ile teraz?
- Sześć rubli - odparł Gruzin.
Zadarła już całkiem mocno spódniczkę.
- Ile teraz?
- Trzy ruble - odparł Gruzin.
Zadarła spódniczkę tyle, ile się dało, i pyta:
- A ile teraz?
- Dziesięć rubli kilo - odpowiedział Gruzin, wyciągając mokrą dłoń spod fartucha.

1813. Kawaler, 32 lata, cierpiący na przedwczesny wytrysk, szuka wesołej, atrakcyjnej blondynki z dużymi pier... eee... eee... już nieważne.

1814. Pewna staruszka, codziennie sprzedawała biszkopty własnego wypieku. Stała jak zwykle, obok wejścia do centrum handlowego. Cena jednego rumianego biszkopta wynosiła 20 groszy. Każdego dnia z biurowca, znajdującego się po drugiej stronie ulicy, wychodził około południa młody mężczyzna, podchodził do staruszki i kładł na tackę 20 groszy nigdy nie biorąc towaru, szedł dalej bez słowa. Sytuacja taka powtarzała się przez kilka lat. Wiosną, pewnego pogodnego dnia, mężczyzna jak zwykle podszedł do staruszki, położył 20 groszy na tackę i już miał iść dalej, a ona mówi:
- Jest pan od lat najlepszym moim klientem, dlatego z przykrością muszę pana poinformować, że od jutra biszkopty zdrożeją o 5 groszy.

1815. - Wow, Maciek, ależ ty uważnie mnie słuchasz! Cały czas na usta mi patrzysz!
- Przymierzam...

1816. Nowy manager zatrudnił się w dużej międzynarodowej firmie. Pierwszego dnia wykręcił wewnętrzny do swojej sekretarki i drze się:
- Przynieś mi, kurwa, tej kawy, szybko!
Z drugiej strony odezwał się gniewny męski głos:
- Wybrałeś zły numer! Wiesz z kim rozmawiasz?!
- Nie!
- Z Dyrektorem Naczelnym, ty idioto!!
- A wiesz, z kim ty, kurwa, rozmawiasz?!
- Nie!
- No i dobrze!

1817. - Jaki jest plus jeżdżenia z menelami komunikacją miejską?
- Można się zesrać, a i tak będzie na niego...

1818. Nauczycielka w podstawówce na lekcji wychowania do życia w rodzinie rysuję na tablicy penisa.
- Czy ktokolwiek wie, co to jest? - pyta.
Jasiu podnosi rękę i mówi:
- Pewnie, mój tata ma nawet takie dwa.
- Dwa?! - pyta zdziwiona i zainteresowana nauczycielka.
- Tak, jeden mały do sikania i jeden duży do mycia mamie zębów.

1819. - Dlaczego nie zgwałcili cygana w pierdlu?
- Bo nie sięgnął po mydło...

1820. Pewien pijaczek szedł sobie ulicą i niestety pech chciał, że potrąciło go nadjeżdżające auto. W pewnym momencie budzi się i widzi świętego Piotra.
- Gdzie ja jestem? - pyta pijaczek.
- W niebie...
- Kurwa, bo się bałem, że na izbie!

1821. Egzamin. Blondynka pyta egzaminatora:
- Czy można używać kalkulatora?
- Kobieto, weźże odpal ten samochód i jedź!

1822. - Czy to prawda, że jesteście w stanie zanieść zakupy klienta do ich pojazdu? - zapytałem kasjera w Tesco.
- Ależ oczywiście, proszę pana!
- W takim razie, czy mógłby pan zanieść moje zakupy?
- Ależ oczywiście.
Gdy w końcu przeszliśmy całą długość parkingu i gdy stanęliśmy przy moim motocyklu powiedziałem:
- Wie pan, że mogłem zanieść je samemu, tylko jestem leniwym skurwysynem?
- Domyśliłem się. Oto pański KitKat.

1823. Przychodzi pewien gość do sklepu i krzyczy od progu:
- Poproszę prezerwatywę, bo zaraz dziewczyna się ocknie i nici z romantycznego wieczoru!

1824. Zbliżają się święta, córka pyta ojca:
- Tato, kupisz mi na święta kucyka Pony?
Na co ojciec odpowiada:
- A co to, kurwa, są, te kucykapony?

1825. - Co zrobić, aby seks nie był banalny?
- Wyrzucić "b" z przodu.

1826. Moja siostra weszła kiedyś do mojego pokoju jak akurat waliłem sobie gruchę. Wpadła w histerię i zaczęła krzyczeć! Więc zatkałem jej usta tym, co miałem pod ręką...

1827. Mam problemy z zaśnięciem przez ADHD. Zawsze jest tak samo: "Jeden baran, dwa barany, trzy barany, kaczka, koza, kura, koń, krowa, stary McDonald farmę miał... ijaaaa ijaaaaa oooooooo....!!"

1828. Wstałeś w poniedziałkowy poranek pełen energii, optymizmu, ochoty do działań i dobrego humoru? Gratulacje, jesteś jeszcze pijany!

1829. Jasio pracował w tartaku. Pewnego dnia w ramach bardzo nieszczęśliwego wypadku stracił wszystkie 10 palców. Natychmiast udał się do szpitala. Doktor obejrzał jego ręce i mówi:
- Dobrze, chłopcze, dawaj te palce, zobaczymy co można z tym zrobić.
- Panie doktorze, ale ja nie mam tych palców.
- Jak to nie masz tych palców? Chłopcze, mamy XXI wiek, mikrochirurgię, profesjonalne narzędzia, wiedzę i niesamowitą technikę, a Ty mówisz, że nie wziąłeś tych palców. Dlaczego!?
- A jak miałem je, kurwa, niby pozbierać?!

1830. SMS od rodziny studenta: "Synku wysyłamy ci te 20 zł., tak jak prosiłeś, i pamiętaj, że 20 pisze się z jednym zerem a nie trzema."

1831. Akcja w call center:
- Na kogo numer jest zarejestrowany?
- Na żonę.
- Poproszę godność żony.
- Żona nie ma godności...

1832. - Skąd się biorą kamienie w nerkach?
- Spadają z serca.

1833. Syn rozwiązuje krzyżówkę i przy jednym z haseł prosi ojca o pomoc:
- Tato, szpara u kobiety na P?
- Poziomo czy pionowo?
- Poziomo...
- To będzie pysk.

1834. Po 17 rozmowach kwalifikacyjnych wciąż nie mam pracy. Moje szczęśliwe dresy chyba straciły moc.

1835. Jasio siedzi przy komputerze:
- Tato, co to znaczy HDD format completed?
- To znaczy, że już, kurwa, nie żyjesz!

1836. Rozmowa kwalifikacyjna o pracę:
- Jak dobrze zna pan angielski?
- Bardzo dobrze.
- What's your name?
- Ale nie aż tak...

1837. Spytałem dziś żony:
- Wczoraj w nocy, gdy się kochaliśmy, udawałaś?
- Nie - odpowiedziała. - Naprawdę spałam.

1838. Historia dzieje się w barze, bardzo późny wieczór. Cale towarzystwo już mocno wcięte, ktoś kima na stoliku, ktoś pod. Przy barze siedzi dwóch kolesi. Alkohol ma to do siebie, że rozwiązuje języki, tak więc jeden jegomość zwraca się do drugiego, który czymś mu widocznie zawinił:
- Słuchaj, opowiem ci kawał.
- No dawaj.
- Wchodzą do baru murzyn, żyd i arab...
- No i co dalej?
- Dalej... Nie pamiętam, ale twoja matka to stara kurwa!

