31.12.2016 |
Czterej Jeźdźcy
Apokalibacji nadciągają!

|
20.12.2016 |
I jeszcze bonus na
dzisiaj - stare, dobre lata z Flapjackiem w tle :)

 
|
20.12.2016 |
Hakurwa matata!!
Chciałoby się zawyć, niczym Jarosław Kaczyński wraz z kotem w
dniu końca kadencji Andrzeja Rzeplińskiego w TK... Tyle lat
czekania! Ileż razy w tym czasie upadłem (choć zawsze się
podnosiłem, nawet z rozjebanego fotela, z nieuronioną kroplą
puszkowego Harnasia), ile poniosłem porażek, ile przyjąłem na
owłosioną klatę poniżających obelg, oskarżeń, że nic nie
potrafię, do niczego się nie nadaję, a jedyna pozytywna rzecz,
jaka mi wyszła w życiu to test na obecność wirusa HIV. Nie
przeczę, myliłem się wiele razy w życiu, przeinaczałem wiele
pojęć, ale w końcu dochodziłem do istoty rzeczy, ażeby podać
parę przykładów:
- Nergal to jednak nie Thorgal,
- ekshumacja to jednak nie ekskomunika,
- heroinizm to jednak nie heroizm.
I wiele pytań zadawałem, do dzisiaj nie uzyskując
(satysfakcjonujących) odpowiedzi:
- czemu partia Razem działa zawsze osobno?
- czy PiSeptol to jest lek na całe zło?
- czy Facebook ma konto na naszej klasie?
- czy głuchoniemy spiker w radiu to dobry pomysł?
- czy cieczka to badania okresowe?
I wtedy, gdy już zaparcie trwało blisko tydzień, przyszła ta
nowina: WYGRAŁEM LIGĘ! Rzutem na taśmę, co prawda, ale prowadząc
praktycznie przez całą rundę, byłoby nietaktem na ostatniej
prostej dać dupy.

|
15.10.2016 |
Justyna Kowalczyk
(vel Koksiarczyk), moja "ulubienica" - najbardziej rozpoznawalna
klacz polskiego sportu, gejzer intelektu, niepotrafiący sklecić
w miarę sensownego zdania złożonego, strajksegejn! W swoim (jak
zwykle) miernym stylu skomentowała aferę dopingową z Johaug w
roli głównej, choć powinna być ostatnią osobą, która zabiera
głos w kwestii jakiegokolwiek niedozwolonego wspomagania. Jednak
nie mogła się powstrzymać, aby "dopiec" jednej z
najgroźniejszych rywalek i dołożyć swoje trzy grosze zawierające
śladowe ilości kału - przyganiał rondel patelni. Co prawda, w
ripoście posypało się trochę nieprzychylnych komentarzy odnośnie
jej szprycowania się, ale w jak zwykle rozbrajający sposób Jusia
zbagatelizowała stare, dexamethasońskie czasy. Tę dyscyplinę
sportu, podobnie jak podnoszenie ciężarów i kolarstwo powinni
zaorać za jeden wielki oszukańczy szwindel! To nie pierwszy
wyskok naszej celebrytki, która powinna raczej zbierać siły do
jednej z kolejnych edycji "Tańca z Gwiazdami", a ze sportem dać
sobie spokój. No, chyba, że tęskno jej do nie tak dawnych
czasów, jak to rozjebała małżeństwo Sebastiana Parfjanowicza,
zrobiła sobie z nim dzieciaka, a gdy koleś się kapnął, że
popełnił faux pas życia, Jusia już się postarała, żeby obrzydzić
mu życie biegając po wszelakich mediach i obnosząc się z
"depresją". Nawiązując do problemów Norweżki, mam dla naszej
czterystuzębnej gwiazdy tzw. frazeologizm: kończ maść, wstydu
oszczędź...

|
16.08.2016 |
Każdy w pewnym
momencie swej nędznej egzystencji zaczyna wyrastać ze św.
Mikołaja, z rakotwórczych gum do żucia Turbo, z roweru z
czterema pedałami, ze słuchania Krystyny Santor, Ireny Prońko i
Slayera, a także przestaje mylić pojęcia - dowiaduje się, że
ewakuacja to coś innego niż ejakulacja, morela nie smakuje jak
mortadela, a nekrofilia nie jest triumfem miłości nad śmiercią.
Staje wtedy przed szekspirowskim dylematem rodem z "Hamleta" i
jego tytułowego bohatera - BYĆ ALBO NIE BYĆ. Oczywiście
nieznacznie zmodyfikowanym, aby spełniał wymogi dzisiejszych
skomputeryzowanych czasów. W takim oto punkcie życia znalazłem
się i ja ostatnio - na przyjęciu weselnym. Będąc w ubikacji
naszło mnie to egzystencjalne pytanie, tzw. kiblo-dylemat:
jebnąć stolca, czy pierdolnąć selfie? Czując pogardę dla
intelektu i uczuć wyższych wybrałem drugą opcję i oto jest.
Zdjęcie dekady - poprzednio tak elegancko wyglądałem, będąc
głównym bohaterem policyjnego okazania. Enjoy!
p.s.1. Jeśli będzie milion lajków pod tym zdjęciem, wstawię swoją
roznegliżowaną fotę zrobioną nad wodą, przy kanale ściekowym -
jednocześnie zapraszam do subskrybowania owego kanału...
p.s.2. Furorę swego czasu zrobił zakrzyk Joachima Brudzińskiego,
który na słowa swego guru, Jarosława Kaczyńskiego: "cała Polska
z was się śmieje" dorzucił: "komuniści i złodzieje". Czy tylko
mi się wydawało w pewnym momencie tego widowiskowego melanżu, że
usłyszałem: "a teraz idziemy na jednego", a z jednego ze stołów
popłynęła dopowiedź: "ze sztucerem na ciapatego"?

