Jest moc! Tyle
gadżetów przywieźć z jednego dnia koncertowego (w tym połowa w
gratisie, dzięki uprzejmości wokalistki i gitarzystki Tarah Who?
- Tarah G. Carpenter).
---
Ale żeby nie było tak miło... Kurwa! Ale dałem dupy (ostatnio
tak miałem "za ministranta") z wczorajszymi koncertami, a to za
sprawą pośpiechu przy "pakowaniu" się na nie. Wziąłem nie ten
kabel do powerbanka, bo co to za debilizm; smartfon: Xiaomi,
powerbank: Xiaomi (kupione w tym samym czasie), a dwa różne
wejścia - więc żeby skorzystać w pełni trzeba dwóch kabli z
dwoma różnymi końcówkami (jeden do ładowania, drugi do
podłączenia pod telefon)! No i pomyliłem kable (no, jak mogłem -
są przecież różnego koloru!) i kapnąłem się dopiero po nagraniu
całego seta Tarah Who? Było już 50% baterii, a do domu daleka
droga, więc koncert Pronga poszatkowałem cały, a z Life of Agony
nie nagrałem żadnego video! Ale nie ma tego złego... przez to
nie poznałbym całej ekipy pierwszego supportu - dobrze, że
miałem w portfelu jednorazówkę (jeszcze za czasów trzymania jej
na psie odchody), bo reklamówki swojej standardowej (tak, BOSS!)
także zapomniałem.
Ciekawostka 1: w przerwie między koncertami Tarah Who? i Pronga
jak nagle z backstage'u zajebało ziołem na całą salę, pewnie do
dzisiaj wietrzą Proximę ;) Tommy z Pronga wyglądał na tak
podekscytowanego, jakby nie tylko palił przed występem...
Ciekawostka 2: screenshot z "rozkładówki" FlixBusa - jak
zobaczyłem o 23:36, że mój kurs do Kielc o 23:40 był o 23:22 na
stanowisku, i że nie widzę innego klekota niż pancernych na
wschód, to miałem jednosekundowy zawał! Ale się okazało, że
trzeba brać jak zwykle poprawkę na nich (tolerancja plus minus
45 minut), to się uspokoiłem, ale żeby po drodze się wyspać
chociaż - co to, to nie (jak zawsze) - w tym zielonym
pierdolniku to chyba można wypocząć jedynie na stojąco....





 |