1839. Mama pyta małego dresa:
- Synku, masz coś do prania?
- Nie, pranie jest spoko.

1840. Wchodzi facet do baru, a tam przy ladzie siedzi pingwin, przed nim szklanka, w szklance 100 ml wódki. Nielot wypija jednym haustem alkohol, dziękuje, płaci i wychodzi. Facet pyta się barmana:
- Panie barman, co to było? Przecież to prawdziwe cudo!!
- E tam. Jakie cudo, panie...
- No, ale jak to? Pingwin, przy barze, setka wódki, płaci, dziękuje...
- Normalnie, zwykły pingwin, o tu, niedaleko na budowie robi jako spawacz.
- Panie, ja jestem właścicielem cyrku! Ja go muszę zatrudnić!!
- To wpadnij pan jutro - mówi barman. - Pingwin jest tutaj codziennie praktycznie o tej samej porze, to sobie pan z nim pogadasz.
Facet przychodzi następnego dnia. Rzeczywiście, pingwin siedzi przy barze, przed nim na ladzie szklanka z wódką.
- Panie, ja w życiu czegoś takiego nie widziałem - mówi podniecony facet do pingwina. - Ja jestem właścicielem dużego cyrku! Ja chcę pana zatrudnić!!
- W sumie, to mogę dla ciebie pracować - pingwin spokojnie spojrzał na gościa i przechylił szklaneczkę. - Tylko na chuj ci spawacz w cyrku?

1841. Blondynka dzwoni do męża:
- Jadę w korku, spóźnię się, nie wiem ile...
- Długi ten korek?
- Nie wiem... pierwsza jadę...

1842. Wraca mąż do domu, a tu na balkonie facet w samych gaciach.
- Panie, co pan tu robisz?
- Nie uwierzy pan, ale jestem spadochroniarzem, wiatr mnie zniósł, trochę mnie poharatało i wylądowałem w takim stanie u pana na balkonie.
- To chodź pan na gorącą herbatę i kielicha - zagaja mąż.
- Jak to, nie dziwi to pana?
- Nic już mnie nie zdziwi, po tym jak wczoraj geolog szukał u mnie pod wanną ropy naftowej...

1843. Ostatnio trafiłem w radiu na IX Symfonię Beethovena, po której puścili jakiś nowy kawałek Pitbulla. Przypomnijcie mi proszę, który z nich ogłuchł?

1844. Babcia do wnuka który bawi się telefonem:
- Wnusiu, twoje pokolenie to jest uzależnione od technologii!
A na to wnuczek:
- Nie, nie, babciu. To twoje pokolenie jest uzależnione od technologii - powiedział odłączając wtyczkę respiratora...

1845. - Co robi Rysiek Riedel w stodole?
- Szuka igły w stogu siana.

1846. Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu przyjść do swego pokoju.
- Jak się nazywasz?
- Jurek - odparł nowy.
Szef się skrzywił:
- Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski. Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko?
- Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany.
- Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę.

1847. Facet miał wypadek i połamał szczękę w kilku miejscach. Po serii zabiegów leży w szpitalu na obserwacji, a żona, blondynka, przynosi mu jedzenie: bułki, krakersy, paluszki, draże. Już ma wychodzić i pyta:
- Przynieść ci coś jeszcze, kochanie?
- Orzechów, kurwa!

1848. - Poproszę bilet do Krakowa.
- Normalny?
- Nie, popierdolony!

1849. - Biorą?
- Nie bardzo.
- Złapał pan coś?
- Jednego.
- Gdzie jest?
- Wrzuciłem go do wody.
- Duży był?
- Taki jak pan i też mnie wkurwiał!

1850. - Ja pierdolę! - powiedział sam do siebie nieśmiertelny człowiek, odsiadujący dożywocie za zabicie żony.

1851. - Jak się nazywa francuski terrorysta?
- Ross-Pierre Dolevas.

1852. Wracałem sobie z imprezy, noc późna. Doganiam powoli jakąś dziewczynę. Ona przyspiesza. Ja też. Ona zaczęła biec. Ja też. Ona przyspieszyła. Ja też. Ona zaczęła krzyczeć. Ja też. Do tej pory nie wiem, przed czym uciekaliśmy...

1853. - Wydaje mi się, że chcą mnie zwolnić...
- Czemu tak myślisz?
- Wysłali mnie na wyjazd integracyjny. Samego...

1854. Przychodzi gość do agencji towarzyskiej i pyta:
- Czy macie taką bardzo śmierdzącą?
- Owszem mamy - odpowiada szefowa. - Na zapleczu w garażu, ale pan tego nie wytrzyma.
- Wytrzymam - odpowiada gość.
Gość idzie na zaplecze, smród, szczury, koty itp. W garażu leży stara babcia na rozwalonej wersalce, smród na potęgę.
- Ja tu przyszedłem na numerek - mówi gość.
- Ale ty tego nie wytrzymasz - mówi babcia.
- Wytrzymam - mówi gość.
I zabierają się do rzeczy. Nagle gość mówi:
- Usiądź mi na twarz.
- Ale ty tego nie wytrzymasz - mówi babcia.
- Wytrzymam - odpowiada. - Siadaj.
Po chwili gość jęczy:
- Puść...
- A mówiłam, że ty tego nie wytrzymasz - mówi babcia.
- Bąka puść! - odpowiada gość.

1855. Jeżeli skorzystałem z usług prostytutki w GTA V, to znaczy, że nie jestem już prawiczkiem?

1856. Moja żona wróciła dzisiaj ze sklepu ze skrzynką piwa, kartonem wódki, ośmioma butelkami whisky i dwoma bochenkami chleba.
- Mamy jakąś imprezę? - pytam.
- Nie.
- Więc na chuj nam dwa chleby?

1857. Jak wróciłem do domu to nie miałem gdzie zaparkować. Na szczęście akurat wyjechała pani złotym matizem i zwolniły się trzy miejsca.

1858. Nie lubię, gdy w autobusie obok mnie siada jakiś miejscowy dziwak. Na pewno znacie ten typ człowieka - niby siedzi wpatrzony w szybę, a tak naprawdę patrzy w odbiciu jak się masturbujesz...

1859. Zrobiłem dziś bardzo odważną rzecz, ogoliłem jajka brzytwą. Z innych wieści: zacięcie się przy goleniu nie zawsze jest drobnostką i nie będzie mnie dziś w pracy...

1860. Akcja dzieje się w żołądku. Ciemno, głucho... Nagle, wpada do niego pomidorek. Potem serek, kiełbaska, kawałek chlebka... I tak sobie siedzą po cichutku, nikt do nikogo się nie odzywa i nagle - do żołądka wpada wódka. Patrzy tak na nich z góry i mówi zachęcająco:
- Chłopaki! U góry taka impreza, a wy tu tak siedzicie? Chodźcie! Wracamy!

1861. Ruchałem wczoraj taką babeczkę, która cały czas dotykała rękami mojej twarzy. Albo to jakiś dziwny fetysz, albo próbowała mi zedrzeć kominiarkę.