|
08.08.2016 |
Moje kochane
krzesełko, umiłowany fotelik - dzisiaj się rozjebał doszczętnie!
R.I.P. Tyle ze sobą przeżyliśmy (za cztery lata minie trzy i pół
roku od naszego poznania) i nagle, ni stąd, ni zowąd, odszedłeś
na drugi krąg. Tak dużo razem przeszliśmy: przeglądaliśmy
wspólnie pudelka, chichraliśmy się z Grycanek, gotowaliśmy
kompot, a później używaliśmy jednej strzykawki, wyrzucaliśmy
kopytka przez okno, sikaliśmy w windzie, modliliśmy się do
Baphometa, kradliśmy wózki z Tesco, strzelaliśmy z wiatrówki do
rowerzystów, nawet miałem Ci we wrześniu założyć profil na FB i
na portalu randkowym. Miałem Ci kupić rower, mieliśmy jeździć
nad zalew, na jagody i muchomory, na mecze Korony i Radomiaka, a
nawet do Sosnowca na wczasy pod grzybem. Miałem już nawet bilety
na tegoroczną Disco Ka(ł)dzielnię... Ale widziałem, jak ostatnio
niedomagasz, gaśniesz w oczach, nienaturalnie się rozkładasz -
tak się cieszyłeś na Światowe Dni Młodzieży, ale nie mogłem Cię
już tam zabrać. Choroby i tego, że jesteś bezdusznym krzesłem,
nie oszukasz...
Chciałbym powspominać jeszcze raz te wspólne chwile, ale głos mi
się łamie, ręce truchleją, powiększona tarczyca nakurwia...
Jednej naszej wspólnej imprezy nie zapomnę do końca listopada -
jak mnie bolał żołądek, jak tańczyliśmy ze sobą, jak łykaliśmy
dropsy, jak się śmialiśmy i razem odpoczywaliśmy, a mnie nadal
bolał brzuch. Już zawsze będę pamiętał o tej naszej "no-spa
party". Teraz już nic nie znaczą wszystkie Twe fochy, doły,
depresje, buta i zarozumiałość - już nie będziesz mógł spłacić
kredytu zadufania.
Nawet nie wytrzymałeś, mój foteliku, do kolejnych wyborów
parlamentarnych. Wiem, dla Ciebie to też był cios - zwycięstwo
PiS-u, a już rok Dudy to było dla Ciebie zbyt wiele. Nie
dotrwałeś nawet do Twojego ulubionego święta katolickiego -
Matki Boski Dzielnej - zabrakło dosłownie paru dni. Ty zawsze
byłeś dzielny i taki pozostaniesz w mojej pamięci...
Zanim Cię pochowam (tj. wypierdolę na śmietnik), chciałem uczcić
Twą pamięć apelem smoleńskim i zaśpiewać Twoją ulubioną piosenkę
- cover Madonny w wykonaniu Isis Gee - "La Islam Bonita".
Żegnaj, niech Ci tam po drugiej stronie będzie lepiej niż pode
mną...
p.s. w sumie wszystko się wyjaśniło, bo miałem już skarżyć
producenta, bo o mało co mi Harnaś nie wypadł z ręki, jak mi się
horyzont wywrócił do góry nogami - myślałem dotychczas, że mój
ukochany fotelik obsługuje wagę do 1200 kg, a tu taki zonk - nie
zauważyłem przecinka przed ostatnim zerem :(
   