1862. Pewien arabski szejk pilnie potrzebował transfuzji. Niestety, miał niezwykle rzadką grupę krwi. Dawcę znaleziono - okazał się nim być pewien Żyd. Zgodził się na przetoczenie krwi. Po zabiegu szejk z wdzięczności podarował mu ogromny dom i wspaniały samochód. Minął pewien czas - szejk znów potrzebował transfuzji, więc od razu wezwano tego samego dawcę, który z radością zgodził się na pobranie krwi. Po zabiegu szejk podarował mu pudełko ciastek. Żyd zdziwiony:
- Ale poprzednim razem dostałem od ciebie dom i samochód...
Na co szejk:
- Wtedy jeszcze nie płynęła we mnie żydowska krew...

1863. Był sobie chłopczyk, zawsze chodził ta samą drogą do szkoły koło burdelu. Idąc sobie pewnego razu, zauważył dwa bzykające się kotki na dachu, kotki spadły na rynnę i nadal się bzykają, następnie spadły na ziemię i dalej się bzykają. Wziął je na ręce a te dalej się bzykają... Zapukał do drzwi, otworzyła burdel mama. Chłopczyk wyciągnął ręce do przodu i mówi:
- Pani kurwo, reklama pani spadła.

1864. Biała kobieta spotkała w barze murzyna. Po spotkaniu zgodziła się, by ten odprowadził ją do domu. Przy drzwiach kobieta sięgnęła do jego spodni i wyszeptała uwodzicielsko: "Pokaż mi, czy to, co mówią o czarnych jest prawdą". Więc murzyn wyjął nóż, dźgnął ją w brzuch i zajebał jej torebkę...

1865. Wchodzi blondynka do McDonaldsa:
- Poproszę frytki.
- Duże czy małe?
- Pani da trochę tych i trochę tych.

1866. Jadę sobie taksówką.
- Ja to kocham swoją robotę - chwali się taksiarz. - Sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Nie mam szefów nad sobą, żeby mi rozkazywali co mam robić...
- Pan skręci teraz w lewo...

1867. Blondynka pyta w tramwaju motorniczego:
- Proszę pana, ile przystanków jest do dworca?
- Dwa.
Blondynka przejeżdża dwa przystanki i upewnia się zwracając się ponownie do motorniczego:
- Teraz wysiadam, prawda?
- Nie. Teraz cztery.

1868. Dwóch facetów stwierdziło, że założą własny biznes. Zdecydowali, że będzie to agencja towarzyska. Pierwszego dnia przychodzi pierwszy klient i wywiązuje się taka oto rozmowa:
- A jakbym chciał w waszym burdelu mieć zrobioną laskę, to ile by to wyszło?
- 50 złotych.
- A jakbym chciał w tyłek zerżnąć?
- 100 złotych.
- A tak klasycznie, w cipę?
- W cipę jeszcze nie ma, na razie jestem ja z kolegą...

1869. Ojciec do syna:
- Synku, jedz Danonki bez łyżeczki.
- Dlaczego, tato?
- Twoja dziewczyna ci kiedyś za to podziękuje...

1870. Przychodzi facet do sexshopu z zamiarem kupna gumowej lalki. Podchodzi do lady i wywiązuje się rozmowa ze sprzedawcą:
- Witam, chciałem u pana zakupić gumową lalkę.
- Oczywiście, czy ma pan jakieś specjalne życzenia?
- Chciałbym tylko znać datę produkcji lalki.
- Panie, ocipiałeś pan?! Ja takich rzeczy nie sprawdzam!
- A czy ja mógłbym sprawdzić?
- A rób pan co chcesz!
Facet bierze gumową lalę, sprawdza datę produkcji gdzie widnieje napis: 30 Listopad 2012. Chwilę się zastanawia po czym mówi pod nosem:
- Strzelec... Nie, to nie chcę.

1871. Jedzie rolnik drogą, nagle zauważa prostytutkę:
- Wsiada pani?
- Oczywiście!
Jadą 30 min, nagle prostytutka pyta:
- Uprawia pan seks?
- Nie, w tym roku tylko pszenicę i buraki...

1872. - Co ma wspólnego pokój dziecinny i Bolesław Chrobry?
- Tu i tu dziecko Mieszka.

1873. W sklepie:
- Przepraszam, czy mogę być winna grosik?
- Spoko, tylko nie przepierdol na głupoty...

1874. - Jaka jest największa niedorzeczność?
- Cyganka mówiąca: "wypadł panu portfel".

1875. Lodówka zrobiła imprezę. Pozapraszała samych znajomych. Wszyscy bawią się nieźle: odkurzacz się nawciągał, kaloryfer już rozgrzany, kuchenka daje ostro w palnik, pralka się rozkręca, w łazience wiatrak dmucha suszarkę, impreza na całego. Gospodyni chodzi po mieszkaniu i rozdaje zimne drinki. Patrzy, a pod ścianą stoi smutny trabant. Podchodzi do niego i mówi:
- Ej, trabant, a co ty taki smutny stoisz i się nie bawisz? Masz tu seteczkę, walnij sobie, to się od razu rozruszasz.
A trabant na to:
- Nie mogę, jestem samochodem...

1876. - Jak się nazywa kryty basen dla cygana?
- Szambo.

1877. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego ciapaci nie piją alkoholu? To obczajcie. Ma taki ciapaty powiedzmy 10 żon. Najebie się, pójdzie spać, rano się budzi, kac gigant, susza, łeb pęka, a żony mu się krzątają po całym domu... I niemiłosiernie tłuką kopytami o podłogę.

1878. Ziomek rozwiązuje krzyżówkę i ma problemy z jednym hasłem. Pyta więc kumpla:
- Nazwisko słynnego polskiego muzyka na 6 liter. Wiesz może?
- Niemen.
- Szkoda, men...

1879. Dziś rano dziadek zwołał cała rodzinę do salonu:
- Muszę wam coś oznajmić - wyznał. - Tak naprawdę nie mam Alzheimera, przez ten cały czas udawałem. Tak mi przykro...
Nikt z nas nie był zaskoczony. Mówi to co rano od 17 lat...

!880. Jestem samcem alfa. Jak mi się jakaś spodoba to bez wahania przechodzę do akcji i klikam "Zapisz obrazek jako".

1881. Pewna szkocka rodzina postanowiła zaoszczędzić na kamerzyście i zapamiętała dokładnie całe wesele.

1882. On: Sorry, że wczoraj nie wpadłem - kumpel miał wieczór kawalerski...
Ona: Na wieczorach kawalerskich zawsze jest pełno dziwek!
On: No co ty! To wieczór kawalerski! Nie zabiera się dziewczyn!
Ona: Ty chyba myślisz, że ja nigdy na wieczorze kawalerskim nie byłam!

1883. - Panie doktorze, czy są już wyniki analiz? Umieram z ciekawości.
- No, nie do końca z ciekawości...