|
03.07.2016 |
Jak to powiedział
kiedyś ktoś mądrzejszy ode mnie: "Od polityków nie wymagamy,
żeby mówili prawdę. Wymagamy od nich, żeby się nie dali złapać
na kłamstwie". A czy od mediów wymagamy czegokolwiek? Choćby
cienia rzetelności? A jeśli już dadzą się złapać na kłamstwie,
to czy przeproszą, ukorzą się? Tak, wiem, marzenie ściętej głowy
w większości przypadków... Są różne rodzaje manipulacji mediów,
niekoniecznie tylko tych mainstreamowych: mniej lub bardziej
bezczelne, śmieszne, żałosne, kretyńskie, debilne,
wysublimowane... Długo by wymieniać. Jest i TVN. Choć TVP, jako
telewizja reżimowa, doszlusowała już do lidera z ul.
Wiertniczej, to i tak ex-stacja Waltera pozostawia całą resztę
daleko w tyle. Nie tak dawno szerokim echem odbił się rozwód
między TVN-em i Legią Warszawa - realizowali wspólnie serial "(L)egenda"
na 100-lecie jakże utytułowanego klubu. A wszystko poszło o
słynny napis na transparencie wywieszony podczas meczu z Piastem
Gliwice: "KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice -
dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice!" No i czytam sobie
teraz właśnie ostatni "Newsweek" (też wzór rzetelności i
obiektywizmu!) i wywiad z Bogusławem Lindą. Oddajmy głos
legendarnemu Maurerowi:
Piotr Bratkowski: Pan niedawno doświadczył hejtu po wypowiedzi
na temat Łodzi jako miasta meneli.
Bogusław Linda: Delikatnie mówiąc, to niezupełnie było tak, jak
przedstawiały media. Pisano, że wynajęto mi ochroniarzy, co było
kompletną bzdurą: ochroniarze zawsze są na planie filmowym. Przy
"Powidokach" też, ale nie ochraniali mnie, tylko pilnowali, żeby
nikt nie ukradł kamery, nie właził na plan. Nie było też żadnych
gwizdów z okien, zagłuszania kręconych scen głośną muzyką. Zdaje
się, że to kochany TVN sobie zaszalał. Był na przykład taki
napis na murze: "Jebać Lindę i Legię". Ze swastyką. Tego nie
mogli pokazać, więc kilkadziesiąt metrów dalej sami namalowali:
"Jebać Lindę" - i to pokazali. Nie chciało mi się wierzyć, że
można aż tak manipulować. Okłamać wszystkich dla kasy, dla
oglądalności.
Należy tylko przypomnieć, że wtedy jeszcze TVN i Legia byli
dobrymi funflami, a ich przyjaznym relacjom nie zaszkodził nawet
słynny incydent z zawołaniem Starucha & co. "jeszcze jeden" po
śmierci jednego z ówczesnych właścicieli klubu, Jana Wejcherta.
Brawo! Jeśli często TVP nazywane jest TVPiS, to wypadałoby
dorobić i "gębę" TVN-owi - TVNiedojebańcy - myślę, że to nie
będzie przesadzone!
p.s. Tak na marginesie, a to już jest naprawdę margines
społeczny, we wczorajszym wydaniu Super Expressu rewelacyjny
dodatek (patrz: zdjęcie poniżej). Ciemny lud nie dość, że to
kupi, to jeszcze pokoloruje! No to do kredek świecowych, start!

|
24.06.2016 |
Brexit, srexit! Ja
tam wychodzę codziennie z domu, czasami z siebie, włosy mi
wychodzą z klaty i jakoś nie robię z tego wielkiego halo.
Wszystkich powracających z saksów z Wysp chętnie powitamy po
staropolsku - chlewem i stodołą. Nie pierwsi i nie ostatni tacy
co wrócili i żyli długo i szczęśliwie, bo byli już po
czternastym piwie... Tymczasem przed moim blokiem wyrosła dziwna
konstrukcja - nieoficjalnie się dowiedziałem, że będą tam
wieszać niewierzących, a ja jestem podobno na szczycie listy TOP
666 - chyba, że zmienię styl życia i będę chwalił Pana jedyną
kolędą, którą znam, pt. "Drops", co idzie mniej więcej tak:
"Turlajże Jezuniu, turlajże, turlaj..." A to wszystko w myśl
zasady: a na słupach zamiast flagi, będę wisiał całkiem nagi...
Wczoraj był dzień ojca, a co obchodzą czarnoskórzy w tym dniu?
Spacerniak!