1884. Mały Jasiu przeczytał w gazecie, że w mieście otwarto agencję towarzyską. Po chwili pyta ojca:
- Tato, a co właściwie robi się w takiej agencji?
Zakłopotany ojciec odpowiada:
- No, ogólnie rzecz biorąc można powiedzieć, że robi się tam człowiekowi dobrze.
Nazajutrz Jasiu dostał od ojca pieniądze na kino, ale zamiast na film, biegnie do agencji towarzyskiej. Dzwoni do drzwi i otwiera mu nieco zdziwiona panienka.
- Co tu chłopczyku chciałeś?
- No chciałem, żeby mi zrobić dobrze. Mam nawet pieniądze!
Panienka zaprosiła Jasia do środka, zaprowadziła go do kuchni, ukroiła trzy duże pajdy chleba, posmarowała je masłem oraz miodem i podała Jasiowi. Po godzinie Jasiu wpada do domu i krzyczy:
- Mamo, tato! Byłem w agencji towarzyskiej!
Ojciec o mało nie spadł z krzesła, mamie oczy na wierzch wyszły.
- I co? - pytają Jasia po chwili.
- Dwie zmogłem, ale trzecią już tylko wylizałem...

1885. Okazanie zwłok:
- Kurwa, co za smród! Odkąd on nie żyje?
- Pan Ahmed zmarł godzinę temu.

1886. Pewien 98-letni pan chciał nauczyć się łaciny. Znalazł korepetytora i poprosił o lekcje.
- Ale dlaczego pan w tym wieku chce się łaciny nauczyć? - pyta.
- Wie pan, niedługo umrę i jak pójdę do nieba, to jak inaczej dogadam się ze świętym Piotrem jeśli nie po łacinie?
- Rozumiem. A co jeśli pójdzie pan do piekła?
- Niemiecki już znam.

1887. Zauważyliście najczęstszą wadę wymowy u polityków? Jak mówią "pierdolcie się" to słychać "obiecuję".

1888. Mąż do żony:
- Kochanie, co pęknięte kondomy robią na kanapie?
- Stefan, ile razy ci mówiłam! Nie mów tak na nasze dzieci!

1889. Profesor: Samolot przewoził 500 cegieł. Jedna cegła wypadła z samolotu. Ile cegieł pozostało na pokładzie?
Student: Cóż, to proste! 499!
Profesor: To prawda. Następne pytanie. Jak umieścić słonia w lodówce w trzech krokach?
Student: 1. Otwórz lodówkę, 2. Umieść słonia 3. Zamknąć lodówkę.
Profesor: Następne. Jak umieścić jelenia w lodówce w czterech krokach?
Student: 1. Otwórz lodówkę. 2. Wyciągnij słonia. 3. Wsadź jelenia. 4. Zamknij lodówkę.
Profesor: Doskonałe! Następne pytanie. Król zwierząt lew ma urodziny. Przyszły na nie wszystkie zwierzęta, z wyjątkiem jednego. Którego?
Student: Jeleń. Bo jest w lodówce!
Profesor: Super! Następne. Czy babcia może przejść przez bagna na których żyją krokodyle?
Student: Oczywiście, że może. Krokodyle są na urodzinach u lwa.
Profesor: Doskonale. A teraz ostatnie pytanie. Babcia przechodząc przez bagna niestety zginęła. Jak?
Student: Yyy... eee... utonęła?
Profesor: No i oblałeś synku. Cegła coś ci mówi?

1890. W Warszawskim tramwaju pobito murzyna. Na komisariacie zeznają uczestnicy zajścia - pierwszy poszkodowany murzyn:
- Ja nic nie wiedzieć. Ja jechać sobie spokojnie autobusem, aż tu nagle dostać najpierw w twarz od jednego, a potem od drugiego.
Zeznaje student:
- No jadę sobie tramwajem i jadę. Nagle patrzę, a murzyn staje mi na nogę. Myślę sobie: to murzyn, pewnie zaraz zejdzie, dam mu minutę. Odczekałem minutę z zegarkiem w ręku, ale murzyn nie zszedł. Dałem mu jeszcze jedna minutę, potem kolejną i w ten sposób kilka minut minęło. W końcu nie wytrzymałem i walnąłem murzyna w ryj.
Zeznaje trzeci świadek:
- Jadę sobie tramwajem i widzę murzyna oraz studenta. Patrzę, a student co chwilę zerka, a to na zegarek, a to na murzyna, i w pewnym momencie jak mu nie przywali. Myślałem, że się w całej Polsce zaczęło...

1891. - Po co kobietom wcięcie w talii?
- Żeby im się łatwiej miskę z praniem nosiło.

1892. Dwóch kumpli gna wozem w Teksasie. Dogania ich szeryf na motocyklu, podchodzi do auta, stuka w szybę pałką. Kierowca otwiera okno i... jeb, dostaje w głowę.
- Za co?
- Jesteś w Teksasie, synu, a tu gdy podchodzę, kierowca ma przygotowane prawo jazdy.
- Przepraszam, nie wiedziałem - wyjaśnia chłopak.
Szeryf obchodzi auto, stuka w szybę pasażera, a gdy ten uchyla okno, wali go w łeb.
- Za co, do cholery?! - pyta.
- Spełniam tylko twoje życzenie, synu. - mówi szeryf.
- Jak to?
- Za jakieś pół mili, powiedziałbyś do kumpla: "niechby tylko spróbował zrobić to ze mną".

1893. Żona do męża:
- Kochanie, ja to bym chciała skoczyć na bungee.
- Bungee? W kuchni? Popierdoliło cię?!

1894. Przychodzi facet do laryngologa.
- Nie słyszę na jedno ucho.
- A na drugie?
- Ziemniaki, schabowy i surówka...

1895. Mam jutro rozprawę o pobicie. Nie jestem agresywny, ale gdy tuż przed wybiciem północy w Sylwestra zobaczyłem muzułmanina odliczającego od 10 w dół odezwał się we mnie instynkt samozachowawczy.

1896. Goliłem się pod prysznicem. Żona o coś mnie zapytała. Sama sobie na to pytanie odpowiedziała. Potem się ze sobą pokłóciła i finalnie spod prysznica wyszedłem rozwiedziony...

1897. Przychodzi gość do apteki i mówi:
- Poproszę Nervosol.
- Słucham?
- NERVOSOL, KURWA!!

1898. - Czego powinniśmy się uczyć w szkole najwięcej?
- Języków obcych, żeby jak najszybciej spierdolić z tego kraju.

1899. - Kochanie, uważam, że te warkocze nie wyglądają najlepiej.
- Według mnie są słodkie.
- A nie możesz być tam wydepilowana tak jak wszystkie kobiety?

1900. - Dla mnie to co zwykle - powiedziała Angelina Jolie, wchodząc do sierocińca.

1901. - Kupiłem żonie futro. Już się miesiąc do mnie nie odzywa.
- Dlaczego?
- No taka była umowa...

1902. - Czym się różni fundament od murzyna?
- Fundament jest w stanie utrzymać dom.

1903. - Dlaczego Rosjanie nie grają w Simsy?
- Bo nie można powiesić dywanu na ścianie.

1904. Przystanek. Podjeżdża autobus. Facet w garniturze, o inteligenckim wyglądzie, grzecznie przepuszcza wszystkich przed sobą i kiedy już ma wsiadać, drzwi się zamykają i przycinają mu głowę. Autobus rusza, a facet zaczyna wrzeszczeć:
- Kurwa twoja jebana mać! Pojebańcu pierdolony! Stój, kurwa, jebany w dupę pierdolcu! Głowę mi, kurwa ujebiesz!!
Kierowca hamuje, otwiera drzwi. Facet wchodzi do autobusu "w całości", poprawia krawat i mówi do pasażerów:
- Przepraszam. Wystraszyłem się.

1905. - Co powie Stefan widząc cygański samochód?
- Żeromski.

1906. Chłopak do dziewczyny:
- Co robisz wieczorem?
- Karmnik.
- Jaki karmnik?
- Jak to jaki? Normalny, drewniany, dla ptaków.
- Szkoda... Bo chciałem cię zaprosić do kina...
- To zaproś.
- Poszłabyś ze mną do kina?
- Nie mogę.
- Czemu?
- Bo muszę zrobić karmnik...

1907. - Czym różni się mózg blondynki od kieszeni dresiarza?
- W kieszeni dresiarza jest więcej komórek.

1908. Były więzień przechodzi przez granicę i prowadzi rower. Przez ramę roweru przewieszony jest sporych rozmiarów worek. Celnik pyta:
- Co pan tam wiezie?
- Piasek.
- Proszę przejść na bok, zaraz to sprawdzimy.
Celnik sprawdza zawartość worka i okazuje się, że rzeczywiście w środku jest tylko piasek. Sytuacja powtarza się kilka razy dziennie i za każdym razem zawartość worka jest identyczna. Pewnego razu celnik nie wytrzymuje i mówi:
- Ja pana znam. Wiem, że pan coś przemyca. Nie wiem tylko, co to jest. Daruję panu wszytko, tylko niech pan powie, co pan przemyca.
- Rowery - odpowiada recydywista.

1909. - Co robi nekrofil na imprezie?
- Zalicza zgony.

1910. Głowa rodziny, leżąc na łożu śmierci mówi do syna.
- Synu, zostawiam ci farmę z trzema domami, 5 samochodów, 6 ciągników, 1 stodołę, 20 krów, 10 koni, 10 owiec oraz 10 kóz.
Zaskoczony syn mówi.
- Naprawdę? Jak to? Gdzie to wszystko jest?
Na co staruszek w odpowiedzi:
- Na facebooku...

1911. Moja żona to zimnokrwista suka, zero emocji. Powiedziałem jej, że zmarła jej matka, a ona nic, nawet się nie uśmiechnęła...

1912. Szedł facet drogą, a tu żaba zwraca się do niego:
- Jeśli mnie pocałujesz, zamienię się w piękną kobietę i zostanę z tobą.
Gościu schylił się, podniósł żabę i schował ją do kieszeni. Żaba zaczyna znowu:
- Jeśli mnie pocałujesz, zamienię się w piękną kobietę i zostanę z tobą, jak długo zechcesz.
Facet wyjął żabę z kieszeni uśmiechnął się i schował ją ponownie. Żaba odzywa się:
- Jeśli mnie pocałujesz, zamienię się w piękną kobietę, zostanę z tobą, jak długo zechcesz i zrobię, co zechcesz.
Gościu znowu wyjął żabę z kieszeni, ponownie się uśmiechnął i schował ją z powrotem. W końcu żaba pyta:
- Co jest z tobą? Powiedziałam ci, że jestem piękną kobietą, że zostanę z tobą, jak długo zechcesz i zrobię, co będziesz chciał, a ty nie chcesz mnie pocałować. O co chodzi?!
- Słuchaj, jestem pedofilem i kobiety mnie nie interesują, ale gadająca żaba jest fajna i spodoba się dzieciakom.

1913. Zastanawiali się na Ukrainie, co posadzić wokół Czarnobyla.
- Buraki.
- Nie, bo krowy pozdychają.
- No to może ziemniaki.
- Nie, bo się ludzi potruje.
- A to chuj! Posadzimy tytoń, a na papierosach napiszemy: "Minister Zdrowia ostrzega po raz ostatni".

1914. Wychodzi żona z łazienki i mówi z płaczem:
- Dwie kreski!
A mąż na to:
- U mnie też słaby zasięg...

1915. Przed ważnym egzaminem wykładowca zagaduje do grupy:
- Możecie mieć ściągi, podręczniki, możecie ściągać od siebie, ale jeśli któryś się obróci od razu kończy egzamin.
Mija 5 minut... 10 minut... Wykładowca chodzi po sali z rękami skrzyżowanymi za sobą, poszedł na koniec sali, zajebał kopa w śmietnik, po czym mówi do studentów:
- Oddajemy karteczki!

1916. Facet na rozmowie o pracę:
- Gdzie pan wcześniej pracował?
- Służyłem w armii. Byłem w marines.
- Uczestniczył pan w jakimś konflikcie wojskowym?
- Owszem. Byłem dwa lata w Wietnamie i tam zdarzył mi się mały wypadek...
- To znaczy?
- Granat urwał mi jaja.
- W porządku. Zatrudniam pana. Proszę przyjść w poniedziałek na 10:00 do pracy. Pana stanowisko będzie już gotowe.
- Na 10:00? Tak późno? Wie pan, nie chcę być faworyzowany ze względu na moje kalectwo. Inni też pracują od 10:00?
- Wie pan, w zasadzie zaczynamy pracę, od 7:00, ale przez pierwsze trzy godziny drapiemy się tylko po jajach i zastanawiamy od czego by tu zacząć...

1917. 1. Pierdnij w swoją dłoń.
2. Powąchaj ją.
3. Gratulacje! Właśnie odwiedziłeś Pakistan!

1918. Wraca mąż pijany w trupa do domu, wchodzi do kuchni, otwiera lodówkę i mówi:
- Podwwwssiesieziesz mniee do ceeentrum? Nie? To chuj ci w dupę!
Trzask! Zamyka drzwi. Po kilku minutach znowu:
- Podwwwssiesieziesz mniee do ceeentrum? Nie? To spierdalaj!
TRZASK! I tak pół nocy minęło. W końcu usnął. Rano się budzi skacowany. Patrzy... drzwi od lodówki wyrwane. Po cichu wypchnął lodówkę na korytarz, żeby żona nie widziała i zaczął ją naprawiać. Żona w tym czasie wchodzi do kuchni, przeciera oczy ze zdumienia i mówi:
- O, jebany, jakoś pojechał!

1919. Rozmowa męża z żoną:
- Piwo się skończyło! Skoczysz do sklepu?
- Ale na zewnątrz jest lód, jeszcze się wywrócę!
- To kup w puszce, żeby się nie stłukło.

1920. Lucyfer w piekle przeprowadza inspekcję. Podchodzi do pierwszego kotła, którego pilnuje aż 10 diabłów i pyta:
- Dlaczego aż 10 diabłów pilnuje tego kotła?
- Bo w tym kotle gotują się Amerykanie, oni są ambitni i każdy co chwilę usiłuje wyskoczyć.
Lucyfer idzie dalej i zauważa kocioł, a przy nim 5 diabłów. Podchodzi i pyta:
- Czy tu tylko 5 diabłów wystarczy?
- Tak, w kotle gotują się Anglicy, są ambitni, ale przy tym trochę flegmatyczni więc pięciu wystarczy.
Następnie Lucyfer podchodzi do kotła przy którym stoi jeden diabeł i zadaje mu pytanie:
- Czy ty tu sam wystarczysz, aby przypilnować kotła?
- Tak, bo w kotle gotują się Niemcy, to zdyscyplinowany naród, więc jeden diabeł wystarczy.
Lucyfer idąc dalej zauważa kocioł, którego nikt nie pilnuje. Chodzi i szuka jakiegoś diabła, który by mu wyjaśnił zaistniałą sytuację, aż w końcu znajduje gdzieś odpoczywającego diabła, więc podchodzi i pyta:
- Dlaczego nikt nie pilnuje tego kotła?
- Bo w nim znajdują się Polacy.
- Czy ci ludzie nie chcą wydostać się z tego kotła?
- Ależ chcą, tylko jak już jeden próbuje się wydostać i wspina się na ściankę, to reszta go łapie i ściąga w dół...