|
05.06.2016 |
Wielka
inwentaryzacja działu "Encyklopedia Industrialu". Ogromne
porządki i przywrócenie ładu oraz funkcjonalności. Zapraszam!
|
05.06.2016 |
"ANOTHER DAY IN
PARASITE" - parafrazując genialny kawałek Phila Collinsa - taki
tytuł miała mieć moja dzisiejsza (cykliczna?) krótka rozprawka
facebookowa, ale... W ostatniej chwili zmieniłem tytuł na
"FRUSTRACJA, KURWAAAA!" (tu akurat parafrazując kultowe: SLAYER,
KURWA!). Ale koniec z parafrażeniem, bo dalej będzie li tylko
język pospolity. I wulgarny - jak to u mnie zazwyczaj...
A opowiem o pewnym hipermarkecie, pod brytyjską banderą - jak
nie trudno się domyślić bohaterem tej żenującej historii będzie
TESCO, w którym często robię zakupy, i to z wielu powodów:
poczynając od tego, że właśnie przed nim codziennie wysiadam z
obozu pracy, a kończąc na tym, że jest to market chyba najlepiej
zaopatrzony w Kielcach we wszystkie artykuły i nikt nie zwraca
uwagi na mój pomarańczowy drelich i kominiarkę. Wczoraj sobota,
więc myślałem, że tuż po otwarciu nie będzie tłoku, a co za tym
idzie słynnych na całą galaktykę Polaków-Cebulaków (i tu
okazjonalny dowcip idealnie pasujący do sytuacji:
Kasjerka do kasjerki w TESCO:
- Ej, Grażyna, jaki kod ma cebula?
- +48.),
co to przyjeżdżają doznać życiowych wrażeń i przeżyć podczas
macania pomelo i tajlandzkiej bielizny oraz delektowania się
trzecią godziną powożenia skrzypiącym dyliżansem na zakupy z
rozwrzeszczanym bachorem w środku i napoczętymi bułami
wrocławskimi. Ale gdzie tam, nawet o tak wczesnej porze buractwo
na blachach TOS, TJE, TPI i, przede wszystkim!, TKI (jak ja to
ich nazywam: TK i wszystko jasne) zastałem na marketowej
dzielni. I powyższe nawet bym przebolał, bo ja z listą zakupów w
smartfonie robię szybką przebieżkę po sklepie, kupuję zapisane
towary i otwór, tj. do kasy i do domu. No, ale często zdarzają
się nieprzewidziane historie. Zbyt często... W sumie nie
zdziwiłem się, że już z samego rana codzienna prasa wygląda na
przestrzeloną (tzn. przeczytaną wszerz i wzdłuż) i leży, jakby
ją ktoś po użyciu pierdolnął do kosza na śmieci, a nie odłożył
na swoje miejsce. Pewnie wszystkie dodatki już zajebane, a
krzyżówki rozwiązane. Ale to i tak nie jest nic
najbezczelniejszego - niektórzy są takimi troglodytami, że idą z
np. Gazetą Wyborczą do bistro (żarcie wewnątrz TESCO o smaku
płonącego MOPS-u i mirabelek) i nie dość, że przy bigosie z
rukolą, czy innej wegańskiej golonce po bretońsku wraz z lampką
Harnasia czytają, to jeszcze upierdolą i taką odkładają na
miejsce, czyli do śmietnika prasowego. Niektórzy zapewne wytrą
jeszcze takim czasopismem spocone jajka i uznają, że ofiara
została spełniona. Można beknąć, pierdnąć i jebnąć w nieznane,
np. do działu z ekskluzywnym alkoholem, ażeby chociaż nacieszyć
oko i zostawić ślinę...
TESCO chyba zatrudniło ostatnio jakiegoś speca od logistyki.
Najpewniej z afgańskiego pola makowego, bo co i rusz artykuły
pozmieniały lokalizację i tylko człowiek kursuje jak głupi w
poszukiwaniu potrzebnego asortymentu. Naprawdę trzeba być
pojebanym, żeby tak utrudnić życie, ale podobno to jest wszystko
przemyślane, bo, zakładając na przykład, że przyjedzie ktoś z
Woli Kopcowej zakupić dwie kraty Prażubra na krechę, popitkę z
rozpałką pod grilla w jednym, kiełbę po 6,50 zeta za kilometr i
jeszcze schować w spodnie zajebaną gratisową gazetkę, to
szukając tych właściwych artykułów zapisanych na pożółkłym
brystolu dla Januszów, zakupi jeszcze wiele innego dziadostwa,
zupełnie nieprzydatnego, ale... jak się tak kursuje między
półkami, to aż żal nie kupić, szczególnie, że jest się dopiero
co po wypłacie, portfel nieprzyzwyczajony do trzymania takiej
Ilości banknotów dość długo, bilon parzy, więc trza wydać i
spierdalać matizem na gaz, bo komary już czekają na grillowników
z większym utęsknieniem niż gawiedź właściwa...
Dzisiaj króluje patriotyczna odzież na ME 2016 - szaliki
wyklęte, rakotwórcze wuwuzele, koszulki mejdinczajna za 5 zeta w
promocji wraz z zamykanym kubkiem na parujący stolec - raj dla
prawilnych patriotów spod znaku Burego czy innego Łupaszki. Bóg,
Majówka, Wpierdol! BMW! I tylko sobie nucą pod nosem dyskopolowy
przebój zespołu After Party pt. "Nie daj życiu się": "Nie daj
życiu się, z nami napij się / Olej smutki, żale... jebnąć ci,
pedale?!" Jest też i coś dla zbakanych lewaków w dziale
komiksy/fantastyka/odkurzacze: "Gender dla opornych", "Przytul
ciapaka" (aż mu żyła na czole wyjdzie - przyp. Keru) i
dziewiętnasta część biografii Adriana Zandberga. Prawdziwe to
wszystko jak naturalna uroda naszych najsłynniejszych Ewek:
Chodakowskiej i Minge.
Ciekawie też jest na dziale wędlin:
Ja: Poproszę 20 deko baleronu, ino w plasterkach...