1921. - Halo, Iwona? Mogę u ciebie dziś przenocować? Zgubiłem klucze...
- OK, ale mam okres.
- ...i właśnie je znalazłem...

1922. Piłka nożna. Jeden z ostatnich legalnych sposobów, by kupić sobie czarnucha.

1923. W pubie:
- Kochanie, proszę cię, nie pij tyle.
- Nie przesadzaj, otwieram dopiero trzecie piwo.
- Ale jesteśmy tu dopiero od siedmiu minut!

1924. Późna noc. Mąż budzi żonę:
- Pragnę cię!!
- No i co, trzeba było mnie budzić? Zapomniałeś co gdzie jest?!

1925. Żona do męża:
- Dlaczego wróciłeś do domu o 5 rano?!
- A dokąd jeszcze w tym mieście można pójść o piątej rano?!

1926. Nie kumam dlaczego ludzie traktują Chucka Norrisa prawie jak BOGA. Gdyby serio był tak zajebisty jak o nim mówią to by teraz wszedł mi do chaty i zaczął napierdalać moją głową w klawiatfwASFacn ncsI WDA SILK SAHLcai f2390fdbdfrag HWRAH RSW AYHR R WYA HRAH35 Y3 HT R RS WEH RHEH RGSSRWW

1927. Budzi się cygan po operacji i w krzyk:
- Aaaaa!! Nie czuję nogi, nie czuję nogi!!
- Proszę pana - odpowiada pielęgniarka. - Proszę się uspokoić. Musieliśmy ją panu umyć do operacji...

1928. - Co robisz?
- Oglądam film.
- Jaki?
- Seryjny morderca brutalnie zamordował kolesiowi żonę, a syna uczynił kaleką. W dramatycznym zwrocie akcji syn zostaje porwany, a ojciec musi namierzyć i gonić porywacza przez tysiące kilometrów z pomocą psychicznie upośledzonej kobiety.
- Ale jaki tytuł?
- "Gdzie jest Nemo".

1929. - Co krzyczy cyganka jak wpadnie do stawu?
- Pomocy, pomocy, nie umiem się kąpać!!
- Co trzeba rzucić topiącej się cygance?
- Męża i dzieci!

1930. Murzyn zgłodniał i poszedł nad staw żeby sobie coś złapać do jedzenia i oczywiście złapał złota rybkę. Rybka mówi mu:
- Wypuść mnie to spełnię twoje jedno życzenie.
A murzyn się pyta:
- A czemu tylko jedno, zawsze wszyscy mają trzy?!
A rybka na to:
- Bo jesteś, kurwa, czarnuchem!!

1931. W typowym polskim szpitalu:
- Panie doktorze, czy ja wyzdrowieję?
- A wie pan, sam jestem ciekaw!

1932. Wchodzi mąż do sypialni i niesie dwie aspiryny i szklankę wody. Żona się pyta:
- Co to jest?
Odpowiada:
- To na ból głowy.
- Ale mnie nie boli głowa - mówi zdziwiona.
- Mam cię!

1933. - Jak nazywa się muzułmanin z zespołem downa?
- Bomba z opóźnionym zapłonem.

1934. Siedzi facet na ulicy obok kosza z pestkami z jabłek. Podchodzi policjant i pyta:
- Co tam masz?
- Sprzedaję pestki z jabłek.
- A do czego służą?
- Po zjedzeniu jednej człowiek staje się mądrzejszy.
- A po ile je sprzedajesz?
- 15 zł za sztukę.
- Daj mi jedną.
Policjant zjadł pestkę, pomyślał i mówi:
- Poczekaj chwilę! Za 15 zł mogłem kupić kilka kilo jabłek i mieć z nich mnóstwo pestek zamiast jednej!
- Widzi pan? Już poskutkowało.
- Rzeczywiście. Daj jeszcze dwie.

1935. - Zapłać abonament RTV do 24 stycznia i zaoszczędź 10%!!
- Nie zapłać i zaoszczędź 100%...

1936. Komisja wojskowa:
- Zawód ojca?
- Ojciec nie żyje.
- Ale kim był?
- Gruźlikiem.
- Ale co robił?
- Kaszlał.
Zdenerwowana już komisja:
- Panie, przecież z tego nie da się żyć!
- Przecież, kurwa, mówię, że nie żyje!

1937. - Najbardziej niemożliwa rzecz na świecie?
- Wyprostować nogi w Tico.

1938. Trafił facet do szpitala. Podają obiad: kęs chleba, ćwierć pomidora, pół jajka i łyżkę kaszy. Facet pyta salowej:
- Ma pani może znaczek pocztowy?
- A po co panu?
- Poczytałbym coś do obiadu...

1939. - Jaki jest szczyt hipokryzji?
- Napisac "Je**ć cenzurę".

1940. - Czemu nie ma wirusów na iPhone'a?
- Są, ale płatne.

1941. Facet stara się o pracę.
- Zna pan angielski?
- Tak.
- Jak będzie po angielsku "parking"?
- Parking.
- A "syn"?
- Son.
- Dobrze. A może pan ułożyć jakieś zdanie z tymi słowami?
- Oczywiście: "Moja babcia ma parking-sona".

1942. Wkurwiony wędkarz kłóci się z gościem:
- Gówno mnie obchodzi, kim jest twój ojciec! Płoszysz mi ryby, więc przestań, kurwa, chodzić po tej wodzie!!

1943. Lekcja jaką dostałem po wyjściu ze szpitala? Masturbacja, gdy jesteś podłączony do monitora pracy serca, wkurwia pielęgniarki.

1944. Ja rozumiem, że jest kryzys, ale żeby przedstawiciel Play-a wysyłał mi sygnałki?!

1945. Seks-telefon:
- ...ooooo, taaaaak... zdejmuję teraz skarpetkę... teraz druuugą... aaa... teraz trzeeeecią...
- No żesz, kurwa, dziewczyno, tyś z Czarnobyla?!
- Nie. Z Suwałk...

1946. Seks telefon:
- Możesz coś dla mnie zrobić?
- Tak, wszystko czego zapragniesz.
- Wszystko?
- Wszystko.
- To oddzwoń.

1947. Policja przesłuchuje zgwałconą woźną.
- Gdy panią gwałcili, nie próbowała pani uciekać?
- No gdzie miałam?! Po umytym?!

1948. Wraca mąż z delegacji trochę wcześniej niż zawsze. Wchodzi do sypialni a tam w łóżku leży obcy nagi facet. Pyta się go:
- Gdzie moja żona?
A on odpowiada przerażony:
- W łazience, bierze prysznic.
Mąż na to:
- Ja schowam się w szafie i zobaczę co żona zrobi, a ty bądź cicho!
Wraca żona w podomce i mówi do gościa w łóżku:
- Bierz mnie teraz, mocno, brutalnie, aż się posikam...
A gość:
- Otwórz szafę, to się posrasz...