Ekspedientka: Ojojoj, ale mi się ukroiło... Może być 4 kilo?
Oczywiście to wszystko teoria, bo kim trzeba być, żeby kupować
wędliny w markecie? Już na Allegro mniejszy strach...
O dziale alkoholu napiszę tylko jedno: jeśli nikt nie widzi
różnicy w smaku Budweisera z polską etykietą, a oryginalnego
(czechosłowackiego), to powinien, aż takich szczytów już nie
zdobywać i zatrzymać się na sączeniu Tatry przez szlauch… To tak
jak nie odróżniać smaku przy delektowaniu się kompotem i
kompostem…
Ale dzisiaj najlepsza akcja była już przy kasie, czyli przy
samym wyjściu, światełku w tunelu. Przede mną tak na oko
50-letni gość zapewne z matką. No i zakupów natrzaskali na 320
zyla (szacun!). I się zaczęło...
- A ten kubek, co był w gratisie, to nie został doliczony
czasem?
- Nie, został odliczony.
- A gdzie to pisze, może mi pani pokazać na paragonie...
No, kurwa, paraklienci przy parakasie sprawdzający paragon.
Kubek 2 PLN, a ten szuka wraz z kasjerką jebanego storno już
kolejną minutę. Ale dali radę! Jeszcze wcześniej się spytała
kasjerka, czy chce gość płacić zbliżeniowo, bo wyjął kartę...
320 PLN zbliżeniowo?! O czymś nie wiem, że tak można?! No i
zaczyna już mnie kasować, a tamci się średnio kwapią do
pakowania zakupów do wózka, więc grzecznie zwróciłem uwagę, że
może by się troszkę streszczali, bo ja nie mam jak odbierać
swoich zakupów po nabiciu, to się żachnął gość, że "a może ja
lubię przebywać w TESCO?" Odpowiedź moja mogła być tylko jedna:
"jeśli tak, to zapraszam na dział z nabiałem, a nie na okupację
jebanej kasy". Jeśli tak kochają wspólne weekendy rodzinne w
TESCO to niech się zaopatrzą w elektroniczne bransoletki z
zakazem opuszczania marketu.
Ogólnie to chyba nie tylko w TESCO się frustruję - ostatnio w
delikatesach SPOŁEM-owskich stałem przy jednej z kas, że przy
kasie obok już chyba dwudziesta osoba została obsłużona, a ja
nadal trzeci przy swojej. Miałem halucynacje nawet, że co
niektórzy robią już drugą kolejką kupując znowu bułki i ser na
śniadanie. No i wyrwało mi się bezwolnie: "JA PIERDOLĘ!" Na to
się odwróciła kobieta przede mną informując mnie, ze ta pani,
blokująca ruch, właśnie płaci pierdyliard rachunków, bo się
okazało, że jest taka możliwość w SPOŁEM. Moje "To niech
wypierdala na pocztę - jest naprzeciwko. Ile zaoszczędzi - 2
zeta? Zasponsoruję! Chwalmy Pana, że kredytów tutaj nie
udzielają..." było zakończeniem jakiejkolwiek dyskusji... Tak na
marginesie, to chwilę później spotkałem tą kobietę w punkcie
LOTTO, jak wyjęła chyba z 10 kuponów i kazała sobie sprawdzać,
czy nie trafiła przynajmniej siódemki... Ja oczywiście stałem za
nią, tym razem już bezpośrednio... Nie chciało mi się już nic
mówić, tylko cichutko popłakiwałem...
A co słychać w regionie, poza hipermarketem? Ano zbliża się
wielkimi krokami referendum (12.06) w sprawie odwołania wąsatego
naczelnika Kielc, wyjątkowego nieudacznika i szkodnika. Speca od
przystanków i klubu piłkarskiego. Na tą okazję, przedwczoraj,
rzecznik Kieleckiego Komitetu Referendalnego dostał wyrok
czterech miesięcy bezwzględnego więzienia (jeszcze
nieprawomocnie). Przypadek? Oddajmy głos Popkowi: "Kurwa, nie
sądzę!"
p.s.1: żeby nie było, że tylko narzekam, marudzę, wszystko mi
przeszkadza i mam klimakterium - dostałem za to już drugi
znaczek TESCO, chyba se je w **** wsadzę...
p.s.2: ja też w sumie nie jestem bez winy, ale przecież nie o
mnie ten tekst - swego czasu zakupiłem ciśnieniomierz ojcu,
ażeby wypróbował w domu, i gdy będzie z nim wszystko okey, to
miałem się zgłosić do TESCO na podbicie gwarancji na niego.
Ciśnieniomierz działa do dzisiaj, a gwarancja... Ciekawa
sytuacja mnie spotkała. Wręczyłem w punkcie obsługi paragon za
to ustrojstwo, bo z nim musiałem iść - młody gość pewnie od
niedawna tam pracujący, szuka i szuka czegoś na nim, więc
zagaduję ciepło i przyjaźnie: "czegoś, kurwa, nie może pan
znaleźć?!" Popatrzył tylko na mnie i popodbijał na bezdechu
wszystko na karcie gwarancyjnej. W drodze do domu, jedyne co
myślałem o tym, że jakich to zjebów tam przyjmują, że i ja bym
się pewnie tam nadał, ale zainteresował mnie paragon, więc
zacząłem go studiować i co się okazało? Że nie było na nim
żadnego ciśnieniomierza! Za to był dzbanek filtrujący Brita -
cóż, pomyliłem paragony, zdarza się, ale i tak zdygany koleś mi
gwarancję podbił. Ma się ten dar przekonywania ;)
p.s.3: autentyk z piątku:
Kasjerka do mnie: - Fuj, kupuje pan tą gazetę Urbana?! (chodziło
o "NIE")
Ja: ... (cisza)
Kasjerka: Oooo, "Newsweek" - to może być!
p.s.4: dowcip na koniec:
Młody lekarz odebrał pierwszy poród. Pyta ordynatora:
- I jak mi poszło?
- W zasadzie dobrze, ale po pupie klepie się noworodka, a nie
matkę.

|
27.05.2016 |
Świetny artykuł o
współczesnych polskich darmozjadach, czyli jak z bycia w ciąży
uczynić dość osobliwy sposób na życie, bo stan inny od
błogosławionego jest stanem... szalenie dziwnym! Maciora
Elbanowska i jej permanentne wzdęcia ciążowe...

|
26.05.2016 |
Z okazji Dnia
Matki: "Pewnego dnia moja matka nazwała mnie skurwysynem, więc
ją uderzyłem, bo nikt nie będzie tak mówił o mojej matce, potem
uderzyłem siebie, bo nikt nie będzie bił mojej matki, potem
matka uderzyła mnie, bo nikt nie będzie bił jej syna i potem
uderzyła siebie, ponieważ nikt nie będzie mnie bił, więc
uderzyłem ją, bo nikt nie będzie bił mojej matki..." :D
|
22.05.2016 |
Kiedy byłem
jeszcze małą dziewczynką, chorowałem na przewlekłą
holokaustofobię (strach przed zamknięciem w piecu). Marzyłem
wtedy, aby zostać - jak wszystkie chyba dzieci - strażakiem lub
milicjantem. Szybko mi jednak przeszło, gdy się dowiedziałem, że
strażak gasi, a nie podkłada, ogień, a milicjant łapie bandytów,
zamiast okradać banki i gwałcić staruszki (w pozycji na
wnuczka). Też mi bohaterstwo... Minęło 30 lat z okładem i jedyne
o czym marzę, to żeby wygrać ponownie rundę skreśleń naszej
firmowej bukmacherki. Parafrazując tekst Budki Suflera: "znowu w
lidze mi nie wyszło". Ale może za pół roku...
p.s. łycha jeszcze nie zakupiona, a co za tym idzie, nie
wręczona, gdyż trwają negocjacje, o zamianie nagrody na czystą
Wyborową...

|
13.05.2016 |
Wczoraj skończyłem
38 lat - piękny wiek, hehe. Cudowne prezenty dostałem, a oto
najoryginalniejszy z nich...

|
06.05.2016 |
"Dziennik Gazeta
Prawna" - wydanie dzisiejsze (weekendowe) i dodatek kulturalny,
a tam... recenzja nowej płyty Roba Zombie. Nie spodziewałem
się...

|
23.04.2016 |
Legnica, miasto
cudowne, a wręcz CUDne. Dla mnie co najwyżej cudaczne... W
parafii św. Jacka 25.12.2013 (jakże symboliczna data) została
upuszczona hostia. Jak to jest w zwyczaju i z całym ceremoniałem
umieszczono ją w kielichu z wodą. A dalej, to już chyba wszyscy
wiedzą: nie rozpuściła się, za to wydzieliła krwawego
"pajączka". Powołano komisję >>mającą wyjaśnić, czy doszło do
interwencji sił nadprzyrodzonych, komisja zaś zwróciła się do
naukowców. Teraz jej członkowie triumfalnie ogłaszają, że nauka
jest bezradna, więc nastąpił cud! Na czołowego eksperta wyrosła
kardiolog dr Barbara Engel, członkini... Rady Katolików
Świeckich przy Biskupie Legnickim. (...) Oprócz niej w roli
znawców występowało czterech księży. Lekarka przyznaje, że
"wiara mogła mieć wpływ na wyniki badań, a na pewno nie można
tego wykluczyć".<< I szybka konkluzja: >>skoro komisja
Macierewicza może udowodnić zamach w Smoleńsku, to wszystko jest
do udowodnienia - wystarczy prawidłowo dobrać ekspertów.<<
Zlecono także badanie rzeczonego komunikantu innym kompetentnym
instytucjom, które nie wykazały w hostii obecności tkanki
mięśniowej serca. Ale te opinie były niesatysfakcjonujące, więc
nie przebiły się do szerszego grona odbiorców. Faktem jest, że w
cudownej hostii nie ma DNA. >>Tkanka mięśnia sercowego bez
ludzkiego DNA - to dopiero cud! Niestety, straciliśmy tym samym
okazję, aby poznać kod genetyczny Chrystusa. Jak nic okazałoby
się, że to Polak. Może nawet mieszkaniec jakiejś legnickiej
plebanii... (...) Sezon pielgrzymkowy za pasem, a pobożnym
obieżyświatom przejadły się Częstochowa i Licheń - pora na coś
nowego. Biskup polecił już przygotowanie odpowiednich warunków
do podziwiania relikwii. W czerwcu show ruszy pełną parą. Będzie
to także biznes, na którym da się sporo zarobić...<< Taka druga
Sokółka, a jak się "cud" przyjmie (ktoś ma wątpliwości?), to
niewykluczone, że nastąpi wysyp podobnych patologii. I epilog,
który może zmrozić niejednego radykała katolickiego: >>Serratia
marcescens - pałeczka krwawa, zwana też cudowną - oto sprawczyni
całego zamieszania. Najlepiej rozwija się ona na pieczywie, bo
żywi się skrobią. Czymże innym jest hostia, jak nie rodzajem
pieczywa? Bakteria ta wytwarza czerwony pigment - wygląda to jak
krwawa plama. Nazywana jest cudowną właśnie dlatego, że stoi za
"cudami eucharystycznymi". (...) O pałeczce krwawej przeczytamy
choćby w "Wiedzy i Życiu" - jednym z najstarszych polskich pism
popularnonaukowych. (...) Na okoliczność legnickiego "cudu"
bakterię opisała Martyna Franczuk, dziennikarka i naukowiec w
jednym. To w razie zarzutów, że Serratia marcescens jest
produktem "bezbożnej propagandy". Może warto byłoby ten temat
poruszyć we wskrzeszonej w TVP2 "Sondzie"? A, zapomnieliśmy, że
prowadzi ją Tomasz Rożek, pracownik "Gościa Niedzielnego".<< I
koło się zamyka, cud musi być i już! Bo tak!
Autorem zdań wziętych w cudzysłów >> << jest Piotr Czerwiński -
z ostatniego wydania tygodnika "Fakty i Mity" (22.04.2016)