1949. Student na egzaminie z weterynarii. Profesor do niego:
- Zadam panu ostatnie ratujące pytanie jeśli pan odpowie to pan zda i skończy pomyślnie te studia, więc jak pan myśli: czy da się usunąć krowie ciążę w 7 miesiącu?
Student myśli, myśli i w końcu:
- Nie mam pojęcia.
I oczywiście nie zdał, więc poszedł utopić smutki w barze. Siedzi zdołowany, pije jeden kieliszek, następny, nagle barman do niego:
- Co się stało, może mogę jakoś pomóc?
- Nie chcę o tym gadać i tak mi pan nie pomoże.
I znów student zamawia kieliszek. Potem następny, następny, dalej siedzi zdołowany, więc barman znowu zagaduje:
- No niech pan powie co się stało, jeśli się pan wygada to lepiej panu zrobi.
Na co student:
- Jak pan myśli: da się usunąć krowie ciążę w 7 miesiącu?
A barman:
- O, kurwa, aleś się wpierdolił!

1950. - Jak nazwać cygana zgodnie z poprawnością polityczną?
- Hydrofob.

1951. - Rak jest straszny. Gdybym tylko mógł zamienić się na miejsca ze swoim 12-letnim synem...
- To okropne. Na jaki rodzaj raka on choruje?
- To ja mam raka, nie on...

1952. Według najnowszych badań 8/10 kolesi noszących rurki przynajmniej raz przycięło sobie zamkiem od rozporka wargi sromowe.

1953. - Asiu, czy ty jesteś gorącą kobietą?
- Nie wiem, ale jak wstaję z sedesu to para idzie!

1954. Trzech kumpli rozmawia i żalą się, który ma mniejszego penisa.
Pierwszy mówi:
- Ja to mam tak małego, że jak ostatnio chciałem się wyszczać to ledwo co go w dwa palce złapałem.
Drugi mówi:
- Eee... To jeszcze nic. Ja to mam tak małego, że do szczania kupiłem sobie specjalny zestaw penset.
Trzeci mówi:
- Chłopaki, to jest jeszcze chuj. Podejdźcie do mnie i kucnijcie. Teraz nadstawcie ucho, słyszycie mlaskanie?
- Tak
- To pchła mi pałę siorbie!

1955. Przychodzi petent do urzędu miasta i mówi:
- Chciałbym się inaczej nazywać.
- Jak się pan teraz nazywa? - pyta urzędniczka.
- Józef Gówno.
- Ojoj, to rzeczywiście niefartownie. To jakby chciał się pan nazywać?
- Maciej Gówno.

1956. Stan wojenny. Obywatel Kowalski został skazany na 10 lat, 10 miesięcy i 10 dni więzienia. 10 dni za to, że patrzył na pierwszego sekretarza KC PZPR Jaruzelskiego. 10 miesięcy za to, że patrzył przez lunetę. 10 lat za to, że luneta była przymocowana do karabinu.

1957. - Jesteś dziewczyną z moich marzeń: piękna, dowcipna...
- Chcesz mnie przelecieć?
- I mądra...

1958. Idą pieniądze do nieba. Najpierw idzie 10 złotych. Gdy jest przy bramie, słyszy:
- Ty, 10 złotych, nie pójdziesz do nieba! Do piekła z nim!
Idzie 50 złotych i słyszy to samo. Idzie 100 złotych i też zostaje zesłane do piekła. W końcu idzie 50 groszy.
- Ty, 50 groszy, zasługujesz na niebo.
Inne pieniądze się buntują:
- Jak to?! My mamy większą wartość, a takie 50 groszy idzie do nieba?
Nagle słyszą głos Najwyższego:
- A kiedy was ostatnio w kościele widziałem?!

1959. Przyprowadziłem dzisiaj do domu laskę, którą poznałem w weekend. Ojciec wyszeptał do mnie:
- Skąd ty ją, kurwa, wziąłeś?! Nie dość, że ma zeza, skoliozę, to do tego nie ma zębów...
Odpowiedziałem ze spokojem w głosie:
- Tato, nie musisz szeptać... jest głucha.

!960. Janusz Korwin-Mikke zrobił grilla. Zaprosił znajomych. Kupił piwo.
- Janusz, czemu to piwo takie słabe?
- 3% to bardzo dobry wynik!!

1961. - Słucham, dyżurny komisariatu.
- Sąsiad z siódmego piętra się nachlał i bije żonę!
- I co z tego?
- Ale on ją gania z siekierą po klatce schodowej!
- I co z tego?
- Grozi, że nas wszystkich pozabija!
- I co z tego?
- Ale on namalował sprayem na klatce CHWDP!
- Przyjąłem, wysyłam radiowóz.

1962. Rozmawia dwóch kanibali:
- Jadłeś coś dziś?
- Ani trochę.

1963. Ciapaty wchodzi do sklepu:
- Poproszę mydło i dezodorant.
- Nigdy wcześniej czegoś takiego nie kupowałeś, prawda?
- Wypraszam sobie! Na jakiej podstawie śmiesz tak twierdzić?!
- To piekarnia...

1964. Dzisiaj u mnie w szkole jest dzień PRL-u. Jakoś nikt nie podzielił mojego entuzjazmu, kiedy spytałem się, o której są zawody w pałowaniu stoczniowców.

1965. Typowy macho poślubił niebrzydką kobietę. Tuż po ślubie postanowił wyłożyć jej zasady ich związku:
- Po pierwsze - wracam do domu, o której mi się podoba. Po drugie - żadnego ględzenia z tego powodu. Po trzecie - na stole ma czekać duży obiad, chyba, że powiem inaczej. Po czwarte - będę się spotykał ze starymi kumplami, popijał z nimi, grał w karty, jeździł na ryby i na polowania, i nie masz z tego powodu robić mi wyrzutów. Jakieś uwagi?
- Nie, nie! Wszystko okey! Zrozum tylko, że w tym domu zawsze o siódmej wieczorem będzie seks. I to niezależnie od tego, czy tu będziesz czy nie.

1966. Jak to mawiają w tartaku: niby ludzi coraz więcej, ale rąk do pracy ubywa.

1967. Do drzwi mieszkania w bloku starszej pani puka młody chłopak. Staruszka otwiera:
- Dzień dobry, jestem kolegą pani wnuka. Powiedział mi żebym do pani przyszedł i kazał przekazać żeby pani pożyczyła mu 200 zł., a ja mu te pieniądze podam.
- Ty oszuście!! Mój wnuk nie ma kolegów! Jest rudy!

1968. Przychodzi matka do domu i zastaje syna przy otwartej lodówce jedzącego zamrożone pierogi.
- Synku, mógłbyś je chociaż podgotować!
Syn wystraszony:
- Kto? Ja?! Ja nic nie paliłem!!

1969. - O czym marzy rudy w walentynki?
- O komisji wojskowej, przynajmniej się przed kimś rozbierze.

1970. - Jaka jest najczęściej używana opcja na forum ludzi chorujących na Alzheimera?
- "Zapomniałem hasła".

1971. Rudy w aptece:
- Poproszę coś żebym mógł z kobietami, no wie pani...
- Viagrę?
- Nie... A chloroform jest?

1972. Na badania przychodzi mężczyzna. Lekarz mówi do niego:
- Musi pan przestać się masturbować.
- Dlaczego?
- Bo próbuję pana zbadać!