|
19.04.2016 |
W ostatnim numerze
prawicowego tygodnika "Do Rzeczy" wywiad z Mariuszem Maxem
Kolonko przeprowadzony przez Kamilę Baranowską. Baranowska -
młoda, bardzo ładna, zgrabna dziennikarka ("object ruchable" -
jakby to powiedziało dzisiejsze młode pokolenie buntowników z
glejakiem mózgu głosujące na PiS), ale tępa jak siekiera z
Carrefoura, która regionalnie jeszcze daje radę (na łamach
rzeczonego czasopisma prowadzi rubrykę plotkarską), ale rzucona
na głęboką wodę (vide: "Loża Prasowa", TVN24, 10.04.2016)
popłynęła jak ostatnio czterystu nielegalnych imigrantów. A w
wywiadzie... Slogan goni banał, propagandą poganiając. Maxiu
mógłby swobodnie napisać 69-tomową populistyczną epopeję o
niczym, choćby pod tytułem "2+2=4" lub "Krowa daje mleko, a
najbardziej znany Edin to Dżeko" - czyli o czymś, co wydaje się
tak oczywiste, że już bardziej nie może, ale Max i tak to
przedstawi jako swój pogląd - jakże oryginalny i kontrowersyjny,
ma się rozumieć. Opowiada takie dyrdymały, mając czytelnika
widocznie za kretyna. Oczywiście sypie z rękawa pomysłami na
wszystkie bolączki Polski i Polaków. Problemy faktyczne, jak i
wyimaginowane. Parę przykładów i jego cudownych rozwiązań:
- konflikt o Trybunał Konstytucyjny ("Ja bym jednak zaufał
ludziom i zrobił wybory do TK. To zamknęłoby dzioby
wrzeszczuchom z ulicy i pewnie uczesało rozczochranego Belga z
Brukseli."),
- polski parlament ("Rozwiązać albo ograniczyć Senat. Zmniejszyć
liczbę posłów w Sejmie, ale dać im duże pieniądze za dobre
rządzenie, żeby ich nie mogła podkupywać Merkel."),
- Komisja Wenecka i okołounijny burdel ("Polska nie powinna dać
się zagnać do narożnika, tylko wepchnąć do narożnika Unię
Europejską."),
- KOD ("Teraz manifestacje KOD są zagrożeniem nie tyle dla PiS,
ile dla Nowoczesnej."),
- Telewizja Polska ("Ogłosić bankructwo TVP i stworzyć media
publiczne na nowo.").
Takie to solucje - albo głupie, albo niedorzeczne - najprędzej
jedne i drugie. The Best of pobożne życzenia (jakbym miał się
sugerować następnym akapitem). Normalnie na kłopoty... Kolonko.
Nie obyło się także bez wkurwiających anglojęzycznych wstawek,
podkreślających słomę wystającą z Kubotów Pana Hrabiego z
Ameryki:
- "taktyczny no big deal",
- "wtedy przed Polską sky is the limit",
- "zawalidroga na highwayu niemieckiej ekspansji",
- "program, w który włożyli potem te pieniądze, to ratingowy
flop",
- "myśleć >>out of the box<<, nowocześnie i nie bać się wejść do
gry z supermocarstwami",
- "dla Dziadka Piłsudskiego to byłby piece of cake".
A to tylko jeden wywiad, kilka stron papieru… Na swoim kanale
takiego nasycenia idiotyzmów jest od groma i ciut ciut. Ot, taki
prawie nasz pajac, młodsza wersja dziadzia Korwina-Mikkego.
Jeden z braci Max... znaczy Marx.
A kim jest prywatnie? Mariusz Max Kolonko (born: Mariusz
Kolonko; Max-a przybrał zapewne jak nasz Wojciech Basiura, znany
bardziej jako Modest Amaro - dla idiotycznego podkreślenia
amerykańskiej służalczości, tudzież dla pozbycia się włoskich
kompleksów) to 100% patriota. Taki, co to jeździ polskim autem,
ma polski odkurzacz, polski garnitur, używa tylko polskich
perfum, smaruje polskim masłem polski chleb, a na kromce tylko
polska wędlina, polski pomidor posypany polską solą. Do pełni
szczęścia brakuje polskiej kokainy do wciągnięcia polskim, a
jakże, banknotem - szczególnie, że Kolonko chodził w liceum do tej
samej klasy co Radosław Sikorski, któremu Janusz Palikot
przypisywał okołonarkotykowe sympatie. Swego czasu związany był
z Weroniką Rosati (czy ktoś jeszcze, oprócz mnie, z nią nie
był?!), która była bohaterką "Nocnika" Andrzeja Żuławskiego
["bez peruki się nie ruszy, peruka ją powiększa, upiększa,
upiększa ją nachalno-kurewsko-egipski makijaż - w której wygląda
staro, brzydko, wulgarnie, upodobniona do setek dup"], o której
Tede rapował: "suchy konar ssiesz za miliony monet/ sprzedałaś
się dziwko". MMK ceni Bogdana Rymanowskiego, za to glanuje
Tomasza Lisa i w ogóle ma niemieckie fobie. Zyskał popularność
poprzez szerzenie nienawiści i wyzywanie wokół wszystkich od
nieumiejoków.
Pewnie do TVP Max nigdy nie trafi, ale przez taki wywiad bardzo
skutecznie rozreklamował swoją telewizję (MaxTV), gdzie w sumie
to powinna być adnotacja, że wywiad/artykuł jest sponsorowany i
następuje lokowanie produktu. Cóż, Max bardzo zabiega, aby
wyżebrać miejsce dla swojego kanału na multipleksie...
I na (pierwszą nóżkę) koniec perełka - wisienka na makowcu -
cytat mówiący chyba wszystko o stanie umysłu naszego Pana
Megalomana: "Więc rozwiązałbym całą tę telewizję, potem
przyjąłbym nie 3,5 tys., a tysiąc najlepszych ludzi, jacy są w
tym businessie. Dzwonię np. do Rymanowskiego z TVN. >>Ile pan
tam ma?<<. Albo lepiej: >>Cokolwiek pan tam ma, daję dwa razy
tyle. Niech pan jutro przyjdzie do mnie<<. On na to pewnie:
>>Nie mogę, bo mam zakaz konkurencji<<. >>Jaka jest kara za
zakaz?<<. >>Tyle i tyle<<. >>OK, ja zapłacę, jutro u mnie,
pojutrze jest pan na antenie<<. Zabrałbym w ten sposób
konkurencji najlepszych, zostawiłbym im co najwyżej sekretarki.
Chociaż nie, te fajniejsze też bym im zabrał. Nie mieliby nic.
Zero."
I na drugą nóżkę: "Kiedyś w zoo na Bronxie oglądałem motyle i
zastanawiałem się, jak Kurski [Jacek, prezes TVP - przyp. Keru]
może się łamać opłatkiem z bratem pod choinką, ale to ich
problem. Naukowcy z Michigan odkryli na przykład, że pewien
afrykański motyl może zmienić kolor na czerwony w zaledwie jeden
rok. Więc czemuż ludzie nie mogliby zmieniać kolorów?"
Wypowiedź na poziomie feministki Zawadzkiej bredzącej o palmie
na rondzie gen. Charlesa de Gaulle'a. A tak na marginesie: w
najbliższy czwartek Jarosław Kurski (ten z GW - nie do kitu)
oraz były prezes Telewizji Polskiej, Juliusz Braun, będą gośćmi
Komitetu Obrony Demokracji w Kielcach. Ja się nie wybieram… Ni
chuja!
p.s. ażeby nie wyjść na totalnie anty-Kolonko-wskiego, to muszę
mu przyznać rację, gdy mówi: "Merkel jest po prostu głupia". Ja
bym dodał jeszcze: to niewyobrażalny szkodnik, na miarę Pana
Adolfa H.

|
14.02.2016 |
Moja Walentynka
<3

|
07.02.2016 |
W sobotnim,
weekendowym, wydaniu Rzeczpospolitej (Plus Minus), ciekawy
artykuł o Elżbiecie Jaworowicz i jej autorskim programie "Sprawa
dla reportera". Poniżej skan z tej "nie do końca znanej" strony
naszej polskiej "Matki Teresy":

|
21.01.2016 |
Piwonie z nie tak
dawnego weekendu ;)

|
21.01.2016 |
Trzymając się
zasady "złup to sam", idę na rympał, tak jak PiS! Jutro ściągnę
cały Internet!! Keru Da Master!!

|
|