1973. Siedzi blondynka w ciąży na kanapie i tak się zastanawia: "a może to nie moje?"

1974. Przychodzi baba do lekarza, cała jest posiniaczona, niebieska, zielona...
- O Boże, co się pani stało?
- Panie doktorze, już nie wiem co mam dalej robić... Za każdym razem, kiedy mój mąż przychodzi do domu pijany, tłucze mnie.
- Hmm, znam jeden absolutnie pewny i efektywny środek! W przyszłości, kiedy pani mąż przyjdzie pijany do domu, weźmie pani filiżankę herbaty rumiankowej i niech pani płucze gardło, i płucze, i płucze.
Dwa tygodnie później przychodzi ta sama kobieta do tegoż lekarza i wygląda jak kwitnące życie...
- Panie doktorze, wspaniała rada! Za każdym razem, kiedy mój mąż dobrze wcięty wtacza się do mieszkania, ja płuczę i płuczę gardło, a on nic mi nie robi.
- Widzi pani, trzeba po prostu trzymać mordę zamkniętą.

1975. Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne.

1976. Facet przychodzi do sklepu. Ogląda parę rzeczy. Nagle podchodzi do pracownicy sklepu i wypala:
- A ja chciałbym uprawiać z panią seks.
- Niestety, nasz sklep jest samoobsługowy.

1977. Drogi pamiętniczku. Tu w Soczi mam trzy umywalki w łazience. Z kranu nad jedną jest woda ciepła. Nad drugą zimna. W trzeciej za to działa odpływ...

1978. - Dlaczego Małgosia nie jest już takim wesołym dzieckiem jak kiedyś?
- Bo nie żyje od sześciu dni.

1979. Przychodzi syn do matki:
- Mamo, jestem nekrofilem.
- Co ty pieprzysz?!
- Trupy...

1980. - Kogo można uznać za walczącego z przestępczością?
- Murzynkę po 7 aborcjach.

1981. - Do ilu potrafią liczyć dzieci w Czarnobylu?
- Do pięćdziesięciu na palcach.

1982. Poszedł cygan do wojska, po dziewięciu miesiącach dzwoni jego ojciec:
- Gratulacje, synu, twoja żona urodziła!
- Syn czy córka?
- Brat!

1983. Jako dziecko byłem tak brzydki, że matka karmiąc mnie piersią zamykała oczy i myślała o innych dzieciach.

1984. Podszedł do mnie menel z takim oto tekstem:
- Panie sikać mi się chce, a nie mam czym, wiec daj 2 złote na piwo.

1985. Przychodzi mały Holender do ojca i mówi:
- Tato, daj 5 Euro.
- Nie mam, idź do taty.

1986. Na studiach najbliżej do średniej 5.0 znalazłem się, kiedy sprawdzali mi na izbie poziom alkoholu we krwi.

1987. - Co to jest 90-60-90?
- Mijamy fotoradar.

1988. - Jakie jest najlepsze danie na walentynki?
- Danie dupy.

1989. Chłopak rozmawia z dziewczyną.
Dziewczyna: Jestem piękna?
Chłopak: Nie.
dziewczyna: Czy chcesz być ze mną na zawsze?
Chłopak: Nie.
dziewczyna: Czy byłbyś smutny gdybym teraz odeszła?
Chłopak: Nie.
dziewczyna: Czy płakałbyś gdybym umarła?
Chłopak: Nie.
Dziewczyna usłyszała wystarczająco dużo i odwróciła się ze łzami w oczach. Chłopak złapał ją za rękę i powiedział:
- Pieprzyłem się też z twoją najlepszą przyjaciółką.

1990. - Stary, moja żona jest zajebista, możemy się kochać bez obawy o wpadkę.
- Jak to? Łyka prochy? Jest bezpłodna?
- Lepiej - zostało jej pół roku życia.

1991. Żona wysyła męża do sklepu:
- Kup parówki, jak będą jajka, to kup 10.
Mąż w sklepie:
- Są jajka?
- Tak.
- To poproszę 10 parówek.

1992. - Kochanie, zrobisz mi loda?
- Mógłbyś być bardziej romantyczny.
- Zrobisz mi loda w deszczu?

1993. Facet miał problem z przedwczesnym wytryskiem więc poszedł do lekarza. Zapytał co ma zrobić, żeby problemu nie było. Lekarz mu poradził:
- Jak już będziesz dochodził, to spróbuj się jakoś wystraszyć.
Więc facet tego samego dnia poszedł do sklepu i kupił sobie pistolet startowy, który robi dużo huku i potrafi nastraszyć jak cholera. Podniecony myślą wypróbowania nowego sposobu poleciał szybko do domu gdzie zastał żonę czekającą nago w łóżku. Zaczęli od pozycji 69 i facet momentalnie poczuł, że zaraz dojdzie, więc wystrzelił, żeby się przestraszyć. Następnego dnia znów wybrał się do lekarza. Lekarz pyta:
- No i jak było?
Facet na to:
- Niezbyt fajnie. Kiedy wystrzeliłem, to żona zesrała mi się na twarz, odgryzła mi 5 cm penisa, a z szafy wyszedł sąsiad z rękami w górze...

1994. Pomyka sobie informatyk przez osiedle z koszulką z napisem: *.JPG.
Stoi dwóch łysych blokersów. Przyglądają się i jeden mówi:
- Nie rozumiem, Jebać Pogotowie Gazowe?

1995. - Wiesz, stary, wracam wczoraj wcześniej z pracy, no i oczywiście od razu do szafy patrzę. Pewnie, że siedzi. W samych slipkach i się patrzy na mnie... Ten sam co zwykle, kochanek żony, psia jego mać...
- No i co mu powiedziałeś!?
- Powiedziałem mu: "Idioto! Ile razy normalnemu człowiekowi można powtarzać: rok temu się rozwiodłem i żona już tu nie mieszka!".

1996. Albania zdobyła pierwszy złoty medal olimpijski w Soczi. Sprzątaczka w hotelu wykorzystała moment nieuwagi pewnego Niemca.

1997. Wchodzi cygan do pociągu, szuka przedziału, żeby było jak najmniej ludzi, patrzy, w jednym siedzi 2 młodziaków ok. 20. Wchodzi, już zajmuje miejsce, kiedy jeden z nich sie odzywa:
- Przepraszam, ale tu jest zajęte.
- A to niby przez kogo?
- Przez świeże powietrze!

1998. Wesele studenckie. Panna młoda siedzi smutna i nic nie je. Do pana młodego podchodzi znajomy i pyta:
- Ty, stary, dlaczego twoja żona nic nie je?
- Bo się nie składała...

1999. Mój rudy syn ma dwóch wyimaginowanych przyjaciół. Bawią się razem a jego nie zapraszają do zabawy.

2000. Stoją prostytutki w kolejce do komisji emerytalnej. Wchodzi pierwsza.
- Jak pani pracowała?
- Od przodu.
- 600 zł. emerytury.
Wchodzi druga.
- Jak pani pracowała?
- Od przodu i od tyłu.
- 1000 zł. emerytury.
Wchodzi trzecia.
- Jak pani pracowała?
- Od przodu, od tyłu i do buzi.
- 400 zł emerytury.
- A to czemu?!
- Bo pani była dokarmiana.